Dyscyplina na lekcji

o tym jakie są, jak sobie z nimi radzić, jak wychowywać bez porażek

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

kirlan
Posty: 90
Rejestracja: 2012-08-04, 19:47
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: kirlan » 2013-08-29, 21:40

może mają na studiach wpojone, żeby każdą niejasność rozstrzygać na korzyść ucznia,


wychowanie bezstresowe2
"Mądry dowódca bardziej dąży do zwycięstwa niż do bitwy" - sentencja japońska
"Mądry nauczyciel bardziej dba o postępy ucznia niż o postępy planu" - moja jej interpretacja
I love Wuttke ! - a to powinno być motto MEN

Awatar użytkownika
iluka
Posty: 3015
Rejestracja: 2012-07-25, 12:23
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: małopolskie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: iluka » 2013-08-29, 22:29

konformizm3 :evil:
W życiu bo­wiem is­tnieją rzeczy, o które war­to wal­czyć do sa­mego końca. Paulo Coelho

ankan203
Posty: 5
Rejestracja: 2015-01-10, 21:23
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: lubuskie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: ankan203 » 2015-01-10, 21:38

Witam,
Mam problem wychowawczy w klasie. Do zajęć jestem zawsze przygotowana, a uczniowie i tak rozmawiają gdy tłumaczę. Muszę po kilka razy ich upominać na lekcji, przez co niekiedy nawet tracę wątek... Jedni mówią niech pani wpisuje punkty, wpisuję ale to nie pomaga, musiałabym połowie klasy wpisać. Jak nie mogłam wyłapać pojedynczych osób to robiłam kartkówkę, ale za trzecim razem zaczęli się pytać, chce się pani tak poprawiać? Mam też ucznia, który jak nie widzę, puka długopisem w ławkę. Próbowałam wyłapać, który to, ale niestety jak dotąd mi się nie udało. Nawet nie wiem jak postąpić kiedy w końcu go złapię, wpisać ze 20 pkt? Długo tez schodzi im organizowanie się do zajęć. Bardzo proszę o konkretne wskazówki postępowania, bardziej doświadczonych nauczycieli. Pracuję w szkole średniej.

dejwidu
Posty: 13
Rejestracja: 2015-02-01, 09:28
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: dejwidu » 2015-02-01, 14:07

Myślę, że najważniejsze jest wspólne opracowanie reguł i podkreślanie, że spokój na lekcji służy wszystkim.

Awatar użytkownika
ms.elephant
Posty: 402
Rejestracja: 2008-01-25, 12:36

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: ms.elephant » 2015-02-01, 14:25

dejwidu pisze:Myślę, że najważniejsze jest wspólne opracowanie reguł i podkreślanie, że spokój na lekcji służy wszystkim.


Jakoś mam wrażenie, że nie byłeś/byłaś nigdy w "trudnej" klasie podczas lekcji ;)

dejwidu
Posty: 13
Rejestracja: 2015-02-01, 09:28
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: dejwidu » 2015-02-01, 14:30

A no to jesteś w błędzie. Nauczycielem w gimnazjum jestem od 6 lat. Uczę języka polskiego.

Różne metody stosowałem...

Z czasem trzeba ich stosować coraz mniej, gdy uczniowie już wiedzą, że nie ma co próbować przeszkadzać.

Rysiu
Posty: 66
Rejestracja: 2012-09-04, 15:56
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Historia, Informatyka
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: Rysiu » 2015-02-01, 20:08

No cóż, po 7,5 roku nauczania myślę, że najgorsze jest już za mną i mniej-więcej opanowałem temat pacyfikowania klasy. Oczywiście, nadal nie umiem niestety sprawić, aby magicznie przez całą lekcję było słychać nawet to, jak długopis trze o kartkę, ale jednak z pewnością uczniowie nie wchodzą mi na głowę (chociaż na KAŻDEJ jednej lekcji jest tak, że komuś muszę zwrócić uwagę). Nie jest lekko, ale nie jest źle. Jestem spokojnie w stanie przeprowadzić lekcję i zrealizować założenia.

Kiedy miałem w przeszłości (duże) problemy z dyscypliną, miałem duży żal do starszych stażem nauczycieli, że nie umieli mi udzielić konkretnych porad. Teraz, kiedy inni pytają mnie co zrobić z paskudnym zachowaniem klasy - no cóż... nie umiem powiedzieć nic konkretnego. Mogę tylko powiedzieć, jakie ja błędy popełniałem i czego należy się wystrzegać.

Nie wchodź w konflikt z nierozrabiającymi uczniami, bo kiedy Cię znienawidzą, staną się rozrabiającymi.
Wszelakie próby pacyfikowania klasy w stylu "teraz ja wam pokażę kto tu rządzi i wam оdjebię taką kartkówkę, że będą pały od góry do dołu" to błąd i to potężny. Jakąkolwiek karę zamierzasz zastosować ZAWSZE dbaj o to, aby uczniowie porządni na tym nie cierpieli (chociaż zdarza mi się - kiedy jest zbyt duże rozluźnienie w klasie - że każę wszystkim wstać i prowadzę przez 2-3 minuty lekcję na stojąco).

Nie wrzeszcz, nie okazuj desperacji ani załamania postawą klasy. Kiedy wyczują, że jesteś bezsilny - jesteś załatwiony na amen.

Każdy przypadek trzeba traktować inaczej. Trzeba do tego nieco wyczucia, inteligencji i doświadczenia. Czasem trzeba być faktycznie chamem. Zdarzyło mi się kiedyś, że uczeń, czując młodego nauczyciela i luz, zachowywał się bardzo swobodnie. Odzywał się nieproszony, zadawał pytania nie na temat, bez skrępowania zagadywał kolegę z ławki, czasem śpiewał piosenkę pod nosem itp. Zwracane uwagi nic nie dawały, uśmiechał się serdecznie i wesoło i myślał, że to załatwi sprawę.

Któregoś dnia wkurzyłem się, wziąłem go na środek klasy do odpowiedzi (nie jest zbyt lotny) i to w taki sposób, aby maksymalnie go ośmieszyć. Kilka prostych pytań, kiedy nie umiał odpowiedzieć zadawałem od nowa te same i tak kilka razy za każdym razem coraz bardziej złośliwie podkreślając jego niewiedzę i ignorację. Pod koniec cała klasa zaczęła się z niego śmiać w głos. Biedactwu zniknął wieczny uśmieszek z twarzy, zrobił się czerwony jak burak. Wystawiłem mu jedynkę, chociaż w sumie nawet nie musiałem - cała otoczka tej sytuacji była wystarczającą karą.

Czy zrobiłem prawidłowo? No cóż, rodzice się szczęśliwie nie przyczepili, do kuratorium nikt nie doniósł, a chłopak od tego czasu jest cicho - wystarczy jedno moje spojrzenie i wie o co chodzi (chociaż nadal wykonuje swoje różne tańce rękami - jednak na szczęście już bez podśpiewywania). Zatem metoda zadziałała, ale... nie na każdego ucznia to zadziała. Są uczniowie, którzy po takiej akcji staliby się jeszcze gorsi i jeszcze złośliwsi. Trzeba niestety mieć wyczucie i wiedzieć kogo jak załatwić. Poza tym, w przypadku, kiedy uczeń jest zdolny, ale chamski niestety sposoby oparte na obnażaniu jego niewiedzy nie mają zastosowania.

Inny przykład: gadającego ucznia przesadzam czasem do swojego biurka (po uprzednim ostrzeżeniu, że jeżeli nie skończy przeszkadzać, to tak właśnie zrobię). To też dość skuteczna metoda, dopóki nie zauważyłem, że niektórzy... specjalnie gadają, aby tam właśnie wylądować. Tak właśnie mam z pewnym niedowartościowanym młodzieńcem, który tak mocno chce, aby ktoś na niego zwrócił uwagę, że aż sam prowokuje tego typu sytuacje, aby tylko móc zostać przesadzonym. To, co w założeniu miało być karą - tutaj okazało się nagrodą. Oczywiście w jego wypadku tej metody zaprzestałem.

Klucz do dyscypliny każdy ma inny. Jeżeli nie masz 2 metrów wzrostu, sylwetki ochroniarza z dyskoteki i spojrzenia Terminatora (co niejako gwarantuje dyscyplinę bez żadnych dodatkowych zabiegów) musisz jakoś się postarać. W moim przypadku jest tak, że uczniowie mnie lubią. Wiem, wielu podkreśla, że nauczyciel jest nie jest od lubienia, ale też prawda jest taka, że jednak komuś, kogo lubią, mniej dokuczają. Jedni zdobywają spokój w klasie zastraszeniem uczniów, inni - kupują ich zaufanie i sympatię, reszta sama jakoś się układa (pod warunkiem, że przy okazji umie się wyznaczyć granice).

Oprócz tego: być sprawiedliwym (BARDZO WAŻNE!), konsekwentnym (TEŻ BARDZO WAŻNE!). Zawsze i bezwzględnie dotrzymywać obietnic. Szanować uczniów, nie bać się przyznać do błędu, przeprosić za nie oddany w terminie sprawdzian. Nie lekceważyć, nie poniżać (chociaż jak napisałem, w niektórych przypadkach niezbędne). Nie bać się powiedzieć "nie wiem". Nie składać gróźb, których nie możesz spełnić.

Gdzieś czytałem, że nauczyciel idealny to taki, u którego na lekcji jest idealna cisza i posłuch - za to na przerwie czy wycieczce można do woli pożartować, pobawić się itp.

No cóż, na razie tyle. Życzę powodzenia. Miałem bardzo trudne początki, nie chcę wnikać w szczegóły, ale powiem tyle, iż dużo trudniejsze aniżeli zdecydowana większość nauczycieli. Aż sam się dziwię, że mnie nie wywalili (sam siebie bym wywalił po pierwszym roku gdybym był dyrektorem). Szczęśliwie dyrekcja mi zaufała i wiem, że nie żałuje. A ja sam zaczepiłem się w szkole, czuję się tu z każdym rokiem lepiej i coraz mniej we mnie strachu jak to dzisiaj będzie. Głowa do góry! Z czasem sam znajdzie skuteczne sposoby.

ankan203
Posty: 5
Rejestracja: 2015-01-10, 21:23
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: lubuskie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: ankan203 » 2015-02-02, 12:54

Wyglada na to, że moje początki też są trudne, a sukcesem będzie jak mnie nie wyrzucą z pracy. Wiem, że już się skarżyli do wychowawcy, że mnie nie słyszą i nie rozumieją i powinnam mówić głosniej. Mówię głośno, tyle że nie mam idealnej ciszy na lekcji i dlatego mogą mnie nie słyszeć jak rozmawiają. Do idealnej ciszy potrafię doprowdzić dokładnie na 2 minuty, potem atmosfera z powrotem się rozluźnia... ogólnie klasa jest słaba, ale ten "gadający" nie jest taki najgorszy (sprawdzainy mu nie wychodzą, bo jest chaotyczny i roztargniony), ale jest dobry w rachunkach. Ostatnio się kręcił, zagadywał kolegów z sąsiedniej ławki, stukał długopisem w ławkę i jak nie widziałam naśladował konia lub śmiał się na głos.. Co byście z nim zrobili, ale tak konkretnie? Nie da się go zignorować, bo myśli że jestem głucha i naśladuje konia jeszcze głośniej, żebym usłyszała..... Do innej ławki się nie przesiądzie (musiałbym to zrobić siłą), jak go zapytam to sie wygłupia przy tablicy, to nie jest dla niego kara...

Awatar użytkownika
sharkinator
Posty: 347
Rejestracja: 2011-09-24, 20:06
Kto: nauczyciel
Przedmiot: geografia, przyroda, wychowanie fizyczne
Lokalizacja: Kraków

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: sharkinator » 2015-02-02, 21:07

Jak to się nie przesiądzie? Stań nad nim i tak stój aż się przesiądzie, pewnie powywraca oczami, ale powinien ustąpić.
Ja takich biorę na indywidualną rozmowę po lekcji, czasem to przynosi efekt. Zapytaj go wprost, dlaczego przeszkadza i sprawia Ci przykrość. Na niektórych można wymusić poczucie winy. W ostateczności upokarzam uczniów przed całą klasę eksponując ich niewiedzę, ale nie czuję się z tym dobrze. Też mam problem z jedną klasą do której nic nie trafia, aż mnie skręca jak o nich pomyślę, a w dodatku przez epidemię grypy mam jutro z nimi zastępstwo :( Więc sama nie jesteś, takie uroki bycia młodym nauczycielem :wink:

ankan203
Posty: 5
Rejestracja: 2015-01-10, 21:23
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: lubuskie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: ankan203 » 2015-02-02, 22:05

Postaram się z nim porozmawiać, zapytać dlaczego przeszkadza, ale nie wiem czy ta rozmowa przyniesie zadowalający efekt, bo chłopak jest mało poważny i ma wszystko gdzieś... Klasa też już ma go czasami dosyć. Co do upokarzania, zdaję sobie sprawę, że jest to sposób niepedagogiczny, ale w sytuacjach wyjątkowych ponoć bardzo skuteczny, tylko jak ośmieszyć przed klasą ucznia, który jest "nienajgłupszy" w tej klasie... pasowałoby jego zachowanie, ale w jaki sposób?

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: haLayla » 2015-02-02, 22:36

ankan203, a spróbuj ukarać całą klasę za zachowanie tego jednego śmieszka. Może presja rówieśników okaże się skuteczna?
<3

ankan203
Posty: 5
Rejestracja: 2015-01-10, 21:23
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: lubuskie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: ankan203 » 2015-02-03, 11:20

a gdybym przy następnym przewinieniu zaprowadziła tego delikwenta do dyrektora? Co o tym sądzicie? Nie tylko on mi przeszkadza, na niektórych lekcjach potrafi gadać i 1/3 klasy, ale on jest najwiekszym prowokatorem. Do tej pory nie przeprowadziłam z nim rozmowy dyscyplnującej, bo słyszałam, że jak się zrobi to nieumiejętnie, to tylko pogorszy sytuację (nie wiem czy potrafię mieć groźny wyraz twarzy i patrzeć mu prosto w oczy, jestem raczej nieśmiała), co nie znaczy, że nie potrafię krzyknąć, podnieś głosu kiedy trzeba.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: haLayla » 2015-02-03, 11:52

ankan203, wydaje mi się to być ryzykownym rozwiązaniem. Z jednej strony podpieranie się autorytetem dyrektora może zostać odebrane w ten sposób, że nie masz własnego autorytetu. Z drugiej, to przewinienie musiałoby być naprawdę dużego kalibru, bo pójście z delikwentem za "całokształt" radosnej twórczości może zostać źle odebrane. Wreszcie, istnieje pokusa, żeby dyrektor z ostatniej szkolnej instancji stał się po prostu standardowym krokiem postępowania. Wówczas wartość rozmowy z nim się niejako zdezawuuje.

Jeżeli cała klasa ci przeszkadza, to spróbuj zapowiedzieć na początku lekcji, że zaplanowałaś na dzisiejszy dzień następującą liczbę zadań do zrobienia i czego nie zrobią, będzie zadane do domu, a jeżeli wszystko zrobią, to nie będą mieli pracy domowej.
<3

miszael
Posty: 25
Rejestracja: 2012-09-07, 00:05
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: śląskie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: miszael » 2015-02-03, 20:12

Nie odsyłaj ucznia do dyrekcji tylko z tego powody, że błaznuje na lekcji i przeszkadza ci w jej prowadzeniu. Też przez to przechodziłem. Mnie w pierwszym roku pracy radzono, by takich gagatków odsyłać do "wyższej instancji". Zdarzało mi się, że wysyłałem kłopotliwych uczniów do wychowawcy, czasem nawet do dyrekcji. Chociaż mam wspaniałą dyrektorkę, która murem stoi za nauczycielami, to jednak obracało się to przeciwko mnie. Któregoś razu klasa znowu zaczęła dokazywać, a ja zacząłem ich uciszać. Powiedziałem coś w stylu: "proszę o ciszę w tej chwili". Na to jedna z uczennic odpowiedziała: "Bo co? Znowu pójdzie pan na skargę do pani ... (nazwisko wychowawcy), bo sobie pan nie radzi z nami?" Odwoływanie się do autorytetu innych nauczycieli jest przez uczniów traktowane jako twoja słabość. Odesłanie do dyrektora ma szansę pomóc i nawet jest wskazane tylko w sprawach naprawdę dużego kalibru. Na co dzień jeśli sama sobie nie poradzisz, to niestety nikt ci nie pomoże. Ja już nie skarżę się wychowawcom. Tylko jeśli sami mnie pytają o konkretnych uczniów, to mówię, jak jest.

Miałem podobny, co ty, przypadek ucznia, który pajacował na lekcjach. Wykorzystałem fakt, że cała klasa miała już go dosyć, ponieważ był niekoleżeński, złośliwy, a często też wszyscy mieli przez niego problemy. Któregoś razu, gdy on i jeszcze kilku innych totalnie przegięli, zrobiłem kartkówkę. Okazało się to w tym przypadku trafionym pomysłem. Od tamtej pory, gdy na lekcji robi się zbyt głośno, klasa sama upomina gagatka mówiąc mu, że jak się nie uspokoi, to znowu będzie kartkówka. Działa.

Kartkówka nie zawsze jest jednak złotym środkiem. Miałem też tak, że w innej klasie uczniowie mieli do mnie pretensje, że karzę całą klasę za przewinienie kilku osób. Skutkiem tego miałem na pieńku z całą klasą. Zatem nie zawsze to odnosi pożądany skutek.

Ja sam nadal miewam problemy z dyscypliną, choć uczę już czwarty rok. Staram się jednak uczyć na błędach. Czasem mi wychodzi, czasem nie. Zauważam, że uczniowie z natury czują mniejszy respekt przed początkującymi nauczycielami. Myślą, że mogą sobie u nich na więcej pozwolić. Dlatego nowicjusze mają trudniej, a jak doda się do tego brak doświadczenia, to czasem jest naprawdę nieciekawie. Ale głowa do góry. Z każdym rokiem powinno być łatwiej.

ankan203
Posty: 5
Rejestracja: 2015-01-10, 21:23
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: lubuskie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: ankan203 » 2015-02-03, 21:02

Macie rację, lepiej nie będę odsyłała go do dyrektora, chociaż mamy dyrektora od spraw wychowawczych, boję się, że może powtórzyć swoje pajacowanie i musiałabym znowu biec do dyrektora z nim. Na pewno nie warto też prosić o pomoc pedagoga - oni zawsze stoja po stronie ucznia. Jeśli chodzi o kartkówki robione całej klasie, to 2 razy tak zrobiłam i zaniechałam tego typu kary z dwóch powodów: po pierwszej takiej karkówce zaczęli sami się uciszać, jak wiedzieli co się święci, chociaż nie zawsze w sposób kulturalny i ten ich wrzask (zamknijcie ryje) jeszcze bardziej mnie denerwował (niechby akurat przechodził dyrektor korytarzem, co by sobie o mnie pomyślał); drugi powód - tak, jak wspomniał miszael - zaczęli mieć do mnie pretensje, że karzę całą klasę, a nie tych którzy przeszkadzają (po drugiej kartkówce okazało się, że brakuje mi kartki jednego ucznia, zapytałam - dlaczego nie oddał mi kartki i poinformowałam, że ma jedynkę, na co on - ja siedziałem cicho i nie będę pisał, jak nie to idę do dyrektora, żeby ich uciszył).
Jak macie jeszcze jakieś złote środki na zdyscyplinowanie rozgadanej klasy, by móc skutecznie, bez nerwów przeprowadzić lekcję to będę wdzięczna z podzielenie się.


Wróć do „Problemy dydaktyczno-wychowawcze”