Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

tu rozmawiamy o wszystkim czasami poważnie, czasami z przymrużeniem oka

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
żabka82
Posty: 13
Rejestracja: 2009-02-02, 21:46
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: śląskie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: żabka82 » 2009-02-05, 21:40

malgala, masz duzo racji. Często obserwuję, że wejście do klasy to taka próba sił i często zależy od niego początek lekcji, a nawet jej przebieg. Moi uczniowie ustawiają się po jednej stronie korytarza (oczywiście nie muszą stac parami :wink: ) i tak, jak malgala czekam aż ucichną rozmowy. Potem wpuszczam ich do klasy i jak są tacy wyciszeni mam czas sprawdzić czy ktoś dla głupiego żartu nie ukrył się w szafce pod schodami lub nie wycofuje się "rakiem"... Bardzo konsekwentnie reaguje także na spóźnienia. uczniowie moi musza zrozumieć, ze dla nich podstawą jest byc na lekcji, a nie włóczyć się po korytarzu ...
"Nie można uciec od pracy, która jest powołaniem"
Julien Green

mtroll
Posty: 31
Rejestracja: 2008-11-05, 18:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Wychowanie fizyczne
Lokalizacja: śląskie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: mtroll » 2009-02-05, 23:55

Mała szkoła, każda klasa ma swoją salę. Nie uczniowie chodzą po szkole od sali do sali, a nauczyciele idą na lekcje do konkretnej sali gdzie przebywa właściwa klasa. Uczniowie wchodzą do własnej sali zaraz po dzwonku. Czekają niemal zawsze na nauczyciela bo ten nie wkracza do sali wraz z dzwonkiem gdyż musi przejść do niej z pokoju nauczycielskiego. Mimo tego gdy wchodzi uczniowie grzecznie czekają na nauczyciela w ławeczkach. I tak codziennie. Fikcja? Nie, to moja szkoła! W naszej podstawówce nie mamy problemów tego typu jak w/w temat. Może to trochę na pograniczu przepisów bo uczniowie przez pewną chwilę przebywają sami w klasie, ale jak dotąd nie było żadnych problemów. Myślę, że jest to związane z odpowiedzialnością uczniów za własną klasę, w której przebywają przez cały tydzień (z wyjątkiem wf-ów). Jeśli jest w Waszych szkołach taka możliwość to proponuję podsunąć pomysł dyrekcji i spróbować opisanej przeze mnie organizacji pracy.

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: 676 » 2009-02-06, 04:08

wszyscy uczniowie wchodzą (najpierw dziewczyny, potem chłopaki)


O. Żeński szowinizm. :D Nieładnie, w szkole to niedozwolone. Nikogo nie można dyskryminować ze względu na płeć.


Przez całe swoje życie spotkałem się niemal wyłącznie z sytuacją, w której nauczyciel wpuszcza klasę do szkoły, pilnuje młodzież jak wchodzi, i dopiero wchodzi sam.

Wyjątki tyczyły się jedynie sal, gdzie "warunki architektoniczne" wymuszały inny porządek... I sytuacji, w której nauczyciel a przerwie daje uczniom klucz do sali, a młodzież sama sobie wchodzi. ;)
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...

Aleksandra08
Posty: 101
Rejestracja: 2008-12-29, 20:29
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: lubuskie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: Aleksandra08 » 2009-02-06, 12:06

mtroll pisze:każda klasa ma swoją salę. Nie uczniowie chodzą po szkole od sali do sali, a nauczyciele idą na lekcje do konkretnej sali gdzie przebywa właściwa klasa.

My kilka lat temu zrezygnowaliśmy z tego pomysłu (i całe szczęście). I nie ma tu żadnego znaczenia wielkość szkoły (choć nasza jest spora). Było dość uciążliwe bieganie po różnych gabinetach ze wszystkimi pomocami i papierami. Teraz mam swój gabinet, swoje szafy i w trakcie lekcji mogę sobie wyjąć wszystko, co będzie mi potrzebne (ćwiczenia, kserówki, magnetofon, plansze itd.) To samo inni przedmiotowcy. Matematycy już nie biegają jak oszołomy z cyrklami i bryłami po całej szkole.
A i dzieciom lepiej robi zmiana klasy podczas przerwy. Nie są znudzone jednym pomieszczeniem, podpatrują rozwiązania kolegów z innych klas (wystrój, gazetki ścienne), to działa na nie mobilizująco. Taka zdrowa konkurencja. Jeśli robimy gazetki np. o różnych krajach Europy, to wiele klas może je podziwiać, a nie tylko jedna, która jest jej autorem. My sobie taki układ chwalimy, jest nam wszystkim (również uczniom, co podkreślam) znacznie wygodniej.

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: 676 » 2009-02-06, 14:01

Dyskryminacja byłaby wtedy, gdybyś z powodu męskiej płci nie był w ogóle wpuszczany na lekcje.


Dopiero wtedy? Cóż - to tylko Twoje zdanie. Na szczęście definicja pojęcia dyskryminacji mówi zupełnie co innego i jej się trzymamy. :)

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: 676 » 2009-02-06, 14:43

Z podejrzliwością patrzę na ludzi, którzy uprzejmość nazywają dyskryminacją


Hmmm... Z całym szacunkiem, ale narzucony kulturowo obowiązek ustępowania we wszystkim kobietom to jest właśnie dyskryminacja ze strony kultury, powiedzmy - zachodnioeuropejskiej. ;)

Wobec kobiet i dziewcząt trzeba być uprzejmym, a wobec mężczyzn i chłopców to już nie? ;) Jak to, kurczę, jest, miwues? ;)


miwues pisze:Więc przytocz tę definicję.


A muszę szukać daleko? ;) Jeżeli nie, to zadowólmy się na razie Wikipedią.

Dyskryminacja (łac. discriminatio - 'rozróżnianie'; czyt.: diskriminacjo) - często występująca forma wykluczenia społecznego, objawiająca się poprzez traktowanie danej osoby mniej przychylnie, niż innej w porównywalnej sytuacji ze względu na jakąś cechę


Mniej przychylnie? Mniej przychylnie.

Dyskryminacja oznacza odmienne traktowanie różnych podmiotów, które znajdują się w podobnej sytuacji.


O. A ta definicja pochodzi z dziedziny "prawo".

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: malgala » 2009-02-06, 15:11

Uczenie młodych przepuszczania w drzwiach starszych, ustępowania im miejsca też nazwiesz dyskryminacją młodych?

Myślę jednak, że nie stosujesz się do podstawowych zasad kultury i ogólnie przyjętych norm zachowania, bo nie masz ochoty być dyskryminowany.

adner
Posty: 455
Rejestracja: 2008-03-28, 19:16
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: podlaskie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: adner » 2009-02-06, 15:37

malgala pisze:Uczenie młodych przepuszczania w drzwiach starszych, ustępowania im miejsca też nazwiesz dyskryminacją młodych?

Myślę jednak, że nie stosujesz się do podstawowych zasad kultury i ogólnie przyjętych norm zachowania, bo nie masz ochoty być dyskryminowany.


Mi to w najmniejszym stopniu nie przeszkadza, ale jeżeli się zastanowić, ile czasu walczono o równouprawnienie płci... :rotfl:
As I kissed her goodbye I said, all beauty must die
And lent down and planted a rose between her teeth

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: 676 » 2009-02-06, 15:52

Uczenie młodych przepuszczania w drzwiach starszych, ustępowania im miejsca też nazwiesz dyskryminacją młodych?


Nie - z tego jednego, prostego względu, że każdy stary był kiedyś młody, i każdy młody się kiedyś zestarzeje. ;) Nie ma więc najmniejszego porównania.

Zresztą odwróćmy może trochę Twoją argumentację. Wyobraź sobie, że istniałaby w Polsce norma społeczna, która każe czarnoskórym poczekać, aż do autobusu przed nim wejdą wszyscy biali. Nie nazwałbyś tego dyskryminacją czarnoskórych?

Myślę jednak, że nie stosujesz się do podstawowych zasad kultury i ogólnie przyjętych norm zachowania, bo nie masz ochoty być dyskryminowany.


Ogólnie przyjętych i podstawowych. Tak samo, jak ogólnie przyjętą i podstawową zasadą w kulturze bliskowschodniej jest dyskryminacja kobiet. ;) Więc z tą kulturą to różnie bywa, jak sam zresztą widzisz. Nie powoływałbym się na nią tak... hmmm... bezkrytycznie, jak Ty to czynisz, na Twoim miejscu.

Chcąc uczestniczyć w poważnej dyskusji, powinieneś raczej sięgać po bardziej wiarygodne źródła.


Zmartwię - statystyka pokazuje, że Wikipedia nie jest mniej wiarygodna, niż "poważne" encyklopedie, zwłaszcza jeżeli chodzi o hasła uźródłówione. ;) Nieco tylko częściej zdarzają im się wpadki, jak tym od "Britanniki". Ale to tak na marginesie.

miwues pisze:Ale przyjmijmy na chwilę podaną przez ciebie definicję z Wikipedii. Na czym polega "wykluczenie społeczne" w tym przypadku?


Hmm... No racja, "wykluczenie społeczne" w tym jednym, konkretnym przytoczonym przeze mnie przypadku to z pewnością za dużo powiedziane. :D Aczkolwiek ogół zasady "panie przodem" prowadzi do znacznie poważniejszych absurdów - ze szkodą dla mężczyzn i chłopców. Dlatego też nie powinno się promować takiego czegoś... Równe traktowanie, to równe traktowanie - powinniśmy być konsekwentni.

Mi to w najmniejszym stopniu nie przeszkadza, ale jeżeli się zastanowić, ile czasu walczono o równouprawnienie płci... :rotfl:


No właśnie z tego "równouprawnienia płci" wyszło "uprzywilejowanie kobiet". :D Wiek emerytalny, służba wojskowa, normy kultury osobistej, finansowanie programów zdrowotnych... - w tym wszystkim mężczyźni są dyskryminowani. ;P

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: 676 » 2009-02-06, 16:11

miwues pisze:Widzisz, nie wystarczy przeczytać definicję. Trzeba ją jeszcze przemyśleć.


Wpadka. Zwykły rozpęd... ;)

miwues pisze:Pod warunkiem, że się jest zwolennikiem politpoprawnej idei "równego traktowania". Ja nie jestem.


A można prosić o scharakteryzowanie "politpoprawnej" i "niepolitpoprawnej" idei równego traktowania, według Ciebie, dla rozwiania wątpliwości?
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...

Awatar użytkownika
żabka82
Posty: 13
Rejestracja: 2009-02-02, 21:46
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: śląskie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: żabka82 » 2009-02-06, 16:42

miwues pisze:Żabka, zwracam honor. Po prostu po tych Rykach jestem przewrażliwiony.


dziękuję :D Zdaje się, że i moja reakcja była mocniejsza niż zamierzałam i zdaje się, że z tego samego powodu... :roll:

676 pisze: Aczkolwiek ogół zasady "panie przodem" prowadzi do znacznie poważniejszych absurdów - ze szkodą dla mężczyzn i chłopców. Dlatego też nie powinno się promować takiego czegoś... Równe traktowanie, to równe traktowanie - powinniśmy być konsekwentni. l:

[/quote]

A jakież to szkody ponoszą mężczyźni gdy przepuszczają kobietę przodem? Może jakiś konkretny przykład? Kobiety i mężczyźni zawsze się różnili i nic tego nie zmieni, nigdy nie będzie można traktować ich identycznie równo, bo maja po prostu różne oczekiwania, różne spojrzenie na świat. To co dla kobiet nie stanowi problemu, dla mężczyzn może byc bardzo poważny kłopotem i na odwrót. A wiesz o co chodzi w naszej kulturze z tym przepuszczaniem kobiet? Bynajmniej nie o upadlanie mężczyzn, nie o dyskryminacje, nie o uwłaczanie męskiej godności... Widzisz chodzi tu gest. To takie banalne, prawda? Gest, taki jak życzliwe podanie ręki osobie, która upadła. Gest, na który nie każdego stac... Kobieta inaczej reaguje emocjonalnie i dla niej przepuszczenie w drzwiach czy podanie przedmiotu,który upadł, jest przyjaznym gestem pełnym ciepła, tak potrzebnym dla zachowania emocjonalnej równowagi. Kobieta bowiem często bardzo przejmuje się ty, co myślą i robią inni, nawet jeśli wygląda na niezależna i samowystarczalną. Dla mężczyzny taki gest znaczy o wiele mniej, myśli on sobie "ok. dzięki" i natychmiast o nim zapomina, a kobieta myśli "ktoś mnie lubi, ktoś mnie docenia, ktos jest dla mnie miły, JESTEM WARTOŚCIOWA". Oczywiście mam nadzieje, ze nie oburza się tu kobiety, bo nie chodzi mi o przedstawienie ich jako małych bezbronnych istotek, tylko o pokazanie, dosc jaskrawo jak różni się nasza psychika od psychiki mężczyzn...I to właśnie uświadamia się mężczyznom, gdy uczy się ich bycia szarmanckimi i uprzejmymi wobec kobiet :D
"Nie można uciec od pracy, która jest powołaniem"

Julien Green

Awatar użytkownika
przyszłapolonistka
Posty: 97
Rejestracja: 2008-10-03, 16:02
Kto: uczeń
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: śląskie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: przyszłapolonistka » 2009-02-06, 17:18

A gdzie tu szacunek dla dam ? 8) Czuję się lekko oburzona, zdegustowana i zniesmaczona wypowiedziami 676. A może tak wstawanie ze swojego miejsca, gdy nauczyciel wchodzi do klasy też jest dyskryminacją :? ? Na szczęście nie mamy w szkole takich problemów - 28 pięknych pań, chłopak jeden w dodatku 18- letni, którego widujemy sporadycznie...
Wieczna marzycielka i współczesny Ikar ;)

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: 676 » 2009-02-06, 17:30

żabka82 pisze:Gest, taki jak życzliwe podanie ręki osobie, która upadła. Gest, na który nie każdego stac... Kobieta inaczej reaguje emocjonalnie i dla niej przepuszczenie w drzwiach czy podanie przedmiotu,który upadł, jest przyjaznym gestem pełnym ciepła, tak potrzebnym dla zachowania emocjonalnej równowagi. Kobieta bowiem często bardzo przejmuje się ty, co myślą i robią inni, nawet jeśli wygląda na niezależna i samowystarczalną. Dla mężczyzny taki gest znaczy o wiele mniej, myśli on sobie "ok. dzięki" i natychmiast o nim zapomina, a kobieta myśli "ktoś mnie lubi, ktoś mnie docenia, ktos jest dla mnie miły, JESTEM WARTOŚCIOWA".


Cenne uwagi, żabka82!

Aczkolwiek... no tak, spójrzmy chłodniej na tę sferę, powiedzmy, uczuciową... Zwróć uwagę na to, że w dzisiejszych czasach raczej nie kobiety mają kłopot z nierównowagą emocjonalnym i słabą psychiką. Przecież zarówno praktyka, jak i teoria pokazują: kobieta jest znacznie silniejsza psychicznie od mężczyzny. Przekłada się to na wskaźnik samobójstw: aż 80% samobójców w Polsce stanowią mężczyźni. Dlaczego? Tego możemy się tylko domyślać. Brak wsparcia? Wyższe wymagania? Większe tempo życia?

Jednakże w świetle tego - czy są popularyzowane jakieś miłe, uprzejme gesty wobec - jak się okazuje, być może faktycznie słabszych i potrzebujących większej uwagi - chłopców i mężczyzn? Niekoniecznie... No właśnie.


miwues pisze:Nie tak dawno jeszcze siedemnastoletni mężczyzna nie miałby wątpliwości, że rycerska i opiekuńcza postawa wobec kobiet jest jego świętą powinnością.


Bo wiesz, w czasach, kiedy takie gesty były popularne i zrozumiałe, to ten podział ról kobieta/mężczyzna wyglądał zgoła inaczej. ;) Nie tak dawno kobieta zajmowała się prawie wyłącznie domem i dziećmi - co chroniło ją od udziału w pracy zawodowej (w czasach, gdy nie była ona raczej przywilejem...) polityce i wojnach, które niekiedy wytrzebiały prawie całą męską populację (feministki nazywają to i tak "tysiącleciami dyskryminacji"). ;) Powoływanie się na dawne czasy to więc kolejna zła taktyka z Twojej strony. Były po prostu całkiem inne.

Niemniej jednak - porzućmy roztrząsanie przeszłości, i zadajmy sobie pytanie:

Rycerska i opiekuńcza postawa wobec kobiet jest moją powinnością. A co jest powinnością kobiety wobec mężczyzny? ;) Czy to opiera się na tym, że mężczyzna ma powinności tylko po to, by mieć powinności, a kobieta nie musi mu dawać nic w zamian, i sama tych powinności mieć nie musi? ;) Coś tu jednak jest nie tak w tym rozumowaniu.


***

Teraz wyląduję trochę obok tematu, żeby wyjaśnić żabce82 skalę negatywnych zjawisk wywołanych wzorcami, które są obecnie promowane:

żabka82 pisze:A jakież to szkody ponoszą mężczyźni gdy przepuszczają kobietę przodem? Może jakiś konkretny przykład?


Proszę bardzo - na przykład sytuacja, w której przeprowadzana jest ewakuacja z tonącego statku. Głośno było o tym kilka tygodni temu dzięki jakimś tam ujawnionym w prasie badaniom zachowań ludzi na Titanicu.

Mężczyźni mają mniejsze szanse a uratowanie się z katastrofy, ponieważ wmawiało im się, że kobiety powinny być ewakuowane przed nimi. A przecież w obliczu śmierci przez utonięcie raczej wszyscy jesteśmy tak samo pozbawieni szans przeżycia, mimo, że "mięśniowo" (ale znów - nie immunologicznie) mężczyźni są silniejsi.

Przykład z życia mego szkolnego, podstawówka: zgłosiłem się do pani wychowawczyni z opłatą za wycieczkę, żeby się zapisać. Stoję grzecznie w kolejce "interesantów" załatwiających opłaty na kserówki, usprawiedliwienia, zaświadczenia itp. Moja kolej - mówię pani, że chciałbym się zapisać na wycieczkę, i mam pieniądze, żeby wpłacić. Pani mówi - "w porządku, to będzie już ostatnie miejsce". Dziewczynka stojąca ze mną krzyczy zza mych pleców "ale ja też chcę!". Pani wychowawczyni mówi, że "powinienem być dżentelmenem i oddać swoje miejsce koleżance, bo jest dziewczyną" (sic!) i wpisuje na listę ją, zamiast mnie (!!!) i na wycieczkę sobie nie pojechałem... Inny przypadek - dziewczynka w klasie żąda zmiany planu lekcji - zamienienia porządku godzin w siatce tak, żeby dziewczęta nie miały na ósmej godzinie lekcyjnej WF w czwartek, tylko któregoś dnia przychodziły wcześniej, a żeby w to miejsce WF mieli chłopcy, bo "nam tak nie bardzo pasuje, a wy powinniście być dżentelmenami"... [na szczęście propozycja nie przeszła ze względu na plan lekcji wuefistów].


Inny przykład? Rozwiązywanie w szkole zadań na czas na zasadzie "pierwsze cztery osoby mają szansę otrzymać bdb". Jeżeli różnica w czasie pomiędzy mną a koleżanką jest znikoma, ale przemawiająca na moją korzyść - znów powtarza się te seksistowskie dyrdymały. Kolejny przykład: zmęczona i spracowana kobieta w autobusie oczekuje, że ustąpię jej miejsca, mimo, że sam jestem równie zmęczony, i równie spracowany, co ona!

Można mnożyć, i mnożyć poważniejsze, bądź mniej poważne przykłady, w których retoryka "panie przodem" wpajana od małego chłopakom jest dla mężczyzn realnie szkodliwa.

Dla mężczyzny taki gest znaczy o wiele mniej, myśli on sobie "ok. dzięki" i natychmiast o nim zapomina, a kobieta myśli "ktoś mnie lubi, ktoś mnie docenia, ktos jest dla mnie miły, JESTEM WARTOŚCIOWA"


Wydaje mi się jednak, że to, co myślisz, to zwykły stereotyp i taka... przykra generalizacja...

miwues pisze:Zamiast dopełnienia płci, wzajemnego zrozumienia i szacunku - mamy walkę.


Gdyby przy okazji "wyzwalania kobiet" pomyślano o "wyzwoleniu mężczyzn" myślę, że tego problemu by nie było...

*** EDYCJA ***

A gdzie tu szacunek dla dam ? 8) Czuję się lekko oburzona, zdegustowana i zniesmaczona wypowiedziami 676. A może tak wstawanie ze swojego miejsca, gdy nauczyciel wchodzi do klasy też jest dyskryminacją :? ? Na szczęście nie mamy w szkole takich problemów - 28 pięknych pań, chłopak jeden w dodatku 18- letni, którego widujemy sporadycznie...


A gdzie szacunek dla CZŁOWIEKA? Jeżeli uważasz, że komuś należy się większy szacunek tylko i wyłącznie dlatego, że jest takiej, a nie innej płci - myślę, że to raczej Twój sposób myślenia jest degustujący i oburzający.

Tak samo, jak - nie przymierzając - sposób myślenia ludzi, którzy uważali, że ludzie mają różne prawa ze względu na kolor skóry...

W dodatku myślę, że nie do końca przeczytałaś moje wypowiedzi: nauczyciel to starsza [w sensie: od ucznia ;)] osoba, pewien autorytet, którym młody człowiek może potem sam zostać - niekoniecznie nauczycielem, ale autorytetem. To, co pisałem: każdy jest najpierw młodszy, potem starszy. Natomiast kobieta i mężczyzna - oboje urodzili się równoprawnymi ludźmi i każdemu należy się jednakowy szacunek.

Pamiętaj też, że wiele lat temu niektórzy mężczyźni byli tak samo jak ty - oburzeni i zdegustowani tym, że kobieta ma czelność zakładać spodnie, albo głosować w wyborach...
Ostatnio zmieniony 2009-02-06, 17:57 przez 676, łącznie zmieniany 3 razy.

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: 676 » 2009-02-06, 17:48

Zamiast poniżać się i walczyć bronią feministek uznajmy, że ta walka nie ma sensu. Bądźmy ponad.


Właśnie czasami jednak jest to konieczność... ;/ Wiadomo: nie zawsze, nie wszędzie, ale czasem jednak... Patrz: przykłady z życia powyżej, skierowane do żabki82, a także multum innych (służba wojskowa, wiek emerytalny, etc.)

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Kto wchodzi do klasy pierwszy - nauczyciel czy uczniowie ?

Postautor: malgala » 2009-02-07, 10:25

miwues pisze:może niech kobiety się najpierw w tym temacie wypowiedzą

Skoro zostałyśmy wywołane do odpowiedzi (albo przepuszczono nas pierwsze), to niech i tak będzie.
Chwilowo bez przemyślenia głębszego tylko takie pierwsze skojarzenia:
1. Powinności kobiety - matki wobec mężczyzny - syna:
- wychowanie syna w taki sposób, aby w przyszłości mógł spełniać powinności mężczyzny
- zapewnienie mu w procesie wychowawczym aktywnej obecności ojca
- stworzenie poczucia bezpieczeństwa i akceptacji, otoczenie miłością mądrą, stawiającą konkretne wymagania
- troska o wszechstronny rozwój
- przygotowanie do pokonywania trudności i umiejętności radzenia sobie ze stresem

2. Powinności kobiety - dziewczyny wobec mężczyzny - chłopaka:
- otwarta, ale nie bezkrytyczna postawa na potrzeby i oczekiwania chłopaka
- sztuka negocjacji i kompromisu
- współodpowiedzialność za odpowiedni nastrój i atmosferę wspólnych spotkań
- okazanie autentycznego zainteresowania dla jego pasji, co nie oznacza konieczności ich dzielenia
- mówienie o swoich potrzebach i oczekiwaniach bez czekania aż chłopak odgadnie o co właściwie chodzi

3. Powinności kobiety - żony (partnerki) wobec mężczyzny - męża (partnera):
- stworzenie ciepłego, przytulnego domu, do którego z radością będzie wracał
- wspólne przeżywanie radości i trosk
- pozwolenie na rozwój własnych pasji i zainteresowań (i wymaganie pod tym względem tego samego)
- jasne określenie własnych oczekiwań
- wzajemne okazywanie uczuć
- od samego początku włączenie go w proces opieki nad dziećmi i ich wychowania

To chwilowo tyle. Kolejność jest tu również przypadkowa. Muszę ustąpić miejsca przy komputerze mężowi (akceptuję tę jego potrzebę) :mrgreen:


Wróć do „Pogaduszki”

cron