Nie chce pouczac przewodniczacego Broniarza, ale pojawiajac sie na manifestacjach obok Schetyny czy Petru sam niejako wpisal sie w polityke i byc moze utracil wiarygodnosc. Nie kto inny jak lider Nowoczesnej postulowal zmiany w Karcie Nauczyciela, a i sam na spotkaniach przedwyborczych kwestionowal obecny system edukacji. Moze nie mowil wprost o tym co chce zrobic, ale nie wydaje mi sie, aby liberalna partia utrzymala obecny stan zatrudnienia w oswiacie.
Wybitna fuszerka rzadzacych nie zostala zdyskontowana przez ZNP, a wydaje sie, ze jakies swiatelko w tunelu bylo. Odpowiednia kampania informacyjna w stosunku do rodzicow, wspolpraca miedzy placowkami byc moze zaowocowalaby glosniejszym i bardziej donosnym "NIE". Przynajmniej wieksza czesc spoleczenstwa zrozumilaby o co chodzi ludziom z popularnej gimbazy. Tymczasem odnosze wrazenie, ze jest jasny przekaz - "walcza o stolki, a dobro dzieci jest na 2 miejscu".
Teraz czytam, ze na jutro szykowane sa demonstracje. Nauczyciele podczepia sie pod polityczny bajzel i moze na tym cos ugraja. Watpie, bo tydzien mamy przedswiateczny, a zdecydowana wiekszosc nauczycieli to kobiety, ktore tradycyjnie maja 100 razy wiecej obowiazkow i ciekawszych zajec niz pikietowanie.
Zeby byla jasnosc - gdybym byl rzadzacym to i tak przeforsowalbym swoje pomysly. W koncu wygralem wybory... A ludzie? Maja prawo protestowac.
Staram sie wazyc slowa