Witam wszystkich,
jestem nauczycielem z 7 letnim stażem. Nie zamierzam odchodzić na emeryturę ale zastanawia mnie jedna rzecz. Rząd Polski uznał, że nauczyciele powinni pracować do 65 roku życia - w przypadku mężczyzn i 60 roku życia w przypadku kobiet. Czy ktoś się zastanawiał ile wynosi średnia życia ludzi w Polsce? Czy my w ogóle dożyjemy emerytury. Związki zawodowe nauczycieli zgodziły się na to bez gadania. Czyżby ktoś nagle zmienił zdanie?
Ja osobiście nie wyobrażam sobie nauczyciela przedmiotów informatycznych mówiącego o nowoczesnych technologiach zawodowych mającego 64 lata. Osobiście pracuję z grupą nauczycieli mających w granicach 60 lub więcej lat. Są na emeryturze i dorabiają. Według mnie powinni zająć się czymś innym.
Oczywiście i w tej kwestii przygotowano rozwiązania. Dla nauczycieli którzy już nie będą dawali rady pracować w zawodzie jest rozwiązanie. 50+ czyli możliwość przekwalifikowania się na inny zawód po 50 roku życia i praca w innym zawodzie. Wszyscy wiemy jak łatwo jest znaleźć pracę takim osobom. Sam prowadzę czasem szkolenia dla 50+ . Pomijając tą kwestię to czy po to nauczyciel całe życie dokształca się i kończy kursy, właściwie fikcyjne dla papieru i kosztowne, by na starsze lata zamiast spokojnie żyć jeszcze się przekwalifikowywał?
Proszę o zdanie w tej kwestii. Być może, jestem w błędzie. Czy związki zawodowe na pewno działają w naszej sprawie czy przeciwko nam?.
Górnicy mają bo wywalczyli. Lekarze również, a my? Nikt nie chce walczyć o swoje prawa?
Czy to jest demokracja?