u mojego syna w przedszkolu (5-latki) do końca zeszłego roku kalendarzowego dzieci miały kserowane karty pracy z jakiegoś podręcznika i lekcje odbywały się 2 razy w tyg po 30min. Dzieci niezbyt wiele korzystały z tego, niewiele się nauczyły od września (a praktycznie od 3-latków). Natomiast od stycznia zmieniło się trochę z nauką ponieważ mają raz w tygodniu zajęcia z panią od angielskiego ale pani jest wtedy u nich cały dzień (włącznie z posiłkami, czasem na zabawę, naukę, czynności higieniczne itd) i nauka odbywa się na zasadzie lektora? przepraszam nie znam się na nomenklaturze ale chodzi o to, że pani do dzieci mówi tylko po angielsku, książek nie ma żadnych - w tym czasie dzieciaki opanowały wiele zwrotów, nazw posiłków potraw, owoców, warzyw itp, pomieszczeń, przyborów (w łazience, do rysowania) no multum - ja osobiście jestem w szoku bo już myślałam, że moje dziecko "językowe" nie będzie - po mamusi
i tak wiem to dość specyficzna sytuacja bo w większości przedszkolu i szkół zajęcia trwają tak jak u nas "po staremu" - tak tylko chciałam jako ciekawostkę, że i w publicznym przedszkolu da się trochę inaczej