Witam
Jestem mamą trzecioklasisty, gdy syn był w klasie drugiej zwróciłam uwage na jego opowiadania ,że będąc w szkole na lekcji byli sami ponieważ np. pani była chora i jest na zwolnieniu - dlaczego dyrekcja nie zapewniła zastępstwa, nie wysłała dzieci na lekcji do biblioteki lub świetlicy?! Czasami słyszę ,że wychowawczyni podczas lekcji musiała wyjść na zebranie lub w innym celu i czasami dzieci zostawały same, miała ich pilnować koleżanka z klasy ( dobra uczennica ale przecież 9-cio latka!), czasami przychodziły 2 uczennice z klasy 5 , czasami z gimnazjum. Wczoraj zdażyło to się ponownie, z relacji syna wynika ,że na połowe lekcji zostali sami pod opieką swojej koleżanki Oli która miała zapisywać kto był niegrzeczny.
Ja wiem ,że to są dzieci które w domu mogą zostać już same, ale gdy w klasie jest piętnaścioro dzieci to jedno nakręca drugie do różnych psot i czasami sytuacji niedozwolonych, niebezpiecznych. Troche obawiam się sytuacji gdy taka ilość 9-10cio latków pozostaje bez nadzoru osoby dorosłej i nie uspokaja mnie ,że czasami starsi uczniowie ich pilnują- to są również dzieci!
I tu pojawia się moje pytanie: Czy tak być powinno i czy tak być może? Czy jest to normalna sytuacja? Obawiam się zwrócić uwage nauczycielowi, zresztą dyrekcja rónież czasami gdy nauczyciel chorował nie zapewniła opieki dzieciom- więc z kim o tym rozmawiać? A może ja przesadzam i jest to normą ?
Bardzo proszę o odpowiedź.
Dziękuję