Postautor: krg54 » 2009-08-06, 13:52
Ponieważ sprawy awansu zawodowego mam już za sobą, więc nie ekscytuję się za bardzo tą problematyką, chociaż lubię od czasu do czasu prześledzić znajome fora. Moja opinia na temat " pisaniny stażowej ", prezentacji i in. jest od zawsze jednakowa - oczywiście negatywna! Niemniej jednak, skoro są określone wymogi prawne, to nie ma o czym dyskutować, trzeba wykonać. Prawo to prawo! Jednak to, co niektórzy nauczyciele wymyślają, kombinują, nadskakują itp. jest po prostu czasami śmieszne aż do bólu. Prowadziłam już kilka osób na stażu - i na kontraktowego, i na mianowanego, ale nigdy nie pozwoliłam moim podopiecznym na "wydziwianie". Przygotowywaliśmy zawsze wszystko zgodnie z rozporządzeniami, bez zbędnych ubarwień, rzeczowo, przejrzyście! Kiedy weszlo w życie obecnie obowiązujące rozp. o awansie np. na dyplomowanego, radziłam swoim znajomym wykonać teczkę "szczuplutką", bez wszechobecnych załączników, zaświadczeń, poświadczeń itp. Ci, którzy zastosowali się do mojej rady, usłyszeli od komisji słowa uznania, a ci którzy byli nadgorliwi, zaraz na wstępie spotkali się z zarzutem nieznajomości przepisów. Dlatego - dobra rada - awans to sprawa urzędowa, a skoro tak, to zwięźle, krótko i na temat!
Jednak wszędzie zdarzają się wpadki. Ostatnio na jednym z forów awansowych przeczytałam coś takiego: " Dzisiaj miałam rozmowę, która niestety nie należała do przyjemnych. Otrzymałam jedno pytanie dotyczące wdrożonego programu z techniki. Tylko ja nie uczę tej techniki i mnie tutaj zatkało. Kilka lat temu uczyłam. Powiedziałam, że żadnego takiego programu nie mam opisanego w teczce, ale przytakiwano, że mam. Sięgnęłam po doświadczenie z przed kilku lat i zaczęłam opowiadać jak takie zajęcia i program wdrażałam kiedyś. Otrzymałam pytanie dodatkowe - czy jestem autorem tego programu - więc powiedziałam, że kiedyś pisałam taki program, ale w teczce tego nie ma. Oczywiście zaliczono mi, dostałam potwierdzenie i wtedy okazało się, że to nie z mojej teczki pytanie i nie dla mnie. Uważam, że i tak ładnie obroniłam cudzą teczkę".
Czytałam dwukrotnie, bo nie mogłam uwierzyć, że taki "numer" mógł się zdarzyć! Potem nasunął mi się wniosek: I PO CO TO? Niestety komisje bywają różne, czasami tak niekompetentne, że aż trudno powstrzymać się od komentarza!