Peonia pisze:Ma dbać o swoje dzieci i ty to robisz.
Tak, ale może tu trzeba bardziej radykalnych działań?
Skoro jeden nauczyciel wyzywa, inny stosuje siłę, trzeci karze niezgodnie z WSO...
Dyrektor zna sprawę?
Bo to chore!
Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe
Peonia pisze:Ma dbać o swoje dzieci i ty to robisz.
Dlaczego?myrmica pisze:Pani chciała wyrzucić z akcji mleka całą moją klasę.
Wszyscy.myrmica pisze:Więc kto tu się zachowuje nagannie - uczeń, wychowawca czy nauczyciel?
Fajnie Każdy by chciał mieć mamę 20-latkę.myrmica pisze: dzieci nazywają mnie "szkolną mamą"
Oczywiście, że nie można. Decyduje dyrektor i nie ma dyskusji. Przy czym zauważ, że na razie żadnej odmowy oficjalnej nie było, były tylko deklaracje, uważam, że to raczej na znak protestu przed jakimiś nierozwiązanymi problemami w klasie. Podejrzewam, że gdyby zastępstwo było rzeczywiście przydzielone, to nauczycielka nie odmówiłaby, ewentualnie przed dyrektorem musiałaby się tłumaczyć, nie przed tobą. Tobie radziłabym nie mieszać się do sprawy tych niechcianych zastępstw.myrmica pisze:A swoją drogą nie wiedziałam, że można wybierać sobie klasy do, których się chce iść na zastępstwo.
Czyli coś pewnie jest na rzeczy. Podejrzewam, że podstawowym problemem jest brak dyscypliny w klasie.myrmica pisze:Następnego dnia kolejny nauczyciel odmówił zastępstwa w tej klasie, a w poprzednim tygodniu panie powiedziały do dzieci, że już więcej na teatrzyki ich nie zabiorą.
Oczywiście, że nauczyciel! To on jest odpowiedzialny za dyscyplinę na lekcji. Jednak ty jako wychowawca możesz mu przecież pomóc, możesz wspierać tego nauczyciela w działaniach dyscyplinujących, możesz sama jakieś działania prowadzić, możesz być w bardziej bezpośrednim kontakcie z rodzicami tych uczniów, możesz przynajmniej pokazać uczniom, że jesteś po stronie tej nauczycielki i że nie popierasz (w sensie że nie pozwalasz) ich rozmów na lekcjach, ich śmiechów, ich komentarzy.myrmica pisze:Całkiem możliwe. Tylko kto ma tą dyscyplinę na lekcji wprowadzić? Uważam, że nauczyciel prowadzący lekcję.
Oczywiście, że nie. Ale możesz robić to "zdalnie". Od czasu do czasu trzeba też wejść do kogoś, kto ma kłopoty z utrzymaniem dyscypliny, na lekcję. I "poprzestawiać" trochę uczniów.myrmica pisze:Czy to znaczy, że ja mam chodzić na lekcje i wprowadzać dyscyplinę u kogoś innego.
No to niefajnie, że tylko siedział za biurkiem. Coś jednak musiało zaszwankować, nie wiem, bo sprawa jest lakonicznie tutaj podana i chyba nie jest tematem do rozmowy.myrmica pisze:Przez dwa miesiące chodziłam na lekcje plastyki wspomóc nauczyciela ( tak z życzliwości, lubię tego nauczyciela ). Chodziłam po klasie, podziwiałam prace dzieci, podsuwałam pomysły i było wszystko w porządku. Ktoś mógłby się zapytać, a co robił nauczyciel plastyki? To ja powiem - siedział za biurkiem.
Nie zawsze klasa jest na tyle dojrzała, że poda rozsądne warunki, "by było dobrze". Poza tym to chyba nie uczniowie mają te warunki stawiać, a nauczyciel właśnie. Oni się mają do jego wymagań (nie tylko dydaktycznych, ale i organizacyjnych) dostosować. No chyba, że są te wymagania jakieś z kosmosu, ale z opisu to nie wynika.myrmica pisze:Co do protestu. Nie lepiej byłoby porozmawiać jak pracować z klasą, żeby było dobrze.
Czasem jest tak, że jednemu nauczycielowi jest łatwiej utrzymać dyscyplinę, innemu trudniej, choć obaj mają predyspozycje i stosują właściwe metody. Więc może życzliwie podejdź do tej nauczycielki i powiedz, że masz klasę dość rozbrykaną, ale tym bardziej trzeba ją trzymać w ryzach dyscypliny. Powiedz, jakie metody ty stosujesz, jakie proponujesz (i oczekujesz!) jej do stosowania, jakie się w tej klasie sprawdzają, jakie nie. Przecież możesz to zrobić nie będąc proszona o pomoc. Jeśli cię ofuknie, że się wtrącasz w nieswoje sprawy, to powiedz, że dotyczą one twojej klasy że chcesz jej pomóc oraz że chcesz rozwiązać problem dyscypliny w swojej klasie.myrmica pisze:Ja chętnie powiem jak utrzymuję dyscyplinę w klasie. Tylko nikt się nie pyta!
Spokojnie, stawiam, że to nie było do Ciebie. Było tak w ogóle, do kogokolwiek, tak żeby komuś wykrzyczeć swój problem, a że akurat stałaś w pobliżu... Tak czy inaczej, nie odbieraj tego osobiście. Mogłaś na przykład spokojnie odpowiedzieć: "Ok, nie ma sprawy."myrmica pisze:W sprawie odmowy zastępstw masz rację. To sprawa dyrekcji i tych nauczycieli. Wiec dlaczego przychodzi do mnie nauczyciel i oświadcza mi takie rzeczy.
Było tak:
"Dwóch uczniów źle się zachowywało na lekcji. Wpisałam im nagany. Nie życzę sobie zastępstw w Twojej klasie"
Może dlatego, że nie znają specyfiki pracy wychowawcy, może dlatego, że nie mają się komu wyżalić, może dlatego, że od wychowawcy oczekuje się jednak, że będzie trochę panował za innych nad swoją klasą, może dlatego, że stereotyp wychowawcy każe wszelkie winy klasy zwalać właśnie na niego, może jeszcze coś innego. To naprawdę bardzo powszechne zjawisko. Ja też dostrzegam takie problemy.myrmica pisze:Dlaczego nauczyciele nie wychowawcy zachowują się często roszczeniowo w stosunku do wychowawcy??
Nie, nie tak nie pomyślałam. Ale często wychowawcy mają wkodowane, że muszą, po prostu zawsze muszą stawać po stronie swoich wychowanków. W twoich pierwszych postach mniej więcej taki obraz się pojawiał, choć oczywiście sprawa z przyblokowaniem mleka nie jest błaha.myrmica pisze:Droga Edziu nie sądzisz chyba, że podpuszczam dzieci do takiego zachowania