Postautor: tecumseh » 2014-02-09, 13:31
Jak ja pracowałem w szkole, to wyglądało to różnie w różnych latach:
Wymienię kilka modeli:
1) lekcje odbywają się w wymiarze skróconym (do 10 lub do 12), później rekolekcje w Kościele '
2) Uczniowie mają 3 dni wolne, rekolekcje w Kościele
3( Uczniowie mają rekolekcje w szkole (lekcji nie było lub też były w wymiarze skróconym)
Najgorszy moim zdaniem jest punkt 2.
Nawet uczniowie chodzący do Kościoła na rekolekcje nie przyjeżdżali, bo większość np. była dojeżdżająca i rekolekcje miała także u siebie w parafii.
ogólem młodzież traktuje te dni jako dni wolne po prostu.
Nauczyciele i tak muszą być w szkole, nie mają często za wiele roboty, organizuje sie więc średnio sensowne szkolenia lub długaśne rady pedagogiczne lub nawet wyznacza się nauczycieli (a pracowałem w technikum), którzy mają pilnować, by młodzież dotarła do Kościoła. (Co w ogóle jest z mojej perspektywy dyskryminacją nauczycieli niewierzących, jesli im się każe)
Moim zdaniem powinny w te dni być normalne lekcje, nawet nie skrócone, szkoła jedynie mogłaby lżej traktować uczniów (nie robić sprawdzianów, nie pytać), by pozwolić uczniom chętnym na udział w rekolekcjach po południu/wieczorem.
Nietety, inne procedury, moim skromnym zdaniem, w świeckiej szkole i w świeckim państwie nie przystoją...