Łosoś pisze:
Święta prawda. Tyle, że...SKĄD WZIĄĆ CZAS NA SAMOKSZTAŁCENIE i....pieniądze na to???
Marzę o tym, żeby się zatrzymać, zwolnić chociaż. Żeby mieć czas na owo samokształcenie. Pojechać do teatru. Obejrzeć jakiś ambitny film, przeczytać książkę- i mieć chwilę refleksji. Pojechać na szkolenie o współczesnej sztuce i literaturze (tyle, że nie ma specjalistów, którzy by takie szkolenia prowadzili, łatwiej ściągnąć z internetu bzdety o kreatywności i cyberprzemocy, niż przygotować NAPRAWDĘ PORZĄDNE szkolenie i wykazać się PRAWDZIWĄ WIEDZĄ I KOMPETENCJAMI). Zazdroszczę nauczycielom akademickim, którym daje się na to czas (ile wynosi ich pensum...?). Od nas wymaga się, abyśmy byli wychowawcami, nauczycielami, opiekunami, pracownikami biura podróży, menadżerami, analitykami, badaczami, psychoterapeutami, ale nie daje się na to ani warunków, ani czasu, ani nawet za to....nie płaci!
Samokształcenie wymaga najczęściej jedynie dobrych chęci. Masa nauczycieli nie ma w sobie wydawać by się mogło naturalnej chęci poszerzania wiedzy. Do tego nie potrzeba fikcyjnych szkoleń, papierów.
Co do ostatniego zadania to zgadzam się, ale nie jest to wina systemu tylko szkolnych realiów i kolejnej fikcji. U nas 2 panie pedagog nie robią nic poza dawaniem dyspozycji nauczycielom. Problemy uczniów spadają na wychowawców i nauczycieli.