Jeśli o mnie chodzi - dodatek motywacyjny mamy jaki mamy i dostajemy go wtedy kiedy dostajemy - ale jeżeli nazywa się motywacyjny to powinien motywować - a nie wyrównywać - bo bardzo słabo motywuje mnie fakt, że tak mocno odbiegam w dół od średniej, że nie dość, że dostaję naprawdę spory dodatek wyrównawczy w pierwszych miesiącach to jeszcze w ostatnich muszę dostać pseudo motywacyjny żeby ciut mniej odbiegać. Niech zmienią jego nazwę i będzie ok - co nie zmienia faktu, że te "braki" uzupełniane na szybko pokazują, że w oświacie są lepsi i gorsi...
Oczywiście motywuje mnie to, że mam w miarę bezpieczną i stabilną pracę, że nie muszę się martwić, że szef furiat zwolni mnie z dnia na dzień, żeby przyjąć bratanicę czy inną pociotkę, że naprawdę realnie chronią mnie przepisy prawa - ale wkurza mnie, że Ci co decydują o pieniądzach dla mnie nie widzą ile robię... a potem przychodzi awans, przyjeżdża pani z kuratorium, pan ze starostwa, i pani z innej placówki i wszyscy się dziwią, że tyle robię i są szczerze zaciekawieni wieloma rzeczami dotyczącymi mojej własnej osobistej pracy - tak że od pani ekspert usłyszałam po wszystkim, że ona myślała, że ja na dyplomowanego zdaję a nie mianowanego....
a najbardziej mnie wkurza, że nie widzi również tego dyrektor! może widzi ale nie okazuje w żaden sposób tego. I to nie chodzi już o nagrody tylko choćby głupią pochwałę ustną.... bo jego nagrody są przyznawane w sposób bardzo dziwny i niekoniecznie zgodny z regulaminem, kryteriami i innymi wytycznymi. Oczywiście zawsze dostają te nagrody osoby (jak wspomniałam wyżej co rok te same), które i tak mają najwięcej (akurat u mnie - samotne, bezdzietne panny, mieszkające z matkami, dorabiające całymi dniami (nie mają rodziny, dzieci mogą sobie na to pozwolić) na zylionie etatów, korkach itd... najsmutniejsze jest to, że pracę tą główną traktują na zasadzie kolejnego źródła dochodu, w którym opłacają im składki, w którym "czy się stoi czy się leży"...o dodatkowe zajęcia trzeba się starać, zdobyć, utrzymać, wymyślać, kombinować itd a tu, w naszej pracy - niekoniecznie bo tak naprawdę brak jest czasu...
i to w tym wszystkim jest najsmutniejsze
ale żeby nie było, że taka tragedia to poza tym mój dyr. jest naprawdę w porządku - tylko tak właśnie w okolicy 15.10 robi chwilowo smutno bo już mi nawet na złość szkoda nerwów, czasu i zapału...