Czy da się za te pieniądze żyć?

tu rozmawiamy o wszystkim czasami poważnie, czasami z przymrużeniem oka

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
Roxi
Posty: 232
Rejestracja: 2007-10-13, 18:34

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: Roxi » 2011-06-22, 22:02

grahamen pisze:
vuem pisze:
grahamen pisze:Zgadzam sie z Roxi. Nie mowie rowniez o tym zeby miec odrazu mieszkanie, auto itp. Ale zebym chociaz po oplaceniu wszystkiego i kilku przyjemnosciach mogl z czystym sumieniem odlozyc z 1000 zlotych.


Jeśli ograniczysz swoją aktywność do etatu w szkole, to zapomnij, ale jeśli masz siłę popracować trochę więcej, to twoje oczekiwania są jak najbardziej realne.


Owszem. Jezeli zarzuce sie oprocz etatu w szkole korepetycjami, szkola prywatna, tlumaczeniami i calkowicie zrezygnuje z zycia i rodziny to jak najbardziej.


Niestety zawsze jest coś za coś.Też bym chciała mieć tylko etacik w szkole,po pracy sprawdzić klasówki,przygotwać się do kolejnych lekcji i mieć fajrant.Niestety mój codzienny grafik rysuje się tak,że wychodzę na 8 do szkoły,czasem na 9 i wracam o 18,bo jeśli kończę lekcje o 14,a popołudniami mam inne zajęcia,to już nie opłaca mi się wracać do domu.Owszem,czasami może i wracam o 12,ale rzadko mam wtedy wolne..,bo chwila odpoczynku,jakiś obiad i zaraz znów trzeba gdzieś lecieć albo do czegoś się przygotować.Jeszcze jak byłam młodsza,miałam większy power,to często po pracy jeszcze wieczorem szłam na imprezę i nie marudziłam.Teraz już mam mniej siły :wink: ,więc odbijam sobie solidnie tę nauczycielską harówke w weekendy :twisted: :wink:

W Polsce jest właśnie powszechne,że prawie każdy dorabia do etatu na 2,3ech innych posadach i nikogo to nie dziwi,wręcz jest nawet to dobrze widziane.Więcej pracujesz,znaczy,że jesteś bardziej przedsiębiorczy,lepiej sobie radzisz.A powinno być tak,że sama praca na etacie wystarcza na normalne życie,w sensie:opłacę mieszkanie,starczy mi na jedzenie,jakiegoś ciucha itd.Człowiek chce pójść na imprezę,do kina,kupić książkę,pojechać też czasem na wakacje,czy zjeść w restauracji..to nie są jakieś fanaberie,cuda na kiju,tylko każdego uczciwie pracującego człowieka powinno być stać na zwykłe utrzymanie się i jakieś podstawowe przyjemności.Poza tym,nie oszukujmy się,na pewno takie dorabianie popołudniami odbije się z czasem na efektywności pracy w szkole.Może i niektórzy są cyborgami,mają doskonale rozplanowany czas i świetnie sobie ze wszystkim radzą,ale ja się chwilami zastanawiam,jak to będzie za parę lat..Chciałabym się w pełni poświęcić pracy w szkole,ale wiedząc,że ciągle muszę dorabiać,może mi z biegiem lat spaśc motywacja do pracy w zawodzie i co wtedy :wink:

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: vuem » 2011-06-23, 10:21

Roxi pisze:Jeszcze jak byłam młodsza,miałam większy power,


Dziewczyno, za 5 lat będziesz marzyła o emeryturze, czy co? :mrgreen:

Roxi pisze:Poza tym,nie oszukujmy się,na pewno takie dorabianie popołudniami odbije się z czasem na efektywności pracy w szkole.


Odbija się czasem. Zresztą i w drugą stronę też. Podobnie jak problemy zdrowotne, czy cokolwiek innego.
Natomiast generalnie rzecz biorąc nie musi.

Roxi pisze:Może i niektórzy są cyborgami,mają doskonale rozplanowany czas i świetnie sobie ze wszystkim radzą,


Też możesz świetnie sobie ze wszystkim radzić, możesz doskonale rozplanować czas...a co do sił witalnych, to już nie chcę się wypowiadać...wy wszystkie teraz takie słabowite? :wink: :mrgreen:

Roxi pisze:ale ja się chwilami zastanawiam,jak to będzie za parę lat.


Zamienisz się w cyborga :wink: ... jest jeszcze pesymistyczny scenariusz pt. Frustracja, ale Tobie raczej nie grozi.

Chciałabym się w pełni poświęcić pracy w szkole,ale wiedząc,że ciągle muszę dorabiać,może mi z biegiem lat spaśc motywacja do pracy w zawodzie i co wtedy :wink:


Wyczuwam dużo optymizmu i radości, gdy piszesz o swojej pracy, więc nic takiego nie będzie miało miejsca.
Jeśli lubisz coś robić, to robisz to chętnie i tyle. :wink:

Awatar użytkownika
Roxi
Posty: 232
Rejestracja: 2007-10-13, 18:34

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: Roxi » 2011-06-23, 17:18

vuem pisze:
Roxi pisze:Jeszcze jak byłam młodsza,miałam większy power,


Dziewczyno, za 5 lat będziesz marzyła o emeryturze, czy co? :mrgreen:


Chodziło mi bardziej o to,że mając te 3,4 lata mniej,lepiej mi wychodziło łączenie pracy z życiem towarzyskim itd. :wink: Potrafiłam po zajęciach wieczornych lecieć jeszcze na jakąś małą imprezę,spać 3 godzinki i rano spokojnie iść na lekcje do szkoły :wink:

vuem pisze:
Roxi pisze:Poza tym,nie oszukujmy się,na pewno takie dorabianie popołudniami odbije się z czasem na efektywności pracy w szkole.


Odbija się czasem. Zresztą i w drugą stronę też. Podobnie jak problemy zdrowotne, czy cokolwiek innego.
Natomiast generalnie rzecz biorąc nie musi.


Tak,masz rację.Na razie wydaje mi się,że jestem w miarę dobrze zorganizowana i bez problemu łączę pracę w szkole z innymi zajęciami,ale tak czy inaczej obawa jakaś tam jest,jak to będzie wyglądać za parę lat.Na razie nie mam dzieci,męża,więc sobie mogę pracować od rana do wieczora na 10 etatach.No,chyba,że w przyszłości trafi mi się bogaty mąż,a wtedy pensję nauczycielską będę sobie wydawać na waciki i fryzjera :lol: :wink:

vuem pisze:
Roxi pisze:Może i niektórzy są cyborgami,mają doskonale rozplanowany czas i świetnie sobie ze wszystkim radzą,


Też możesz świetnie sobie ze wszystkim radzić, możesz doskonale rozplanować czas...a co do sił witalnych, to już nie chcę się wypowiadać...wy wszystkie teraz takie słabowite? :wink: :mrgreen:


Słabowite może nie,ale marudne czasem i owszem :wink:

vuem pisze:
Roxi pisze:ale ja się chwilami zastanawiam,jak to będzie za parę lat.


Zamienisz się w cyborga :wink: ... jest jeszcze pesymistyczny scenariusz pt. Frustracja, ale Tobie raczej nie grozi.


Oj,frustracja chyba czasem każdego dopada..,a zwłaszcza wtedy,gdy czuję bezsilność wobec systemu.Mimowszystko pracy bym nie zmieniła na inną,nawet jeśli czasem popsioczę sobie pod nosem,jak to nauczyciele mają źle,to jednak z radością wstaję i idę na zajęcia.Nie ma chyba idealnej pracy.Wszędzie są jakieś większe lub mniejsze układy,lizusostwo,obgadywanie,no i chyba mało który zawód pozwala przepracować bez stresu 8 h i iść do domu.Jeśli ktoś chce zarabiać więcej,niż średnia krajowa,to raczej musi się liczyć z papierkową robotą w domu czy zostawaniem po godzinach..niekoniecznie płatnych.Ja bym tylko chciała,żeby ten początkujący nauczyciel bez problemu dostawał 2tys.netto,wtedy na pewno podnisłaby się jakość pracy wielu nauczycieli.Nie wszyscy wówczas musieliby dorabiać i mogliby się w pełni poświęcić jednej pracy.

vuem pisze:
Roxi pisze:Chciałabym się w pełni poświęcić pracy w szkole,ale wiedząc,że ciągle muszę dorabiać,może mi z biegiem lat spaśc motywacja do pracy w zawodzie i co wtedy :wink:


Wyczuwam dużo optymizmu i radości, gdy piszesz o swojej pracy, więc nic takiego nie będzie miało miejsca.
Jeśli lubisz coś robić, to robisz to chętnie i tyle. :wink:


Też mam taką nadzieję.

Adriann,pisałeś coś wcześniej na temat braku samochodu i przymusu jeżdżenia do pracy komunikacją miejską. ;D Nie wiem,jak jest w Twoim mieście,ale w moim nawet nie przyszłoby mi na myśl,bym miała każdego ranka stać w ogromnych korkach,tracić bajońskie sumy na benzynę tylko po to,by sobie zajechać samochodem pod szkołę.To,że jeździsz mpk do pracy o niczym nie świadczy.Mało to panów w eleganckich garniturach śmiga codziennie do pracy tramwajem albo metrem? :) Podróż komunikacją jest wygodniejsza..beztrosko możesz sobie posłuchać muzyki,poczytać książkę lub pogapić się na innych pasażerów,w samochodzie tego nie doświadczysz :wink: No ale jeśli Ty twierdzisz,że Twoi uczniowie oceniają Cię przez pryzmat tego,że jesteś biednym nauczycielem,który po studiach nie może sobie kupić samochodu,to masz chyba lekkie kompleksy..Głowa do góry,nawet w dobrej pracy nie od razu człowiek leci i kupuje samochód. :)

Adriannn
Posty: 177
Rejestracja: 2011-05-14, 20:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: pomorskie

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: Adriannn » 2011-06-25, 13:08

Liczby nie kłamią. Na autobus idę 4 minuty, potem jadę 15, potem idę z przystanku do pracy grubo ponad kilometr, jak nie dwa. To zajmuje ponad 10 min. Razem: 29 minut do pracy.

Powrót z pracy wygląda podobnie, tylko muszę doliczyć kilkadziesiąt minut czekania na autobus, który jeździ dość rzadko. Więc wychodzi 40 minut do godziny.

Teraz samochodem: wsiadam pod blokiem, wyjeżdżam na główną i po 6-7 minutach jestem na parkingu szkolnym... Więc błągam... nie mów mi, że komunikacją kolektywną jest tak super i lepiej. Czasami jest, ale akurat nie w tym przypadku.

Co to moich straszliwych kompleksów i niesssamowitych wręcz wymagań takich jak mieszkanie albo najprostszy samochód: tak, prawda jest taka, że młodzież patrzy na takie rzeczy i jak widzi nauczyciela dygającego razem z nimi kilometr w kurzu, deszczu albo śniegu to wiedzą, że nie warto iść w tym kierunku. Sam patrzyłem przez taki pryzmat jak byłem uczniem. Stało się z chłopakami i komentowało kto czym jeździ - najlepszy samochód oczywiście zawsze miał ksiądz :D Poza tym, ja niczego tutaj nie wymyślam, oni pytają mnie wprost ile zarabiam, jaki mam samochód, gdzie mieszkam. Gdybym im powiedział prawdę, to by chyba ryknęli śmiechem. Oni wyciągają znacznie więcej w wakacje.

Awatar użytkownika
JHN
Posty: 177
Rejestracja: 2010-06-05, 19:09
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: JHN » 2011-06-25, 13:17

Adriannn pisze:...prawda jest taka, że młodzież patrzy na takie rzeczy i jak widzi nauczyciela dygającego razem z nimi kilometr w kurzu, deszczu albo śniegu to wiedzą, że nie warto iść w tym kierunku. Sam patrzyłem przez taki pryzmat jak byłem uczniem...

i zostałeś nauczycielem :shock:

Adriannn pisze:najlepszy samochód oczywiście zawsze miał ksiądz

to na co czekasz... seminaria czekają!
Szacunek? Dam Ci go tyle, ile dostałem od Ciebie!
Broń inteligentnego człowieka walczącego z otaczającą go głupotą: sarkazm.

Adriannn
Posty: 177
Rejestracja: 2011-05-14, 20:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: pomorskie

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: Adriannn » 2011-06-25, 13:20

Bądź w trakcie studiów i znajdź lepszą pracę niż nauczyciel - będę gratulował. Nie znasz rzeczywistości.. co Ty możesz wiedzieć o realiach na rynku pracy. Masz 55 lat i jesteś nauczycielem...

Awatar użytkownika
Roxi
Posty: 232
Rejestracja: 2007-10-13, 18:34

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: Roxi » 2011-06-25, 14:37

Adriannn pisze:Liczby nie kłamią. Na autobus idę 4 minuty, potem jadę 15, potem idę z przystanku do pracy grubo ponad kilometr, jak nie dwa. To zajmuje ponad 10 min. Razem: 29 minut do pracy.

Powrót z pracy wygląda podobnie, tylko muszę doliczyć kilkadziesiąt minut czekania na autobus, który jeździ dość rzadko. Więc wychodzi 40 minut do godziny.


Staraj się zatem szukać pracy w szkole,która znajduje się pod Twoim blokiem.Może jak będziesz mieć 5 min piechotą do pracy,nie będziesz tak narzekać,a i jednocześnie nie będziesz musiał się tłumaczyć,dlaczego nie masz samochodu :wink:

Aleś Ty biedny..tylko Ty jeden na świecie jedziesz "aż" 29 min do pracy. :shock: Ja 2 lata temu pracowałam w szkole,która była na drugim końcu miasta.Żeby na 8 dojechać do pracy,musiałam już 6.40 być na przystanku.Jechałam na dworzec główny i stamtąd przesiadałam się w drugi miejski autobus,którym jechałam bite pół godziny.Z samego przystanku miałam też jeszcze jakieś 10 min piechotką,nim przekroczyłam próg szkoły.O ile rano podróż do pracy trwała w miarę krótko,o tyle w drodze powrotnej niekiedy 1.5 godziny stałam w korkach i nie marudziłam,bo w moim mieście normalne jest,że ludziom mase czasu zajmuje dojazd do i z pracy.I samochodem w tym wypadku wcale nie byłoby jakoś krócej,za to więcej nerwów i zużyte paliwo.Próbowałam już praktykować dojazd autem do pracy i szybko porzuciłam ten pomysł.Auto stoi na parkingu i zazwyczaj jeżdzę nim gdzieś w weekend albo kiedy odwiedzam rodziców poza miastem.Też często w drodze do szkoły spotykam swoich uczniów i jeszcze żadnemu nie przyszło na myśl,by ze mnie szydzić,bo jeżdzę do pracy mpk :lol:
Być może mieszkasz w bardzo małym mieście,gdzie każdy każdego zna i zna też stan portfela,ale i tak wydaje mi się,że wyolbrzymiasz.Odnoszę wrażenie,ze zawód nauczyciela jest dla Ciebie powodem do wstydu,jakbyś wykonywał coś poniżej własnej godności.Nie chcesz być nauczycielem,dlatego tak właśnie to wszystko widzisz.Gdybym ja straciła lepiej płatną pracę i nagle by się okazało,że cały rok będę zmuszona pracować powiedzmy w polu z kapustą,też zapewne czułabym się niedowartościowana i marudziłabym,że nie mogę pod to pole zajechać samochodem :wink:

Adriannn pisze:Teraz samochodem: wsiadam pod blokiem, wyjeżdżam na główną i po 6-7 minutach jestem na parkingu szkolnym... Więc błągam... nie mów mi, że komunikacją kolektywną jest tak super i lepiej. Czasami jest, ale akurat nie w tym przypadku.


Wiadomo,też chciałabym,żeby wszystko było szybko, łatwie i przyjemnie..Też kiedyś tak marudziłam,ale życie prędko wszystko zweryfikowało.Idąc Twoim tropem,powinnam zaraz płakać,że np.do Krakowa muszę tłuc się pociągiem 4.5 godziny,zamiast wsiąść w samolot i teleportować się tam w ciągu godziny.Z tym,że akurat pociągami jeździć lubię. :wink:

Adriannn pisze:Co to moich straszliwych kompleksów i niesssamowitych wręcz wymagań takich jak mieszkanie albo najprostszy samochód: tak, prawda jest taka, że młodzież patrzy na takie rzeczy i jak widzi nauczyciela dygającego razem z nimi kilometr w kurzu, deszczu albo śniegu to wiedzą, że nie warto iść w tym kierunku. Sam patrzyłem przez taki pryzmat jak byłem uczniem. Stało się z chłopakami i komentowało kto czym jeździ - najlepszy samochód oczywiście zawsze miał ksiądz :D Poza tym, ja niczego tutaj nie wymyślam, oni pytają mnie wprost ile zarabiam, jaki mam samochód, gdzie mieszkam. Gdybym im powiedział prawdę, to by chyba ryknęli śmiechem. Oni wyciągają znacznie więcej w wakacje.


Wydaje mi się,że jak już byś kupił ten"najprostszy" samochód,to szybko by się okazało,że też jest nieodpowiedni..,bo przecież jakiś uczeń może zajechać pod szkołę półterenówką i co wtedy :wink: Moja pani od polskiego w liceum czasami zajeżdżała pod szkołę maluchem i jakoś nie pamiętam by ktoś z tego powodu ją wyśmiewał..Była wybitną specjalistką w swoim fachu,po stołecznym uniwerku i miała większe poważanie wśród uczniów niż pan od angielskiego,który coprawda jeździł wypasioną furą,ale był beznadziejnym nauczycielem i jak się później okazało również przestępcą,także nawet super samochód mu nie pomógł,bo się uczniowie na każdym kroku z niego wyśmiewali.A wracając do pani od polskiego..Po paru latach pracy w szkole,z biegiem czasu kupiła dobry samochód..,także jak to się mawia..nie od razu Rzym zbudowano :wink: Cierpliwości..Ale takie jest to pokolenie,które wszystko by chciało od razu.Ja też tak wcześniej się zachowywałam.Ledwo skończyłam studia,a już płakałam,że chciałabym kupić mieszkanie.Ty za to jeszcze nawet chyba studiów nie skończyłeś,o ile dobrze wyczytałam,a już byś chciał wszystko mieć.Niestety nie jesteśmy drugą Irlandią i dorabianie w weekend nie wystarczy,by po paru miesiącach kupić sobie samochód,także pozostaje Ci albo zmienić zawód,a najlepiej założyć własną działalność(bo tylko wtedy najwięcej się dorobisz) albo wyjechać z kraju.

W ramach pocieszenia Ci powiem,że np.w Kanadzie absolwenci przez 2,3 lata pracują na 2gą zmianę i w weekendy często jako kelnerzy,czy inni kucharze,bo ta wymarzona praca od 8 do 16 jest bardzo słabo płatna i najzwyczajniej w świecie nie stać ich od razu na mieszkanie,czy samochód.Przez ten czas nabierają doświadczenia,robią też rózne kursy i dopiero wtedy zaczynają godziwie zarabiać.
Adriannn pisze:Bądź w trakcie studiów i znajdź lepszą pracę niż nauczyciel - będę gratulował. Nie znasz rzeczywistości.. co Ty możesz wiedzieć o realiach na rynku pracy. Masz 55 lat i jesteś nauczycielem...


O,tu się nie zgodzę.Moja koleżanka zaraz po licencjacie zaczęła pracę w banku przy obsłudze klienta niemieckojęzycznego(głównie odbieranie telefonów,uzupełnianie bazy danych itd)W 2007 płacili 2500 brutto na początek,więc to były całkiem dobre pieniądze.Kiedy zrobiła mgr,przenieśli ją do szwajcarskiej placówki :twisted: I to nie była praca po znajomościach,bo ja wysyłałam też zgłoszenie i nawet po jakimś czasie dzwoniono do mnie z zapytaniem o rozmowę kwalifikacyjną,ale koniec końców wylądowałam w innej placówce.

A,że ogólnie realia są jakie są,to każdy wie.I tak jest lepiej niż jeszcze kilka lat temu.Pamiętam,w 2007 roku,kiedy kończyłam licencjat i chciałam się załapać gdzieś do szkoły, pensja nauczyciela mgr stażysty wynosiła jakieś 900 zł,a licencjata 700.Miejmy nadzieję,że jeśli znów Platforma wygra wybory,to nadal sukcesywnie będzie realizować podwyżki w oświacie.I tak,jakby nie patrzeć,jesteśmy jedyna grupą zawodową w budżetówce,która znów od września dostanie podwyżkę..lichą,bo lichą,ale grunt,że coś się dzieje i rząd powiedzmy o nas "nie zapomina" :wink:

Jako anglista,masz moim zdaniem o wiele więcej możliwości.Germanistom jest troszkę trudniej na rynku pracy.Teraz ponoć dobrze jest oprócz filologii obcej skończyć jakiś ekonomiczny kierunek.Tak,czy inaczej,możesz przecież dorobić dzięki korepetycjom albo w prywatnej szkole językowej.Pracujesz w szkole,więc zakładam,że kończysz studia zaocznie.W tygodniu zatem masz dużo czasu,żeby trochę podreperować budżet,oczywiście jeśli tylko chcesz.Ja po licencjacie zaczynałam już swoją przygodę z biurami tłumaczeniowymi.Niekiedy parę drobnych zleceń i masz naprawdę konkretne pieniądze...do tego praca w domu i odbieranie zleceń przez e-mail bądź tel.

Awatar użytkownika
JHN
Posty: 177
Rejestracja: 2010-06-05, 19:09
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: JHN » 2011-06-25, 21:55

Adriannn odkrywczo, jak zwykle, pisze:Nie znasz rzeczywistości.. co Ty możesz wiedzieć o realiach na rynku pracy.

Ekspercie!
Mam córki. Młodsza - studentka, po drugim roku, zaocznie dokształca się w kosmetyce, starsza z absolutorium, we wrześniu obrona, w międzyczasie skończyła fryzjerstwo. I chociaż mogą na mnie liczyć - dorabiają sobie jak mogą. I nie narzekają!
ponadto Adriannn pisze:Masz 55 lat i jesteś nauczycielem...

I się nie wstydzę! Ani wieku, ani tym bardziej profesji - chciałem, jestem. I duma mnie rozpiera, gdy widzę sukcesy naszych uczniów/absolwentów.
Ja wybrałem być, Ty wybierz sobie mieć, mnie to [...]
PS.
Pracę w zawodzie zacząłem na trzecim roku studiów, w W-wie, obok Ogrodu Saskiego była taka podstawówka dla dzieci vipów - szybko wylali mnie za nieugodowość. Do drugiej, na czwartym roku, jechałem 40 minut pociągiem i spacerkiem (bez względu na pogodę) od stacji do szkoły miałem 2,5 km. Przeżyłem tak ca 400 dni lekcyjnych. Dopiero jak się wykazałem - przyszły lepsze propozycje pracy. I pracuję, ciesząc się z tego, po 60 godzin w tygodniu.
Nie wzbudzisz zatem we mnie empatii dla siebie
Szacunek? Dam Ci go tyle, ile dostałem od Ciebie!

Broń inteligentnego człowieka walczącego z otaczającą go głupotą: sarkazm.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: vuem » 2011-06-25, 22:45

Adriannn pisze:Liczby nie kłamią.


Chłopie, w Warszawie ludzie potrafią 3-razy więcej czasu na dojazd stracić, że o tych "naprawdę dojeżdżających" nie wspomnę.
Zaraz może zacznij lament, że musisz zęby myć codziennie? :mrgreen:


Co to moich straszliwych kompleksów i niesssamowitych wręcz wymagań takich jak mieszkanie albo najprostszy samochód: tak, prawda jest taka, że młodzież patrzy na takie rzeczy i jak widzi nauczyciela dygającego razem z nimi kilometr w kurzu, deszczu albo śniegu to wiedzą, że nie warto iść w tym kierunku. Sam patrzyłem przez taki pryzmat jak byłem uczniem. Stało się z chłopakami i komentowało kto czym jeździ - najlepszy samochód oczywiście zawsze miał ksiądz :D Poza tym, ja niczego tutaj nie wymyślam, oni pytają mnie wprost ile zarabiam, jaki mam samochód, gdzie mieszkam. Gdybym im powiedział prawdę, to by chyba ryknęli śmiechem. Oni wyciągają znacznie więcej w wakacje.


Gdy dojdziesz do wniosku, że to jak patrzyłeś na świat będąc chłopcem jest przeszłością, to będziesz pewien, że dorosłeś...a póki co ... Adriannie, gluty ci pod nosem wiszą...Chryste walnij się w czoło, bo ty chłopie masz młodych nauczać, co ty masz im do zaoferowania...

Adriannn
Posty: 177
Rejestracja: 2011-05-14, 20:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: pomorskie

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: Adriannn » 2011-06-26, 01:01

Przykro mi, ale jesteście niezdolni do prowadzenia normalnych dyskusji... Ja porównywałem drogę do pracy w moim konkretnym przypadku: około 70 minut wobec 14 minut samochodem, bo zostałęm o to niejako poproszony w dyskusji. Ale wy zamieniliście to w biadolenie o tym, że narzekam jak to mi ciężko bo muszę jechać tak długo do pracy, a wasza ciotka-klotka to ma ciężej i nie narzeka (co to ma do rzeczy?). Zupełnie nie łapiecie sedna dyskusji, nie potraficie dyskutować na chłodno. Najważniejsze jest stosowanie osobistych przytyków... :/


Roxi, dziękuję za długą i wyczerpującą wypowiedź, wszsytko przeczytałem i przemyślałem :). Jednak muszę się w jednym miejscu posłużyć dozą sarkazmu:

Po paru latach pracy w szkole,z biegiem czasu kupiła dobry samochód..,

Mąż dostał podwyżkę?

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: vuem » 2011-06-26, 08:47

Adriannn pisze:Najważniejsze jest stosowanie osobistych przytyków... :/


Wybacz, ale ja czasem nie mogę się powstrzymać:wink: a i po paru Twoich postach mam pewne już nastawienie...marudą jesteś w moim mniemaniu, ale spróbuję się powstrzymać :wink:

Adriannn pisze:Mąż dostał podwyżkę?


A może zamiast sarkazmu na poważnie: Zmieniasz prace po wakacjach, czy dalej się męczysz w szkole?

Znalazłeś dodatkowe źródło dochodu (szkoła językowa, korki), czy dalej będziesz siedział na dupie bezczynnie i marudził, że to co Ci szkoła płaci, to za mało?

PS. Kupno samochodu nie jest takim problemem, są możliwości kredytowania, nie trzeba kupować za gotówkę.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: edzia » 2011-06-26, 10:06

Adriannn pisze:Ale wy zamieniliście to w biadolenie o tym, że narzekam jak to mi ciężko bo muszę jechać tak długo do pracy, a wasza ciotka-klotka to ma ciężej i nie narzeka (co to ma do rzeczy?).
A ty nie załapałeś przytyku. Wyobraź sobie, że na rynku pracy jest praca do wyboru, do koloru. Wybierasz więc zgodnie ze swoim wykształceniem i ze swoimi ambicjami. I teraz powiedz, która praca da ci, świeżo po studiach, tyle kasy, byś się zaraz dorobił dobrej fury? Oczywiście, przy jednoczesnym samodzielnym utrzymywaniu się i zaspokajaniu ambicji.

Adriannn pisze:Co to moich straszliwych kompleksów i niesssamowitych wręcz wymagań takich jak mieszkanie albo najprostszy samochód: tak, prawda jest taka, że młodzież patrzy na takie rzeczy i jak widzi nauczyciela dygającego razem z nimi kilometr w kurzu, deszczu albo śniegu
Mieć z takiego powodu kompleksy? Więcej dystansu do życia miej! Zawsze będzie tak, że ktoś (często uczeń) bedzie miał lepszą komórkę, ciuchy czy samochód. Tak świat urządzony. Po co się tym przejmować?

Adriannn pisze:Sam patrzyłem przez taki pryzmat jak byłem uczniem.
Ale teraz, jako dorosły człowiek, nie musisz już tego ich patrzenia odczuwać. Miej to daleko...

Adriannn pisze:oni pytają mnie wprost ile zarabiam, jaki mam samochód, gdzie mieszkam.
Nie rozmawiaj z nimi na tematy prywatne.

Adriannn pisze:Gdybym im powiedział prawdę, to by chyba ryknęli śmiechem.
A co im mówisz? :mrgreen:

Adriannn pisze:Oni wyciągają znacznie więcej w wakacje.
No to czemu nie zarabiasz, jak oni? To oni są na jakimś innym rynku pracy?

A poza tym z twoim nastawieniem "mieć" do życia, chyba sie nigdy nie dogadamy. Ty będziesz ciągle tkwił w niezadowoleniu, bo ciągle będzie ci czegoś brakować. A jednocześnie nie zrobisz nic, żeby coś w swoim życiu zmienić. Tak mają "Miecie".

jgdk
Posty: 21
Rejestracja: 2011-06-19, 17:39
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Fizyka
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: jgdk » 2011-06-27, 14:19

A propo zarobków w szkole.
Ja pracuję od kilku lat w instytucie naukowym, wcześniej tam byłam na studiach doktoranckich.
W tym roku zaproponowano mi dorobienie w szkole średniej od września.
I jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam, że nauczyciel stażysta zarabia lepiej ode mnie.
A dyplomowany zarabia tyle co podstawowa pensja profesora w moim instytucie.

Wiadomo, że naukowiec może mieć dodatkowe pieniądze z grantów (o ile je dostanie), za to nauczyciel ma 18 godzin etat a naukowiec 40 godzin jak każdy pracownik. Dodatkowo u nas jest zakaz pracy ponad etat (to znaczy, że jak gdzieś masz 1/2 etatu to w Instytucie nie można mieć więcej niż 1/2 etatu).
Ja patrząc z tej perspektywy dochodzę do wniosku, że praca w szkole finansowo jest bardziej opłacalna ;D.


Co do dojazdów to ja do instytutu mam 1,5 godziny w jedną stronę. Do szkoły, w której zamierzam uczyć mam około 15 minut piechotą. Jest autobus, chyba 3 minuty jedzie.
Od września zamierzam 2 dni w tygodniu dojeżdżać do Instytutu i siedzieć tam ile wytrzymam (żeby mieć jak najmniejsze straty związane z dojazdami) a w pozostałe 3 dni będę pracować w szkole.

tecumseh
Posty: 171
Rejestracja: 2011-03-13, 21:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: tecumseh » 2011-06-27, 20:00

Jgdk, nie żebym się czepiał,a le chyba nie twierdzisz, że naukowcy pracujący na uczelniach maja etat 40 godzin dydaktycznych w ciągu tygodnia?
BO z tego co kojarzę, to chyba ta liczba wynosi godzin 12, w kolegium, gdzie pracowałem przez 4 lata wynosila 15 (teraz jest chyba tak jak w szkołach 18)

Adriann, ty to zwyczajny malkontent jesteś, chłopie:), a z tym samochodem, po 4 latach pracy w szkole sie dorobiłem, jeździ i wygląda nawet:), 3800 kosztował i jest dobrze.

Vuemie, wszystko pięknie z ta pensją i możliwością dorobienia, tyle, że jak się pracuje w mniejszym mieście i nie jest anglistą a germanistą, to możliwośc dorobienia nie są jednak zbyt duże, na pewno nie osiągnę takich kwot, o których piszesz jak 2 czy 3 tysiące miesięcznie, nie dlatego, że słaby jestem czy leniwy, bo i czas i doświadczenie mam i przyjemność mi ta praca sprawia.
Po prostu z niemieckiego czasem nawet w prowincjonalnych szkołach językowych o grupę trudno jedną, acz marzyłbym, by mieć te 8 godz/tyg, jak mi się udało w poprzednim roku szkolnym przez jeden semestr.

P.S. Vuemie, bardzo lubię ciebie czytać, szczególnie te różne urocze acz złośliwe uwagi.
Mam wrażenie, że uczniowie cię muszą lubić:)

jgdk
Posty: 21
Rejestracja: 2011-06-19, 17:39
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Fizyka
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Czy da się za te pieniądze żyć?

Postautor: jgdk » 2011-06-27, 21:31

tecumset ja nie pisałam o etacie dydaktycznym tylko o etacie pracy. Instytut to nie uczelnia, my nie mamy obowiązkowych godzin dydaktycznych, jak ktoś pracuje dodatkowo na uczelni to te godziny liczą mu się dodatkowo.
Zazwyczaj mamy te dodatkowe godziny, bo mamy stowarzyszony uniwersytet, który wynajmuje nas do prowadzenia wykładów i ćwiczeń.
Etat naukowca to czas kiedy pracuje naukowo. Dość umowne jest te 40 godzin, bo tak naprawdę jak się robi badania, rozgryza jakiś problem, analizuje to się pracuje 24h/dobę. Te 40 godzin tygodniowo powinniśmy być na terenie Instytutu. Praca dydaktyczna jest pracą dodatkową.
Z tego co się orientuję na uczelniach też jest dodatkowa, tylko tam jest obowiązkowa. Tzn. każdy ma obowiązek wyrobić ileś godzin dydaktycznych.


Wróć do „Pogaduszki”