Postautor: Moniqe » 2015-09-07, 14:21
Jestem nauczycielem kontraktowym. W tym roku rozpoczynam 3, ostatni rok stażu na mianowanego. Dziś, nota bene po prawie tygodniu od rozpoczęcia pracy z dniem 1 września, dostałam do podpisania 5 już z kolei umowę na czas określony- od 1 września do ostatniego dnia sierpnia. Od samego początku zatrudnienia w tej pracy, od 2011 roku, są to umowy na czas określony, nie na zastępstwo. Mam tego pecha, że szkoła jest mała i są nieliczne klasy, a moimi przedmiotowcami są obie panie dyrektorki. Ciągle wisi nad nami widmo połączenia klas. W 2013 miałam w maju obiecaną umowę na czas nieokreślony, po czym we wrześniu była znów umowa na czas określony. W tym roku miała już być na 100% umowa na czas nieokreślony i znów proponują mi na rok. Tłumaczono to faktem, że pani vice dyrektor jest na zdrowotnym i nie wiadomo czy wróci, ale ja nie mam za nią umowy na zastępstwo, tylko swoje niezależne godziny. W tym roku główna pani dyrektor zaczęła nową, 5 letnią kadencję. Wiem, że to się fajnie tłumaczy organizacją pracy szkoły, ale jest bardzo niesprawiedliwe dla takiego nauczyciela jak ja. Pewnie nigdy nie dostanę umowy na stałe. Póki co byłam u dyrektora, ma przemyśleć i dać mi jutro znać. Jednak raczej nie mam złudzeń i wątpię by umowa została zmieniona. Czy są jakieś prawne limity umów na czas określony, w sytuacji, gdy nie jest to umowa na zastępstwo?? Dodam, że dodatkowo mam kurs kwalifikacyjny z oligofrenopedagogiki i skończone studia podyplomowe z wychowania przedszkolnego i wczesnoszkolnego. Mogłabym uzupełniać etat nawet na świetlicy. A dopiero od tego roku mam pensum, więc to nie nawet o ten etat 18/18 mi chodzi, tylko o umowę na czas nieokreślony. Pracuję jako polonista. Z góry dziękuję za odpowiedź.