Witam,
nie wiem czy umieściłam temat w dobrym miejscu na forum, ale nawet jeśli nie, to mam nadzieję, że uzyskam odpowiedź. Chodzi o gardło, które w pracy wymagającej mówienia często potrzebuje pomocy.
Od kilku dni mam następujące objawy: czuję, jakby moje gardło było "zdarte" (momentami całe, momentami tylko po jednej stronie), czasami odczuwam w nim kłucie, dyskomfort przy przełykaniu, a gdy oddycham to powietrze tak jakby "świdrowało" moje gardło i jest to dość nieprzyjemne uczucie. Czasami czuję, jakby ktoś to moje gardło i szyję ściskał. Objawy te nasilają się przy i po mówieniu. Czuję też wtedy ból o zmiennym nasileniu, ale jest on niż przy infekcji - taki właśnie ból "obdartego" gardła. Nie mam chrypki ani nie kaszlę, ale od kilku dni czuję potrzebę odchrząkiwania, zwłaszcza rano.
Nieraz miałam podobny problem ale trwało to zwykle 1-2, góra 3 dni. Łykam różne nawilżające pastylki, unikam rzeczy wysuszających gardło. Mniej więcej rok temu, gdy zaczęłam więcej mówić, byłam z tym u laryngologa, ale nie stwierdził niczego niepokojącego. Poradził, jak dbać o gardło i krtań na co dzień i stwierdził, że muszę sobie dać czas na przyzwyczajenie się do większego wysiłku głosowego.
Jak radzicie sobie w takich sytuacjach?
Ostatnio ze względu na te dolegliwości ograniczyłam mówienie, ale chyba nie pomogło to zbyt wiele. Po mówieniu i ja i moje gardło byliśmy zmęczeni. A może powinnam nic nie mówić przez kilka dni, żeby wszystko wróciło do normy?