Czarcie Sioło.

tu rozmawiamy o wszystkim czasami poważnie, czasami z przymrużeniem oka

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: malgala » 2007-12-14, 20:19

- Zaraz, chwileczkę - pomyślała Inga - co się ze mną dzieje? Przecież ja nie śpię, nie mogłam więc śnić. Sen na jawie? A może to taki stan półświadomości? Tak bardzo jestem zmęczona. Stąd to wszystko.
- A jednak to dziwne - snuła dalej swoje rozważania. Nie śpię i śnię, i budzę się z tego snu. I ten sen taki dziwny. Przecież już dawno nie uczyłam się fizyki na tym poziomie. Ostatnio miałam bliższe kontakty z fizyką kwantową. Muszę jednak odpocząć.

Awatar użytkownika
Ingeborga
Posty: 1591
Rejestracja: 2007-10-16, 20:32

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: Ingeborga » 2007-12-15, 09:44

Zasnęła z powrotem, a raczej zapadła w jakiś wir, który kręcił się i kręcił, a że Inga nie wytrzymywała czegoś takiego (gdy była dzieckiem, zawsze miała zawroty głowy po dłuższym huśtaniu się), upadła. Kiedy otworzyła oczy, ujrzała nad sobą zdumioną twarz Chiczi.
- Co jej jest? - pytała Malgalę.
- Nie wiem... czegoś takiego jeszcze nie spotkałam. A może jest po prostu osłabiona? Pomócie mi ją zanieść do pokoiku gościnnego.
Malgala podejrzewała coś więcej niż osłabienie.
- Dałabym głowę, że ktoś próbował przenieść ją w czasie wstecz - mówiła później do Renati, gdy zostały całkiem same: Chiczi, bez względu na to, że protestowała, została przegoniona do siebie.
- No, nie wiem... jeśli naprawdę ktoś próbował zrobić coś takiego... nie... musiała się strasznie narazić podczas tych swoich misji.

[ Dodano: 15 Grudzień 2007, 11:23 ]
Renati nie bardzo wierzyła w wersję Malgali, jednak nie bagatelizowała sprawy. Fakt pozostaje faktem - coś się stało. Ingeborga zamknęła się w swojej świadomości - tak przypuszczała Renati i od razu postanowiła - trzeba nawiązać z nią kontakt. Kto tu jest specjalistą od takich rzeczy? Monita! Musi szybko sprawdzić...
- Monita, chodź tutaj! Pomożesz mi... - zawołała. Gdy Monita przyszła, wyjaśniła jej, co ma na myśli.
- Mogę spróbować... tylko skąd ta pewność, że to tak? - zapytała Monita.
- To moje przypuszczenia... ale myślę, że słuszne.
Monita usiadła więc obok Ingi i próbowała dostać się do jej świadomości. Czuła wyraźną barierę... Czyżby Renati miała rację? Jednak nie... to nie może być bariera, bariera jest mocniejsza, twardsza, to mniej ustępliwa materia, a tu... pustka. Pustka. Jeśli tam jest pustka, to znaczy, że Inga nie zamknęła się w swej śwaidomości, tylko nie ma jej tam. Gdzie jest?
- A nie mówiłam! - prychnęła Malgala - Ktoś cofa ją w przeszłość, a nam pozostawia tylko jej ciało!
- Chyba masz rację...
- Skrzydlata Nike, prowadź nas do tego, do czego zwykłaś prowadzić... Throbaldzie, połącz nasze moce w jedną! Niech wiąz nas zwiąże mocą swych gałęzi, żywokost trzyma u granic napiętych! Nich wiatr nas zanosi na to pole walki i sił nie poskąpi do wydarzeń dalszych! Niech Yggdrasil połączy nasze siły, by nie spełzły na niczym te ważne działania... Niech pozwoli nam wrócić i u wieków zarania odwróci straszną klepsydrę, by się nie powtórzyło! - złączone zaklęciami starały się znaleźć przyczynę nieobecności Ingi w jej własnej świadomości.
Renati dotknęła medalionu, który miała zawieszony na szyi. Był ciepły, co zdarzyło mu się ostatnio dawno temu... to mihauu pomagał jej.
- Uda się! - pomyślała.
Istotnie. Już wszystko było OK.
- Co się działo? - zapytała Inga - Czemu prawie wszystkie tu jesteście?
- Nic nie pamiętasz? - zapytała ostrożnie Renati.
- A owszem... zadania z fizyki... chyba mi się śniły...
- Wiesz co, lepiej to weź - podała Indze swój medalion.
Ingeborga uważnie przyjrzała się rysunkowi na powierzchni medalionu. Skądś go znała... a jakże! Przecież to ten staruszek miał go na swej lasce!
- Ktoś atakuje całe nasze społeczeństwo... wszystko... nie tylko Ciebie - powiedziała Malgala - zrobiłaś wiele dla nas i zarazem ściągnęłaś na wszystkich niebezpieczeństwo. Chyba te misje były niebezpieczniejsze, niż on przypuszczał...
...

Awatar użytkownika
pilot Pirx
Posty: 746
Rejestracja: 2007-08-13, 11:39

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: pilot Pirx » 2007-12-15, 14:19

Prorocze były to słowa, a może wywołanie wilka z lasu ?
Zapadła głęboka noc, która była świadkiem koszmarnego wydarzenia. Otóż, w pobliskim jarze znajdowały sie resztki prastarej studni. Kto ja zbudował ? Tego nie wiedziały nawet najstarsze czarownice. Z jej czeluści zaczęły wydobywać się pomruki drapania - po chwili wypęłznęło z niej odrażające monstrum. Chwilę wodziło dookoła świecącymi, wyłupiastymi ślepiami, po czym skierowało sie w stronę Czarciego Sioła.
A ja lecę i lecę .... od lat

Awatar użytkownika
Ingeborga
Posty: 1591
Rejestracja: 2007-10-16, 20:32

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: Ingeborga » 2007-12-15, 16:58

W tym samym momencie do bramy ktoś zakołatał.
- Kto się tu dobija o tej porze? - zdziwiła się Miłka - Przecież nikt nie zapowiadał swego przybycia... - otworzyła bramę i zobaczyła w nich postać średniego wzrostu, której ubranie świadczyło o długiej wędrówce. Postać nieśmiało weszła do środka. Miłka przyjrzała się uważniej tej osóbce, musiała od dawna nie spać, o czym mówiły podkrążone oczy.
- Przybyłam tu z tej strony świata, którą tu nazywacie Zachodem, wysłano mnie do czarownicy o imieniu Renati. Mam dostarczyć pilny list i ważną wiadomość - powiedziała postać - Jestem Nelke.
- A na miotle nie byłoby szybciej? - zapytała Miłka, przyglądając się ubiorowi gościa - Albo na czymś innym?
- Byłoby, ale nasze drogi w tych czasach są niebezpieczne -odpowiedział zagadkowy gość.
- Proszę do środka - Miłka opanowała zdziwienie i zaprosiła tą całą Nelke do środka. Zaprowadziła ją do gabinetu Renati - Proszę, to tutaj - i zamknęła za sobą drzwi.
Renati spojrzała na gościa zdumionym wzrokiem. Zazwyczaj czarownice przybywały na miotłach, nie pieszo... ta musiała przyjść piechotą, inaczej wyglądałaby lepiej.
Nelke bez słowa podała Renati list. Ta zaczęła czytać, wodziła oczami po linijkach, które coraz to bardziej rozszerzały się w zdziwieniu. Gdy Renati przeniosła wzrok na Nelke, ta tylko kiwnęła potakująco głową.
- Mam jeszcze to - Nelke rozwinęła coś, co przypominało ogłoszenie. Po przeczytaniu tego Renati była zszokowana.
- Kto to wymyślił?
- Zostało ustanowione na ostatniej Miedzynarodowej Konferencji Do (S)Praw Człowieka...
- Zło się czai... jest już blisko - powiedziała w zamyśleniu Renati.

[ Dodano: 17 Grudzień 2007, 16:59 ]
Coraz straszniejsze wiadomości wstrząsały światem czarownic.

Wielka Brytania. Londyn. Cover Street 6/2. Oddział szpitala psychiatrycznego. Zabita kobieta podejrzana o czary.
Czechy. Praga. Ulica Mílady Horákové 78b. W budynku na krześle elektrycznym zginęła następna kobieta oskarżona o uprawianie magii.
USA. Washington.
Niemcy. Drezden.
Ukraina.
Rosja.
Brazylia.
Peru.
Boliwia.
Idnie.
Meksyk.

POLSKA.

Coraz więcej osób oskarżonych o czary. Świat cofał się do śreniowiecza (takiego, jakie mieliśmy w Polsce). Wiele osób nie mających powiązania z magią zabitych.

Czarownice musiały się ukrywać. Wprawdzie nigdy się nie afiszowały, ale były przecież też takie dość znane w życiu publicznym.

Świat ogarniała jakaś paranoja. Bzik na punkcie czarownic. Mało tego! Wprowadzono listę Ksiąg Zakazanych, gdzie wśród pierwszych numerów figurował "Harry Potter" i "Opowieści z Narnii", nie mówiąc już o twórczości Tolkiena, Ursuli K. le Guin i innych. Wszystkie książki, które zawierały choć odrobinę magii były zakazane, a autorzy, jeśli żyli, musieli odpowiadać przed sądem. Wszystko to było tak absurdalne...

Malgala i Renati miały ręce pełne roboty. Przede wszystkim trzeba było ściągnąć z powrotem czarownice wysłane na wymianę do Egiptu, Indii i krajów obu Ameryk oraz Afryki. Rzecz jasna, tamta magia jest trochę inna, każdy kraj ma swoją charakterystyczną magię, wyróżniającą się szczegółami lub mającą tylko jakieś szczegóły wspólne. To było teraz jedną z najważniejszych spraw. Potem należało wzmożyć straże i zwiększyć tempo nauki, bo to wszystko mogło się przydać.

- Widać, ktos z tamtych opanował międzynarodową politykę - martwiła się Girena - Nawet nie wiem, czy my mamy tam kogoś z naszych. To jest chore...

[ Dodano: 17 Grudzień 2007, 21:09 ]
- Wzywałaś mnie? - zapytała Ingeborga, przekraczając próg gabinteu Renati. Ostatnie wydarzenia zmusiły Renati do ciągłego wzywania innych do swego gabinetu, głównie w celu wydania jakichś dyspozycji, wyznaczenia nowych zadań lub wysłania na misje lub tam, gdzie pracowała Ingeborga.
- Tak. Musiałam wysłać kilku wykładowców na różne misje... wiesz. Ty już tyle rzeczy zrobiłaś... Właściwie jesteś tutaj gościem... Chciałam prosić, a chyba raczej przekazać Ci nadzór nad czarownicami w czasie zajęć z ziołoznawstwa. Potem może jeszcze coś innego. To tak na początek.
- Nie ma sprawy. Rozumiem, że to są moje obowiązki do czasu powrotu właściwych osób?
- Oczywiście. Jednak pamiętaj, w tej walce można stracić życie.
Ingeborga pożegnała Renati i poszła do swoich nowych obowiązków. Młode czarownice czekały już na wymarsz do lasu.
- Dzisiaj nie pójdziemy do lasu. Ostatnimi czasy jest to niebezpieczne. Będziemy studiować ryciny roślin mających jakąś moc. Idźcie do sali piątej. Ja zaraz przyjdę.
Szybko pobiegła na strych po ryciny i skierowała się do sali. Wszyscy grzecznie czekali. Po całym zamku rozeszła się ta straszna wieść, którą przyniosła Renati, więc żadna adeptka nie śmiała się wygłupiać ani w żaden inny sposób naruszać spokoju zajęć.

Ingeborga objaśniała im główne cechy i właściwości mniej znanych roślin, zostawiła w spokoju pokrzyk, tojad i mandragorę, a kazała zwrócić uwagę na nieśmiertelnik piaskowy, ziele adamaszkowe, nostrzyk zwyczajny, centurię (tysiącznik), gencjanę węgierską i inne rośliny jeszcze nie znane młodzieży. Stwierdziła, że te podstawowe powinni już dawno poznać.

[ Dodano: 17 Grudzień 2007, 21:16 ]
Później Ingeborga musiała iść do innych zajęć, dostała mnóstwo nowych obowiązków, na które chętnie się zgodziła. Nie wszystkie zajęcia były bezpieczne... jedno z nich, a mianowicie zneutralizowanie mocy jednago z przedmiotów przypadło Indze na czas po kolacji.

Akurat po kolacji Chiczi postanowiła zobaczyć, co będzie robić Inga. Zauważyła, że Ingeborga skierowała się do podziemi.
- Czego ona tam szuka? – zapytywała sama siebie. Zeszła za nią po wąskich i krętych schodach. Potem Inga skręciła na rozwidleniu korytarza i poszła do północno-zachodniej części lochów.
- Przecież nikt tam nie chodzi – zdziwiła się Chiczi, a że nieraz szwendała się po całym zamku, tajnym przejściem próbowała dogonić Ingę. Jednak trochę się pospieszyła… ledwo wpadła w jakiś mały korytarzyk, to akurat Inga weszła. Chiczi szybko przypadła do ściany.
- Na moc dębu, wiązu i buku… niech moje ciało stanie się szare i chropawe jak ta ściana… na właściwości kameleona… niech będzie ono tak przejrzyste jak woda, która płynie u źródeł Wisły… Throbaldzie, spraw, bym była niewidzialna jak wiatr południowy, który swą lekkością porusza listki oliwne, nie czyniąc im szkody… Boreaszu, zmąć jej umysł, jak mącisz wody Morza Północnego podczas sztormu… - szybko w myślach wypowiedziała zaklęcia. Jednak Inga była szybsza: zaklęcia nie zdążyły zacząć działać, a ona już dostrzegła Chiczi.
- Co tu robisz? – brwi podjechały jej wysoko do góry. Nie spodziewała się spotkać Chiczi w podziemiach.
- Podpieram ścianę. Bardzo pasjonujące zajęcie – prychnęła Chiczi wściekła, że nie udało jej się podejrzeć poczynań Ingeborgi.
- Zmykaj! Moje zajęcie jest niebezpieczne… jeśli coś Ci się stanie, będę za to odpowiedzialna – machnęła ręką i w tym momencie Chiczi, wbrew swej woli znalazła się w swoim pokoiku.
Jednak nie dała się tak łatwo spławić… Natychmiast popędziła z powrotem do lochów. Ledwo zbiegła po schodach w dół, jakaś potężna eksplozja odrzuciła ją na schody.
- Co tam się dzieje? – pomyślała i podniosła się. Szła najszybciej, jak pozwalała jej noga, na którą upadła. Stłuczenie bolało, jakby ktoś jej odciął kawałek nogi bez znieczulenia.
Po dłuższym błądzeniu labiryntem korytarzy dotarła tam, gdzie chciała. Wyjrzała zza węgła, chcąc zobaczyć, czy wszystko w porządku. Zobaczyła Ingeborgę pochylającą się nad kamienną misą pośrodku pomieszczenia. Była bardzo zajęta. Chiczi cofnęła się o krok, jednocześnie starając się nie stąpnąć na bolącą nogę. Jednak stąpnęła. Znowu zabolało i to tak mocno, że aż syknęła.
Ingeborga usłyszała jakiś syk, nie bardzo przypominający ludzki dźwięk.
- Jest tu kto? – zapytała z nutką strachu w głosie.
- Nie, to tylko szczury – niemal warknęła Chiczi.
- Chiczi! Co ja mówiłam?! Nic Ci nie jest…? – zapytawszy podbiegła do Chiczi, która teraz już stała tylko na zdrowej nodze.
- Nie, absolutnie nic, tylko jakiś silny wybuch odrzucił mnie na dwie wiorsty – mruknęła z przekąsem poszkodowana.
-Czekaj, zaraz to naprawię… - powiedziała Inga i zaczęła szeptać zaklęcia tak cicho, że Chiczi nie rozróżniała słów – Idźże, dziewczyno… ciesz się, że żyjesz i uciekaj do łóżka. Bez dyskusji – dodała groźnym tonem, widząc, że Chiczi zamierza zaprotestować.
Więc już bez protestów Chiczi poszła do góry.
- Pokazałaby coś… - pomyślała ze złością. Tak bardzo chciała zobaczyć coś nowego, coś, czego jeszcze nie widziała… Dzisiejsza lekcja była nawet niezła... Gdyby tak uchylić rąbka tajemnicy...
Załączniki
młot na czarownice.zip
ogłoszenie, które przyniosła Nelke
(3.74 KiB) Pobrany 442 razy
...

Awatar użytkownika
chiczi
Posty: 3046
Rejestracja: 2006-10-02, 16:12

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: chiczi » 2007-12-17, 21:42

Chiczi zastanawiała się, co takiego robiła Inga....Gdyby tak potrafiła czytać w myślach starszych czarownic...Kiedyś podłuchała rozmowę Renati i Malagi. One opanowały już umiejętność zaglądania w myśli innych osób....Ciekawe, co trzeba zrobić, a może zjeść, żeby móc rozszyfrować działania Ingi.
Chiczi przeglądnęła już prawie wszystkie książki na półce. Została jeszcze tylko jedna, podarta karta....
Taaak!!! Znalazłam, to jest to, czego szukałam !!!!

Awatar użytkownika
Ingeborga
Posty: 1591
Rejestracja: 2007-10-16, 20:32

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: Ingeborga » 2007-12-17, 22:40

Jednak gdy tylko przeczytała kilka pierwszych słów, mina jej zrzedła... Koncentracja, koncentracja i koncentracja! Nie mogliby czegoś normalnego... Oczywiście Chiczi potrafiła się skoncentrować, ale co z tego?! Ta koncentracja, o której pisała autorka była troszeczkę inna. Wymagała skupienia na jednym celu, niepodzielnej uwagi, dążeniu do tego celu wszystkimi myślami... Zazwyczaj ta sławna koncentracja nie była aż tak "wymagająca", ot, zwrócić na coś uwagę. I ile ziół jest potrzebne do eliksirów wspomagających! Ile minerałów, ile zaklęć! I tu pisze, że zaawansowani nie potrzebują tego tyle... a gdyby tak... e, nie ma o czym marzyć.
"Początkującym eliksiry pomogą, minerały i zaklęcia dadzą większą moc. Natomiast wszyscy ci, którzy znają sztukę aperiremencji, nie muszą stosować środków wspomagających. Wystarczy tylko chwila koncentracji."
Aperiremencja... cóż za nazwa. Nie można normalnie - czytanie w myślach?
- Mam nadzieję, że ta aperiremencja przyda mi się do czegoś - mruknęła - no i warto by było iść do biblioteki, może tam mają coś więcej.
Skierowała się więc do biblioteki. Niezauważona przez nikogo przemknęła do działu ksiąg niedozwolonych. To na pewno w tym dziale znajdzie potrzebne informacje... Wzięła pierwszą książkę z półki. Było to grube, opasłe tomisko w ciemnobordowej oprawie. Otworzyła mniej więcej na środku i przeczytała: "Do odbierania krowom mleka należy wykorzystać noc z pełną tarczą miesiąca. Trzeba też wrotyczu zebranego w noc poprzedzającą Sobótkę. (...) ..takiej krowie mleko już nigdy nie wróci." Ojej, jakie to okropne! Przecież nie szuka sposobów z użyciem czarnej magii! A prawda, toż to księgi niedozwolone... tu mogą pisać takie paskudztwa.
Przerzucała księgi po tytułach. "Podręcznik czarnej magii", "Kompendium wiedzy specjalisty od topielic, czyli odtopielicacza", "Mroczna strona magii", "Jak wykorzystać ciemne moce do swoich celów", "Jednym słowem, czyli klątwy" i "Szatan a czarownice". Brr! Już same tytuły przyprawiają o dreszcz obrzydzenia... Postanowiła wrócić później, na razie musi polegać na tej jednej karcie z jakiejś książki... w dodatku to tylko przedmowa...
...

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: malgala » 2007-12-25, 10:19

Dushka i Akinomka wędrowały od miasteczka do miasteczka, od wioski do wioski. Podejmowały się różnych dorywczych prac, aby zarobić na coś do zjedzenia, czasami jakieś ciuszki i za nocleg też trzeba było czasem zapłacić. Nie zawsze trafili się ludzie, którzy dwie nikomu nieznane dziewczyny gotowi byli ugościć i udzielić im schronienia. A i tych, którzy by to zrobili było już niewielu. Ludzie bali się pomagać innym. Nastał bowiem czas wzmożonych polowań na czarownice. Każdą obcą kobietę podejrzewano o czary.
Dziewczyny były przerażone. Nie rozumiały skąd bierze się w nich to dziwne przeczucie, że osobom, które są im bardzo bliskie grozi poważne niebezpieczeństwa. Przecież nie pamiętały nikogo, nie wiedziały gdzie mają swoich bliskich. Strach o tych, których istnienia i twarzy nie mogą sobie przypomnieć nasilał się.

Awatar użytkownika
Ingeborga
Posty: 1591
Rejestracja: 2007-10-16, 20:32

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: Ingeborga » 2007-12-25, 17:02

Raz za zarobione pieniądze Dushka kupiła w jakimś małym sklepiku z drobiazgami malutki kamyk oprawiony w kute żelazo. Śliczne ornamenciki tak ją urzekły, że nie mogła spokojnie odejść od wystawy i kupiła to cudeńko. Kamyczek wyglądał jak jakieś oko... był intensywnie niebieski i to był taki niebieski, w którym można było zobaczyć i błękit nieba, i chabrów barwę, i kolor wzburzonego morza, i spokój oceanu... lapis lazuli.
- On jest prześliczny - wyszeptała, zawieszając go sobie na szyi.
- Wiesz... - Akinomka przyjrzała się koleżance - mówili, że takie rzeczy to atrybuty czarownic... lepiej to schowaj.
- Daj spokój... - zaśmiała się Dushka - to już przesada... - jednak przezornie schowała drobiazg. Kto wie?
Ostatnio zmieniony 2007-12-26, 18:18 przez Ingeborga, łącznie zmieniany 1 raz.
...

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: malgala » 2007-12-26, 16:56

Było upalne południe. Znajdowały się na rynku niewielkiego miasteczka o wdzięcznej nazwie Oaza Spokoju. Usiadły w ogródku małej cukierenki i rozkoszowały się ogromnymi porcjami pysznych lodów. Z cukierenki docierały do nich urywane strzępki rozmów.
Posłuchaj - powiedziała Dushka.
Daj spokój, to nie nasze sprawy - odezwała się leniwie Akinomka.
Pojedyncze słowa docierające do stolika przyjaciółek stawały się jednak coraz głośniejsze. Teraz już i Akinomka próbowała wyłowić z nich jakiś sens. Zaintrygowały ją. Czuła, że ma to z nimi jakiś związek.
Do ogródka wyszła zapłakana kobieta. Usiadła przy stoliku obok. Zagubiona, błądząca gdzieś daleko myślami, nawet nie zauważyła dziewcząt. Przyglądały jej się przez chwilę. Wyglądała na jakieś 30 lat. Miała piękne, lśniące włosy w kolorze dojrzewającej pszenicy. Szarozielone oczy, mimo spływających po policzkach łez, pełne były jakiegoś dziwnego blasku.
Akinomka i Dushka wiedzione jakąś dziwną siłą podniosły się jednocześnie i podeszły do nieznajomej kobiety.
Witaj - odezwała się łagodnie Akinomka - a to moja przyjaciółka Dushka - czy możemy ci jakoś pomóc?

Awatar użytkownika
Ingeborga
Posty: 1591
Rejestracja: 2007-10-16, 20:32

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: Ingeborga » 2007-12-28, 11:09

- Nie - odpowiedziała kobieta - nikt mi nie może pomóc... - łzy z nową siłą zaczęły płynąć po jej policzkach - dla mnie nie ma już ratunku...
Nie zdołały więcej z niej wyciągnąć.
- Jakiego ratunku? Może jednak możemy coś zrobić?...

Tymczasem w Czarcim Siole Chiczi, mimo wielu nowych zajęć, znalazła wreszcie wolną chwilę na dokładne przeszukanie biblioteki. W końcu, na najwyższej półce, gdzie więcej było kurzu niż książek, odnalazła to, czego szukała... Stary, wyświechtany podręcznik oprawiony niegdyś w złoto i aksamit. Teraz miał tylko trochę wypłowiałego materiału na wierzchu, a ozdobne złote litery prawie poodpadały. Jednak ślady po nich układały się w napis "Aperiremencja - od Kirke do Saint Germain'a". Zachwycona Chiczi mało nie upuściła książki. Gdy ochłonęła, położyła ją na niższej półce i zaczęła przerzucać wszystko z tej, na której była książka. "Podręcznik magii" - głosił kolejny wyblakły tytuł, a niżej - "Aperiremencja, teleportacja, clauderemencja i inne...", następny tytuł - "Aperiremencja od podstaw". Wszystkie te tytuły były tak obiecujące, że Chiczi zapomniała nawet o szlabanie na latanie miotłą za niewypełnianie swoich obowiązków (była jej kolej w szorowaniu korytarza, a ona latała na miotle).
- Co mi po lataniu - pomyślała - będę mogła znać zamiary wszystkich...
Rozmarzona dziewczyna zabrała książki ze sobą i opuściła bibliotekę. Dzięki tym podręcznikom nauczy się czytać w myślach. Hi, hi.. na pewno Girena zdenerwowałaby się słysząc to... "Umysł to nie książka, żeby czytać w nim. Owszem, można zobaczyć czyjeś wspomnienia, ingerować w nie ( ← to w przypadku doświadczonych magów), a nawet dołączyć do swoich. Można zobaczyć lub wyczuć czyjeś myśli... ale czytać - przenigdy! To nie książka..." - zgodnie ze zdaniem Gireny Chiczi używała niewłaściwej terminologii. A, co tam! Nie chodzi przecież o słowa, a o czyny i ich skutki... Nie trzeba umieć nazywać rzeczy po imieniu, wystarczy wiedzieć, o co chodzi! Pełna przekonania o swojej racji Chiczi ukryła książki pod swoim łóżkiem. Nikt nie musi wiedzieć, że zamierza studiować owe tomiszcza...

[ Dodano: 7 Styczeń 2008, 23:24 ]
W końcu kobieta wyszeptała, nadaremno próbując powstrzymać łzy:
- Oni... oni spalą moją matkę...
- Spalą? - Dushka spojrzała na nią, jakby zobaczyła ją pierwszy raz w życiu, co w sumie po części było prawdą.
- Tak... - nie wytrzymała i łzy popłynęły z nową siłą. Obie dziewczyny przyglądały się jej z zainteresowaniem. Czuły, że powinny coś zrobić, powiedzieć, ale nic rozsądnego nie przychodziło im na myśl. W końcu Akinomka mruknęła trochę bezradnie:
- Ale ona chyba nie jest czarownicą?
- Oczywiście, że nie! - kobieta aż podskoczyła na krześle - Czarownic tak naprawdę nigdy nie było, nie ma i nie będzie! Jak ona może być czarownicą?! To, co tu się dzieje... to jest jakieś chore. Chyba wkrótce zaczną ścigać krasnale i niebożątka - dodała z miną mówiącą, że ona nie wierzy w takie rzeczy.
- A możemy ją odwiedzić? - zapytała Dushka.
- Mogę was zaprowadzić. Same nie traficie... - otarła łzy i podniosła się. Prowadziła dziewczęta istnym labiryntem uliczek i podwórek. Wreszcie dotarły do niewielkiego mieszkania.
W środku było pełno roślin, cały parapet był zastawiony, różne stoliki...nawet u sufitu wisiały paprotki.
- Straciłam pracę, nie zapłaciłyśmy za czynsz i właściciel domu się zdenerwował. Postanowił rozwiązać to w ten sposób - szepnęła niechętnie, acz nie pytana.
- Witajcie - miła staruszka przywitała dziewczyny, po czym zwróciła się do córki - zostaw mnie z gośćmi, dobrze?
- Oczywiście - kobieta wycofała się do sąsiedniego pokoiku.
- Cóż was do mnie sprowadza? Może macie jakieś wieści od... mihauu'a? - imię to wymówiła z jakąś obawą w głosie, jakby nie była pewna, czy wolno jej go użyć.
- Nie znamy takiego... - powiedziała nieco stropiona Dushka - ale jeśli Pani sobie życzy, odnajdziemy go i przekażemy, co trzeba.
- Och, byłoby fantastycznie. Wiecie co, dziewczynki... przypominacie mi dwie młode czarownice. Och, nie róbcie takich min... one naprawdę istnieją. Te czarownice miały jeszcze koleżankę. Pamiętam, że gdy pojechałam złożyć raport, one bardzo żywo latały na miotłach. Nazywały się... o ile mnie moja stara pamięć nie myli Dushka i Akinomka. Oczywiście mogłam coś przekręcić. A ta koleżanka... chyba Chiczi... była młodsza...
Dziewczyny szybko na siebie spojrzały. Chiczi? Co tu się dzieje?
- Rzecz jasna sama już nie zdołam nic zrobić... nie powędruję. Czeka mnie śmierć. Jakież to prymitywne! Palenie na stosie! Jak za mojej młodości... :? Dziewczynki, mam do Was prośbę... idźcie do Czarciego Sioła i powiedzcie, że Oni postanowili zrobić sobie pieczeń ze starej Zygfrydy. Wtedy będę już rzeczywiście upieczona.... Ale do rzeczy: przekażcie też ode mnie, żeby mihauu uważał na niektórych kryjących swe twarze za kapturami i pod kapeluszami. Tiary też czasem zwodzą... To chyba na tyle. I co się we nie tak wpatrujecie? Wiem, jest to odrobinę dziwne, ale przecież nie niewykonalne...
- Nazywam się Dushka, a ona Akinomka.
- Och, t-to... to wy...?
- Nie wiem... pamiętasz Akinomko tę dziwną dziewczynę, która umiała latać na miotle? I mówiła, że polecimy do Czarciego Sioła, i miała na imię Chiczi!
- Nno, taak... może nam się tylko śniło?
- Nie, teraz to układa się w logiczną całość! Proszę Pani, czy czarownice mogą wygnać inne?
- Och, tak. Jeśli zagrażają życiu społeczności, to owszem.
Ostatnie słowa staruszki wprawiły dziewczyny w zakłopotanie.
- To my byłyśmy niebezpieczne dla otoczenia, czy jak? - zapytała Dushka sama siebie.
- Niekoniecznie. Banicja grozi również za narażenie czyjegoś życia. Bądźcie takie dobre i idźcie do Czarciego Sioła... cokolwiek zrobiłyście... jeśli przekażecie im wiadomości ode mnie... będzie Wam wybaczone... ja zginę dziś wieczór. - staruszka popatrzyła błagalnie na dziewczęta.
- Nie mamy nic do stracenia - powiedziała Dushka - i może wreszcie coś się wyjaśni...
...

relicher
Posty: 744
Rejestracja: 2007-12-10, 17:37

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: relicher » 2008-01-14, 16:43

Staruszka dała młodej czarownicy kopertę. Była zaadresowana do Malgali. Dołączyła także kompas, który zamiast północy wskazywał Czarcie Sioło w linii prostej. Dziewczyny wyruszyły w drogę, podążając za igłą.
Bo taki jest człowiek, jakie myśli w jego sercu.

Awatar użytkownika
Ingeborga
Posty: 1591
Rejestracja: 2007-10-16, 20:32

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: Ingeborga » 2008-01-15, 00:17

Pewnego wieczoru, gdy usiadły przy dużym, omszonym kamieniu i Akinomka rozpaliła ognisko przedostatnią zapałką z pudełka, tuż obok rozległo się długie, przeciągłe i bolesne jak skarga niesłusznie pokrzywdzonego wilcze wycie. Powoli zapadał zmierzch, na niebie coraz więcej gwiazd zapalało się niczym małe latarenki, a pyzaty księżyc wstąpił na niebo.
- Jejku, to było straszne... - ni to szepnęła, ni powiedziała Akinomka.
Dushka jak gdyby w odpowiedzi pokręciła głową z powątpiewaniem.
- Nie sądzę, by coś nam groziło...
Nagle, całkiem niespodziewanie zza pobliskiego krzaka wyskoczył wilk. Miał gęstą, grubą, szarą sierść, a w jego żółtych ślepiach odbijało się ognisko. Za nim podążała reszta watahy. Wilk warknął i przyskoczył do Dushki.
- Ojej, uciekajmy! - pisnęła Akinomka.
- Dokąd? - odpowiedziała dziwnie spokojna Dushka - Wszędzie Cię znajdą, dopadną, rozszarpią... Gdzie się nie zwrócisz, tam wilcze ślepia, gdzie nie obrócisz, blask wzroku oślepia i czyni martwym, jak bazyliszek spojrzał w niewinne twoje źrenice... Tak czujesz śmierci paskudne tchnienie... trzymasz swą wiarę - niby ocalenie - za strzęp ostatni... i nie chcesz umierać, boisz się jeszcze, że będziesz uciekać... ale to nieprawda, bo on cię nie puści, rozszarpie do reszty twoje wnętrzności... zginiesz tak marnie jak mysz przez sowę złapana: nikt o tym nie wiedział - więc nieopłakiwana.
Rozdrażniony potokiem słów wypływającym z ust Dushki wilk warknął.
- I ty przeciw mnie, mleczny bracie Romulusa i Remusa... jak śmiesz! - Dushka spojrzała na wilka. Spojrzała mu prosto w oczy. Zwierzę skuliło się, podwinęło pod siebie ogon i szybko uciekło, a za nim reszta watahy.
- Dushka! Jak to zrobiłaś?! - Akinomka z nerwów zaczęła płakać.
- Ejj, no, co Ty? Już wszystko dobrze... - delikatnie pogłaskała przyjaciółkę po głowie - Chodźmy...
- Dokąd? - Akinomka niemal jęknęła - Jestem taaaka zmęczooonaaa.... - ziewnęła przeciągle.
- Przed siebie. Cel jest już blisko. Chodź, pójdziemy na spotkanie z Chiczi... - złapała Akinomkę za rękę i pobiegła przed siebie. Obie dziewczęta, jak gdyby szalone, biegły przez puszczę. Gałęzie smagały je po twarzach i po rękach, bose stopy pędziły po miękkich poduchach mchu. Ujrzały światła w oddali. Przyspieszyły i już po chwili stukały do wrót zamczyska. Otworzyła im Miłka.
- A któż to się dobija o tak późnej porze? Akinomka? Dushka? Co wy tu robicie?!
Zaalarmowana krzykiem Miłki Świetliczanka pojawiła się na dziedzińcu.
- My tylko... - Dushka wyciągnęła przed siebie kopertę.
- "Do Malgali" - odczytała Miłka, po czym zabrała kopertę i poszła gdzieś z nią.
- Może coś zjecie? - zaproponowała Świetliczanka.
- Chętnie... - powiedziała Dushka.
- ...pójdziemy się przespać - dokończyła Akinomka, przy czym tak ziewnęła, jakby nie spała od paru dni.

- A to co? - zdumiała się Malgala, gdy Miłka wręczyła jej bez słowa kopertę.
- Akinomka i Dushka to przyniosły...
- Zaczekaj, niech one do mnie przyjdą. Ach i bąź łaskawa poczekać na nasze adeptki z Egiptu. Powinny przybyć godzinę temu... Chyba nic im się nie stało, przecież są z Elą ... - otworzyła kopertę, wyciągnęła i przeczytała list - Przyprowadź je do mnie - szybko powiedziała, gdy skończyła czytać.

Gdy Dushka i Akinomka zajadały wreszcie przyzwoitą kolację, do kuchni wpadła Miłka.
- Dziewczyny, do Malgali. Chyba wiecie, gdzie jej gabinet?
- Eee... nie bardzo...
- Zaprowadzę was, chodźcie za mną.

Przez prawie całą noc Malgala wypytywała dziewczyny o wszystko. Mało tego - poprosiła Girenę, Renati i Ingę o pomoc. Dopiero, gdy o piątej nad ranem Akinomka zasnęła z głową opartą o blat jej biurka, Malgala się spostrzegła.
- Ojej, przepraszam... :oops: przecież jesteście zmęczone. Resztę przekładam na wieczór. Wyśpijcie się porządnie. A gdzie jest Ela? - zadała sobie to pytanie, nie oczekując odpowiedzi.
- Przecież sama wysłałaś ją po odbiór dziewcząt z Egiptu - przypomniała Renati.
- Rzeczywiście... To one jeszcze nie wróciły?!
- Wróciły... - uspokoiła Girena - widziałam je w hollu, gdy musiałam wyjść do toalety. Zapomniałam powiedzieć, tak byłaś zaaferowana tym listem...
- Przepraszam, ale ja też muszę się położyć. Oczy mi się same zamykają... - wycofała się Renati.

[ Dodano: 15 Styczeń 2008, 01:31 ]
Gdy tak szła pustym korytarzem, pomyślała, że jeszcze duuużo pracy je jutro czeka, więc lepiej się dobrze wyspać. Ale jak tu się wyspać w godzinę-dwie?
- Sięgnę po któryś z eliksirów. - postanowiła. Jednak nie zdążyła dojść do Pokoju Eliksirów, gdzie były wszystkie mikstury - i te przygotowane w wolnym czasie - i te zabezpieczające przed różnorakimi niebezpieczeństwami - i te wykonane specjalnie w jakimś celu, tylko czekające na odpowiednią porę... nie zdążyła tam dojść, gdyż nagle, całkiem niespodziewanie poczuła w piersiach ostry, przenikliwy ból, a w płucach brakło jej powietrza. Dusiła się... a raczej oddychała czymś, co nie dawało jej ulgi, a wręcz przeciwnie - potęgowało cierpienie. Czuła się, jakby było atakowane jej serce, umysł i wola... Któż pragnie ją unicestwić? Och, wiele razy próbowano, ale ona zawsze miała ochronę - talizman od Mihauu'a. Teraz talizman podarowała Indze, sama czuła się bezpieczna i doskonale wiedziała, że ktoś lub coś próbowało zrobić Ingebordze krzywdę, więc co jej mogło szkodzić podarowanie medalionu? Gdyby wiedziała, ile razy dzienne były podejmowane próby ataku na nią, nie oddałaby medalionu, a jeśliby to zrobiła, postarałaby się lepiej chronić czarami własną osobę. Jednak stało się, jak się stało... Leżąc na zimnej, kamiennej posadzce powoli traciła świadomość...

[ Dodano: 15 Styczeń 2008, 17:52 ]
- Elu, przywróć Akinomce i Dushce pamięć... zasłużyły na to - powiedziała Malgala, sprzątając własne buirko. Ileż to papierów przybyło ostatnimi czasy! Gdyby tak wszystko mogło wrócić do normy... Ehh, marzenie...
Ela poszła do dziewcząt i wykonała prośbę Malgali. Postanowiła wrócić inną drogą, zaglądając przy okazji do Renati. Jednak nigdzie jej nie znalazła... to było co najmniej dziwne... A może Renati aż tak bardzo się tym wszystkim przejęła, że już jest przy biurku...? Postanowiła sprawdzić. I gdy tak szła przez tę część korytarza, do której miały być wstawione nowe pochodnie (notabene tydzień temu), prawie się potknęła o coś na podłodze.
- Kartony...! - mruknęła pod nosem - Ile razy powtarzałam Filipkowi, żeby kartony zanosił na strych! Jeszcze chyba z żadnym tam nie dotarł... Filipek! Gdzie jesteś?!
Na korytarzu panowała niemal idealna cisza... Po chwili z odległej części zamczyska Ela usłyszałą jakieś kroki.
- Nareszcie... - nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bowiem zza węgła wyszła Chiczi.
- Coś się stało? - zapytała. Najwyraźniej nie mogła nic dostrzec w mroku, bo cofnęła się i przyniosła z sąsiedniego korytarza pochodnię - A to co?! Kto to jest...?!
- Gdzie? - Ela miała tak głupią minę, że Chiczi mimo woli i chyba bardziej ze stresu niż z czegokolwiek innego się roześmiała. Wskazała nieruchomy kształt na podłodze. Jednak wkrótce śmiech zamarł jej na ustach, a źrenice rozszerzyło przerażenie. Mało brakowało, a upuściłaby pochodnię.
- Renati! - cicho krzyknęła, po czym spojrzała na Elę - Co się dzieje?
- Nie wiem...
Chiczi nie czekała na wyjaśnienia - czym prędzej pobiegła po Malgalę i całą resztę, przy czym nie omieszkała zrobić zamieszania.

Malgala odłożyła list, który czytała już dziesiątki razy. To nie były dobre wieści... Jednak warto wiedzieć, że coś takiego się dzieje. I oczywiście szkoda, że jej przyjaciółkę spotkał taki los... Gdyby móc tak jeszcze powiadomić Miwuesa... A może on już wie? W końcu jest najlepiej poinformowany... Jedyne, co ją jeszcze zastanawia, to miejsce jego pobytu. O, przeciez powinna być na zajęciach! Czarownice pewnie czekają... Właśnie, gdy chowała list, to do jej gabinetu wpadła Chiczi, krzycząc, że coś się stało Renati. Szybko pobiegła za nią.
Ostatnio zmieniony 2008-03-13, 23:08 przez Ingeborga, łącznie zmieniany 2 razy.
...

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: malgala » 2008-01-19, 18:31

Nad bezwładnym cialem Renati zebrała się już spora grupa czarownic. Nie wiedziały co się stało. Renati oddychała, ale była nieprzytomna.
Nadbiegła zaalarmowana przez Chczi Malgala. Odsunęły się wszystkie od leżącej na podłodze czarownicy. Malgala pochyliła się nad Renati. Od posadzki ciągnęło przejmującym chłodem. Taki sam chłód wyczuła od leżącej na niej czarownicy. Rozpięła jej bluzkę aby sprawdzić na szyi tętno. Coś było nie tak. W pierwszej chwili nie wiedziała co.
- Spójrzcie na nią - powiedziała do zgromadzonych wokół czarownic.
- Coś mi tu nie gra tylko nie wiem co. Może któraś z was ma jakiś pomysł? Wyraźnie tu czegoś brakuje.
Czarownice otoczyły leżącą, przyniesiono dodatkowe pochodnie.
- Wiem - wykrzyknęła Chiczi - nie ma medalionu. zawsze nosiła go zawieszony na szyi.
- Ja mam ten medalion - odezwała się Inga. Renati dała mi go gdy zasłabłam.
Szbko zdjęła medalion i położyła go na sercu leżącej.

Awatar użytkownika
Ingeborga
Posty: 1591
Rejestracja: 2007-10-16, 20:32

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: Ingeborga » 2008-01-24, 20:19

W tej chwili Renati otworzyła oczy. Zaczęła oddychać. Wciąż wyglądała na osłabioną jakąś walką, ale już na jej twarz zaczęły występować leciutkie rumieńce.
- Zimno - szepnęła.
- Przepraszam - mruknęła Malgala, po czym zwróciła się do reszty - pomóżcie mi ją przenieść.
- Nie powinnam była go w ogóle przyjmować... - szepnęła Inga, gdy Renati znalazła się wreszcie u siebie - Mogłam przewidzieć, że on chronił Cię szczególną mocą...
- Wtedy był bardziej Tobie potrzebny - odpowiedziała Renati.
- Może to prawda... ojej, przepraszam, powinnam przygotować eliksir wzmacniający, a nie tu gadać... - Inga podskoczyła i szybko zabrała się za eliksir.

Ciekawska Chiczi została odgoniona od Renati. I gdy tak szła wściekła korytarzem, przypomniała sobie. Przecież Akinomka i Dushka wróciły! Pobiegła przywitać przyjaciółki. Tak bardzo się stęskniła za nimi...
Opowiadały sobie dosłownie wszystko. Chiczi powiedziała o tym, jak bardzo chciała uciec, żeby je odnaleźć, jak bardzo pragnęła w jakiś sposób je sprowadzić z powrotem... jak tęskniła.
Dushka i Akinomka opowiadały, jak wędrowały przez puszcze, bory i lasy, o poczuciu, że muszą zrobić coś wielkiego... i że za kimś tęsknią.
Chiczi rozmawiałaby z nimi dłużej, ale powstrzymał ją widok Akinomki słodko śpiącej z głową opartą na stole.

Dopiero dwa dni później Renati mogła wstać. Wtedy też poszła do Malgali. Trzy rozbrykane czarownice słyszały, że pragnie wyruszyć w jakąś podróż i tłumaczy coś o rodzajach amuletów ukrytych pod postacią medalionów. Istotnie, Renati opuściła zamczysko. Mówiła, że prędko wróci...

[ Dodano: 24 Styczeń 2008, 20:23 ]
Renati wędrowała przez okoliczne lasy. Zbierała zioła i minerały... zamykała w nich zaklęcia. Po paru dniach wróciła. Wręczyła Indze jakiś medalion.
- Nie umniejszam Twoich zdolności, jednak też zapewniam, że ma on większą moc, niż sama byś zrobiła sobie taki - powiedziała Indze - to magia... potężna i znana od starożytności. Nie każ mi tłumaczyć.

[ Dodano: 26 Styczeń 2008, 16:44 ]
Parę ostatnich dni Ingeborga przesiedziała w zamkowej bibliotece. Stwierdziła, że trochę dodatkowej wiedzy jej nie zaszkodzi. ("Jakby mało wiedziała", mruknęła Chiczi na wieść, że lekcje będą mieli już z kimś innym.) Aż raz w zamku wybuchła panika. Wnuczka Gireny została porwana. Nigdzie jej nie było...
- A ostrzegałam ją, by za daleko nie odchodziła - płakała Girena.
Wtem do sali wleciał nietoperz. Trzeba zaznaczyć, że to było w samo południe. Na widok nietoperza Inga poderwała się na równe nogi i popędziła dokądś.

Do biura weszła szybkim krokiem kobieta. Wyglądała, jakby tam pracowała. I to akurat było prawdą. W normalnym, znanym wszystkim świecie, takim, gdzie czarownice istnieją tylko w bajkach, takim, w którym ostatnio zaczęto ścigać czarownice Ingeborga pracowała w jednej firmie. Jej praca była głównie papierkową robotą, natomiast niektórzy z firmy mieli dość bliskie powiązania z tzw. "tymi u góry". Na swoje szczęście Inga musiała odwiedzać biuro tylko raz na rok. Praktycznie każda czarownica była z czegoś znana w życiu publicznym, poza Czarcim Siołem. Inga wkroczyła do swego gabinetu. Przy jej biurku stał jej przełożony. Sprawiał wrażenie, jakby czekał tu na nią. W kącie, przy ogromnej donicy z paprocią siedziała związana mała.
- Ingeborga... - powiedział półgłosem mężczyzna - Czarownica Światła... córka ostatniego Białego Maga i ostatniej Białej Czarownicy... bliska kuzynka driad, nimf i elfów... jedna z ostatnich z rodu druidów... przyjaciółka czarownic z Czarciego Sioła... krewna Szamanek... znajoma wampirów i... och, tak... oczywiście... misje promami kosmicznymi, czyż nie?
Inga spojrzała z niepokojem na spętaną dziewczynkę.
- Odrzuć to wszystko... wyrzeknij się, a będziesz bezpieczna. Oni zginą, ale tobie będzie darowane. Tylko się wyrzeknij, zaprzecz... wtedy włos ci z głowy nie spadnie... oczywiście coś za coś... pomożesz nam.
- Nie! Ja, Ingeborga, Czarownica Światła, córka ostatniego Białego Maga i ostatniej Białej Czarownicy, bliska kuzynka driad, nimf i elfów, związana także z celtyckim rodem druidów, krewna Szamanek, znajoma wampirów, ta, która wypełnia różne misje i oczywiście przyjaciółka Czarownic z Czarciego Sioła przyrzekam CHRONIĆ ich na wszystkie znane mi sposoby, pomagać im i... jeśli wypowiadasz mi wojnę, podejmuję wyzwanie, jednak pamiętaj, że nie posunę się ani o cal dalej, niż będzie tego wymagała sytuacja. Tak, będę nawet walczyć, jeśli będzie trzeba. - szybko machnęła ręką, gdy ten zaczął zbliżać się do dziewczynki. Odleciał pod samą ścianę. Inga podniosła małą i po chwili znalazły się z powrotem w Czarcim Siole.
- Inga! - krzyknęła Girena, gdy zobaczyła ją - Dzięki!
- Teraz będzie dużo trudniej - powiedziała Inga, oddając małą Girenie - jednak uważam, że postąpiłam słusznie.
- Szalona! Mogłaś się wycofać, uciekać... - mruknęła Renati.
- Może to byłoby bezpieczniejsze rozwiązanie... przyznałam się do wszystkiego. Zawsze we własnych wyobrażeniach byłam racjonalistką, ale w życiu... w życiu kieruję się sercem. Na tym polega biała magia. Emocje dają moc zdolną rzucić człowiekiem - w tej chwili pomyślała o swoim przełożonym rozpłaszczonym na ścianie - zresztą, ja nie mogłaym wyrzec się Was ani rodziny. Może tak byłoby lepiej... cóż.
- Jesteś inna niż my. Posiadasz potężniejszą moc. Nie możemy Ciebie stracić... lepiej by było, gdybyś się gdzieś ukryła.
- Mam siedzieć z założonymi rękami i patrzeć, co oni Wam robią? Nie, dzięki. Będę walczyć, jeśli zajdzie potrzeba - tonem nie znoszącym sprzeciwu zakończyła dyskusję.
...

relicher
Posty: 744
Rejestracja: 2007-12-10, 17:37

Re: Czarcie Sioło.

Postautor: relicher » 2008-01-27, 22:58

Chiczi, Dushka i Akinomka podsłuchiwały całą rozmowę. Akinomka podniosła palec do ust i szepnęła: "Chodźcie za mną". Zaprowadziła przyjaciółki do jakiejś pustej sali. Wyciągnęła z szafki kociołek. Zaczęły warzyć eliksir. Jego składniki były całkowicie przypadkowe - dziewczyny stwierdziły, że będzie na pewno dobry.
- I musi mieć jakąś moc - podsumowała Dushka. Więc wrzucały do kociołka wszystko, co znalazły w szafkach.
Bo taki jest człowiek, jakie myśli w jego sercu.


Wróć do „Pogaduszki”