Lekcja polskiego - katastrofa

poloniści, historycy, nauczyciele WOK, to miejsce dla Was

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
dwajork
Posty: 21
Rejestracja: 2010-01-29, 23:59
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: łódzkie

Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: dwajork » 2010-02-23, 00:24

Witam,
Proszę nie odbierać tego postu jako atak a jedynie moje odczucie. Po skończeniu szkoły średniej zastanawiałam się czego mnie uczono na języku polskim. Wierszyki, teatrzyki, chodzenie do kina i smutne recenzje z wyjść, rozprawki też. Ja rozumiem że trzeba dbać o tradycje i kulture, ale mając w szkole średniej 18 lat nie miałam ochoty uczestniczyć w teatrzykach lekcji, analizować biblię, czy przeżywać jak kochanowski przeżywał smutek w xx trenie. Co mnie on. Przeżywajmy co się dzieje w biednych krajach albo u nas na ulicy, albo w naszych serach. Dlaczego uczniowie, a Wy nauczyciele nie potraficie wytłumaczyć Uczniom po co nam te treny. Bez tego nie ma zainteresowania?
Może to tylko ja obracam się wsród znajomych którzy uważają, że trzeba się tego uczyć, a nie lubią się tego uczyć i nie rozumieją po co im to i co np: Pan Tadeusz ma takiego czego współcześni pisarze, młodzieżowym językiem nie potrafią nas nauczyć.

Dziękuje :)

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: malgala » 2010-02-23, 09:18

dwajork, to może idźmy dalej tym tropem.
Po co uczyć się historii? Przecież nie zmienimy tego, co już było.
Po co nam znajomość twierdzenia Pitagorasa, skoro ono jeszcze z czasów starożytnych pochodzi?
dwajork pisze:Ja rozumiem że trzeba dbać o tradycje i kulture, ale mając w szkole średniej 18 lat nie miałam ochoty uczestniczyć w teatrzykach lekcji, analizować biblię, czy przeżywać jak kochanowski przeżywał smutek w xx trenie. Co mnie on ... i co np: Pan Tadeusz ma takiego czego współcześni pisarze, młodzieżowym językiem nie potrafią nas nauczyć.

Przecież nie musiałaś wybierać szkoły kończącej się maturą. Trzeba było wybrać szkołę zawodową. Tam wiedzę ogólną miałabyś ograniczoną do niezbędnego minimum. Może wtedy mniej by nas raziło, że nie stosujesz polskich znaków i tam, gdzie jest to konieczne, wielkich liter.

Majrzena
Posty: 88
Rejestracja: 2008-12-08, 19:31
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: lubuskie

Re: Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: Majrzena » 2010-02-23, 10:23

Generalizując, możemy pytać po co nam w ogóle lekcje literatury, bo jednemu nie spodoba się Kochanowski, drugiemu Szekspir, a trzeciemu podpadnie Żeromski czy inny Mickiewicz :mrgreen:
No cóż, może po to, by nie być jak ci goście z "Mieszkańców" Tuwima...

Wydaje mi się, że nie chodzi o "przeżywanie smutku" przez Kochanowskiego ("Treny" to po prostu utwór literacki i, moim zdaniem, lepiej sie je czyta bez kontaktu biograficznego) a raczej o trening: rozumienie tekstu to umiejętność, którą trzeba po prostu wyćwiczyć.

Awatar użytkownika
Jolly Roger
Posty: 1650
Rejestracja: 2007-12-15, 18:34

Re: Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: Jolly Roger » 2010-02-23, 10:38

Przeżywajmy co się dzieje w biednych krajach albo u nas na ulicy, albo w naszych serach
.

A co mnie biedne kraje czy nasze sery, chociaż akurat twarożek ze świeżym szczypiorkiem i rzodkiewka to lubię i to bardzo.

Dzisiejsza szkoła zmierza do tego by uczyć tylko pod egzamin, bo niczym innym nie sa zainteresowane strony. Uczeń chce zdać maturę i rodzice chcą aby uczniowie zdali maturę, a nauczycielom zależy na dobrych wynikach z matury, bo tylko z tego są rozliczani.

Pan Tadeusz to półśrodki, aby na jego podstawie wyćwiczyć analizę tekstu, napisać opis, rozprawkę czy list.
We gonna ride the sea,
we pray to the wind and the glory
That's why we are raging wild and free

Awatar użytkownika
dwajork
Posty: 21
Rejestracja: 2010-01-29, 23:59
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: łódzkie

Re: Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: dwajork » 2010-02-23, 11:24

malgala pisze:dwajork, to może idźmy dalej tym tropem.
Po co uczyć się historii? Przecież nie zmienimy tego, co już było.
Po co nam znajomość twierdzenia Pitagorasa, skoro ono jeszcze z czasów starożytnych pochodzi?

Twierdzenie Pitagorasa przydaje mi się bardzo często.
Historii? Warto wiedzieć dlaczego Mickiewicz umarł w Turcji i gdzie leży jego odlew twarzy.
Tylko ja dalej nie ruzumiem po co, aż tak się podniecać Mickiewiczem, aby poświęcać mu aż tyle czasu.

Wpisałam w wiki hasło wiersz i jest tam podział wiersza, uczono mnie jego na przykładach.
Ja pokaże
sylabiczny
jednakowa liczba sylab w każdym wersie
stały akcent (na drugiej sylabie od końca) przed średniówką i w wyrazach kończących wers
średniówka w wersach dłuższych niż ośmiozgłoskowe
regularne rymy żeńskie
sylabotoniczny
bardziej zrytmizowany niż wiersz sylabiczny
jednakowa liczba sylab w wersie
jednakowa liczba sylab akcentowanych w wersie i ich stałe miejsca


Wow. Naprawde zapytajcie znajomych do czego im to potrzebne. Ja rozumiem, że wielu rzeczy się uczymy i potem zapominamy. Zawsze można do niej wrócić. Ale po co uczyć się takiego podziału wiersza.
To tylko przykład o co mi chodzi. Nie chciałabym akurat jego analizować

Awatar użytkownika
agadanuta
Posty: 306
Rejestracja: 2008-04-12, 16:15
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: świętokrzyskie

Re: Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: agadanuta » 2010-02-23, 15:36

Wyobraź sobie, że niektórych to na tyle interesuje, że zostają filologami.

Twórczość literacka ta, o której wspominasz - to klasyka naszej literatury, obrazuje ona ewelucję tej dziedziny działalności ludzkiej w poszczególnych epokach literackich, co może być interesujące, jeśli podejdzie się do tego, jak to detektywistycznego zadania - wytropienie niektórych niuansów da nam wówczas satysfakcję. Musiałabym to rozwinać, ale niespecjalnie mam na to teraz czas. Bez kontekstu historyczno-literackiego często trudno byłoby nam zrozumieć sens wielu współczesnych dzieł. Po co się zubażać?

Człowiek "średnio wykształcony" musi mieć średnie pojęcie o wszystkim. W przeciwnym razie - będzie"ubogo" wykształcony. No nie?
No, oczywiście można do zawodówki.

Majrzena
Posty: 88
Rejestracja: 2008-12-08, 19:31
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: lubuskie

Re: Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: Majrzena » 2010-02-23, 17:00

Dwajork, nie znam Twojej historii, może masz powody do narzekania, może w Twoim przypadku spaprano robotę w szkole, obrzydzono Tobie/Wam literaturę, ale uwierz mi - książka naprawdę daje wiele - wzbogaca człowieka, jego wiedzę o sobie, ludziach i świecie, a przede wszystkim to ŚWIETNA zabawa.
Dziś mało kto czyta i efekty tego widzę wokoło - analfabetyzm funkcjonalny szerzy się z szybkością pożaru w australijskim buszu. Jakoś tak dziwnie sie dzieje, że ciekawszymi ludźmi są ci oczytani. Fajniej się z nimi gada, dłużej i bez znudzenia. Mówią, że inteligencja to " to, co sie komu kojarzy", tym czytającym na pewno kojarzy się więcej.
I nikt nikomu nie każe kochać Mickiewicza czy innych klasyków, ale pewne rzeczy wypadałoby znać/rozumieć, choćby po to, by mieć punkt odniesienia. Nie musisz też, czytając, rozkładać wiersza na czynniki pierwsze, ale przyznaj, że czasami znajomość poetyki, konwencji pozwala lepiej pojąć tekst.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: haLayla » 2010-02-23, 18:17

Mam na studiach filozofię. Wielokrotnie zapytuję, po co mi ten przedmiot. Podobnie również, nie lubiłem lekcji języka polskiego. Ale trzeba było to zaliczyć, żeby nie zostać kolejnym głąbem, który nie potrafi prawidłowo zaakcentować słowa, bądź powie kopłeś, zamiast kopnąłeś.
<3

Awatar użytkownika
dwajork
Posty: 21
Rejestracja: 2010-01-29, 23:59
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: łódzkie

Re: Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: dwajork » 2010-02-23, 20:41

Majrzena pisze:Dziś mało kto czyta i efekty tego widzę wokoło - analfabetyzm funkcjonalny szerzy się z szybkością pożaru w australijskim buszu. Jakoś tak dziwnie sie dzieje, że ciekawszymi ludźmi są ci oczytani. Fajniej się z nimi gada, dłużej i bez znudzenia. Mówią, że inteligencja to " to, co sie komu kojarzy", tym czytającym na pewno kojarzy się więcej.
I nikt nikomu nie każe kochać Mickiewicza czy innych klasyków, ale pewne rzeczy wypadałoby znać/rozumieć, choćby po to, by mieć punkt odniesienia. Nie musisz też, czytając, rozkładać wiersza na czynniki pierwsze, ale przyznaj, że czasami znajomość poetyki, konwencji pozwala lepiej pojąć tekst.


Od takich słów powinna się zaczynać lekcja polaka. To by mnie troche przekonało

SaDYiA
Posty: 24
Rejestracja: 2010-02-02, 22:01
Kto: uczeń
Przedmiot: Historia
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: SaDYiA » 2010-02-23, 20:54

Oczywiście jak zwykle, gdy ktoś krytykuje język Polski (jako przedmiot nauczania) to oczywiście na obronę idą oklepane i tak naprawdę bezsensowne argumenty typu: trzeba się uczyć dlatego, że:
1. nauczysz się pisać list/rozprawkę/podanie/cokolwiek na myśl przyjdzie
2. to część tradycji/spuścizny narodowej/historii
3. tak wypada - wszyscy tak robią
4. inaczej będziesz głąbem/idiotą/ i do tego to w ogóle nie zasługujesz na żadne wykształcenie
5. społeczeństwo robi się coraz głupsze/nie umie pisać/nie umie czytać itp.

Na razie tyle wystarczy, nie chce mi się przypominać innych. To teraz pobawię się w obalanie tych argumentów:

1. No bez żartów, (użyłbym słowa na "j" ale pewnie użycie jakiegokolwiek kolokwializmu spowodowałoby to odpowiedzi w stylu: "No i dlatego należy się uczyć polskiego") nikt nie napisał, że nie warto się takich rzeczy nauczyć, ale problem w tym, że na lekcjach j. polskiego się tego nie robi, więc czy przenikliwa analiza tekstu jakiegokolwiek tzw. "dzieła literatury" pomoże mi napisać jakiekolwiek z powyższych? No może od biedy rozprawka, ale są też o wiele ciekawsze tematy niż przerabiany po raz n-ty, dotyczący jakiejś lektury.

2. Oczywiście, ale co w związku z tym? Mam się uczyć wszystkiego tylko dlatego, że ma związek z historią mojej ojczyzny bez względu na to czy to ma sens czy też go nie ma?

3. No tak, teraz będą mi mówić co mam robić, tylko dlatego, że większość tak robi. Toż to paranoja, że robi się cokolwiek, ponieważ w powszechnej opinii "tak wypada".

4. Zadziwiające ile osób uważa, że jeśli nie czytałem czegoś co oni przeczytali to muszę być głąbem, wieśniakiem, osobą godną pogardy i co tam jeszcze. Dostanę taką etykietkę tylko dlatego, że KTOŚ ustalił podstawę programową i jeśli ja nie będę potrafił tego co ten ktoś sobie wydumał i uznał za stosowne wiedzieć to już nie zasługuję na żadne studia, a w ogóle na sukces w życiu to absolutnie nie. Dlaczego ktoś ustalił, że takie lektury, a nie inne i mam być rozliczany akurat z tych? Dlaczego nie mogę przeczytać w ramach lektury np. Dziejów Polybiosa?

5. To wszystko oczywiście wina tego, że nie uczy się języka polskiego tak jak powinno. Z tej samej przyczyny istnieje też terroryzm i głód na świecie. Co ma piernik do wiatraka? Społeczeństwo robi się głupie z wielu powodów, a na pewno znaczącym nie jest to, że nie analizują tekstów na języku polskim i nie znają poetyki na pamięć.

Awatar użytkownika
dwajork
Posty: 21
Rejestracja: 2010-01-29, 23:59
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: łódzkie

Re: Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: dwajork » 2010-02-23, 22:55

A własnie dlaczego lekturą obowiązkową nie jest któraś książka kapuścińskiego. Podróże z Herodotem. Historia+Kultura+Geografia. Chyba że jest to proszę mnie poprawić.
A jeszcze. Proszę podajcie mi najświeższą (rocznikowo) lekturę obowiązkową. To tak z czystej ciekawości.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: haLayla » 2010-02-24, 02:32

SaDYiA pisze:Oczywiście jak zwykle, gdy ktoś krytykuje język Polski (jako przedmiot nauczania) to oczywiście na obronę idą oklepane i tak naprawdę bezsensowne argument
[...]
Na razie tyle wystarczy, nie chce mi się przypominać innych. To teraz pobawię się w obalanie tych argumentów:


Chyba źle pojmujecie wolność słowa. Wolność słowa nie oznacza, że każdy głupi pogląd może zostać wyrażony.

1. No bez żartów, (użyłbym słowa na "j" ale pewnie użycie jakiegokolwiek kolokwializmu spowodowałoby to odpowiedzi w stylu: "No i dlatego należy się uczyć polskiego") nikt nie napisał, że nie warto się takich rzeczy nauczyć, ale problem w tym, że na lekcjach j. polskiego się tego nie robi, więc czy przenikliwa analiza tekstu jakiegokolwiek tzw. "dzieła literatury" pomoże mi napisać jakiekolwiek z powyższych? No może od biedy rozprawka, ale są też o wiele ciekawsze tematy niż przerabiany po raz n-ty, dotyczący jakiejś lektury.


Ale to też jest potrzebne. Jak wkroczysz w tak zwaną dorosłość i będziesz musiał pisać bezsensowne pisma i wnioski do kolejnych urzędów. Wówczas te umiejętności się przydadzą.

2. Oczywiście, ale co w związku z tym? Mam się uczyć wszystkiego tylko dlatego, że ma związek z historią mojej ojczyzny bez względu na to czy to ma sens czy też go nie ma?


Historii z założenia uczy się po to, by nie popełniać błędów poprzedników. Ludzie i tak się jej nie uczą, więc dalej drepczą w kółko.

3. No tak, teraz będą mi mówić co mam robić, tylko dlatego, że większość tak robi. Toż to paranoja, że robi się cokolwiek, ponieważ w powszechnej opinii "tak wypada".


Jeżeli Ci nie pasuje, to zakończ edukację na gimnazjum. Problem sam się rozwiąże.

4. Zadziwiające ile osób uważa, że jeśli nie czytałem czegoś co oni przeczytali to muszę być głąbem, wieśniakiem, osobą godną pogardy i co tam jeszcze. Dostanę taką etykietkę tylko dlatego, że KTOŚ ustalił podstawę programową i jeśli ja nie będę potrafił tego co ten ktoś sobie wydumał i uznał za stosowne wiedzieć to już nie zasługuję na żadne studia, a w ogóle na sukces w życiu to absolutnie nie. Dlaczego ktoś ustalił, że takie lektury, a nie inne i mam być rozliczany akurat z tych? Dlaczego nie mogę przeczytać w ramach lektury np. Dziejów Polybiosa?


Na pewno uczniowie bez bata nad sobą będą czytać książki. W ilościach hurtowych. Nawet naiwna optymistka by w to nie uwierzyła.

5. To wszystko oczywiście wina tego, że nie uczy się języka polskiego tak jak powinno. Z tej samej przyczyny istnieje też terroryzm i głód na świecie. Co ma piernik do wiatraka? Społeczeństwo robi się głupie z wielu powodów, a na pewno znaczącym nie jest to, że nie analizują tekstów na języku polskim i nie znają poetyki na pamięć.


A jeżeli trafi Ci do ręki ambitniejszy artykuł, w którym autor odwoła się do wiedzy literackiej? Nie zrozumiesz go, bo dzieła powszechnie uważane za wybitne nie będą Tobie znane.

PS. Piernik jak i wiatrak kończą się na k. W dodatku, w wiatraku mieli się ziarno na mąkę, z której wypieka się pierniki.
<3

Awatar użytkownika
dwajork
Posty: 21
Rejestracja: 2010-01-29, 23:59
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: łódzkie

Re: Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: dwajork » 2010-02-24, 07:51

Jeżeli Ci nie pasuje, to zakończ edukację na gimnazjum. Problem sam się rozwiąże.


Idąc takim tokiem rozumowania to Ty zrób doktorat bo inżyniera, magistra i licencjata każdy może ukończyć z odrobiną dobrej woli i z wiedzą wcale nie większą jak Ci z gimnazjum.
Nie cierpie jak ktoś tak podchodzi do sprawy. Jak Ci nie pasuje to idź.

malgosi35
Posty: 126
Rejestracja: 2007-05-23, 17:51

Re: Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: malgosi35 » 2010-02-24, 09:23

Mam do czynienia ze studentami. Piszą prace inżynierskie, magisterskie. Jak sprawdzam te wypociny to czasami brak mi słów. Analfabetyzm, brak znajomości znaczenia słów, budowy zdania, rozumienia tekstu itd itp.
Np.
,,Wykorzystanie metod inżynierii genetycznej przyczynia się również na przeprowadzenie prób terapi genowej,,
,,...podniesienie ich cech jakościowych''
,,...niosą wiele szans na rozwój tych dziedzin,,
,,...otrzymuje się susz, nazywany mączką lucernową, wykorzystywaną ....
i wiele wiele innych.
Na maturze sprawdza się czytanie ze zrozumieniem...........
Jak ja zdawałam maturę to takie pojęcie nie istniało i nie istniał taki problem.
Małgorzata

SaDYiA
Posty: 24
Rejestracja: 2010-02-02, 22:01
Kto: uczeń
Przedmiot: Historia
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Lekcja polskiego - katastrofa

Postautor: SaDYiA » 2010-02-24, 17:00

Ale to też jest potrzebne. Jak wkroczysz w tak zwaną dorosłość i będziesz musiał pisać bezsensowne pisma i wnioski do kolejnych urzędów. Wówczas te umiejętności się przydadzą.


Może należałoby przeczytać to co napisałem jeszcze raz, bo chyba się nie zrozumieliśmy.

Historii z założenia uczy się po to, by nie popełniać błędów poprzedników. Ludzie i tak się jej nie uczą, więc dalej drepczą w kółko.


Patrz wyżej.

Jeżeli Ci nie pasuje, to zakończ edukację na gimnazjum. Problem sam się rozwiąże.


Tak, to taki świetny argument. Czy Panu podoba się WSZYSTKO co się dzieje na świecie/kraju? Jeśli nie to proszę się zabić. Problem sam się rozwiąże.

Na pewno uczniowie bez bata nad sobą będą czytać książki. W ilościach hurtowych. Nawet naiwna optymistka by w to nie uwierzyła.


Zapewne większość nie, ale można uczniom dać wybór tego co mają przeczytać i w małym stopniu próbować to kontrolować (tj. to co wybierają do czytania).

A jeżeli trafi Ci do ręki ambitniejszy artykuł, w którym autor odwoła się do wiedzy literackiej? Nie zrozumiesz go, bo dzieła powszechnie uważane za wybitne nie będą Tobie znane.


A jeśli Pan trafi na ambitniejszy artykuł z dziedziny, o której Pan nie ma wielkiego pojęcia? To taka sama sytuacja. Nikt nie jest w stanie wiedzieć wszystkiego. Jeśli trafiłbym na taki artykuł i naprawdę chciałbym go przeczytać to bym sięgnąłbym po dane dzieło.

PS. Piernik jak i wiatrak kończą się na k. W dodatku, w wiatraku mieli się ziarno na mąkę, z której wypieka się pierniki.


Wiatrak wytwarza prąd (o ile się nie mylę). Natomiast nie każdy wiatrak musi być młynem.


Wróć do „Przedmioty humanistyczne”