Kaitlyn pisze:Przedmiotów jest dużo
To fakt. Obecny system edukacji serwuje nam/wam wiele wiedzy wydawałoby się niepotrzebnej, bo małoprzydatnej na kolejnym etapie edukacji -bardzo wyspecjalizowanym, a wiedza ogólna - przydatna zawsze wydaje sie osiągana zbyt wielkim kosztem w stosunku do zysku.
Macie prawo do życia prywatnego, to nienormalne, by w tym wieku spędzać po 12 godzin dziennie pracując.
Tylko, czy nie da się tego osiągnąć mniejszym wysiłkiem?
Chyba tak. Koncentracja podczas zajęć, skorzystanie z nich w optymalnym stopniu minimalizuje czas potrzebny na samodzielne utrwalenie tej wiedzy/umiejętności w domu.
Stąd gotowce niepotrzebne.
Nie musicie uzyskiwać średniej oscylującej wokół 5.0. Skoro wiedza np. z WOS jest przez jasia uznawana za mało przydatną, dop, czy trója wystarczy.
Kaitlyn pisze:Teraz przejdźmy do niesłuchania na lekcjach. Mnie też bardzo denerwują osoby przeszkadzające, ale dlaczego nauczyciele najczęściej przez takiego jednego delikwenta karają całą klasę? Nie lepiej nie dopuścić ucznia do poprawy sprawdzianu z tematu który jest tłumaczony? Ale najpierw też przydałoby się dowiedzieć, dlaczego ten uczeń przeszkadza. Może ma problemy rodzinne i próbuje to sobie zrekompensować szpanowaniem w czasie lekcji i udawaniem luzaka, którego nic nie obchodzi? A może ma po prostu ma taki charakter i nie zauważa że jego zachowanie jest złe.
Różne moga byc powody rozkojarzenia podczas zajęć, jednak uczeń cierpiący z powodu problemów nie ma ochoty raczej na wesołe pogaduszki. Postawa, którą opisujesz sie zdarza, ale nie generalizowałbym i stosował jej jako wytłumaczenia zjawiska, które jest powszechne.
Odpowiedzialność zbiorowa jest błędem, ale w sytuacji, gdy trudno ustalić "winowajcę" jest najprostszym sposobem wprowadzenia porządku.
Pamiętaj, że zazwyczaj dotkliwa kara nie jest pierwszym działaniem nauczyciela.
Gdy upomnienie, zwrócona uwaga nie działa, to oznacza ignorowanie nauczyciela, a to jest "wykroczenie" poważne.
tak ten świat jest urządzony, że nauczyciel, wykładowca, przełożony, czy rodzic stoi wyżej w hierarchii i należy o tym pamiętać.
Kaitlyn pisze:A teraz wagary.
Tu znów sie zgodzę, że takie powody wagarów się zdarzają, ale nie jest to "książkowy typ" wagarowicza.
Kaitlyn pisze:Ja, gdybym miała możliwość nauczenia się wszystkiego na 5 to bym nie ściągała. Niestety kwestia ocen jest dla mnie bardzo ważna, ponieważ pragnę dostać się do dobrego liceum a następnie na psychologię.
Masz cel i chcesz go osiągnąć. jesteś w stanie? Jeśli uczciwymi sposobami nie da rady, to może oznaczać, że Twoje możliwości są zbyt małe.
Masz wybór, ryzykować korektę planów lub oszukiwać.
Wybierasz oszustwo, to łatwiejsze, no i jakieś przyzwolenie społeczne na to jest.
Kaitlyn pisze:A i tak, korzystając z gotowców albo pisząc ściągę mogę się trochę nauczyć. Czasem ze zdziwieniem zauważałam na sprawdzianie że wszystko potrafie.
Przygotowanie "ściąg" jest wskazane, to nic innego jak robienie przydatnych w nauce notatek, w sposób optymalny dla Twoich metod nauki.
Korzystanie ich na sprawdzianie w sytuacji, gdy nie znasz odpowiedzi, to jest dopiero cos złego.
Kaitlyn pisze:A więc wielkiej różnicy nie ma, poza tym że oni poświęcają więcej czasu, a ja ma przydatną umiejętność.
Oszczędność czasu to jest argument, ale na jak długą metę?
Czy później cieszyć się będziesz, że lokując swe dochody w szarej strefie osiągasz lepsze wyniki finansowe?
Czy oszukując męża będziesz sie cieszyć, że z pomocą nieuczciwości sprawiasz, że on (choć nieświadom wielu grzeszków) czuje sie szczęśliwy?
Czy zaakceptujesz oszukiwanie Ciebie przez innych, tylko dlatego, że robią mając dobre intencje...czyli ułatwienie sobie/innym życia?
Kaitlyn pisze:W całym moim życiu jeszcze żaden nauczyciel nie przyłapał mnie naściąganiu, a ściągałam wiele razy. Raz nawet prawie cała klasa miała ściągi. U wszystkich znalazł tylko u mnie nie. I to się nazywa talent
Zakładając, że nauczyciel faktycznie daje się łatwo oszukać, czyli jest ciamajdą lub nie zwraca uwagi na uczciwość uczniów naprawdę cieszysz sie z "wygranej z tak słabym przeciwnikiem"?
Kiedyś trafisz na "twardszego" i wtedy wyrżniesz dupskiem w "twardsze podłoże", będzie boleć...nie dziś, to jutro, nie jutro, to w przyszłym roku...ten czas nadejdzie.
Nie martwi mnie to, że Cię "tyłek poboli", nie martwi mnie to, jakie będą konsekwencje dla Ciebie...martwi mnie ryzyko, że wcale się tego wstydzić nie będziesz...