dushka pisze:Po czym piszesz następujące słowa:
676 napisał/a:
Dokładnie, Koleżanko, jak piszesz w pierwszym poście. To jest Twoja sprawa
Dushka, albo nie potrafisz czytać ze zrozumieniem, albo celowo starasz się zmanipulować moje wypowiedzi wyrywając je z kontekstu.
Napisałem wyraźnie, że sprawą uczennicy jest jej wygląd i, że polski system szkolnictwa uzurpuje sobie prawo do decydowania o nim poprzez
sam fakt wprowadzenia zajęć WF, które mają zwykle negatywny wpływ na ogólne samopoczucie ucznia przez resztę dnia (fizyczne zmęczenie i parę podobnych spraw, w tym uciążliwość
koniecznych do przestrzegania i nierozerwalnie związanych z prowadzeniem WF przepisów).
Nigdy nie twierdziłem, że jestem przeciwko istnieniu bądź przestrzeganiu przepisów bezpieczeństwa obowiązujących na zajęciach jakiegokolwiek typu, kiedy się one odbywają - czy to przepisów bezpieczeństwa pracy w sali technologii informacyjnej, czy przepisów przeciwpożarowych w sali od chemii, czy właśnie przepisów bezpieczeństwa podczas trwających zajęć ruchowych.
Nawet, gdyby szkoła wprowadziła obowiązkowe zajęcia praktyczne z egzekucji ludzi, to - mimo, że oczywiście byłbym przeciwko istnieniu takich zajęć (nazywając to zbrodnią i żądając ich wycofania) - byłbym za tym, by uczniowie w pełni przestrzegali zasady bezpieczeństwa obsługi broni palnej na tych zajęciach, dla bezpieczeństwa swego, swoich kolegów i prowadzącego.
Pojęli?
Mogą wybrać taką szkołę, w której nie obowiązują związane włosy na lekcji wf, ograniczenia ucznia wymogami odpowiedniego wyglądu i inne.
Nie ma takich szkół - podczas zajęć wychowania fizycznego w każdej szkole obowiązują te same wymogi bezpieczeństwa. Gra w piłkę z rozpuszczonymi włosami jest tak samo niebezpieczna w Gimnazjum numer 69 w Dobrzemowie, jak i w Liceum Profilowanym numer 4 w Krotoszycach.
Może przesadziłam. Zasady mają być tylko te, które oni sami ustalą i mają obowiązywać jedynie nauczycieli.
Podobnie, tzn. analogicznie, jest z niezadowolonymi (zwykle z życia) nauczycielami.
Zasady według nauczycieli mają być nie te, które ustalono wcześniej i które powszechnie obowiązują, a te, które nauczyciel sam ustalił uczniom po to, by nie musieć się za bardzo wysilać w pracy.
I obowiązywać oczywiście jedynie uczniów - nauczyciel ma obowiązek jedynie przychodzić do pracy (ale niekoniecznie pracować), żeby nie wzbudzać podejrzeń pracodawcy.
Patrzcie. Jesteście całkiem podobnie do swoich uczniów. Tylko różnica między uczniami a Wami jest taka, że uczniowie są jeszcze młodzi i takie zachowanie jest dla nich naturalne. Oni z Bożą pomocą, dzięki tym z Was, którzy są porządni i dzięki swoim rodzicom z tego wyrosną. Wy jesteście (w teorii) dorośli i dla Was już nie ma nadziei...
A ja z natury takich przekonywać nie próbuję (bo to i tak nie zmieni ich stanowiska) tylko egzekwuję stosowanie się do panujących w szkole zasad.
Oby tych obowiązujących, a nie tych urojonych.
Nie dziw się też, że nikt nie próbuje przekonywać krnąbrnych nauczycieli - tylko uczniowie i rodzice nierzadko uderzają w tych kwestiach bezpośrednio do Waszych pracodawców, by ci wyegzekwowali zasady...
katty pisze:A ja jestem bardzo ciekawa, na jakiej podstawie uczeń 676 wysnuwa wnioski o rzekomym zgubnym wpływie lekcji wychowania fizycznego na naukę pozostałych przedmiotów.
Poczytaj sobie temat "Sens istnienia WF", w dziale "Kącik uczniowski" - nie będę się powtarzał.
A przykłady z pracy - owszem, trafione
Bo tak naprawdę w każdej pracy są przepisy różne, z którymi możesz nie chcieć się zgadzać, ale MUSISZ je respektować - tak, jak w szkole. I praca również jest obowiązkowa- no chyba, że do końca życia będziesz na garnku rodziców lub - w Twoim przypadku - żony
Jeżeli nie będzie mi odpowiadać obowiązek noszenia uniformu starszego bułkowego w McDonalds, to znajdę sobie inne zajęcie - na przykład będę składał długopisy na umowę-zlecenie u siebie w domu. Wtedy będę mógł to robić nawet w męskich stringach i ortalionowej czapce. Nikt mnie nie zmusza do pracowania w McDonalds, przestrzegania przepisów sanitarnych o czystości bułek i noszenia korporacyjnych uniformów.
Zrozumiałe?
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...