Zastępstwo w środku roku

[edzia]

Uwierz, że nie ma takiej opcji

Nie wierzę i nie ma szans, bym uwierzyła.

[linczerka]

No to zamieść tu np swoją pracę magisterską lub podlinkuj

[edzia]

Żartowałam

[linczerka]

czasem będziesz musiała wrzasnąć

edziu, Ty naprawdę z dziećmi małymi nie pracujesz

[nauzyka26]

Dziękuję za wszystkie rady zamieszczone tutaj oraz na PW
Wyszło tak, że lekcji jeszcze nie prowadziłam. Jutro mam dwie.
Planuję zrobić mimo wszystko jedną nieco luźniejszą.
Poznać dzieci, przejrzeć zeszyty, dowiedzieć się co robili. Każdy odrysuje w zeszycie swoją dłoń i wypisze swoje pozytywne cechy charakteru.

Druga lekcja będzie już według podręcznika.

Jeszcze raz dziękuję za wszelkie rady:)

[edzia]

czasem będziesz musiała wrzasnąć

edziu, Ty naprawdę z dziećmi małymi nie pracujesz

Osobiście słyszałam, jak nauczycielki moich dzieci czasem musiały wrzasnąć i nikomu się nic złego nie stało. Ani dzieci traumy z tego powodu nie miały, ani pani jakichś wyrzutów sumienia.

Nie mówię, by wrzaski wpisywać do swojego stałego repertuaru metod oczywiście.

[linczerka]

Nie mówię, by wrzaski wpisywać do swojego stałego repertuaru metod oczywiście.

Nie stosuję w ogóle. Edziu, mam jedno gardło i je szanuję.

[edzia]

Oj, linczerko, nie bądź taka... wyniosła, formalna, super poprawna... Przecież nie każę wrzeszczeć non stop, nie każę nawet w ogóle wrzeszczeć. Chodzi o to, żeby wrzasnąć, gdy ostatecznie zajdzie taka potrzeba i żeby z tego powodu nie robić sobie wyrzutów sumienia. A sam wrzask nie musi być przecież taki na pół wsi.

[malgala]

Raczej lepszy skutek przynosi ściszenie głosu i odpowiednie spojrzenie.

[edzia]

Raczej lepszy skutek przynosi ściszenie głosu i odpowiednie spojrzenie.

Oczywiście! Też!

[linczerka]

Edzia

nie każę nawet w ogóle wrzeszczeć. Chodzi o to, żeby wrzasnąć, gdy ostatecznie zajdzie taka potrzeba

Stosuję metody wyciszające i te z literatury i moje autorskie

[edzia]

Patrzcie, jak to nagle wrzask okazał się mocno niepoprawny ideologicznie

[linczerka]

A sam wrzask nie musi być przecież taki na pół wsi.

Bo musiałabym przekrzyczeć tramwaje

[Peonia]

Wrzasnąć czasami muszę, takie mam dzieciaki-łobuziaki, ale na szczęście zdarza się to dość rzadko. Ech...

A co do luziku? Hmm...To odradzam. Lekcja trwa 45 minut, aż 45 minut, a dzieci jak to dzieci, niczym nie zajęte nudzą się i rozrabiają. Musiałabyś wiele zabaw wymyślić, żeby tej nudy nie było. No i strata czasu, a materiał goni. A taka łapka? Hmm... to chwilka, no i pomysł oklepany, nie raz wykorzystywany. I co dalej?

[linczerka]

Im bardziej ja jestem głośniejsza, tym bardziej mój głos wpływa na dzieci.
Toteż stosuję sposób odwrotny, ja cicho (z uśmiechem dowcip pod nosem sobie opowiadam i czekam panując nad wybuchem śmiechu). Dzieci się wyciszają, bo pani nie krzyczy, tylko się uśmiecha, więc coś fajnego mówi.
A że nie mam w zwyczaju powtarzać, to dzieciaki uznają, że coś fajnego stracili:) Rzadko zdążę 2 dowcipy pod nosem opowiedzieć.