Witam. Od 12 lat uczę w technikum. Zaraz po studiach chciałam podjąć podyplomowe studia na polonistyce. Niestety w moim województwie od dziesięciu lat nie udało się zebrać 20-osobowej grupy na ten kierunek.
Ponieważ jestem zdeterminowana, żeby zacząć uczyć innego przedmiotu, dlatego postanowiłam zrobić tę podyplomówkę z polonistyki 300 km od miejsca zamieszkania ale na prestiżowym uniwersytecie.
Niestety, na tym właśnie forum, przeczytalam skargę użytkowniczki na niechęć dyrektorów do zatrudniania w szkołach ponadgimnazjalnych nauczycieli po studiach podyplomowych.
Moje pytanie brzmi: czy taka praktyka jest zgodna z prawem, jeśli na dyplomie pisze wyraźnie, że daje on uprawnienia do nauczania na każdym szczeblu edukacji.
Nie chcę wyłożyć gigantycznej kwoty na studia, transport i noclegi, a następnie być dyskryminowana na rynku pracy i traktowana jak nauczyciel drugiej kategorii.
Nawiasem mówiąc, dziwi mnie postawa dyrektorów, ponieważ wieloletnia praktyka pracy w szkole pokazała, że w nauczaniu nie wykorzystuję nawet 1/8 wiedzy zdobytej na studiach. Nie rozumiem konieczności katowania się przez kolejne 5 lat jezykiem staro-cerkiewno-słowiańskim i gramatyką historyczną do pracy z młodzieżą, która nie odróżnia Szopena od Schopenhauera.
Jakie są wasze doświadczenia w tym temacie?