qjaf pisze:No a jak jeszcze dodac do tego charaktery poszczegolnych nauczyceieli, ich ambicje, ukladziki, perspektywy itd. to...nigdy nie odmaluje sie "wlasciwego" obrazu szkoly Ale to uniwersalna kwestia. Zroznicowanie placowe jest logiczne, ale dziwnym trafem jakos nawet rzadzacy na to nie wpadli?
Dlatego irytuje mnie szafowanie ta solidarnością zawodową. Każdy z nas ma inne realia pracy. Owszem chętnie przeniosłabym się do pracy w małej szkole do klas 25 osobowych, a ja mam 35 i każdego muszę przygotować do matury, choć przyszedł z ogromnymi zaległościami. W każdej z klas po 10 osób z opiniami z poradni, zaległości nie do wyprostowania u 16-20 latka. Ale i tak matury zdają tylko niestety jest to kosztem mojego zdrowia i ciężkiej pracy, bo w większości szkół gimnazjalnych rozliczenia z wyników pracy nie ma. U mnie są niezależnie od tego kto po gimnazjum trafia do nas.
Zróżnicowanie płacowe jest, ale uzależnione od stażu pracy, "poziomu awansu" i jeszcze od przychylności dyrekcji (motywacyjny). I tak to trwa niezależnie od PIS-u czy PO.