Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

tu rozmawiamy o wszystkim czasami poważnie, czasami z przymrużeniem oka

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

tsukki

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: tsukki » 2018-04-14, 06:41

U mnie jest np. konflikt interesów.
Dwie klasy 4 miały sprawdzian (nie mają podręczników ani nic, bo zatrudniono mnie po tym jak już wydano na wszystko pieniądze). Notatki wysłałam rodzicom na dzienniku, bo miałam okazję widzieć jak źle jest z pisaniem. Do tego w jednej grupie mam dwóch obcokrajowców, którzy piszą po bułgarsku (polski na pewno to nie jest). Część rodziców uważała to za dobre rozwiązanie, bo mają do tego dostęp bezpośrednio i spokojnie mogą się doczytać (piszą naprawdę fatalnie, pomijając już solidne błędy orograficzne). Druga połowa z kolei chce, aby ich dzieciaki miały notatki w zeszycie, mimo, że nikt go nie nosi. Uwagi do rodziców, wychowawcy, uczniów i nieprzygotowania (potem oceny ndst) nic nie zmieniają. To jest jak walka z wiatrakami.
Niektórzy są tak niedojrzali np. klasy 7, że jak jedna z dziewczyn dostała 3- ze sprawdzianu, to powiedziała, że mnie nie lubi zrobiłam to specjalnie i się na mnie obraża. To zakrawa o absurd.

oramge
Posty: 425
Rejestracja: 2013-11-22, 19:49
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: oramge » 2018-04-14, 09:07

tsukki pisze:Niektórzy są tak niedojrzali np. klasy 7, że jak jedna z dziewczyn dostała 3- ze sprawdzianu, to powiedziała, że mnie nie lubi zrobiłam to specjalnie i się na mnie obraża. To zakrawa o absurd.

To nie jest absurd, ani objaw niedojrzałości (niedojrzała w wieku 14 lat może być), ale brak wychowania, a brak wychowania jest skutkiem wspomnianej powyżej "rewolucj". Każdemu młodemu pokoleniu wydaje się , że oto jest świadkiem, albo twórcą czegoś nadzwyczajnego. Młodzi rodzice nie wychowują bo porwał ich nurt "rewolucji" i utopili się w smartfonach, laptopach i galeriach handlowych, bo nie artystycznych przecież. Codziennie słyszę uwagi o mojej pracy, oraz o mnie, z ust dzieci i rodziców, że nie lubię, stresuję, albo udaję że lubię, a oni wiedzą coś innego i mają na to świadków i dowody :crazy:

Do autorki postu: pytania świadczą o samych dobrych rzeczach: otwartości i wrażliwości, odpowiedzialności etc. natomiast rozczarowanie jest zawsze skutkiem (nadmiernych) oczekiwań pokładanych w kimś. Może warto nad tym pomyśleć i oddzielić siebie od innych ludzi, siebie od skutków ich postępowania, a nawet siebie od swojej pracy i skutków tej pracy. Na efekt Twojej pracy składa się również praca, lub jej brak, innych osób.

Michalll_95
Posty: 187
Rejestracja: 2018-03-18, 01:05
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Informatyka, Technika, Plastyka
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: Michalll_95 » 2018-04-14, 15:09

fragola pisze:Jesteśmy uczestnikami rewolucji czyli w zasadzie czegoś czego nie było od XV wieku. Zmienił się model kultury z druku na elektroniczną.


To prawda. Współcześnie podejście nauczyciela powinno zdecydowanie nadążać za kulturą elektroniczną. W mojej szkole podstawowej wszystkie dzieci od IV klasy posiadają już najnowsze modele telefonów i gdyby mogły to nie wypuszczałyby ich z rąk. W starszych klasach jest tak samo.

Zaobserwowałem natomiast coś bardzo ciekawego szczególnie podczas zastępstw z zajęć komputerowych. Dzieci, pomimo że "urodziły się" z telefonem w rękach nie potrafią wykorzystać go do innych celów niż gry. Często nie umieją zrobić z telefonu routera internetu, a w komputerze stworzyć folderu, czy zapisać plik, a następnie go znaleźć. Ciekawy jest też sam sposób korzystania z komputera - energiczne ruchy, klikanie myszką w taki sam sposób jak w grach komputerowych. Nie każdy nauczyciel ma możliwość na lekcjach wykorzystywać nowe technologie, a rozmowa, czy nawet cały blok lekcji dedykowanych właśnie nowym mediom nie bardzo trafi do młodzieży. To my nauczyciele widzimy złe skutki elektroniki (jej nadużywania i wykorzystywania w celach wyłącznie zabawowych), dzieci natomiast patrzą po sobie i nie widzą problemu, gdyż się już w takim świecie urodziły i każdy z nich tak żyje ;)

Ja na lekcjach nie spotykam się z brakiem zainteresowania, czy innymi złymi zachowaniami (co najwyżej z wymuszaniem szóstek ;d). Uczę atrakcyjnego dla dzieci przedmiotu to pewnie też z tego wynika. Przykładowo ostatnio realizowałem blok lekcji z animacji poklatkowej. Każdy zainstalował sobie aplikację do montowania animacji (dostępną bezpłatnie w internecie). Telefony ustawiliśmy na krzesłach/ławkach przymocowaliśmy je taśma klejącą bezpośrednio przed tablicą. Dzieci pisakami rysowały co chciały, robiły za każdy razem zdjęcia i montowały na osi czasu w aplikacji. Finalnie powstały świetne animacje. Dzieci zadowolone, a program w pełni realizowany :)

Z własnego doświadczenia mogę śmiało powiedzieć, że elektronika może służyć, a nawet powinna służyć edukacji. Dzieci i tak będą z telefonów korzystały, a my jako nauczyciele powinniśmy za tym nadążać i wymyślać ciekawe lekcje . I na pewno nie jest tak, że "skoro wszystko jest w internecie" to rola nauczyciela spada na drugi plan - wcale tak nie jest, właśnie wręcz odwrotnie ;)

Awatar użytkownika
ann
Posty: 933
Rejestracja: 2008-01-21, 21:18
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Historia, Geografia, Informatyka, ...
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: ann » 2018-04-14, 15:30

Michalll_95 pisze:Ciekawy jest też sam sposób korzystania z komputera - energiczne ruchy, klikanie myszką w taki sam sposób jak w grach komputerowych.

Ja coraz częściej zauważam, że nie potrafią poprawnie trzymać dłoni na myszce ;)
Prywatnie żyję tak, jak każdy:
Jem, piję, sypiam, patrzę w gwiazdy

tsukki

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: tsukki » 2018-04-14, 17:00

Technologia jest wszędzie, owszem. Jednak dzieciaki w większości jak wspomniano korzystają z tego tylko do gier - głównie na telefonach, bo w większości nie są w stanie zainstalować sami tego na komputerze (przeważnie pirackie, nie ma się co czarować).
Gdy rysuję coś na tablicy, pomagam im czy pokazuję swoje prace, żeby udowodnić, że na umiejętności składają się lata pracy, a nie same predyspozycje, to słyszę jakbym co najmniej była jakimś bóstwem. To samo jest, gdy wycinam proste kółko nożyczkami.
Wszystko poszło w tym kierunku, że młodsi nie potrafią narysować prostej linii ani obsługiwać nożyczek, pismo techniczne to jakaś katorga. Oni niestety ledwo piszą, do tego jest mnóstwo wszelkich błędów. Obawiam się, że w prawdziwym życiu nie potrafiliby przyszyć guzika do spodni (co my mieliśmy na swoich zajęciach).
Starsi (klasy 2) mają gdzieś jeszcze tą ikrę, potrafią racjonalnie myśleć i stawiać argumenty. Oni nie wychodzą z założenia, że coś im się należy po prostu. Trzeba na to zapracować (jak w życiu). Ale młodsi (w tym klasy 7) myślą, że wszystko poda im się na tacy. Te zachowania pochwalają jeszcze ich rodzice. Dziecko dostanie jedynkę, to zaraz się burzą. Miałam sytuację jak jedna z matek wpadła na moje zajęcia i 30 minut rozprawiała o swoim dziecku, że skoro krzyczą (to złe słowo), a w klasie jest blisko 30 osób (tzw. sportowcy) to ja sobie nie radzę, że nie mogę ich uspokoić. Siedzieli cicho w momencie kiedy zadawałam im pracę domową (nie na ocenę i nie sprawiała ona wielkiej satysfakcji). Miała również pretensje, że nie oceniłam pracy jej syna, bo wykonał plakat w zeszycie w kratkę, a nie na A4 (jak powiedziałam wszystkim i co widnieje w dzienniku szczegółowo), a ja jestem niedomyślna.
Tak u mnie wyglądają te realia.
Chociaż jedna z mam ucznia z 2 gimnazjum mi napisała, że bardzo miło jej się ze mną współpracuje i chciałaby mnie kiedyś poznać, bo zależy mi uczniach. To było piekielnie miłe.

Łosoś
Posty: 613
Rejestracja: 2013-10-05, 10:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: łódzkie

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: Łosoś » 2018-04-14, 17:12

Ech, pierwszy rok pracy...Ileż ja miałam pomysłów, ile robiłam dla uczniów, ile było poświęcenia, konkursów, teatrzyków, zespołów, występów...Byłam młoda, naiwna, silna, telewizja do mnie lokalna przyjechała wywiad robić (stuosobowy zespół chóralny prowadziłam sama jedna, na ławkę stawałam, żeby gimnazjaliści mnie widzieli, śpiewali, tańczyli, kupowaliśmy i projektowaliśmy stroje...). Pierwszy rok, potem drugi i nawet tak do piątego było...To były piękne czasy....

tsukki

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: tsukki » 2018-04-14, 17:44

Łosoś pisze:Ech, pierwszy rok pracy...Ileż ja miałam pomysłów, ile robiłam dla uczniów, ile było poświęcenia, konkursów, teatrzyków, zespołów, występów...Byłam młoda, naiwna, silna, telewizja do mnie lokalna przyjechała wywiad robić (stuosobowy zespół chóralny prowadziłam sama jedna, na ławkę stawałam, żeby gimnazjaliści mnie widzieli, śpiewali, tańczyli, kupowaliśmy i projektowaliśmy stroje...). Pierwszy rok, potem drugi i nawet tak do piątego było...To były piękne czasy....




A jak to wygląda dzisiaj?

fragola
Posty: 396
Rejestracja: 2013-08-31, 13:40
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: fragola » 2018-04-14, 18:04

Nie wiem czy faktycznie jest tak wielu nauczycieli, którzy nie zauważają rewolucji elektronicznej, która zrodziła się na naszych oczach. Sokrates też nie chciał pisać, uważał, że to niepotrzebny wynalazek.
Jak sądzicie dlaczego maturzysta może stracić tylko 4 punkty na 70 mimo zrobienia 4986 błędów ortograficznych?
Dlatego, że będzie korzystał w życiu z form elektronicznych (program mu podkreśli błędy).
Nauczanie historii też nie polega na wkuwaniu dat.

Łosoś
Posty: 613
Rejestracja: 2013-10-05, 10:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: łódzkie

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: Łosoś » 2018-04-14, 18:09

A jak to wygląda dzisiaj?


To by było nie na temat...

Też nie lubię tej "rewolucji". A dzieciaki nie umieją wyszukiwać informacji, bo tego...nie robią. Nie są wytrwałe, nie chce im się, nie są dociekliwe. Idą na łatwiznę. Takie pokolenie....Szybko, kolorowo, prosto, mam wrażenie, że niedługo emotikonami będą do siebie mówić. Już co niektórzy w pracach pisemnych ich używają...tudzież skrótów xd lub coś w tym rodzaju. I są bardzo zdziwieni, kiedy im mówię, że to nie jest jednakowoż język literacki..
No i dziwne, że w XXI wieku te dzieci mają o wiele mniejszą wiedzę ogólną, niż pokolenie sprzed doby internetu. Kreatywność też im siada. Może jednak coś jest na rzeczy ze stwierdzeniem, że korzystanie z netu uszkadza mózg...

tsukki

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: tsukki » 2018-04-14, 18:11

Idąc tym tropem to jak na dłużej zabraknie prądu to się powieszą. I będzie jak na memach internetowych, z tą różnią, że w prawdziwym życiu to nie będzie śmieszne.
Jedna z mam od siódmoklasistów martwi się przyszłością swojego dziecka. Jak mówi :"Ona nic nie potrafi, ciągle tylko polega na mnie, a ja nie będę żyć wiecznie. Pracuję jako sprzątaczka, mogę kiedyś zachorować i nikt mi nie pomoże". Smutny przypadek.

Łosoś
Posty: 613
Rejestracja: 2013-10-05, 10:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: łódzkie

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: Łosoś » 2018-04-14, 18:12

https://www.forbes.pl/technologie/uzale ... zg/yyt4svp

I coś w tym jest....

M
ówiąc krótko – im dłużej trwało uzależnienie, tym mniejszą objętość miały badane obszary mózgu. Analiza pokazała także, że uzależnienie od Internetu może zaburzać komunikację między synapsami, czyli utrudniać przekazywanie sygnałów pomiędzy poszczególnymi komórkami mózgu.

Fatalne skutki uzależnienia od internetu

Obszary, które w wyniku uzależnienia maleją, są odpowiedzialne za istotne funkcje mózgu – takie jak zarządzanie emocjami, uwagę, funkcje wykonawcze i poznawcze. Co więcej, zmiany zaobserwowane u osób, które cierpią na uzależnienie od sieci, są analogiczne do tych, jakie można znaleźć w mózgach alkoholików i heroinistów.

tsukki

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: tsukki » 2018-04-14, 18:18

Oni nie oglądają filmów, czy nawet seriali (osobiście uwielbiam dr House'a i chłonęłam frazy medyczne jak gąbka), tym bardziej dokumentów. Książka - taka do poczytania rekreacyjnie to da nich wymysł średniowiecza.
Nikt nam nie szedł na rękę wystawiając zaświadczenia o dyskalkulii, dysortografii itd. W mojej szkole nigdy tego nie było, nauczyciel od nas wymagał. Kto był słabszy po prostu musiał się bardziej przyłożyć i wpłynęło to na wszystkie wymienione wyżej rzeczy.
Dzisiaj rodzice załatwiają też orzeczenie o niepełnosprawności (mam taki przykład w szkole), bo dziewczynie (4 klasa) się nic nie chce, rodzice Bułgarzy ani myślą uczyć się polskiego i swoje dziecko. Żyją z dnia na dzień na targu, załatwiają papiery pół roku i sądzą, że to załatwia sprawę.
Brakuje mi rygoru i dyscypliny.
Moje roczniki wiedziały czym jest przysłowiowy klaps i moi gimnazjaliści też wiedzą. Nikt z nas nie czuje się z tego tytułu poszkodowany.
Ktoś kiedyś gdzieś napisał, że współczesne dzieciaki nie są wychowywane tylko hodowane.

Michalll_95
Posty: 187
Rejestracja: 2018-03-18, 01:05
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Informatyka, Technika, Plastyka
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: Michalll_95 » 2018-04-14, 22:25

tsukki pisze:Technologia jest wszędzie, owszem. Jednak dzieciaki w większości jak wspomniano korzystają z tego tylko do gier - głównie na telefonach, bo w większości nie są w stanie zainstalować sami tego na komputerze (przeważnie pirackie, nie ma się co czarować).


To prawda, chociaż zauważyłem, że pod koniec 7 klasy już zaczynają trochę więcej łapać. Kolega, który uczy informatyki w mojej szkole, nauczył ich w GIMP-ie obrabiać zdjęcia na naprawdę fajnym poziomie. Miałem z nimi zastępstwo i pracowali sami nad projektami. Problem ja przynajmniej widzę najbardziej w klasach 4 - 6. Nie wiem może w domu dzieci mają zabraniane ciągłe siedzenie z telefonem/komputerem i odrabiają to sobie w czasie szkoły kiedy rodzice ich nie kontrolują. W szkole prowadzę koło informatyczne. Na zajęcia przychodzą dzieci, które w większości chcą tylko grać. Pracuję zaledwie z kilkoma osobami. Jest też spora grupa, która chciałaby się czegoś nauczyć, ale "pociąg" do gier jest tak silny, że i tak na jakiejś karcie przeglądarki zawsze mają je włączone.

tsukki pisze:Gdy rysuję coś na tablicy, pomagam im czy pokazuję swoje prace, żeby udowodnić, że na umiejętności składają się lata pracy, a nie same predyspozycje, to słyszę jakbym co najmniej była jakimś bóstwem.


Też dzieciom zawsze przygotowuję przykłady prac samodzielnie wykonanych i jest dokładnie tak jak u ciebie :lol: Zawsze uważałem, że nauczyciel powinien pokazać, że sam też potrafi (w przypadku plastyki), ale chyba muszę od tego odejść, bo zawsze połowa dzieci wykona to samo co ja ;) Staram się im nie narzucać tematu, tylko raczej technikę wykonania, a jak nie mają pomysłu na temat to podpowiadam, chociaż też różnie to wychodzi.

tsukki pisze:To samo jest, gdy wycinam proste kółko nożyczkami. Wszystko poszło w tym kierunku, że młodsi nie potrafią narysować prostej linii ani obsługiwać nożyczek, pismo techniczne to jakaś katorga.


Hehe :D Z tym wycinaniem kółek też trudno jest to pojąć. Rozumiem w młodszych klasach jeszcze, ale w starszych też się zdarza.

Mnie na plastyce najbardziej dziwi kiedy klasy 6 tworząc jakąś kompozycję typu pejzaż rysują wszystko w jednej linii. W szkole uczę od niedawna i zacząłem już im tłumaczyć czym jest perspektywa i jak ją budować i dość szybko załapali (niektórzy).

Najbardziej mnie rozbawiło jak jedna dziewczynka z 5 klasy przyniosła mi pracę do oceny (robiła ją w domu z pomocą całej rodziny zapewne). Robiliśmy frotaże, ale wyłącznie z kartek technicznych. Takie zadanie jak z liśćmi jesienią, tylko sami przygotowywaliśmy matryce do odbijania. Ona przyniosła mi karteczkę z powyklejanym makaronem + gotowe empikowe naklejki, a to wszystko jeszcze pokolorowane itp. - włożyła sporo pracy w dekorowanie matrycy, a finalnie odbić się tego oczywiście nie dało. Co ciekawe w ramach eksperymentu wykonałem to samo zadanie w zerówce albo I klasie już nie pamiętam. Chłopiec zupełnie samodzielnie narysował i wyciął biegnącego konia. Samo tłumaczenie o co chodzi w technice frotażu w młodszej klasie praktycznie raz wytłumaczyłem wszystkim, w starszej powtarzałem praktycznie każdemu z osobna.

qjaf
Posty: 367
Rejestracja: 2010-04-09, 11:07
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Historia, Technika, WOS
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: qjaf » 2018-04-14, 23:32

Czego sie nauczylem w pierwszych tygodniach w szkole? Przede wszystkim tego, ze moge miec genialnie przygotowana lekcje, a praca i tak pojdzie na marne. Nikt tego nawet nie doceni. Wiecej zalezy od tego czy jestem w stanie reagowac na dynamike zachowan uczniow. Kontakt, przekaz, a potem tresc. Predko uswiadomilem sobie jak bardzo dzieci sa zroznicowane, jak bardzo rodzice nie potrafia zajac sie soba, nie mowiac o wychowywaniu dzieci. Od razu przypomina mi sie slynny tekst Tomasza Lisa:"Ludzie nie sa tacy glupi jak nam sie wydaje. Sa duzo glupsi". Szkola w miare szybko nauczyla mnie dystansu. Gdybym bral na powaznie to co slysze i widze to wypadaloby isc do zakonu :D
Co do nauczania plastyki, naprawde nie kazde dziecko moze byc artysta, wiem po sobie;) Po latach jak nauczam techniki jestem bardziej swiadomy niedoskonalosci uczniow. Swoja droga jak zmienil sie program. Kiedys gotowanie, regularne szycie itd., teraz gdzies to wszystko w tle.

tsukki

Re: Pytania i rozczarowania w pierwszym roku pracy

Postautor: tsukki » 2018-04-15, 07:03

U nas szkoła niestety tak ogranicza np. uczniowie mają swoje szafki (nie wszyscy), jednak przeważnie są już zapchane, więc prac malarskich nie mają gdzie trzymać. Ja nie mam ani jednej szafy/szafki/miejsca na trzymanie sprawdzianów, prac plastycznych. Wszystko mam w domu, powoli to staje się magazynem, a nie mieszkam na 130 m2. Właśnie też przez brak sali do składowania nie robimy prac malarskich, nie ma gdzie tego trzymać, a ja nie spakuję spływających malunków do torby.
Na początku chciałam ambitnie pokazać im kredki akwarelowe. Przyniosłam swoje prace, które zrobiłam w tej technice, ale mimo tłumaczeń (i pokazywania) jak tego używać, może z garstka załapała. Drugi problem jest taki, uczniowie zapisali w zeszytach i info też przekazywałam rodzicom, żeby kredki akwarelowe kupili przez internet, a nie w sklepie stacjonarnym jak np. Empik, bo są zwyczajnie drogie. A zapowiedziałam to z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Co się okazało na zajęciach? Kupili w Empiku, bo im się nie chciało zamawiać, rodzice stwierdzili, że drogie i cytuję: "Mój tata powiedział, że musi być Pani głupia i bogata, skoro każe nam kupować takie drogie rzeczy". I tak wyglądało pierwsze zderzenie.
Prowadzę też zajęcia dodatkowe (wpisane oficjalnie jako indywidualne). W klasie 2 mam jedną uczennicę, bo reszta kończy zajęcia dwie godziny wcześniej i nikt nie będzie czekać. W klasie 4 jest podobnie. Po ustaleniu tych godzin, gdy miałam przez dwa tygodnie jakieś siedem osób, dyrekcja pozmieniała klasom plan, w połowie roku.


Wróć do „Pogaduszki”