W sumie piszę, żeby się wygadać a może ktoś z szanownej braci nauczycielskiej mógłby mi coś doradzić.
Mam za sobą 10 lat pracy w szkole. 10 lat sporych sukcesów, sporego doświadczenia. Ale dopiero w tym roku szkolnym dostałam godziny z przedmiotu, który jest moim głównym wykształceniem ,ale nigdy go nie uczyłam. I tu pojawia się problem. Zaczynam wątpić w swoje umiejętności... Otwieram książkę żeby przygotować się do lekcji i ogarnia mnie przerażenie. Nie dlatego, że niewiele pamiętam, ale dlatego że mam wrażenie że nie podołam... Zaczynam się bać pytań uczniów. Ale tak jest tylko gdy o tym myślę. Gdy jestem w klasie zupełnie niczego się nie obawiam, jestem pewna siebie.
Może ktoś z Was był w takiej sytuacji? Jak temu zaradzić? Nie mam wiele czasu na dokształcanie, jedynie tyle co po nocach coś poszukam w internecie. Mam małe dziecko i ono zabiera mi całą uwagę. Bardzo chciałam móc uczyć mojego pierwszego przedmiotu a gdy jest mi to dane to boję się że nie dam rady nauczyć dzieci na przyzwoitym poziomie... Może macie jakieś słowa otuchy?