zmiany w szkole- moje marzenia

tu rozmawiamy o wszystkim czasami poważnie, czasami z przymrużeniem oka

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: haLayla » 2015-09-24, 21:09

Melizabeth, cóż ja nie upieram się przy swoim. Być może Burakowa ma rację. Mnie jednak przeraża to w jaki sposób ona pisze. Tam nie ma troski o drugiego człowieka, współczucia czy chociażby życzliwości. Moje wrażenie jest takie, że ona podzieliła sobie ludzi na kategorie i niektórych traktuje jak gorszy typ człowieka. Na to zgody mojej nie ma i nigdy nie będzie.

Ale to miło, że zazwyczaj się ze mną zgadzasz :oops:
<3

koma
Posty: 2551
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: koma » 2015-09-24, 21:24

haLayla pisze:Ja bym raczej powiedział, że zbyłaś moje argumenty w stylu Cytryn. Notabene, macie ze sobą sporo wspólnego.

Powiem więcej - są identyczne ;)

Burakowa
Posty: 180
Rejestracja: 2015-03-20, 07:28
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: warmińsko-mazurskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: Burakowa » 2015-09-24, 21:33

Mnie jednak przeraża to w jaki sposób ona pisze. Tam nie ma troski o drugiego człowieka, współczucia czy chociażby życzliwości.


:roll:

Wot i masz "argument". Bo marzę sobie o tym, aby uczeń, który nie umie się zachować (notorycznie przeszkadza, krzywdzi innych: wyzywa i bije, zaczepia, obraża itp.) spędził jakiś czas w izolatce, najlepiej pod czyjąś opieką i wykonywał zadania. Byłoby to jednocześnie wychowawcze (izolacja od grupy to pewna forma kary, może wreszcie czegoś by się nauczył), ratunek dla pozostałych dzieci (które wreszcie będą mogły normalnie się uczyć) i ulga dla nauczyciela (który zamiast użerać się z dwójką niewychowanych dzieciaków może zająć się nauczaniem).
Odpowiadałam na każdy argument- ale nie, ja podobno "zbywam ludzi" . Ale na argumenty typu "widocznie jesteś słabym nauczycielem nieumiejącym zdyscyplinować uczniów" odpowiadać już nie mam zamiaru. Tak może napisać jedynie ktoś, kto nigdy nie doświadczył szkolnej harówy i użerania się z młodymi gnojkami. To, że tak piszę? Cóż, jest jak jest. Są dzieciaki tak zepsute do szpiku kości, że aż boli. Nie mam współczucia dla gnojka 12-letniego, który kopie kolegę w twarz, a potem śmieje się z niego, gdy ten płacze. I nie każde dziecko z domu alkoholików, z tzw. patologicznego środowiska takie jest. Jest po prostu coś złego w niektórych ludziach i widać to już od małego.Nie zawsze da się to "zrozumieć" i "wytłumaczyć" czymś. Współczuję za to serdecznie pozostałym dzieciom, które nie mają się jak przed takimi gnojkami bronić.

Uważam, że o wiele bardziej pomocne dla tego typu dzieciaków (zepsutych i złych) byłaby konkretna i bolesna (nie mówię o biciu) kara, dzięki której taki człowiek zostałby "złamany". Takiemu "złamanemu" dopiero można pomóc. Miałam do czynienia z wieloma dzieciakami zepsutymi i złymi- żadne gadanie do nich nie dotrze, żadne cackanie się z nimi, żadne tam " a pojedź na konkurs", "weź udział w ciekawych dodatkowych zajęciach" ble, ble,ble. TO NIE DZIAŁA. Piszę to jako praktyk w po wielu latach pracy. Kiedyś oglądałam ciekawy amerykański program o więźniach- ale nie mordercach, tylko właśnie takich młodych zbuntowanych, po włamach, kradzieżach i rozbojach. Na rok zamykano ich w specjalnym ośrodku, gdzie "łamano im karki"- ich bunt. Jeśli wytrzymali tam rok, to wtedy zamiast ich łamać (poprzez bardzo surową dyscyplinę, zero cackania się, ciężką pracę, mieli bez słowa wykonywać polecenia i ich zdanie się nie liczyło itp.) udzielano im wszelkiej innej pomocy (budowano system wartości- od zera). Większość wytrzymywała (był jakiś procent tych, którzy deklarowali powrót do więzienia- i wtedy odchodzili z programu). Słuchałam, jak ci byli więźniowie się wypowiadali potem- DZIĘKOWALI, zmieniali życie, postawę, wychodzili na ludzi.

Dzisiaj mamy tendencję do użalania się nad takimi młodymi bandytami (dla mnie dzieciak, który wyzywa koleżankę, bije kolegę, bo lubi, wyrzuca mu torbę za okno, pluje na ludzi itp. to j e s t bandyta), okazywania im "współczucia" (biedny, pewnie w domu ma ciężko itp.), zamiast go WYCHOWYWAĆ i w odpowiedni sposób KARAĆ (kara nie ma być przyjemna! Ma być bolesna i ma budzić strach!). A efekty jakie są, takie są- młodzi ludzie nikogo nie szanują, niczego się nie boją, potrafią dorosłemu człowiekowi, nauczycielowi, nabluzgać.

Marzy mi się...normalność. Nauczyciel aby mógł wpłynąć cokolwiek na takiego młodego bandytę, musi dysponować odpowiednimi narzędziami. Jeśli nie można do kogoś przemówić normalne, to trzeba ukarać- żeby pokazać, że tu obowiązują takie, a nie inne normy i nie będzie tolerancji dla konkretnych zachowań. Dzisiaj -mam wrażenie- my, dorośli "humaniści", tacy "współczujący i dobrzy" dajemy przyzwolenie na to, aby nas te dzieciaki miały gdzieś, pluły na nas i śmiały się z nas.

A takich ludzi, którzy tak łatwo osądzają innych wysłałabym na rok do pracy z jedną ciężką klasą, gdzie mieliby do czynienia choćby z jednym gnojkiem klasowym. Żeby mu mogli współczuć do woli.

Burakowa
Posty: 180
Rejestracja: 2015-03-20, 07:28
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: warmińsko-mazurskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: Burakowa » 2015-09-24, 22:11

Zresztą, wątek jest o marzeniach związanych ze szkołą. Może zamiast krytykować moje marzenia, podzielilibyście się swoimi? Może macie lepsze pomysły na to, aby w szkole było lepiej?
No, chyba, że nic nie trzeba zmieniać i jest dobrze, albo nikt nie ma ochoty się bawić w wyliczanie marzeń. To wątek umrze śmiercią naturalną i tyle. Ja sobie "ulżyłam", pomarzyłam sobie i o to mi chodziło. Wiem, że moje marzenia się nie spełnią, a w szkole będzie gorzej, ale co tam...


Wróć do „Pogaduszki”