Postautor: Nandina » 2019-10-06, 13:17
Prowadzę korepetycje z języka angielskiego. Początkowo otrzymywałam zapłatę na koniec przeprowadzonych zajęć. Niestety bywa tak, że ktoś się spóźnia i później nie chce płacić tak jak za godzinę zajęć (mimo, że ja musiałam na tę osobę czekać), ktoś nie przychodzi, co jakiś czas i ma milion wytłumaczeń - autobus się spóźnił, babcia zachorowała, brat mnie nie podwiózł, był pogrzeb w rodzinie, nawet kiedyś usłyszałam "byłam u kosmetyczki i nie zdążyłam". Znam już te tłumaczenia na pamięć. Oczywiste jest to, że jesteśmy tylko ludźmi i różne sytuacje mogą mieć miejsce, zupełnie od nas niezależne, ale jeśli ktoś ma ze mną zajęcia dwa lub trzy razy w tygodniu i ciągle chodzi tylko tak naprawdę raz to blokuje daną godzinę zajęć. To moja praca, wszystko jest prawnie uregulowane i w momencie kiedy ktoś oznajmia mi na chwilę przed zajęciami, że nie może przyjść lub spóźnia się - tracę wtedy zarówno czas, jak i materiały dydaktyczne, a także pieniądze. Zawsze daję z siebie sto procent i osoby, które uczę dają mi do zrozumienia, że zajęcia są ciekawe i pomocne. W końcu postanowiłam zmienić zasady tej nierównej "gry" i zaproponowałam, aby pieniądze były wpłacane z góry, możliwość odrobienia zajęć raz, a kiedy zajęcia nie odbędą się z mojej winy to oddam pieniądze . Kilka osób zgodziło się bez problemu, ale zdecydowana większość była oburzona, że przesadzam, że im to nie odpowiada, część osób urwała ze mną kontakt. Oczywiście nie zmuszę nikogo do opłacenia zajęć za cały miesiąc, ale jestem teraz w kropce. Nie wiem czy powinnam pogodzić się z tym, że niektórym się to nie podoba, dalej prowadzić z tymi osobami zajęcia na ich zasadach czy podziękować i pracować tylko z tymi uczniami, którym naprawdę zależy na korepetycjach. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie opinie.