Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe
Agent Cooper pisze:Ciekaw jestem, kogo oprócz mnie posłałabyś (skoro tak wolisz) na terapię?
Agent Cooper pisze:Bo uzbierałaby się jak sądzę całkiem spora grupa mężczyzn.
Agent Cooper pisze:Coś za coś. Ja coś poświęcam (przyjmuję niższą pozycję względem ciebie), za to ty możesz mi coś ugotować, czy nie podważać mojego autorytetu przy gościach. Mało tego, to jest przecież język wielu współczesnych kobiet (czy znowu muszę podkreślać, że nie wszystkich?), które właśnie pojmują takie sprawy jak związek, czy podział obowiązków jako walkę i przysłowiowe mierzenie od linijki: ty tyle, ja tyle, ty dotąd, ja odtąd, bo musi być równe 50 na 50. A potem piszą z satysfakcją jaki to udało im się równościowy związek stworzyć, na ich warunkach oczywiście; słynne masz dwie rączki to sobie ugotuj. Tak? To ja mogę odpowiedzieć, masz dwie rączki to sobie sama drzwi otwieraj albo zmieniaj oponę.
Basso profondo pisze:O fundamentach cywilizacyjnych i prymarnych kodach kulturowych, np. szacunek do kobiet się nie dyskutuje, gdyż przestają być one wtedy kwestią fundamentalną. To po prostu należy sobie przyswoić i traktować jako obowiązek w naszym kręgu kulturowym.
Sprawnie dość zdania składasz - i nic poza tym. W tym co piszesz, brak nawet jednej myśli rzeczywiście głęboko ukorzenionej w europejskiej (greckiej, rzymskiej, chrześcijańskiej) tradycji filozoficznej. Jest w tym za to spora doza zwyczajnego kulturowego barbarzyństwa. Sołżenicyn pisał o takich: obrazowanszczina. Z dwóch polskich tłumaczeń tego pojęcia bardziej odpowiada mi słowo wykształceniec.
Agent Cooper pisze:Z tego co napisałeś, można wysnuć ciekawe wnioski. Czyli, że co, że każdą napotkaną kobietę, mam traktować w sposób, jakby nie była mi obojętna? Nie w każdej kobiecie widzę delikatność, nie każdą kobietę adoruję i mam zamiar to robić, nie każda jest dla mnie atrakcyjna.
Agent Cooper pisze:uważam, iż spokojnie można te zasady ograniczyć w stosunku do kobiety, która nie jest mi obojętna, którą adoruję, z którą chcę się np. umówić na randkę bądź ożenić. To co jest drażniące, to ich uniwerslany charakter; każdego mężczyzny do każdej kobiety.
Agent Cooper pisze:Wracając do argumentacji odnośnie "słabości" kobiet. Co ma do tego przepuszczanie w drzwiach? Albo obowiązek kłaniania się kobiecie? Kłaniam się jej ,bo jest słabsza? Co ma piernik do wiatraka?
Agent Cooper pisze:Savoir-vivre mówi wyraźnie, że mężczyzna ma w ten sposób okazać swoją "niższość"; już daję to słowo w cudzysłowiu, żeby nie łapać mnie potem za słówka. Czy może nie mam prawa doszukiwać się jakichś racjonalnych przesłanek pewnych gestów.
Agent Cooper pisze:Aha, do usera vuem: jak pisał Pan, że kobiety mają te same obowiązki, mam nadzieję, że wliczył Pan w to zaszczytny obowiązek obrony Ojczyzny
Agent Cooper pisze:Powiesz, że to nie jest krzywdzące? Też powiesz, że to tylko kurtuazja? Może Japonki nie zauważają nawet tego, że to poniżające, bo tak je przez wieki wychowywano, ale to przecież nie zmienia obiektywnego faktu.
Agent Cooper pisze:Gdyby nie to, przecętny zjadacz chleba nie miałby żaadnych praw, bo miała je tylko arystokracja, a kobiety nie mogłyby głosować. I co, powiesz że to niewspółmierne przypadki?
Agent Cooper pisze:Wskazuję tylko na pewien istniejący problem, w związku z dalszym funkcjonowaniem pewnego zwyczaju w przestrzeni publicznej i pewnej krzywdy czy niesprawiedliwości, która może być (choć u pewnych osób nie musi) odczuwalna mniej lub bardziej dotkliwie.
Agent Cooper pisze:I z nadzieją czekam na nonkonformistów, którzy będą mieli odwagę wyraźniej się temu przeciwstawić, a że tacy się znajdą to jest niewątpliwe (ciągle mam nadzieję, że polski facet to nie potulna Japoneczka, choć może się mylę). I chwała im za to, że mają więcej odwagi niż ja, nawet mimo narażania się na społeczny ostracyzm.
Agent Cooper pisze:Niejaki Semmelweis
Agent Cooper pisze:Nie mam wątpliwości, że jeszcze jakiś czas małe dziewczynki będą przekonywane przez swoje mamusie, babki i nauczycielki o swojej wyjątkowości i ważności czy wręcz wyższości.
Agent Cooper pisze:Taka już moja "niewolnicza" natura.
Agent Cooper pisze:Na szczęście widzę już kiełkującą niezgodę na taki stan rzeczy, co mnie bardzo cieszy...