Nauczyciel interdyscyplinarny

jak sobie z nią radzić, jak uniknąć rutyny

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

qjaf
Posty: 367
Rejestracja: 2010-04-09, 11:07
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Historia, Technika, WOS
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Nauczyciel interdyscyplinarny

Postautor: qjaf » 2016-09-04, 15:44

No ale jakie jest wyjscie z tej sytuacji? Zabronic ludziom robienia podyplomowek? Obecnie sprawa moze wygladac tak, ze dany nauczyciel dowiaduje sie od dyrki, iz beda wolne godzinki z jakiegos przedmiotu, no to leci na podyplomowe i w ten sposob zgarnia sobie np. dodatkowe godziny, a mlodzian po studiach biega z wywalonym jezorem, aby chociaz pare takowych godzinek zdobyc. Zreszta to jest male "piwo" skoro na kilku kierunkach przed paroma laty (obecnie pewnie tez) dwuprzedmiotowosc byla wiadoma na starcie. W ten sposob po paru latach licencjackich mozna bylo uczyc 2 przedmiotow i miec niezle zabezpieczenie na wypadek pracy w szkole. Ile ludzi, tyle przypadkow.

fragola
Posty: 396
Rejestracja: 2013-08-31, 13:40
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski

Re: Nauczyciel interdyscyplinarny

Postautor: fragola » 2016-09-27, 00:01

Matshow pisze:Od niedawna zaglądam na FORUM, a od kilku dni jestem "zalogowany". Obserwuję posty, w których gęsto jest od dodatkowych kwalifikacji, podyplomówek, dokształtów. Jeden nauczyciel, a wszechstronny, jak szwajcarski nóż komandosa. Ja nie mam takich uprawnień, jestem spokojnym przemiotowcem i robię to, co chcę robić - uczę matematyki. Dla porównania: (na szczęście zdarzenie z prawdopodobieństwem bliskim zeru) lek. Konopko w POZ stwierdził po wywiadzie konieczność USG jamy brzusznej, po czym skierował do lek. gastroenterologa Konopko, a ten zasugerował, że to sprawa ginekologiczna, a tu lek. gin. Konopko. O co chodzi w tym szaleństwie?


Mam nadzieję, że w tym spokojnym bycie matematyka nie tracisz świeżości i nie popadasz w rutynę. Wielu matematyków było filozofami:)
Jestem po polonistyce. Takie studia przygotowały mnie do pracy naukowej, a nie w szkole, w której wykorzystuję 1/9876556 tego, czego nauczyłam się na studiach (mimo, że to szkoła średnia). Studia podyplomowe dające uprawnienia do nauczania wiedzy o kulturze (i przy okazji historii i społeczeństwa*) zmobilizowały do samokształcenia i zrozumienia zjawisk sztuki współczesnej, których na studiach nie mogłam poznać, bo... wtedy nie istniały:) Nawet w krajach o najlepszym systemie oświatowym nie ma nauczycieli uczących jednego przedmiotu, a już w szkołach niższego szczebla to ewenement.
*nazwa myląca- to jest 8 różnych bloków tematycznych (stricte historyczne, socjologiczne, kulturowe...), nauczyciele wybierają 4 w cyklu kształcenia

Łosoś
Posty: 613
Rejestracja: 2013-10-05, 10:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: łódzkie

Re: Nauczyciel interdyscyplinarny

Postautor: Łosoś » 2016-09-30, 08:49

Jakie to rozszerzenie oferty? Dwa przedmioty, które i tak są w siatce? Jaką ofertę szerszą może mieć szkoła? Szachy, dodatkowe zajęcia muzyczne, teatralne, plastyczne, sportowe, poprowadzone z kompetentną i rozwijającą uzdolnienia osobą. Za taką może uchodzić przedmiotowiec z dodatkowymi w temacie dokształtami. Ale za takie zajęcia się płaci, co najmniej temu, który je prowadzi. I znowu wątek o art. 42.


No właśnie...
Co z tego, że umiem prowadzić ciekawe zajęcia teatralne, chóry, zespoły instrumentalne, jeśli każą mi to prowadzić...za darmo? A to jest naprawdę bardzo ciężka praca, wymaga solidnego przygotowania się, wielu pomocy dydaktycznych. Nie będę tak ciężkiej pracy wykonywać bez zapłaty. Za darmo to mogę poprowadzić co najwyżej zajęcia wyrównawcze. Biorę paru uczniów, podręcznik, i omawiamy drugi raz to, co było na lekcji, tyle, że wolniej i mniej naraz. Przynajmniej nie muszę kupować za własne pieniądze tych wszystkich materiałów ani siedzieć w domu godzinami nad scenariuszami zajęć. Jaka płaca, taka praca ( a prowadzenie takich zajęć wyrównawczych to też spory wysiłek, ale skoro już muszę coś robić za darmo, to zrobię to, co kosztuje mnie mniej pracy w domu). Chciałabym raz w życiu być doceniona. Bo jak na razie, to za dodatkowe, ciekawe zajęcia, które dotąd prowadziłam z sukcesami nie dostałam ani motywacyjnego, ani nagrody, ani nic (ale wymagania pod sufit i krytyka co chwila). Natomiast ciągle obrywam, jeśli wyniki uczniów z egzaminów zewnętrznych są nie takie, jak potrzeba. I potem gadanie: co można zrobić inaczej, żeby wyniki były lepsze (a człowiek na uszach stawał, żeby uczniów czegokolwiek nauczyć, a i tak nie dało rady). Nie czuję się jako nauczyciel motywowana do dodatkowej pracy. Jestem człowiekiem, a nie robotem od wykonywania zadań, nie można ode mnie wymagać, żebym latami miała wysoką motywację z niczego. W końcu człowiek gorzknieje i starzeje się. W polskiej szkole nauczyciela traktuje się jak śmiecia i wszystko jest na przymus. Mamy się szkolić i zdobywać nowe kwalifikacje, ale najlepiej za własne pieniądze (ciekawe szkolenia i studia są płatne, nędzne szkolenia będące stratą czasu- za te nie muszę płacić i do uczestnictwa w tych ostatnich mnie się zmusza). Mam dość takiej pracy. I jak taki nauczyciel ma motywować uczniów do nauki...? Skąd ma brać pasję i zaangażowanie? Oj, łatwo się wymaga od innych, łatwo....


Wróć do „Szkolna codzienność”

cron