Postautor: zmzm99 » 2016-07-31, 15:44
Nauczycielka napisała, to niemożliwe.
Tosia napisała: Uczniowie będą się między sobą porównywać i tyle. Jeśli nauczyciel ma całą grupę, zadaje zadanie, trzeba coś głośno przeczytać, zgłasza się ten, kto umie. Ten, kto nie ma takich umiejętności, zdolności czy możliwości czuje się źle. To chyba oczywiste? W grupie, gdzie znajdują się ludzie o bardzo zróżnicowanym poziomie umiejętności i zdolności uczeń słaby, z deficytami jest skazany na porażkę. Traci więc motywację do pracy i nauki. Po co, skoro i tak nigdy nie osiągnie poziomu kolegi z ławki? Ja niczego „nie kreuję”, opisuję rzeczywistość. Oczywiście można udawać, że tego nie ma i dalej tworzyć fikcję oświatową, ale jest to szkodliwe i nikomu nie pomaga. Jeśli jednak potworzymy malutkie grupy wg poziomu (podobnie jak w szkole językowej np.), uczeń słaby, z deficytami znajdzie się pośród mu podobnych. Nie będzie czuł się źle dukając literki czy pisząc dłużej od innych dyktando. Nikt nie będzie z niego śmiał (dzieciaki bywają okrutne!). Wreszcie odczuje swój sukces, zacznie się cieszyć z małych postępów. Ręce opadają. Myśli Pan, ze nauczyciel jest w stanie sprawić w cudowny sposób, że dzieciak z deficytami, słabiutki, słaby intelektualnie nagle poczuje się wspaniale pośród gromady bystrzejszych od niego dzieciaków? „Kubusiu, osiągnąłeś sukces na swoją miarę, bardzo dobrze, to był twój próg!”. Ale próg kolegi jest o wiele wyżej, kolega radzi sobie lepiej, czyta szybciej, myśli szybciej, wykonuje o wiele piękniejsze prace. Kubuś widząc to zniechęca się. Chciałby tak samo, ale nie może, nie potrafi. Mało tego, nie nadąża! Nauczyciel musi dostosować tempo pracy do większości uczniów, a nie tylko do Kubusia (żeby wszyscy czekali, aż Kubuś zrobi i napisze). Da Kubusiowi mniej zadań, da inną pracę do napisania. Kubuś tego Pana zdanie nie zobaczy? Dzieci nie zapytają czasem z pretensją w głosie- „A czemu Kubuś dostaje łatwiejsze testy?”- i Kubuś z miejsca czuje się gorzej. Bo ma inny t est, jest inny. Zaczyna coraz bardziej to rozumieć i jest mu przykro. Wszyscy dookoła są lepsi od niego! Myśli Pan, że słowa nauczyciela, który doceni Kubusia i postawi mu piątkę, chociaż wszyscy widzą, że jego praca jest trzy razy gorsza od kolegi, który też dostał piątkę wystarczą, aby poprawić Kubusiowi samopoczucie? Może jeszcze w klasie 1-3, bo potem to już się zaczynają schody!
Selekcjonowanie uczniów to dobry pomysł. Powinno się uczniów podzielić na odpowiednie poziomy z możliwością zmiany poziomu w trakcie nauki (może się zdarzyć, że ktoś się rozwinie i będzie w stanie dołączyć do wyżej zaawansowanej grupy). Dopiero wtedy nauczyciel będzie mógł normalnie pracować, indywidualizować pracę z dziećmi, wyrównać tempo tej pracy. Ciekawe, jak ja mam pracować, jak np. zadaję zadania, a każdy wykonuje je w innym tempie- jeden potrzebuje pół godziny, inny zrobi je w 5 minut i się nudzi. Tak samo z czytaniem. Jeden przeczyta szybko, innemu lekcji za mało. A omawiać treść trzeba z całą grupą. Jak pięciu z 30-osobowej klasy nie przeczyta, bo nie dało rady, to potem się nudzą i rozwalają lekcję. Gdyby byli w ‚swojej grupie’, to dostaliby krótszy tekst, wszyscy by przeczytali i każdy by pracował, korzystając z lekcji. A tak to dopiero mamy szkodliwe działania- uczeń nic nie robi przez lata. Bo nie ma jak, a nauczyciel nie może przecież aż tak obniżyć poprzeczki dla całej grupy! No, ale komuś, kto nie pracuje w szkole, kot tego nie doświadczył, trudno to zrozumieć. Taki ktoś będzie snuł fantazje, podpierał się teoriami z sufitu i grzmiał, że to niehumanitarne czy jakie tam. I na koniec- nie pisałam, że kluczem do sukcesu jest rywalizacja. Ona po prostu istnieje, czy się to Panu podoba, czy nie. Porównywanie się z innymi leży w ludzkiej naturze. Nie twierdzę, że to dobrze, ale nie ucieknie się przed tym. Nauczyciel może stawać na głowie, żeby rywalizację wyeliminować, ale niewiele to da. Pamiętam, jak wspólnie z nauczycielami ustaliliśmy, że nie chcemy rywalizacji na „konkursie wokalnym”, chcemy „święta muzyki”. Ustaliliśmy zatem, że nie będzie przydziału miejsc, a każdy dostanie dyplom za wykonanie, gdzie wyszczególnimy, za co konkretnie (jeden np. za wrażliwość, inny za wyraz estetyczny, inny za piękną intonację itp., zgodnie z tym, jak zaśpiewają). I co? I DZIECIAKI NIE CHCIAŁY BRAĆ W TYM UDZIAŁU!!! Czemu? Bo one chciały konkursu, miejsc, podziału nagród! To było dla nich motywacją! Okazało się, że ta chęć porównywania się z innymi i chęć „błyśnięcia” na tle innych jest w nich tak silna, że nawet silniejsza od strachu przed porażką (przecież wszyscy wygrać nie mogą). Oczywiście, że nauczyciel powinien zrobić wszystko, że to wyeliminować. Ale nie sprawi, że ktoś, kto ma deficyty, słabe umiejętności , wolne tempo pracy, mniej rozumie po prostu będzie się dobrze czuł i rozwijał w grupie, gdzie czuje się ogólnie gorszy od innych!!!! Do tego ogranicza się takiemu dzieciakowi możliwość rozwoju, bo indywidualizacja pracy (a tego potrzebuje) to mrzonka w takich warunkach. Myślmy praktycznie, a nie „teoretycznie”. Zejdźmy na ziemię.