Naprawmy edukację

tu rozmawiamy o wszystkim czasami poważnie, czasami z przymrużeniem oka

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
zmzm99
Posty: 502
Rejestracja: 2015-02-02, 12:37
Kto: rodzic
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: zmzm99 » 2016-07-26, 13:21

Szanujmy dobre tradycje w oświacie


Pani Michalina Butkiewicz była łaskawa napisać: "Tylko po co wciąż zaczynać. Dania - tam czuje się spokój i siłę tradycji. Tam można żyć. U nas co chwila zmiana, a ta jest po prostu chamska. Szanujmy dokonania poprzedników. To też Polacy są."
Pani Michalina pisze, że w Danii można żyć, bo tam czuje się siłę tradycji. Zacytujmy zatem Wikipedię. "Szkoła podstawowa (folkeskole) – trwa dziewięć lat, jest bezpłatna i jednolita. Do klasy VII uczniowie oceniani są opisowo, a od klasy VIII w skali od -3 do 12 (właściwie to siedem stopni: -3; 00; 02; 4; 7; 10; 12), z przedmiotów które będą zdawać na egzaminie końcowym. Szkoła podstawowa kończy się nieobowiązkowym egzaminem, po którym dzieci mogą kontynuować naukę w klasie dziesiątej lub podjąć naukę w szkole średniej."
Oceny opisowe w klasach I-VII wykluczają w Danii "władzę ocen", największe nieszczęście polskie oświaty. Nadto dorastanie i dojrzewanie młodych ludzi w grupie rówieśniczej funkcjonującej przez dziewięć lat jest zgodne z naturalnymi potrzebami społecznymi. Takie tradycje są dobre, stąd są źródłem spokoju i jak najbardziej nadają się do utrzymywania. Reforma Handkego zlikwidowała tradycje kształtowane ponad czterdzieści lat. Narzucono oświacie system niezgodny z potrzebami społecznymi, związany z rozbijaniem grup rówieśniczych. Wprowadzono obce rozwiązanie, nie znane tradycji polskiej edukacji w postaci systemu egzaminów zewnętrznych, przyjmując jego zasady bez jakiegokolwiek przemyślenia. Nie uwzględniono, że nie wszyscy uczniowie są tacy sami, przez co system okazał się prymitywny, wręcz prostacki i wysoce szkodliwy. Nazwanie reformy Zalewskiej chamstwem wobec poprzedników, sprawców wielkiego nieszczęścia milionów młodych polaków, jest wysoce niestosowne. Oświata powinna być krojona pod potrzeby uczniów stąd argument, że konieczne zmiany mogą wiązać się z brakiem podziwu dla szkodników, którzy nieodpowiedzialnie majstrowali przy edukacji z pewnością jest zdumiewający.

Awatar użytkownika
zmzm99
Posty: 502
Rejestracja: 2015-02-02, 12:37
Kto: rodzic
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: zmzm99 » 2016-07-28, 15:48

Czym jest ocena szkolna

Obowiązujące w polskiej szkole zasady oceniania uczniów, wynikają z tej części zasad pedagogiki, które zostały wpisane do ustawy o systemie oświaty i przez to stały się obowiązujące dla nauczycieli. Pozostałe zasady pedagogiki obowiązują nauczycieli tylko w tej części, w jakiej są zgodne z przepisami opisywanej ustawy.

Zgodnie z przepisem Art. 44b. 3. ustawy, ocenianie osiągnięć edukacyjnych ucznia polega na rozpoznawaniu przez nauczycieli poziomu i postępów w opanowaniu przez ucznia wiadomości i umiejętności w stosunku do wymagań określonych w podstawie programowej kształcenia ogólnego oraz wymagań edukacyjnych wynikających z realizowanych w szkole programów nauczania.

Zgodnie z przepisem Art. 44b. 8. ustawy nauczyciele na początku każdego roku szkolnego informują uczniów oraz ich rodziców o wymaganiach edukacyjnych niezbędnych do otrzymania przez ucznia poszczególnych śródrocznych i rocznych ocen klasyfikacyjnych z zajęć edukacyjnych, wynikających z realizowanego przez siebie programu nauczania. Z cytowanego przepisu wynika, że wymagania edukacyjne stawiane danemu uczniowi ustala samodzielnie nauczyciel przedmiotu oraz, że jest on obowiązany poinformować o nich ucznia i jego rodziców ( opiekunów prawnych). Wymagania z danego przedmiotu są na tyle rozległe, że dla spełnienia wymogu poinformowania, konieczne jest ich sformułowanie na piśmie i pobranie podpisu ucznia i jego rodziców ( opiekunów prawnych), potwierdzającego udzielenie informacji. W latach 2003 - 2006, zanim nastąpiło ogólne rozprężenie w edukacji, wizytatorzy z Mazowieckiego Kuratorium Oświaty skrupulatnie tego pilnowali.

Z przepisów ustawy nie wynika, że każdy uczeń danej klasy powinien otrzymać takie same wymagania edukacyjne. Podstawowe zasady pedagogiki stanowią, że uczniowi należy stawiać takie wymagania, którym potrafi sprostać, i które skłaniają do go wytężonej pracy. Jeśli uczniowi postawimy wymagania, których nie jest w stanie spełnić, zniechęca sie do nauki. Jeśli będą zbyt niskie, nie będą skłaniały do wysiłku. Przepis Art. 44 b. 5, pkt 4 ustawy stanowi, że podstawowym celem oceniania w szkole jest motywowanie ucznia do dalszych postępów w nauce. Z tego przepisu wynika, że każdy uczeń powinien otrzymywać wymagania dobrane indywidualnie do jego potrzeb rozwojowych i możliwości psychofizycznych. W ogólności wymagania stawiane uczniom, które mogą i powinny być odmienne dla każdego ucznia, powinny zapewniać realizację pełnych celów podstawy programowej. O tej zasady jest jednak wyjątek. Uczniom z dysfunkcjami oraz tym, których spotykają niepowodzenia edukacyjne, należ obniżyć wymagania edukacyjne, zapewniając realizacje celów podstawy programowej tylko w takim stopniu, w jakim jest to możliwie.

Ocena szkolna nie jest bezwzględną miarą osiągnięć ucznia. Ma charakter względny, ponieważ jest odniesiona do wymagań edukacyjnych stawianych danemu uczniowi. Przykładowo trójka uzyskana u nauczyciela z renomowanego liceum, wychowawcy olimpijczyków, może oznaczać, że uczeń posiada większą wiedzę, niż posiadana przez ucznia, który otrzymał piątkę w standardowym liceum. W praktyce sprawny nauczyciel ustalając wymagania stawiane w związku z wystawieniem danej oceny, z góry określa, jaka ta ocena będzie. Jeśli dobierze wymagania umożliwiające otrzymanie oceny wysokiej, chwali ucznia. Jeśli dobierze wymagania skutkujące oceną niską, gani go. Psychologia mówi, że bodźce pozytywne działają silniej niż negatywne. Dlatego nauczyciele powinien najczęściej tak ustalać wymagania, żeby uczniowie otrzymywali oceny wysokie.
Pozytywna ocena szkolna jest jednym z czynników budujących samoocenę ucznia. Richard Bach powiedział: "Prędzej czy później okazuje się, że ci, którzy wygrywają to ci, którzy myślą, że mogą wygrać". Plagą jest obecnie zjawisko zaniżonej samooceny wśród uczniów. Mocne zaniżenie samooceny dotyka zwłaszcza uczniów z dysfunkcjami, którzy kilka razy dziennie uświadamiają sobie, że nie dorównują rówieśnikom. Dlatego obowiązkiem nauczycieli jest wystawienie tym uczniom wyłącznie wysokich ocen, pomagając w budowie dobrej samooceny. Teza, że nie wolno podbudowywać samooceny uczniów, bo jej zawyżenie jest szkodliwe, jest moim zdaniem przejawem okrucieństwa.

Praktyka oceniania uczniów ulega często wypaczeniom. W czasach PRL - u podstawową funkcją oceny szkolnej była funkcja porównawcza ( selekcyjna). Państwo totalitarne przypisało sobie prawo etykietowania uczniów i ustalania dla każdego z nich miejsca w grupie, zgodnego z wolą państwa. Praktyka ta była niezgodna z aktualną myślą pedagogiczną, wiedzą psychologiczną i konwencjami międzynarodowymi. Dlatego w szkołach zniesiono funkcję porównawczą oceny, przenosząc ją do CKE i ograniczając jej działanie do zakończenia danego etapu edukacyjnego. Niestety są też nauczyciele, którzy nie pogodzili się z odebraniem szkole oceniania porównawczego. Ustalają dla wszystkich uczniów danej klasy takie same wymagania i ocenami szeregują ich, od najgorszego do najlepszego. Głoszą, że jest to wyrazem sprawiedliwości społecznej, którą wymierzają. Jednak jest to sprawiedliwość społeczna państwa komunistycznego, a nauczyciele, którzy samozwańczo ją sprawują w istocie ogłaszają się jego namiestnikami.

Jeśli nauczyciel postanowi pozbawić ucznia promocji, realizuje swój zamiar wystawieniem negatywnych ocen. Gdyby przyczyna braku promocji leżała w negatywnych ocenach, a nie we wcześniejszym postanowieniu nauczyciela, o pozostawieniu ucznia na drugi rok, nauczyciel obniżył by wymagania i problemu by nie było. Prawdziwym powodem braku promocji nigdy nie jest stwierdzenie nauczyciela, że uczeń ma zbyt niską wiedzę, bo jest ono subiektywne i na charakter względny.

Tylko w edukacji istnieje zasada, że jeden człowiek może swoją autorytarną decyzją, nie podlegającą żadnej rzeczywistej kontroli pozbawić drugiego człowieka jego podstawowych praw i spowodować szkody psychiczne skutkujące przez całe życie. Sądzę, że mając na uwadze wartości moralno-etyczne oczekiwane od nauczycieli, mamy prawo oczekiwać, że nauczyciele sami skutecznie zabronią swoim, mam nadzieję nielicznym koleżankom i kolegom, korzystania z prawa do pozbawienia ucznia promocji, będącego przejawem pedagogiki bezwstydu.

Awatar użytkownika
zmzm99
Posty: 502
Rejestracja: 2015-02-02, 12:37
Kto: rodzic
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: zmzm99 » 2016-07-31, 15:44

Nauczycielka napisała, to niemożliwe.
Tosia napisała: Uczniowie będą się między sobą porównywać i tyle. Jeśli nauczyciel ma całą grupę, zadaje zadanie, trzeba coś głośno przeczytać, zgłasza się ten, kto umie. Ten, kto nie ma takich umiejętności, zdolności czy możliwości czuje się źle. To chyba oczywiste? W grupie, gdzie znajdują się ludzie o bardzo zróżnicowanym poziomie umiejętności i zdolności uczeń słaby, z deficytami jest skazany na porażkę. Traci więc motywację do pracy i nauki. Po co, skoro i tak nigdy nie osiągnie poziomu kolegi z ławki? Ja niczego „nie kreuję”, opisuję rzeczywistość. Oczywiście można udawać, że tego nie ma i dalej tworzyć fikcję oświatową, ale jest to szkodliwe i nikomu nie pomaga. Jeśli jednak potworzymy malutkie grupy wg poziomu (podobnie jak w szkole językowej np.), uczeń słaby, z deficytami znajdzie się pośród mu podobnych. Nie będzie czuł się źle dukając literki czy pisząc dłużej od innych dyktando. Nikt nie będzie z niego śmiał (dzieciaki bywają okrutne!). Wreszcie odczuje swój sukces, zacznie się cieszyć z małych postępów. Ręce opadają. Myśli Pan, ze nauczyciel jest w stanie sprawić w cudowny sposób, że dzieciak z deficytami, słabiutki, słaby intelektualnie nagle poczuje się wspaniale pośród gromady bystrzejszych od niego dzieciaków? „Kubusiu, osiągnąłeś sukces na swoją miarę, bardzo dobrze, to był twój próg!”. Ale próg kolegi jest o wiele wyżej, kolega radzi sobie lepiej, czyta szybciej, myśli szybciej, wykonuje o wiele piękniejsze prace. Kubuś widząc to zniechęca się. Chciałby tak samo, ale nie może, nie potrafi. Mało tego, nie nadąża! Nauczyciel musi dostosować tempo pracy do większości uczniów, a nie tylko do Kubusia (żeby wszyscy czekali, aż Kubuś zrobi i napisze). Da Kubusiowi mniej zadań, da inną pracę do napisania. Kubuś tego Pana zdanie nie zobaczy? Dzieci nie zapytają czasem z pretensją w głosie- „A czemu Kubuś dostaje łatwiejsze testy?”- i Kubuś z miejsca czuje się gorzej. Bo ma inny t est, jest inny. Zaczyna coraz bardziej to rozumieć i jest mu przykro. Wszyscy dookoła są lepsi od niego! Myśli Pan, że słowa nauczyciela, który doceni Kubusia i postawi mu piątkę, chociaż wszyscy widzą, że jego praca jest trzy razy gorsza od kolegi, który też dostał piątkę wystarczą, aby poprawić Kubusiowi samopoczucie? Może jeszcze w klasie 1-3, bo potem to już się zaczynają schody!
Selekcjonowanie uczniów to dobry pomysł. Powinno się uczniów podzielić na odpowiednie poziomy z możliwością zmiany poziomu w trakcie nauki (może się zdarzyć, że ktoś się rozwinie i będzie w stanie dołączyć do wyżej zaawansowanej grupy). Dopiero wtedy nauczyciel będzie mógł normalnie pracować, indywidualizować pracę z dziećmi, wyrównać tempo tej pracy. Ciekawe, jak ja mam pracować, jak np. zadaję zadania, a każdy wykonuje je w innym tempie- jeden potrzebuje pół godziny, inny zrobi je w 5 minut i się nudzi. Tak samo z czytaniem. Jeden przeczyta szybko, innemu lekcji za mało. A omawiać treść trzeba z całą grupą. Jak pięciu z 30-osobowej klasy nie przeczyta, bo nie dało rady, to potem się nudzą i rozwalają lekcję. Gdyby byli w ‚swojej grupie’, to dostaliby krótszy tekst, wszyscy by przeczytali i każdy by pracował, korzystając z lekcji. A tak to dopiero mamy szkodliwe działania- uczeń nic nie robi przez lata. Bo nie ma jak, a nauczyciel nie może przecież aż tak obniżyć poprzeczki dla całej grupy! No, ale komuś, kto nie pracuje w szkole, kot tego nie doświadczył, trudno to zrozumieć. Taki ktoś będzie snuł fantazje, podpierał się teoriami z sufitu i grzmiał, że to niehumanitarne czy jakie tam. I na koniec- nie pisałam, że kluczem do sukcesu jest rywalizacja. Ona po prostu istnieje, czy się to Panu podoba, czy nie. Porównywanie się z innymi leży w ludzkiej naturze. Nie twierdzę, że to dobrze, ale nie ucieknie się przed tym. Nauczyciel może stawać na głowie, żeby rywalizację wyeliminować, ale niewiele to da. Pamiętam, jak wspólnie z nauczycielami ustaliliśmy, że nie chcemy rywalizacji na „konkursie wokalnym”, chcemy „święta muzyki”. Ustaliliśmy zatem, że nie będzie przydziału miejsc, a każdy dostanie dyplom za wykonanie, gdzie wyszczególnimy, za co konkretnie (jeden np. za wrażliwość, inny za wyraz estetyczny, inny za piękną intonację itp., zgodnie z tym, jak zaśpiewają). I co? I DZIECIAKI NIE CHCIAŁY BRAĆ W TYM UDZIAŁU!!! Czemu? Bo one chciały konkursu, miejsc, podziału nagród! To było dla nich motywacją! Okazało się, że ta chęć porównywania się z innymi i chęć „błyśnięcia” na tle innych jest w nich tak silna, że nawet silniejsza od strachu przed porażką (przecież wszyscy wygrać nie mogą). Oczywiście, że nauczyciel powinien zrobić wszystko, że to wyeliminować. Ale nie sprawi, że ktoś, kto ma deficyty, słabe umiejętności , wolne tempo pracy, mniej rozumie po prostu będzie się dobrze czuł i rozwijał w grupie, gdzie czuje się ogólnie gorszy od innych!!!! Do tego ogranicza się takiemu dzieciakowi możliwość rozwoju, bo indywidualizacja pracy (a tego potrzebuje) to mrzonka w takich warunkach. Myślmy praktycznie, a nie „teoretycznie”. Zejdźmy na ziemię.

Awatar użytkownika
zmzm99
Posty: 502
Rejestracja: 2015-02-02, 12:37
Kto: rodzic
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: zmzm99 » 2016-08-02, 11:50

Pani Małgorzata napisała: Każde dziecko, nawet to z największymi trudnościami, ma zalety i atrybuty, które je wyróżniają i na których można bazować. Nikt nie jest tak „słabiutki”, żeby nie mógł osiągać sukcesów.
Dzieci rywalizują, owszem. Tyle, że to dorośli ich uczą chorej rywalizacji i to dorośli podkreślają, że liczy się tylko wynik. To do nas należy uczenie dzieci współpracy. Nie jest to oczywiście jedynie rolą nauczyciela.
„W grupie, gdzie znajdują się ludzie o bardzo zróżnicowanym poziomie umiejętności i zdolności uczeń słaby, z deficytami jest skazany na porażkę. Traci więc motywację do pracy i nauki. Po co, skoro i tak nigdy nie osiągnie poziomu kolegi z ławki?” – jeśli będziemy oczekiwać, że osiągnie dokładnie to, co zdolniejsi koledzy, to owszem. Chodzę na kurs tańca – osoby o bardzo zróżnicowanym poziomie i daleko mi do kocich ruchów. Myśl, że nigdy nie osiągnę poziomu mistrzowskiego, czy nawet tych, którzy w mojej grupie są najlepsi nie de motywuje mnie, bo… choć wychodzi mi to nie najlepiej, uwielbiam tańczyć. Mi osobiście dużo bardziej podoba się taki zróżnicowany świat i cieszy mnie różnorodność.
Dzieci śmieją się z porażek innych, bo sami ich tego uczymy. Wielu nauczycieli również. Jeśli dziecko z trudem czyta, a nauczyciel sie niecierpliwi, dzieci widzą to. Nauczyciel świadom takich trudności w ogóle nie powinien doprowadzać do sytuacji, gdy dziecko musi zrobić coś, co przekracza jego możliwości na forum klasy (również uwzględniając mechanizmy psychologiczne). Jak czułaby sie Pani, gdyby kazano Pani wygłosić referat o fizyce kwantowej dla profesorów fizyki? Nie najlepiej? A gdyby poproszono Panią o opowiedzenie o swoich doświadczeniach z pracy? Łatwiej? I tu jest analogicznie.
Jeśli dziecko spotyka się z ludźmi, którzy odmienność uważają za coś gorszego, to rzeczywiście odkrycie, że jest się „innym” budzi niepokój. Jeśli natomiast inność uważana jest za sprawę oczywistą albo zaletę, dziecko/ osoba dorosła nie doświadcza negatywnych emocji z tego powodu.
Pomysł z selekcjonowaniem uczniów niestety jest tylko poparciem dla hipotezy o Pani bezradności. Selekcjonowanie nie jest, nie było i nie będzie dobrą metodą. Tym bardziej, że świat nie jest homogeniczny. Nie chcę urazić Pani, ale Boże broń moje dzieci przed nauczycielami o takich poglądach. Myśli Pani, że przy takim selekcjonowaniu dziecko nie poczuje się gorsze? Nie wierzę w takie rozwiązania.
A po co Pani zadaje wszystkim te same zadania? Te same cele można osiągać na różne sposoby.
Nauczyciel „nie sprawi, że ktoś, kto ma deficyty, słabe umiejętności , wolne tempo pracy, mniej rozumie po prostu będzie się dobrze czuł i rozwijał w grupie, gdzie czuje się ogólnie gorszy od innych!!!!” – dobry nauczyciel sprawi, że nie będzie się czuł gorszy od innych.
Proszę przypomnieć sobie choćby pedagogikę M. Montessori… naprawdę da się uczyć dzieci o różnych możliwościach w jednej grupie.

Awatar użytkownika
zmzm99
Posty: 502
Rejestracja: 2015-02-02, 12:37
Kto: rodzic
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: zmzm99 » 2016-08-07, 02:22

Odrobina szacunku do drugiego człowieka i cierpliwości

Pani Tosia napisała: "Uczniowie będą się między sobą porównywać i tyle. Jeśli nauczyciel ma całą grupę, zadaje zadanie, trzeba coś głośno przeczytać, zgłasza się ten, kto umie. Ten, kto nie ma takich umiejętności, zdolności czy możliwości czuje się źle. To chyba oczywiste? W grupie, gdzie znajdują się ludzie o bardzo zróżnicowanym poziomie umiejętności i zdolności uczeń słaby, z deficytami jest skazany na porażkę. Traci więc motywację do pracy i nauki. Po co, skoro i tak nigdy nie osiągnie poziomu kolegi z ławki? .... Ciekawe, jak ja mam pracować, jak np. zadaję zadania, a każdy wykonuje je w innym tempie- jeden potrzebuje pół godziny, inny zrobi je w 5 minut i się nudzi. Tak samo z czytaniem. Jeden przeczyta szybko, innemu lekcji za mało. A omawiać treść trzeba z całą grupą. Jak pięciu z 30-osobowej klasy nie przeczyta, bo nie dało rady, to potem się nudzą i rozwalają lekcję."

Uczniowie danej klasy tworzą grupę społeczną, w której każdy usiłuje znaleźć swoje miejsce, pozwalające na funkcjonowanie w niej. Musi to być zwykła grupa rówieśnicza, o przekroju typowym, a nie klasa specjalna, bo w życiu dorosłym każdy będzie żył w zwykłej społeczności, a na w jakiejś specjalnie dobranej grupie. Każdy uczeń jest inny, stąd wybiera sobie inny obszar aktywności, który mu odpowiada. Jeden dobrze czuje się w sporcie. Jest najlepszy na boisku. Innych sport nie interesuje. Nawet nie próbują się porównywać z najlepszymi. Są uczniowie, których interesuje muzyka. Są tacy, którzy skupiają się na grach komputerowych i internecie. Starają się w tym być lepsi od innych i im imponować. Są tacy, którzy zdobywają miejsce w grupie jako osoby wesołe, żartobliwe. Są też tacy, którzy najlepiej czuję się pozostając z boku. Nie uczestniczą w rozmowach, są cisi i spokojni. Oddzielają nas od nich dwa pokolenia, więc nie zawsze potrafimy ich rozumieć.

Pani Tosia myli się głosząc, że jedyną płaszczyzną, na której uczniowie się porównują jest opanowanie wiedzy i umiejętności szkolnych. Płaszczyzn tych jest wiele. Postępy w nauce nie są czynnikiem decydującym o pozycji danego ucznia w klasie. Osoby o najlepszych wynikach, kiedyś nazywane "kujonami" obecnie najczęściej "ambitami" nie mają z tego powodu wysokiej estymy. Większość uczniów nie zazdrości najlepszym ich wyników i nie wykazuje zainteresowania osiągnięciem podobnych.

Uczeń, który nie umie dobrze czytać, boi się, że zostanie wyznaczony do tego zadania. Jak nie zostanie, cieszy się, że jego umiejętność czytania nie została wystawiona na pośmiewisko. Jeśli jednak zostanie wyznaczony do tej roli, może poczuć się upokorzony. Jeśli lekcja ma polegać na omawianiu zagadnień, o których trzeba wcześniej przeczytać, a dany uczeń nie nadąża z czytaniem, to tak pomyślana lekcja skutkuje wykluczeniem tego ucznia z lekcji. Nosi cechy szykanowania grupy uczniów nie nadążających z czytaniem. Wystawienie uczniów na pośmiewisko lub wykluczanie ich z lekcji rodzi bunt i agresję skierowaną przeciwko nauczycielowi, i jego należy uznać za osobę, która ją wywołała.

Źródłem opisywanego zła jest wysoce szkodliwy pogląd, że wszystkim uczniom danej klasy należy stawiać te same wymagania i dawać do wykonania takie same zadania. Jest to nieszczęście uczniów jak i nauczycieli.

Dobrze, że nieszczęście to nie dotyka wszystkich. Pani Martyna napisała: "Pracuje w szkole z klasami integracyjnymi i niech mi Pan wierzy bardzo trudno jest NIE dostosować wymagań do pracy z dziećmi ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Dobry nauczyciel robi to instynktownie. Nie trzeba żadnych specjalnych studiów. Wystarczy odrobina szacunku do drugiego człowieka i cierpliwości. A ktoś kto wybiera zawód nauczyciela musi się z tym liczyć!"

Łosoś
Posty: 613
Rejestracja: 2013-10-05, 10:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: łódzkie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: Łosoś » 2016-08-07, 16:45

Jeśli lekcja ma polegać na omawianiu zagadnień, o których trzeba wcześniej przeczytać, a dany uczeń nie nadąża z czytaniem, to tak pomyślana lekcja skutkuje wykluczeniem tego ucznia z lekcji. Nosi cechy szykanowania grupy uczniów nie nadążających z czytaniem.


Kochani nauczyciele języka polskiego- wyrzućmy z naszych lekcji czytanie! Czytanie grozi wykluczeniem społecznym poszczególnych uczniów! :jupi:
Nauczyciele matematycy- wyrzućcie wszystkie zadania z treścią. Żeby takie zadania rozwiązać, należy najpierw je -o zgrozo- przeczytać! Nie wykluczajmy społecznie uczniów, którzy czytać nie potrafią albo sprawia im to trudności!
Kochani nauczyciele pozostałych przedmiotów- przerzućmy się na obrazki!
Twórzmy klasy integracyjne, gdzie każdy będzie robił to co chce, w czasie, w którym chce! :P
A jeśli nie zechcecie...
Wystarczy odrobina szacunku do drugiego człowieka i cierpliwości. A ktoś kto wybiera zawód nauczyciela musi się z tym liczyć!"


Wy wstrętne belfry bez cierpliwości i szacunku dla dziecka! :evil:

A jeśli twierdzisz, że niemożliwe jest skuteczne nauczanie w tak zróżnicowanej grupie osób, z która spotykasz się 40 minut i następni-

Ty marny nauczycielu! Rzuć ten zawód bo się do tego nie nadajesz! "Instynktów" nie posiadasz odpowiednich! Niedojdo jedna! Inny to bez studiów z palcem w nosie by sobie poradził, a ty paszoł won! :devil:
Większość uczniów nie zazdrości najlepszym ich wyników i nie wykazuje zainteresowania osiągnięciem podobnych.


Noooo.....i w ogóle już nie wykazuje zainteresowania nauką...Mają wszak inne pola do popisu (np. droga przestępcy wydaje się być bardzo atrakcyjna).

Ludzie- rzućmy w cholerę to czytanie!!!! :mrgreen:

Wnoszę też o rozpatrzenie likwidacji możliwości umieszczania tu wpisów, które trzeba- no na papuzi dziób- CZYTAĆ!!!!!! :shock: Przecież ktoś może mieć problemy ze zrozumieniem tekstu. Ktoś może wolno czytać, a tu już się tworzy drugi wątek. Ludzie, nie szykanujmy się nawzajem, trochę szacunku! Obrazki kochani, OBRAZKI, to jest to! Ewentualnie nagrywajmy coś. Byle nie za dużo trudnych słów i nie za długie zdania. No i powoli ludzie, powoli, żeby wszyscy zdążyli!!!!!

:crazy: :idea: :ass:

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: malgala » 2016-08-07, 18:19

Obrazek

oramge
Posty: 425
Rejestracja: 2013-11-22, 19:49
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski

Re: Naprawmy edukację

Postautor: oramge » 2016-08-07, 19:59

Panu Zbigniewowi przydarzyła się ciekawa wpadka. Wygląda na to, że Pan Zbigniew ma trudności ze zrozumieniem prostego tekstu pisanego oraz z jasnym wyrażeniem swoich własnych myśli, bo nie posądzam go o złą wolę. Otóż, Tosia w cytowanym fragmencie nie napisała, " że jedyną płaszczyzną, na której uczniowie się porównują jest opanowanie wiedzy i umiejętności szkolnych". Następnie Pan Zbigniew pisze, że uczniowie się nie porównują miedzy sobą, bo każdy jest dobry w czymś innym, a potem pisze, że "Starają się w tym być lepsi od innych i im imponować. " To są czy nie są, porównują się czy nie?
Proponuję jeszcze raz przeczytać wypowiedź Tosi i swój do niej komentarz. A potem jeszcze raz, aż do skutku.

Awatar użytkownika
zmzm99
Posty: 502
Rejestracja: 2015-02-02, 12:37
Kto: rodzic
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: zmzm99 » 2016-08-07, 23:12

Pani Łosoś nie poradziła sobie ze zrozumieniem tezy, że nie chodzi o rezygnację z czytania w ogóle, lecz o uwzględnienie, iż jeśli jest w klasie uczeń, który nie nadąża z czytaniem, to należy zadbać o to, żeby z tego powodu nie stawiać go w sytuacji osoby wykluczonej z lekcji.
Sedno sprawy tkwi w tezie Pani Łosoś: "No i powoli ludzie, powoli, żeby wszyscy zdążyli!!!" Jak wszystkim damy do zrobienia to samo i tyle samo, to będą tacy, którzy będą się nudzili i tacy, którzy nie nadążą. Zasada tyle samo od każdego jest absurdalna.

Awatar użytkownika
zmzm99
Posty: 502
Rejestracja: 2015-02-02, 12:37
Kto: rodzic
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: zmzm99 » 2016-08-07, 23:19

oramge pisze:Panu Zbigniewowi przydarzyła się ciekawa wpadka. Wygląda na to, że Pan Zbigniew ma trudności ze zrozumieniem prostego tekstu pisanego oraz z jasnym wyrażeniem swoich własnych myśli, bo nie posądzam go o złą wolę. Otóż, Tosia w cytowanym fragmencie nie napisała, " że jedyną płaszczyzną, na której uczniowie się porównują jest opanowanie wiedzy i umiejętności szkolnych". Następnie Pan Zbigniew pisze, że uczniowie się nie porównują miedzy sobą, bo każdy jest dobry w czymś innym, a potem pisze, że "Starają się w tym być lepsi od innych i im imponować. " To są czy nie są, porównują się czy nie?
Proponuję jeszcze raz przeczytać wypowiedź Tosi i swój do niej komentarz. A potem jeszcze raz, aż do skutku.

Skupienie się przez danego ucznia na działaniach w swojej indywidualnej płaszczyźnie aktywności, której nikt inny nie podejmuje, pozwala na umacnianiu swojej pozycji w klasie bez potrzeby porównywania się z innymi. Na przykład tylko Ania jeździ konno, czym klasie imponuje. Porównywania tu nie ma, bo nikt inny konno nie jeździ.

Łosoś
Posty: 613
Rejestracja: 2013-10-05, 10:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: łódzkie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: Łosoś » 2016-08-08, 10:11

Pani Łosoś nie poradziła sobie ze zrozumieniem tezy, że nie chodzi o rezygnację z czytania w ogóle, lecz o uwzględnienie, iż jeśli jest w klasie uczeń, który nie nadąża z czytaniem, to należy zadbać o to, żeby z tego powodu nie stawiać go w sytuacji osoby wykluczonej z lekcji.


No i? Co dalej? Przecież Pan napisał, że opieranie lekcji na materiale czytanym prowadzi do ...szkalowania tych, którzy z czytaniem sobie nie radzą!A przepraszam, widział Pan podstawę programową z języka polskiego? Którą NAUCZYCIEL MUSI REALIZOWAĆ? Z KTÓREJ MUSI SIĘ ROZLICZAĆ? Czy tak sobie Pan bajdurzy, żeby innych podenerwować?

Sedno sprawy tkwi w tezie Pani Łosoś: "No i powoli ludzie, powoli, żeby wszyscy zdążyli!!!" Jak wszystkim damy do zrobienia to samo i tyle samo, to będą tacy, którzy będą się nudzili i tacy, którzy nie nadążą. Zasada tyle samo od każdego jest absurdalna.


NAUCZYCIEL MA DO DYSPOZYCJI JAKIEŚ 40 MINUT LEKCJI I 25 UCZNIÓW PRZED SOBĄ. NIE JEST W STANIE PROWADZIĆ LEKCJI DLA KAŻDEGO ODDZIELNIE.

przykład:

Miałam w klasie ucznia mającego OGROMNE trudności z czytaniem. W zasadzie nie był on w stanie czytać ze zrozumieniem w ogóle, nawet przeczytanie jednego zdania to był straszny wysiłek (klasa V). Przygotowywałam dla niego oddzielne karty pracy, dostosowane do jego możliwości ( z lekcji i tak nie miał jak korzystać). GANIAŁ DO MNIE Z TĄ KARTĄ CO CHWILA, BO NIE ROZUMIAŁ NAWET PROSTYCH POLECEŃ TAM ZAWARTYCH. Musiałam przerywać całą lekcję, ZANIEDBYWAĆ POZOSTAŁYCH UCZNIÓW, i cierpliwie mu tłumaczyć, co ma na tej karcie pracy, i jak to ma rozwiązywać. POTEM USIŁOWAŁAM WRÓCIĆ DO TOKU LEKCJI, ŻEBY ZAJĄĆ SIĘ POZOSTAŁYMI UCZNIAMI,KTÓRYCH TEŻ MIAŁAM PRZECIEŻ CZEGOŚ NAUCZYĆ. Takie lekcje to był horror. Po jakimś czasie mojemu uczniowi znudziły się karty pracy (udostępnianie komputera mijało się z celem, zaraz uruchamiał paskudne gry, wystarczyła chwila nieuwagi z mojej strony) i w ogóle nie pracował, JEŚLI SIĘ NAD NIM NIE STAŁO.

A teraz proszę Pana o KONKRETNĄ RADĘ, jak poradzić sobie w tej sytuacji ma nauczyciel. I żadnych tam dyrdymałów o profesjonalizmie i innych hasełek proszę mi tu nie serwować. Oczekuję KONKRETNYCH PRZYKŁADÓW ĆWICZEŃ, KTÓRE JEDNOCZEŚNIE ZAANGAŻUJĄ TEGO UCZNIA I POZOSTAŁYCH UCZNIÓW. Niech Pan założy (zresztą już Pan to uczynił ), że ma do czynienia z idiotka, która jest niekreatywna i głupia, i cierpliwie udzieli mi Pan KONKRETNEJ PORADY, która umożliwi mi EFEKTYWNĄ PRACĘ Z UCZNIAMI W TAKIEJ SYTUACJI.

Czekam na Pańskie KREATYWNE ROZWIĄZANIA w TEJ KONKRETNEJ SYTUACJI (uczeń nie czyta ze zrozumieniem, nie ma jak uczestniczyć w lekcji, która- JAK TO LEKCJA JĘZYKA POLSKIEGO- jest oparta na tekście czytanym, wszystko trzeba mu tłumaczyć po parę razy,szybko zniechęca się do pracy, nie chce podejmować większego wysiłku umysłowego, zaburza pracę lekcji przeszkadzając innym w nauce- NO BO SIĘ NUDZI, NAUCZYCIEL W KLASIE JEST JEDEN, uczniów- 25).

Dla przypomnienia- uczeń mający trudności objęty jest TĄ SAMĄ PODSTAWĄ PROGRAMOWĄ, co pozostali uczniowie i będzie pisał TEN SAM TEST EGZAMINACYJNY, co pozostali uczniowie.

Nawet jeśli wspaniale jeździ konno, to ta umiejętność nie jest w ogóle przydatna w szkole. On na języku polskim nabywa następujących umiejętności- czytanie ze zrozumieniem, pisanie różnych form wypowiedzi pisemnej, nabywanie świadomości językowej.Na języku polskim się czyta, pisze, omawia teksty i lektury. Nie jeździ się konno po klasie, nie stepuje, nie pływa i nie tańczy.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: haLayla » 2016-08-08, 16:44

<3

kuba_30
Posty: 10
Rejestracja: 2016-08-06, 22:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Historia, Język francuski, WOS, ...
Lokalizacja: łódzkie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: kuba_30 » 2016-08-09, 00:15

Pracuje w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych, jestem wychowawcza w szkole zawodowej. W mojej klasie jest chłopak który nie umie płynnie czytać. Dowiedzieliśmy się o tym w trakcie roku, kiedy koleżanka polonistka prosiła go o przeczytanie tekstu a ja tekstu źródłowego. Chłopak zaczął wagarowac bo klasa się śmiała. Program trzeba realizować a w klasie 30 osób. Na godzinie wychowawczej sporo z nim pracowałem podobnie jak koleżanka polonistka która kilka lekcji poswieczyla tylko jemu. Zazwyczaj na polskim uczeń robił coś innego, dostawał proste teksty i do niego pytania. Na moich lekcjach a więc na historii i wos-ie robił to samo co klasa lecz mniej od niego wymagam. Zawsze można znaleźć rozwiązanie

Awatar użytkownika
zmzm99
Posty: 502
Rejestracja: 2015-02-02, 12:37
Kto: rodzic
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: zmzm99 » 2016-08-09, 01:53

Pani Łosoś. Przypomnijmy podaną przez naukowców definicję głębokiej dysleksji rozwojowej. GŁĘBOKA DYSLEKSJA ROZWOJOWA - brak jest szczegółowej charakterystyki tej postaci głębokich zaburzeń. Można zaproponować tu podstawowe kryterium rozpoznania, takie jak: zatrzymanie się na poziomie czytania elementarnego i nie osiągnięcie poziomu czytania zaawansowanego lub opóźnienie o 3-4 lata w zakresie umiejętności czytania. Tak poważnym zaburzeniom czytania zwykle towarzyszą równie poważne zaburzenia opanowania poprawnej pisowni.
Jakie miejsce w szkole proponuje Pani na swoich lekcjach uczniowi, który zatrzymał się na poziomie czytania elementarnego i nie osiągnął poziomu czytania zaawansowanego? PPP nie zgodzi się na klasę specjalną ani na indywidualne nauczanie. Co Pani proponuje? Wykluczyć go z życia szkolnego i tym samym z życia społecznego?
Oczekuje Pani recept. Dobre sobie. To Pani jest nauczycielką i Pani obowiązkiem jest wspomaganie w rozwoju każdego ucznia. Nie wie Pani jak postąpić w danej sytuacji i ktoś ma Pani, jako profesjonalistce mówić co Pani ma robić. Przypomina mi to sytuację, w której kierowca zażądał, żeby ktoś mu podpowiadał: "naciśnij gaz", "hamuj", "wciśnij sprzęgło", "zmień bieg".
Problem chyba też w tym, że nie przyjmuje Pani do wiadomości, że istnieje przepis Art. 44 c. 2. ustawy o systemie oświaty, który stanowi: Nauczyciel jest obowiązany dostosować wymagania edukacyjne, o których mowa w art. 44b ust. 8 pkt 1, do indywidualnych potrzeb rozwojowych i edukacyjnych oraz możliwości psychofizycznych ucznia, w przypadkach określonych w przepisach wydanych na podstawie art. 44zb. Każda osoba, która potrafi czytać ze zrozumieniem wie, że na mocy tego przepisu uczniowie nim objęci nie są zobowiązani do przerabiania całej podstawy programowej. Uczniowie ci wypadną bardzo słabo na egzaminie i nikt nic na to nie poradzi.

antares140
Posty: 96
Rejestracja: 2009-11-11, 00:05
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: łódzkie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: antares140 » 2016-08-09, 13:41

Myślę, że problem polega na tym, że My nauczyciel naprawdę nie wiemy jak z takimi dzieciakami pracować. Ja sam musiałem za własne pieniążki skończyć studia podyplomowe, różnego rodzaju kursy i szkolenia i mniej więcej wiem jak się pracuje z dyslektykiem, dysortografikiem, dysgrafikiem czy dzieckiem z dyskalkulią. I sam mam syna z głęboką dysleksją i dyskalkulią wiec wiem ile trudności ma takie dziecko. Ja pracuje inaczej z tymi dzieciakami, podam nawet przykład jednej z klas w gimnazjum- klasy pierwszej, klasa liczy 15 osób z tego cztery osoby to dzieciaki z dysfunkcjami dys. Dla tych dzieciaków wybrałem inny podręcznik bardzo prosty a mianowicie Was ist lost z Wydawnictwa Szkolnego PWN. U mnie w szkole język niemiecki jako drugi język jest uczony w wymiarze 3 godzin tygodniowo wiec spokojnie mogę im poświęcać te 15 minut na każdych zajęciach by wytłumaczyć im dane zagadnienie a reszta klasy pracuje na moich kserówkach a mianowicie robi ćwiczenia z zakresu poprzednich dwóch zajęć.


Wróć do „Pogaduszki”