Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe
Chodzi o wtorkowy wywiad Lecha Kaczyńskiego w TVN 24. -Ja się podjąłem pracy prezydenta państwa, a nie pracy w przedszkolu - tłumaczył swoja bohaterską akcję w Gruzji.
Według mnie nauczycielki w przedszkolu mają prawo czuć się urażone. Nie wiem, czy prezydent kiedykolwiek chodził do przedszkola, ale widocznie nie ma pojęcia jak praca tych kobiet jest ciężka. Kilkadziesiąt małych ludzi na sali. Każdy krzyczy, chce czegoś innego. Jeden śpiewa, drugi płacze, trzeci chce malować, ale czwarty wyrywa mu kredkę. Piąty oblewa ich wodą…Szósty dławi się kawałkiem gumki do zmazywania. Taka jest codzienna praca przedszkolanek (w ogromnym uproszczeniu oczywiście). I to za niewiele więcej niż 1500 zł. miesięcznie. Wątpię, aby prezydent chciałby tyle zarabiać.
Bo przedszkolanki może nie narażają życia jak pan prezydent w Gruzji. Ale dzięki ich ciężkiej pracy po ulicach nie chodzą tabuny rozwścieczonych dzieciaków i nie strzelają do prezydenta. Bo przedszkolanki próbują wychowywać dzieci na ludzi. Podobnie jak może wychowały prezydenta lub jego brata (chociaz nie wiem czy to dobry przykład). I jest to tak samo ciężka robota jak prezydentura. I za to Kaczyński powinien je całować po rękach, a nie lekceważyć.
miwues pisze:W ramach etatu? Dajecie się wykorzystywać. Należy wam się za to dodatkowe wynagrodzenie. Umowa o pracę nauczyciela nie obejmuje dowozów.
aniagdansk24 pisze: nawet zajęć mi się nie chce prowadzić w świetlicy ostatnio
aniagdansk24 pisze:nie mam skoczonej edukacji wczesnoszkolnej a dyrekcja daje mnie na zastępstwa do klas I-VI i jeszcze metriały przekazuje co mam z nimi robić- czyli prowadzę normalną lekcję.
aniagdansk24 pisze:Totalny brak motywacji...