dushka pisze:Ja znów spytam: dziecko dyslektyczne nie odrobiło zadania domowego. Po raz kolejny. Tym razem miało narysować zamek.
Nie stawiam 1? a dlaczego?
Nie wiem, co kryje się pod Pani słowami dziecko dyslektyczne. Raczej nie dziecko z nasiloną dysleksją rozwojową, występującą łącznie z ADHD. Kiedy moje dzieci były w pierwszej klasie Pani Dyrektor poprosiła, żeby udać się z nimi do psychologa. Wskazała konkretną Panią. Pani Psycholog powiedziała mi, że moje dzieci, do czego przyczyniła się choroba sieroca powstała w pierwszych trzech miesiącach życia, kiedy zgodnie z prawem oczekiwały na adopcję, mają niezwykle silne objawy ADHD i zapewne dysleksji rozwojowej, że według jej doświadczenia polska szkoła będzie dla nich koszmarem, którego rozmiar trudno sobie wyobrazić. Jednym z jego przejawów będzie to, że nigdy nie będą pracowali nad nauką w domu i nie ma takiej siły, która skłoni je do nauki z rodzicami w domu. Wyjaśniła, że skutki tego koszmaru są tak wielkie, więc jeśli w domu się od niego nie będą uwalniali, wpadną w chorobę psychiczną. Pomyślałem sobie, chociaż tego nie powiedziałem, że Pani Psycholog plecie jakieś horrendalne bzdury. Przez miesiąc usiłowałem skłonić dzieci do nauki w domu. Okazało się, że Pani Psycholog miała rację. Udałem się do Niej ponownie z prośbą o radę. Powiedziała, że należy pozyskać stałego korepetytora, o odpowiednich kwalifikacjach, który skończył studia niedawno, bo wcześniejsi absolwenci pedagogiki nie mają żadnej wiedzy o tych problemach. Najlepiej wozić dzieci do mieszkania korepetytora, bo w domu rodzinnym efektywność nauki będzie zdecydowanie mniejsza. Korepetytorzy byli w stałym kontakcie z nauczycielami. Moi synowie nie otrzymywali nigdy zadań domowych, lecz przerabiali materiał wskazywany przez nauczycieli.