haLayla pisze:Z moich obserwacji wynika, że na terenie Królewskiego Stołecznego Miasta Krakowa problem kolędników w porównaniu do halołinowych nagabywaczy, i tu wybaczcie mi spolszczenie, bo polszczyzna zbitki "łi" raczej nie lubi, jest marginalny. Uciążliwość kolędy jest dużo mniejsza, zaś jej częstotliwość także.
OK, wierzę, że w Krakowie sprawy inaczej się mają. Jednak Polska to nie tylko Kraków. Bez względu na statystyczne relacje między aktywnością kolędników a helołinowców nie można stwierdzić, by któryś ze wspomnianych problemów nie istniał.
Poza tym jeszcze raz podkreślam to co chciałem napisać. te dzieciaki, które sa tak upierdliwe podczas Halloween byłby/są równie upierdliwe podczas kolędowania, Lanego Poniedziałku itd. PO prostu oddzielam kwestie popularności danego święta od sposobu celebry.
haLayla pisze:Nie, tutaj rozchodzi się to o kwestię "ja jestem posiadaczem" i "ja nie jestem posiadaczem". Jeżeli nie jestem posiadaczem pewnej przestrzeni, a nie wywiera to wpływu na przestrzeń którą posiadam, to nie jest to już mój problem.
Nie ma sensu brnąć w coraz to bardziej kwieciste stwierdzenia. Prosto z mostu waląc - przebieraniec z rogami na łbie, czy to 31 października, czy gdzieś tam w styczniu włazi w te samą przestrzeń prywatną - mój dom oraz tę samą przestrzeń publiczną.
nie widze powodu, by w popularności takiego czy innego święta, religijnego, czy świeckiego, polskiego, czy zachodniego upatrywać się źródła nachalności gawiedzi.
haLayla pisze:Ja to rozumiem. Ale jak już pisałem - nie sprowadzałbym tego do podziału polskie/nie polskie.
Ja tez nie. Odniosłeś się do mojego postu, który skierowałem do Edzi namiętnie podkreślającej nie-polskość tradycji i stąd negatywny do niej stosunek.
haLayla pisze:Z rzadka.
haLayla pisze:Też mnie nikt nie oblał od bardzo dawna już.
Mnie tez nie...jak i nie miałem styczności z przebierańcami szantażującymi mnie obrzuceniem jajkami, jeśli nie dam cukierka.
haLayla pisze:Ale przecież akceptowanie tej mody wynika własnie z tego, czy Halloween jest źródłem wandalizmu, czy też nie. Gdyby niosło ze sobą pozytywne wartości i nie przyczyniało się do nieodpowiedniego zachowania to akceptacja społeczna byłaby dużo szersza niż ma to miejsce teraz.
Ten wandalizm towarzyszy temu świętu, a nie jest jego istotą i ideą. Podobnie polski Śmigus został przez taka szarańczę przeistoczony w agresywne moczenie od stóp do głów, bez względu na pogodę. Bez policji w wielu miastach się nie obywa...czy tradycja Lanego Poniedziałku i polskość tej tradycji jest źródłem chamstwa? czy umiłowanie sportu i piłkarskiej rywalizacji jest źródłem agresji stadionowej, czy jej towarzyszy z powodu chamstwa niektórych ludzi?
haLayla pisze:Z doświadczenia wiem, że jako źródło dochodu obierają mnie najczęściej menele i tzw. parkingowi wyłudzacze rezydujący przed różnymi marketami. Nie zdarzyło mi się jeszcze by dzieci, bądź młodzież próbowała mnie, mówiąc kolokwialnie, obsępić.
Z dwojga złego (?) wolę już zostać obsępiony z cukierków przez dzieci niż z kilku złotówek przez pijaczynę.
haLayla pisze:Tudzież w dresie. W każdym razie ich przyodziewek nie wskazuje na to, by to była jakaś szczególna okazja.
Tak więc podajesz przykład tego niewłaściwego zachowania, które wykorzystuje okazję, by coś uzyskać.
To nie sa ludzie, którzy celebrują Halloween, tylko rozwydrzeńcy szukający jelenia, by mu kilka złotych wyrwać na piwko.
Ci sami ludzie kradną wieńce z grobów w okolicach 1 listopada, sępią na dworcach na bilet do domu itp.
Są tacy sami jak dresiarze ze skrawkiem prześcieradła na plecach ( albo i bez) udający śpiewanie kolęd.
Wniosek (ponownie) - nie święto, nie okazja, ale ludzie są winni.
haLayla pisze:Ależ ma. Bo niesie za sobą określone konsekwencje.
Absolutnie nie. Tak jak tradycja Śmigusa nie nakazuje wylania wiaderka wody na głowę dziewczyny i to przy -2 stopniach Celsjusza, czy obrzucenie jajkami okien (to sie pojawiało u nas zanim ktokolwiek wspominał, że Halloween istnieje), tak i tradycja Halloween nie nakazuje wybryków chuligańskich. To ludzie tradycje wypaczają.
haLayla pisze:Podejrzewam, że gdyby to święto było rdzennie słowiańskie i nawet gramoty na korze brzozowej o tym traktowały to byłoby to święto równie irytujące.
Czyli de facto zgadzasz się z moim zdaniem, bo ja napisałem, że:
Rozumiem irytację wynikająca z "popularności obcych świąt, przy nikłym zainteresowaniu polską tradycją" oraz "uciążliwość tradycji nie wynika tu z genezy święta, a podejścia ludzi do niego".
Więc co miała ta polemika na celu?
haLayla pisze:A tu już mylisz wniosek z obserwacją.
To sarkastyczna nieco reakcja na wypowiedź rozmówcy, który w fakcie celebrowania święta anglosaskiego upatruje źródeł chamstwa,czy wandalizmu. Mnie akurat nie interesują filozoficzne rozważania co jest wnioskiem, a co obserwacją.
Interesuje mnie obiektywizm.
To chamstwo i wandalizm istnieje i ma się dobrze...okazji szuka, i tu ją znalazł, tak jak znajduje i gdzie indziej i kiedy indziej.
Żadne pomstowanie tu niczego nie zmieni.