Postautor: Ceslaus » 2016-08-24, 20:21
Poddaje Pan krytyce nie zjawiska w polskiej oświacie, ale swoje wyobrażenia o porządkach panujących w polskim systemie nauczania to po pierwsze. Po drugie, całkowicie zbywa Pan argumenty obecnych na forum nauczycieli, wyciągając coraz to nowe określenia i koncepcje, o których jak żyję nie słyszałem, czy to od psychologów szkolnych z którym współpracowałem (na praktykach, obecnie na szkoleniach i w czasie studiów). Pan wybaczy, ale często przytacza Pan wypowiedzi z tegoż forum na swoim blogu, na zasadzie "zobaczcie ludzie, jacy Ci nauczyciele, głupi, ograniczeni i zamknięci na prawdy objawione które głoszę". Problem polega na tym, że nie był Pan nigdy nauczycielem we "współczesnej szkole" - nie tej sprzed 14, 20, 30 czy 40 lat, gdy o ludziach, którzy nie potrafili nauczyć się regułek ortograficznych mówiło się "głąby", ale w tej, gdzie dziecko, które nie uczy się na bieżąco i potem ma problemy z np., ortografią ma załatwione przez rodziców orzeczenie o dysleksji, dyskalkulii, i innych dysfunkcjach. W czasach gdy jako uczeń chodziłem do szkoły średniej miałem kolegę, który co roku przynosił coraz to nowe orzeczenia i zwolnienia, bo nie odpowiadał mu rygor narzucony przez szkołę (mundurki, jednolite obuwie itd.). Jeżeli ktoś ma dysleksję rozwojową, o której Pan wspomina w jednym z wpisów to nie idzie do normalnej klasy, ale np., do klasy integracyjnej, szkoły integracyjnej, specjalnej, itd.. Pan wybaczy, ale nie znam nauczyciela, który z uśmiechem na twarzy stawia jedynki i zostawia na drugi rok w tej samej klasie, natomiast z Pana słów często wynika, że pracownicy oświaty to psychopaci, którzy z uśmiechem na ustach "uwalają" tysiące uczniów. Życzę Panu, by przetestował Pan swoje teorie na żywo i zobaczył jak uczeń, który legitymuje się co najmniej kilkoma zaświadczeniami mówi do Pana przy całej klasie, "teraz to mi możesz, bo mam zaświadczenie o dysleksji". Życzę Panu by przekonał się Pan, jak to jest gdy po 45 minutach tłumaczenia, opowiadania, wyjaśniania prosi Pan ucznia by przeczytał wyraz napisany na tablicy a on mówi "nie przeczytam bo nie". Pańskim naczelnym argumentem jest przywoływanie "społeczeństwa demokratycznego", norm demokratycznych itd. - czy swoje dzieci też Pan wychowywał demokratycznie? Może zrobił Pan głosowanie nad tym, czy np., 5 letniemu dziecku wolno oglądać filmy dla widzów dorosłych, bo młody człowiek chce to obejrzeć, a przecież w demokracji nie wolno mu tego zabraniać? Proszę wybaczyć, ale czasami jak czytam Pana wypowiedzi to przypomina mi się słynny kapral Wichura z "Czterech Pancernych i psa", który zwykł mawiać do szeregowego Czereśniaka, że takie bajki to może małorolnym w gminie opowiadać.