Naprawmy edukację

tu rozmawiamy o wszystkim czasami poważnie, czasami z przymrużeniem oka

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
zmzm99
Posty: 502
Rejestracja: 2015-02-02, 12:37
Kto: rodzic
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: zmzm99 » 2016-01-21, 14:58

W jednym z komentarzy pojawiło się pytanie o propozycje dotyczące usunięcia nieprawidłowości opisanych w poście ciemna strona polskiej edukacji. Na pewno należy oczekiwać, że Pani Minister Anna Zalewska jak najszybciej wycofa stanowisko MEN zalecające nauczycielom, żeby zamiast koniecznego dostosowania wymagań, tak odpytywać uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, żeby nie wydało się, iż uczeń nie umie. Konieczne jest zbadanie problemu i wypracowanie rozwiązań zapewniającym opisanym uczniom właściwą edukację, gwarantującą im znalezienie normalnego miejsca w społeczeństwie. Problem nie dotyczy tylko edukacji, ponieważ Polska znajduje się na niechlubnej liście krajów, w których studia wyższe są niedostępne dla dyslektyków. Harvard nie ma z tym problemu, jednak dla polskich Alma Mater Harvard i wiele podobnych uniwersytetów pozostaje wzorem niedościgłym. Z powodu nieuwzględniania, że 10 % młodych polaków jest dotkniętych dysleksją, czołowe polskie uczelnie, takie jak Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Warszawski czy Politechnika Warszawska nie zasługują na miano szacownych, lokując się w obszarze bylejakości.

majowa
Posty: 89
Rejestracja: 2014-04-26, 14:43
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: majowa » 2016-01-24, 11:34

zmzm99 czy za bardzo nie generalizujesz? Z tym dostosowaniem wymagań dla uczniów o specjalnych i specyficznych trudnościach w nauce nie jest w szkołach aż tak źle. Nie twierdzę , że bywają też takie , w których ta strona edukacji jest zaniedbana , ale nie wkładajmy wszystkich do jednego worka.

Awatar użytkownika
zmzm99
Posty: 502
Rejestracja: 2015-02-02, 12:37
Kto: rodzic
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: zmzm99 » 2016-01-25, 22:32

Młodzi ludzie zdobywają w szkołach wiedzę, rywalizując ze sobą o możliwie najlepszą pozycję wyjściową do dorosłego życia. Są jednak tacy, którzy z nikim nie rywalizują. To osoby z nasiloną dysleksją rozwojową występującą łącznie z ADHD lub dotknięci autyzmem, zespołem Aspergera albo innymi dysfunkcjami. Ci młodzi ludzie nie rywalizują, lecz walczą. Walczą sami z sobą. Walczą ze swoimi słabościami. Walczą o miejsce w społeczeństwie. Zmagają się ze skutkami swojej inności, która im bardzo doskwiera. Chcą nadążać za innymi. Znaleźć w społeczeństwie jakiekolwiek miejsce. Nikomu nie chcą niczego zabierać.

Cywilizowany świat ich zauważa. W Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka napisano: wszystkie ludzkie istoty są wolne i równe pod względem godności i praw. Aby osiągnąć ten cel, wszystkie społeczeństwa powinny szanować odmienność w swoich społecznościach oraz starać się zapewnić osobom niepełnosprawnym ( są kraje, gdzie dyslektyk to osoba niepełnosprawna) pełnię praw człowieka: cywilnych, politycznych, społecznych, ekonomicznych i kulturalnych – gwarantowanych w rozmaitych międzynarodowych Konwencjach, w Traktacie Unii Europejskiej i konstytucjach poszczególnych krajów. Sygnatariusze Deklaracji Madryckiej apelują, że nie wolno tworzyć sztucznych barier, które powodują, iż osoby niepełnosprawne nie są w stanie ich pokonać i przez to są wypychane z nurtu życia społecznego. Polska edukacja taką barierę wprowadziła. To podstawa programowa, a zwłaszcza zasada, że każdy uczeń, oprócz dotkniętych upośledzeniem umysłowym jest zobowiązany do jej opanowania. Nie wiadomo jednak do czego im to potrzebne. Wielu nauczycieli, kierując się zasadami taktu i wyczucia pedagogicznego nie gnębiło uczniów niepełnosprawnych podstawą programową, wkładając przy tym dużo wysiłku w ich rozwój. Taki nieszczęśliwy młody człowiek zawsze trafia na nauczyciela, która wkłada wiele serca i wysiłku, żeby mu pomóc. Tym osobom trzeba oddać hołd. Gwoli prawdy trzeba jednak zauważać, że za sprawą niedomagań systemu często trud ten jest niweczony.

Problem wzrósł wraz z wprowadzeniem egzaminów zewnętrznych. Brak znajomości przez ucznia niepełnosprawnego całej podstawy odbijał się niekorzystanie na ocenie pracy nauczyciela. Dla złagodzenia problemu wprowadzono obowiązek dostosowania wymagań stawianych uczniowi, który nie był w stanie im sprostać. Przepis budził wątpliwości, stąd wystąpiłem do MENiS -u o jego wykładnię . Znalazło się w niej ( Pismo MENiS DKOS – 620 – 47/03/RP) sformułowanie: Wymagania należy ustalać na takim poziomie, by uczeń mógł im sprostać i by skłaniały go do odpowiedniego wysiłku oraz zapewniały otrzymywanie ocen motywujących do wytężonej pracy, wykorzystując w tym celu pełną skalę ocen. .. Wymagania te powinny zapewnić realizacją celów edukacyjnych wynikających z podstawy programowej w takim stopniu , w jakim jest to możliwe ze względu na występujące u ucznia trudności w uczeniu się. To był bardzo ważny krok w kierunku ucywilizowania polskiej edukacji, chociaż okazywało się, że byli nauczyciele, którzy otwarcia mówili, ja nigdy w życiu nie postawie takiemu piątki ani nie odpuszczę podstawy. Zgodnie z przepisami ówcześnie obowiązującego rozporządzenia nauczyciel był zobowiązany poinformować ucznia i jego rodziców o ustalonych wymagania. Skoro były znacząco odmienne od wymagań obowiązujących uczniów pozostałych musiał podać jej na piśmie. Mazowieckie Kuratorium Oświaty skrupulatnie tego wymagało, a Wizytatorzy pobierali kopie wymagań ustalanych dla uczniów niepełnosprawnych. Trafiały one do MENiS – u. Ministerstwo zyskało świadomość, że bardzo często uczeń niepełnosprawny przerabia jedynie 20 – 30 % podstawy programowej. W tym czasie Biuro Edukacji m. st. Warszawy zapewniało niepełnosprawnym możliwość nauki w szkołach średnich, w tym w liceach ogólnokształcących. Ocenianie realizowane według opisanej wykładni powodowało, że dochodzili oni do matury. To było dla nich bardzo ważne. Zdana matura podbudowywała psychikę. Dawała wiarę w siebie. Była też ważna, ponieważ wiele z tych osób nie jest w stanie pracować fizycznie, a bez matury trudno znaleźć odpowiednie miejsce. Jak czuje się młody człowiek, który latami walczył ze swoją słabością, a na koniec poszedł na egzamin maturalny, gdzie dano mu pytania z tego czego się nie uczył i powiedziano, nie nadajesz się? Ministerstwo próbowało rozwiązać ten problem wprowadzając przepis: § 59. 9. Szczegółowe kryteria oceniania arkuszy egzaminacyjnych, o których mowa w § 98 ust. 1, uwzględniają indywidualne potrzeby psychofizyczne i edukacyjne absolwentów, o których mowa w ust. 1. Podanej zasadzie można było zadośćuczynić na drodze przekazania do OKE dostosowanych wymagań stawianych zdającemu i ograniczenia oceniania do zakresu objętego tymi wymaganiami. Tym sposobem mogło dojść do wyrównania szans zdania matury poprzez ocenianie tylko zagadnień przerobionych w szkole, podobnie jak to ma miejsce w przypadku pozostałych zdających. Opisany przepis, chociaż obowiązywał przez kilka lat, nigdy nie wszedł w życie, ponieważ jego stosowania zakazała Ministra Katarzyna Hall. Został on przez nią uchylony. Ministra Hall nie akceptowała zasady, że osoby niepełnosprawne należy rozumieć i szanować oraz trzeba im pomóc w rozwinięciu tych cech, które pozwolą im na funkcjonowanie w społeczeństwie. Powstały programy mające doprowadzić do usunięcia u niepełnosprawnych ich niepełnosprawności. Ministra publicznie głosiła, że dzięki jej programom 90% dyslektyków zostanie „wyleczonych” z tej przypadłości. Dla pozostałych 10 % nie przewidywano miejsca w społeczeństwie. Maszeruj albo giń, jak głosi porzekadło Legii Cudzoziemskiej. Kontynuatorka tej linii, Ministra Kluzik-Rostkowska próbowała przeforsować ustawę z usunięciem przepisu o dostosowaniu wymagań. Zgłosiłem protest, w którego wyniku przepis powrócił. Ministra nie poddała się. Wprowadziła wykładnię, w myśl której dostosowanie wymagań może polegać jedynie na takim ocenianiu uczniów, żeby się nie wydało, że nie przerobili całej podstawy programowej. Pani Minister Anna Zalewska, powinna uwzględniać, że zgodnie z polityką prowadzoną przez pogrobowców Ministry Katarzyny Hall, funkcjonujących pod przewrotną nazwą Departament Zwiększania Szans Edukacyjnych, w tym roku kilkuset maturzystów będzie ocenianych z materiału, którego nie przerabiali w szkole. Pani Minister, czy jest Pani w stanie rzecz zbadać i zaradzić złu?

Trzeba zauważać, że wynikające z braku dostosowania, nakładanie na uczniów wymagań, którym ze względu na posiadane dysfunkcje nie są w stanie sprostać powoduje, że ich edukacja ma znaczenie systemowego poddawania ich terrorowi psychicznemu. Jacek Kuroń skwitował to słowami, dyslektyk woli iść do więzienia, niż chodzić do szkoły. Skoro polska szkoła jest dla części uczniów miejscem gorszym od więzienia, ty czym jest?

Łosoś
Posty: 613
Rejestracja: 2013-10-05, 10:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: łódzkie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: Łosoś » 2016-01-27, 16:23

Wiecie co? Tego się nie da naprawić. Tej całej "edukacji". Ona jest chora od podstaw. Poza tym- nie wierzę w to,że którykolwiek rząd coś zmieni. To farsa- w wykonaniu k a ż d e g o rządu.
Myślę, ze tę "chałupę" trzeba rozwalić, fundamenty zburzyć i stawiać zupełnie coś nowego, ale Boże broń- systemowego. Niech sobie kwitnie prywata. Normalne życie wymusza normalne rozwiązania. Sprywatyzować cholerstwo, niech wrócą guwernerzy, niech zakładają szkoły prywatne, niech rodzice zaczną się martwić o swoje dzieci, bo na razie większości się nie chce (po co, jak wszystko załatwiają "instytucje", to takie wygodne).
Prywatny nauczyciel ostoi się tylko ten dobry, kiepskiego nikt nie zatrudni. Jeśli prywatnych szkół będzie dużo, to i konkurencja wzrośnie, będą się prześcigać w jakości usług (ale naprawdę, a nie jak teraz). Komuś nie będzie pasować tu, pójdzie tam. Jeśli zawód nauczyciela będzie nisko opłacany i nie będzie się go szanować, to młodzi ludzie nie będą chcieli go wybierać- zmniejszy się liczba nauczycieli, a rodzice zaczną szukać tych dobrych. Wróci szacunek do zawodu. Zaczną się liczyć z człowiekiem (bo jak ci, mamusiu nie pasuje, to pójdę uczyć kogo innego, a ty się martw, co dalej z twoim milusińskim sama). A jak zaczną nam NAPRAWDĘ płacić z własnej kieszeni (bo teraz głośno krzyczą, że nam płacą z podatków, a niech nie będzie tych podatków, niech płacą naprawdę), to dopiero zatęsknią za czasami, kiedy szkoła była darmowa.
No i czy wszyscy muszą umieć czytać, pisać...? Wszyscy muszą się kształcić? Nie chce, niech się nie uczy. Robotnicy fizyczni też są potrzebni. Po co ten przymus. Jak ktoś mądry, to dziecko wykształci. A jak nie chce dbać o swoje dzieci, to niech dzieci mają pretensję do rodziców. A nie wiecznie do całego świata, w tym do nauczycieli głównie. :faja:

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: haLayla » 2016-01-27, 18:43

Łosoś pisze:Sprywatyzować cholerstwo, niech wrócą guwernerzy, niech zakładają szkoły prywatne, niech rodzice zaczną się martwić o swoje dzieci, bo na razie większości się nie chce (po co, jak wszystko załatwiają "instytucje", to takie wygodne).


Ale to już było... i nie wróci więcej... wtedy analfabetyzm był dwucyfrowy, a nie druga cyfra po przecinku.

Łosoś pisze:Prywatny nauczyciel ostoi się tylko ten dobry, kiepskiego nikt nie zatrudni. Jeśli prywatnych szkół będzie dużo, to i konkurencja wzrośnie, będą się prześcigać w jakości usług (ale naprawdę, a nie jak teraz). Komuś nie będzie pasować tu, pójdzie tam.


Błędnie zakładasz, że powstanie tyle szkół prywatnych, że także tych uboższych będzie na nie stać. A przecież, jeżeli "marże" będą wysokie, to mniej będzie klientów, ale proporcjonalnie zysk z ucznia będzie większy. Więc za mniejszą robotę, dostanie się więcej pieniędzy.

Łosoś pisze:No i czy wszyscy muszą umieć czytać, pisać...? Wszyscy muszą się kształcić? Nie chce, niech się nie uczy. Robotnicy fizyczni też są potrzebni. Po co ten przymus. Jak ktoś mądry, to dziecko wykształci. A jak nie chce dbać o swoje dzieci, to niech dzieci mają pretensję do rodziców. A nie wiecznie do całego świata, w tym do nauczycieli głównie. :faja:


Cudowny sposób, by zakonserwować nierówności społeczne. Brzmi fajnie tak długo, jak długo jesteś dzieckiem z klasy średniej.
<3

koma
Posty: 2551
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: Naprawmy edukację

Postautor: koma » 2016-01-27, 18:45

coś w tym jest...:)

Łosoś
Posty: 613
Rejestracja: 2013-10-05, 10:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: łódzkie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: Łosoś » 2016-01-27, 19:36

Cudowny sposób, by zakonserwować nierówności społeczne. Brzmi fajnie tak długo, jak długo jesteś dzieckiem z klasy średniej.


A teraz to niby jest taka równość społeczna? Posyła rodzic dzieciaka do szkoły, bo musi. Sam nie ma ambicji za grosz, a ciemny jak tabaka w rogu. Dzieciak ląduje tak samo, bo niedaleko spada jabłko od jabłoni. A nauczyciele męczą się z takim, bo mu się ani uczyć nie chce, ani pracować, ani nic. Jeździmy tylko od szkolenia do szkolenia "jak motywować uczniów, blebleble...". A dajcie spokój z tym "motywowaniem"! Prywatnie byłoby tak: chcesz się uczyć? Płacisz, wymagasz, nauczyciel uczy. Nie chcesz się uczyć? Nikt cię siłą nie ciągnie. Z "niewolnika nie ma robotnika". Owszem, można by było pomyśleć nad jakimś funduszem dla zdolnych i ambitnych, acz ubogich - byłoby ich zapewne bardzo mało, więc spoko.

Analfabetyzm? Teraz mamy takich, którzy "trochę" czytają. I sporo wtórnego analfabetyzmu. Co za różnica. Byle podpisać się umiał i wystarczy. Internet obsłuży, jak mu będzie zależało, to sam się nauczy.
Błędnie zakładasz, że powstanie tyle szkół prywatnych, że także tych uboższych będzie na nie stać


I dobrze, nawet jak ich będzie mniej. Nauka będzie w cenie. Można być kreatywnym i uruchomić inne sposoby zdobycia kasyna wykształcenie. Jak ja czasem pisałam, że boję się, że wylecę na bruk (bo np. zlikwidują gimnazja), to mi każą być "kreatywnym" i zarzucają narzekanie i jęczenie, takoż "wyuczoną bezradność typowego nieudacznika". Coś w stylu " a dobrze ci, darmozjadzie jeden, zobacz, jak to jest, radzić sobie na bezrobociu, jak ,normalnie pracujący ludzie.".
Mną się nikt nie przejmuje, a ja mam się przejmować, skąd biedni rodzice wezmą na wykształcenie dla swoich pociech? :twisted: A niech sobie kreatywnie radzą. W końcu to im powinno zależeć na dzieciach, nie? Niech biorą kredyty, niech pracują na dwa etaty, niech sprzątają po godzinach (jeden taki powiedział mi, żebym się nie martwiła, bo są wolne miejsca dla sprzątaczek).

Niech prywatyzują. Skończy się durna biurokracja, idiotyczne szkolenia, żeby kolesie mogli zarobić kaskę na gadaniu pierdół, wymyślanie kolejnych "reform" i innych takich. Życie wszystko zweryfikuje i już.

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: malgala » 2016-01-27, 19:45

I uważasz, że jak rodzice zapłacą, to dzieci będą się uczyć?
Nie, to rodzice będą wymagać dobrych ocen dla swoich pociech, bo przecież płacą.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: haLayla » 2016-01-27, 20:30

Łosoś pisze:
Cudowny sposób, by zakonserwować nierówności społeczne. Brzmi fajnie tak długo, jak długo jesteś dzieckiem z klasy średniej.


A teraz to niby jest taka równość społeczna?


Teraz jest równość szans, a nie równość absolutna. Czyli, przynajmniej w teorii, córka bezrobotnego byłego pracownika PGR może zostać chirurgiem, a syn sędziego sądu apelacyjnego nie ukończyć szkoły średniej. Znam oba takie przypadki. W szkolnictwie w pełni sprywatyzowanym byłoby to co najmniej znacząco utrudnione, jeżeli nie niemożliwe.

Łosoś pisze:Posyła rodzic dzieciaka do szkoły, bo musi. Sam nie ma ambicji za grosz, a ciemny jak tabaka w rogu. Dzieciak ląduje tak samo, bo niedaleko spada jabłko od jabłoni.


Jaki ty masz czarno-biały ogląd świata! Żadnych opcji pośrednich, żadnej skali szarości, nie wspominając o innych barwach. Ludzie są różni i w dziecku takiego ciemnego rodzica może tkwić potencjał, który byś zmarnowała.

Łosoś pisze:Analfabetyzm? Teraz mamy takich, którzy "trochę" czytają. I sporo wtórnego analfabetyzmu. Co za różnica. Byle podpisać się umiał i wystarczy. Internet obsłuży, jak mu będzie zależało, to sam się nauczy.


Ale nie ma analfabetyzmu pierwotnego. A to jest olbrzymie osiągnięcie.

Łosoś pisze:
Błędnie zakładasz, że powstanie tyle szkół prywatnych, że także tych uboższych będzie na nie stać


I dobrze, nawet jak ich będzie mniej. Nauka będzie w cenie. Można być kreatywnym i uruchomić inne sposoby zdobycia kasyna wykształcenie.


Jasne, bo przecież wszyscy ludzie są kreatywni. Nie ma nikogo kto jest zwykłym, uczciwym człowiekiem, który chciałby uczciwą pracą zapewnić swoim dzieciom dobry byt. Znowu dychotomiczny podział świata. Ale on się sprawdza tylko wtedy, gdy druga część jest dopełnieniem pierwszej.

Łosoś pisze:Jak ja czasem pisałam, że boję się, że wylecę na bruk (bo np. zlikwidują gimnazja), to mi każą być "kreatywnym" i zarzucają narzekanie i jęczenie, takoż "wyuczoną bezradność typowego nieudacznika". Coś w stylu " a dobrze ci, darmozjadzie jeden, zobacz, jak to jest, radzić sobie na bezrobociu, jak ,normalnie pracujący ludzie.".


Przykro mi, że znajdujesz się w takiej sytuacji. Autentycznie czuję żal z tego powodu, że wraz z wieloma nauczycielami możesz stać się bezrobotną. Ale czy to oznacza, że powinnaś odreagowywać na bogu ducha winnych ludzi? Czemu nie zwrócisz ostrza krytyki przeciwko tym, którzy faktycznie za to odpowiadają?

Łosoś pisze:Mną się nikt nie przejmuje, a ja mam się przejmować, skąd biedni rodzice wezmą na wykształcenie dla swoich pociech? :twisted: A niech sobie kreatywnie radzą. W końcu to im powinno zależeć na dzieciach, nie? Niech biorą kredyty, niech pracują na dwa etaty, niech sprzątają po godzinach (jeden taki powiedział mi, żebym się nie martwiła, bo są wolne miejsca dla sprzątaczek).


W twojej wypowiedzi wyczuwam bardzo silne emocje. Być może także i frustrację. Rozumiem, że możesz czuć wiele negatywnych emocji i czujesz potrzebę wylania ich gdzieś. Mam nadzieję, że to ci pomaga. Ale też mam nadzieję, że w głębi jest jakiś dobry Łosoś tyle, że czasowo zakopany tym, co mu się zwaliło na głowę. Trzymam kciuki, byś jednak ułożyła swoje życie i odnalazła spokój.

Łosoś pisze:Niech prywatyzują. Skończy się durna biurokracja, idiotyczne szkolenia, żeby kolesie mogli zarobić kaskę na gadaniu pierdół, wymyślanie kolejnych "reform" i innych takich. Życie wszystko zweryfikuje i już.


U "dużego prywaciarza" często jest więcej biurokracji, niż na państwowym. Mam porównanie i wiem co mówię.
<3

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: haLayla » 2016-01-27, 20:32

malgala pisze:I uważasz, że jak rodzice zapłacą, to dzieci będą się uczyć?
Nie, to rodzice będą wymagać dobrych ocen dla swoich pociech, bo przecież płacą.


Niektóre dzieci będą się uczyć. Inne nie będą. To zależy od szkoły. Są szkoły niepubliczne z misją. Są też takie, które nastawione są na produkcję absolwentów. Cholera, świat jest jednak dużo bardziej skomplikowany niż myślałem, gdy miałem 19 lat.
<3

Łosoś
Posty: 613
Rejestracja: 2013-10-05, 10:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: łódzkie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: Łosoś » 2016-01-27, 20:46

Jaki ty masz czarno-biały ogląd świata! Żadnych opcji pośrednich, żadnej skali szarości, nie wspominając o innych barwach. Ludzie są różni i w dziecku takiego ciemnego rodzica może tkwić potencjał, który byś zmarnowała.


Potencjał...łojeju. Jak ktoś ma potencjał, to sobie poradzi. A jak ktoś nie ma, a do tego jest leniwy, nieambitny, nastawiony na to, aby tylko brać- to mi go ...nie żal. Nie trzeba "szkół kończyć", żeby się uczyć. A dostęp do netu można sobie załatwić za darmo, choćby w bibliotece miejskiej. Dzieciak z potencjałem, żądny wiedzy sobie poradzi, najwyżej będzie miał bardziej pod górkę. Osobiście myślę, że ktoś, kto jest zdolny może się uczyć bez nauczycieli. Dzisiaj, w XXI wieku, za pośrednictwem netu tym bardziej. Nigdy nie było tak łatwego dostępu do wszelkiej informacji.
W świecie sprywatyzowanej szkoły nie będzie się liczył papierek (i fałszywe piąteczki), ale konkretna wiedza i umiejętności. Umiesz? Zdajesz. Sprawdzasz się.

I uważasz, że jak rodzice zapłacą, to dzieci będą się uczyć?
Nie, to rodzice będą wymagać dobrych ocen dla swoich pociech, bo przecież płacą.

No i dobrze. Jak głupi rodzice, to będą głupio postępować. Nie będzie to tym razem wina nauczycieli, rządu, kosmosu i "zawziętej wychowawczyni", tylko właśnie rodziców. I tak ma być- za wychowywanie własnego dziecka odpowiedzialni są rodzice. Jak sobie wychowają, jak będą z dzieckiem postępować, takie będą mieć. A nie, że teraz nauczyciele stają na głowie, jak WBREW rodzicom wyprowadzić ich dzieci na ludzi! Nauczyciel będzie od tego, żeby spełniać wymagania rodzica. Byle mu zapłacić. Czysty układ. Rodzic będzie decydował, czy chce, aby jego dziecko się czegoś nauczyło, czy dalej zostało głupie z bezwartościowymi piąteczkami na świadectwie czy czym tam.

Żeby zobaczyć świat bez tych "systemów oświatowych", należy przestać "systemowo myśleć".

Oczywiście, ludzie nigdy nie będą sprawiedliwi i zawsze znajdą się tacy, którzy będą dawać w łapę czy "przepychać swoich" tu i ówdzie. Trudno. Ale myślę, że byłoby tego mniej. Bo jak tu przepchać kogoś do pracy po znajomości, kiedy jest fajtłapa i darmozjad, do tego nieuk? No, a jeśli jakiś szef "po znajomości" będzie darmozjada tolerował, bo zależy mu na dobrych interesach z jego starymi, to jego biznes. Prywatny. A teraz? Pełno urzędów, szkół, i pełno takich "po znajomości" pożal się Boże pracowników, ba...! Niektórzy się stołków kierowniczych dochrapują i dopiero wtedy jest wesoło. A w budźetówce taki się uchowa, bo tu kompetencje i wiedza tak naprawdę się nie liczą.


Śmierć systemowi! :P

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: malgala » 2016-01-27, 20:57

haLayla pisze:Niektóre dzieci będą się uczyć. Inne nie będą. To zależy od szkoły. Są szkoły niepubliczne z misją. Są też takie, które nastawione są na produkcję absolwentów.

Ale do tych pierwszych trafiają głównie dzieci rodziców, którym zależy na jakości edukacji ich pociech, do drugich rodziców mających kasę i bardzo roszczeniowych, dla których nie ma znaczenia co dziecko będzie faktycznie umiało (bo byt i tak mu rodzice zapewnią), ale jakie będzie miało oceny.
Niestety, tych drugich jest znacznie więcej.

Awatar użytkownika
zmzm99
Posty: 502
Rejestracja: 2015-02-02, 12:37
Kto: rodzic
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: zmzm99 » 2016-01-28, 01:18

malgala ma niestety sporo racji. Kilka lat byłem przewodniczącym Rady Szkoły i Rady Rodziców. 95% interwencji rodziców, które do mnie trafiały związane było z takim samym postulatem. Przedkładali żądanie: moje dziecko powinno mieć lepsze oceny, niż inne dzieci. To było przygnębiające.

Łosoś
Posty: 613
Rejestracja: 2013-10-05, 10:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: łódzkie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: Łosoś » 2016-01-28, 10:36

No to tylko świadczy o głupocie tych rodziców. Ale prawo do wychowania dzieci mają rodzice. Skoro tak, chcą, niech tak mają. Ja tam nie jestem za tym, aby na siłę dzieci za rodziców wychowywać przy ich biernym lub czynnym sprzeciwie.
Dla mnie jest czymś oczywistym, że mądrzy ludzie w społeczeństwie to jedynie niewielki jego odsetek. Zawsze tak było. Dlatego demokracja zwyczajnie się nie sprawdza.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Naprawmy edukację

Postautor: haLayla » 2016-01-28, 18:27

zmzm99 pisze:Przedkładali żądanie: moje dziecko powinno mieć lepsze oceny, niż inne dzieci. To było przygnębiające.


To chyba nie byli ludzie szczególnie dobrzy z matematyki :mrgreen:
<3


Wróć do „Pogaduszki”