Nie wiem jak Wasze, ale moja szkola cyklicznie angazuje sie w organizowanie imprez, ktore maja na calu integracje spolecznosci lokalnej. To wprost wysmienita okazja, aby spotkac rodziny szkolnych podopiecznych. No dobra, bede szczery, to nie jest spotkanie - to osobliwe doswiadczenie. Infantylizm rodzicow rokrocznie bije wszelkie rekordy.
Czy przeprowadzenie zawodow mini-pilkarskich moze napotkac jakiekolwiek trudnosci? Owszem, jesli kochany tatus jednego z zawodnikow zdecyduje sie udzielic "kolezenskich" rad. Ow zawodnik spoznil sie kilka minut na...swoj mecz, wiec zostal, o zgrozo, zdyskwailifikowany. Spotkalo sie to z ostra odpowiedzia wspomnianego wyzej jegomoscia. Ostatecznie pospiesznie sklecilem specjalny meczyk dla spoznialskiego, ktory notabene przegral. Winni zostali wskazani - nauczyciel, nierowne podloze, a nawet...pogoda. Absurd gonil absurd. Ostatecznie podziekowalem za wspolprace "doradcy", zyczac zdrowia. Bez subtelnosci, bo i po co. Obcesowi zreszta byli tez niektorzy nauczyciele, raczacy sie pozostalosciami po poczestunku. No przeciez nic sie nie moze zmarnowac. Zreszta, to wszystko bylo panstwowe, czyli niczyje. Boki zrywac