W ramach rządowego programu rozwijania kompetencji uczniów i nauczycieli w zakresie stosowania technologii informacyjno-komunikacyjnych „Cyfrowa Szkoła”, 399 szkół otrzymało sprzęt komputerowy na dość pokaźną kwotę. Niestety na tym się kończy dobry pomysł. Rząd do wdrażania programu angażuje CEO i w tym momencie rozpoczyna się istna szopka. CEO zamiast kształcić nauczycieli, kształci 40 trenerów i 1200 moderatorów a ci z kolei organizują systematycznie bezsensowne konferencje czy spotkania dla dyrektorów i koordynatorów ze szkół, którzy zamiast przywozić konkretną wiedzę przywożą długopisy i trochę makulatury. Koordynatorzy są wręcz zmuszani do wykonywania pracy za moderatorów, którzy biorą za to w przeciwieństwie do koordynatora grube pieniądze.
W chwili obecnej nadal większość nauczycieli nie potrafi nawet włączyć tablicy interaktywnej, szkoły nie posiadają praktycznie oprogramowania by w pełni wykorzystać zakupiony sprzęt a pieniądze marnuje się na utrzymanie potężnego sztabu ludzi, na wynajmowanie drogich hoteli, delegacje czy też na zastępstwa dla koordynatorów.
Może warto się zastanowić czy nie lepiej przekazać pieniądze bezpośrednio do szkół gdzie dyrektorzy wraz z koordynatorami zastanowiliby się, na co wydać te pieniądze. Oni chyba najlepiej wiedzą, co jest potrzebne w szkole, czy zakup oprogramowania pod kątem, którego będą się kształcić nauczyciele, czy wezwać eksperta, który nauczy obsługi tablicy interaktywnej albo eKlasy (którą dostawcy sprzętu najchętniej dostarczali). Myślę, że to rozwiązanie było by najlepsze, tym bardziej, iż dyrektorzy wraz z koordynatorami już się sprawdzili w 99%. Bez niczyjej pomocy zakupili sprzęt komputerowy, zamontowali i wdrożyli w życie (co prawda nie do końca taki jak by chcieli, ale takie są uroki przetargów). Jak widzimy w tym przypadku zupełnie obeszło się bez tego całego cyrku a i tu można byłoby zaangażować sztab trenerów i moderatorów.
Pozdrawiam