olla pisze:A może ktoś ma sprawdzony sposób na problemy z głosem/gardłem?
Ja mam skuteczny. Nie mówię dużo, tylko to, co konieczne i wtedy, gdy muszę. To uczniowie na lekcjach mówią, a ja ich wypowiedzi ukierunkowuję.
Słyszę czasami niektóre koleżanki w naszej szkole jak głośno i dużo mówią. Mają wrażenie, że czym głośniej będą mówić, tym bardziej zwrócą na to uwagę uczniów. Same są tym zmęczone i uczniowie również. Często też zadają pytanie i w przypadku braku natychmiastowej odpowiedzi uczniów, same zaczynają na nie odpowiadać.
Pracuję już dość długo i nigdy problemów z gardłem i strunami głosowymi nie miałam. Pomijam jakieś anginy, chociaż i one rzadko mnie dopadają.
Zawsze wyznawałam zasadę, że nauczyciel przede wszystkim kieruje procesem uczenia się. Nie wyzwolimy w uczniach aktywności, jeżeli podamy im wszystko gotowe i będziemy wymagać nauczenia się tego. A nauczyciel może powiedzieć jedno lub kilka zdań co parę minut. Nie nadwyręży to zbytnio jego strun głosowych. Moi uczniowie nie boją się mówić. Wiedzą, że mogą popełniać błędy, ale wspólnymi siłami, a jak trzeba to z moją pomocą, dochodzą do właściwych wniosków. Tak zdobyta wiedza jest bardziej trwała, niż ta gotowa, wyłożona jak kawa na ławę przez nauczyciela.
Ból gardła, nie taki bardzo dotkliwy, odczuwam jednak po pierwszym dni, kiedy to najwięcej mówić muszę. Jednak pewne rzeczy, z którymi powinnam uczniów zapoznać (co im potrzebne, na co będę zwracała szczególną uwagę, jakie będę stawiała wymagania) omawiam, pozostałe (wstępne zapoznanie z tym, czego będą się uczyć) wprowadzam w formie krzyżówek, rebusów itp.