sharkinator pisze:A ja podzielam zdanie Melizabeth. Zweryfikowałem znajomości, wyszło kto kim jest. Z niektórymi więzi się zacieśniły, z innymi wręcz przeciwnie. Odpocząłem również. Poczułem się częścią czegoś większego, choć nic nie ugraliśmy to fajnie było się zsolidaryzować. I nie mam poczucia, że się skompromitowaliśmy, to co mogłem to zrobiłem, reszta nie zależy ode mnie.
A ja wręcz przeciwnie. Straszliwie się umęczyłam psychicznie przez te 2 tygodnie. Może dlatego, że miałam wątpliwości odnośnie organizatora strajku, formy i czasu. Moje strajkowanie nikogo nie skrzywdziło (nie miałam klas maturalnych). Tak, wyszło kto kim jest i ostracyzm wobec ludzi niestrajkujących to żenada. Ja szanuję i strajkujących i niestrajkujących, a ucieczka
największych krzykaczy na zwolnienia po kilku dniach to kompromitacja. Część strajkowała, bo krążyły słuchy, że miasto normalnie zapłaci, jak okazało się ze będą potrącenia to pojawiły się lamenty o kredytach z ust osób wiodących życie na wysokim poziomie ekonomicznym. Generalnie wyszliśmy na prymitywnych (ach te pioseneczki), bez klasy, słabych.