W święta naszły mnie pewne smutne myśli... po kolejnym nieudanym związku zaczęłam rozmyślać, czy to nie jakieś fatum krąży nad nauczycielkami...
w mojej szkole (a nawet w rodzinie mam ciotkę) jest kilka nauczycielek (no juz mozna powiedzieć, że nie sa w kwiecie wieku), które ciągle są singlami. Niby wyglądają na szczęśliwe, są zadbane, w ferie czesto jezdza na wycieczki zagraniczne, w głowie im ploteczki, zakupy itd. ... ale zastanawiam sie, czy tonie sa tylko pozory radości.
Wydaje mi sie, ze chyba każda kobieta (wczesniej badz pozniej) pragnie zalozyc rodzine, miec swoje dzieci, a tym bardziej nauczycielka. Czy moze sie myle...? Czy moze codzienne obcowanie z dziecmi i mlodzieżą sprawia, ze swoje ''matczynne uczucia'' przelewaja na nich i dlatego nie chca miec wlasnych...?
Ciekawa jestem jak jest w Waszych szkołach, czy tez jest duzo nauczycielek-singli?