Postautor: TLBCK85 » 2017-11-16, 17:59
Witaj,
Ja zaczynałem pracę jako nauczyciel w wieku 24 (czyli zaraz po studiach) lat a mój najstarszy uczeń miał 21/22 lata (szkoła specjalna, IV klasa technikum). Najważniejsze to znaleźć balans, nie można być nadętym belfrem ale też nie można być ich kolegą. Trzeba się "zniżyć" do ich poziomu ale w taki sposób aby nie zaczęli drwić z Ciebie. Wiedzieć jak oni młodzież odbiera rzeczywistość, czym się interesuje i w miarę możliwości nadążać za innowacjami. Dyrekcja... akurat jestem w temacie. Z opinii, z wywiadów wynika, że nauczyciele rzadko mogą liczyć na dyrekcję, najgorzej mają właśnie młodzi nauczyciele, muszą liczyć albo na siebie albo na grono pedagogiczne. Papiery są wszędzie, jako ekonomista powinieneś wiedzieć o tym. Myślę, że w zagadnieniach gospodarczo - ekonomicznych papierów jest dużo więcej. Jest różnica pomiędzy pensum a tygodniowym czasem pracy... o czym wielu nauczycieli często zapomina. Nauczyciel przedmiotowiec ma od ok 18 h lekcji w tygodniu, i to jest pensum, a tydzień pracy to 40h, więc wliczamy w to zebrania RP, przygotowania do lekcji, zebrania w różnych zespołach, itd.. Oczywiście zastępstwa są dodatkowo liczone. Najgorszy zawsze w szkołach jest wrzesień. Trzeba zacisnąć zęby i robić swoje. Koniec.
Praca nauczyciela daje bardzo dużo możliwości rozwoju, zaczynając od rozwoju młodzieży, co jest naczelnym zadaniem nauczyciela, rozwijamy także siebie. W zasadzie poznajemy siebie. Rozwijamy się poprzez kontakt z młodzieżą, poprzez różne wycieczki, które oferuje szkoła lub, które sami zorganizujemy, jeżeli szkoła jest w programie ERASMUS tym większy rozwój, ponieważ poznajesz inne środowisko, kultury. Chodzą głosy, że nauczyciele nie starzeją się zbyt szybko, własnie dlatego, że pracują z młodzieżą.
Feci quod potui faciant meliora potentes.