Na pytanie po co się tego wszystkiego uczyć?
Ogólnie po to:
http://www.google.pl/webhp?hl=pl#hl=pl& ... a97d9079b7
Po drugie, po co w LO uczyć się tak wielu na pozór niepotrzebnych rzeczy? Bo to szkoła ogólnokształcąca, a nie centrum szkoleniowe o konkretnym profilu.
Musi głównie przygotować do studiów wyższych, które jednak pewnych umiejętności wymagają. Przy tym powinno również dać możliwość każdemu uczniowi określić swoje preferencje, zainteresowania, czy zdobyć określoną wiedzę z wybranych przedmiotów, co determinuje przyszłe wybory - kierunek studiów i późniejszą pracę.
Każdy, bez względu na rodzaj wykształcenia i wykonywaną pracę, powinien umieć stworzyć tekst na określony temat, bo pomimo powszechnego użycia "slangu specjalistycznego" jednak terminy "techniczne" trzeba umieć "zszyć" w zgrabne zdania - tak dla poprawnego zrozumienia. Wicie, rozumicie, to chyba nie jest standard, do którego powinniśmy dążyć ograniczając "niepotrzebną wiedzę i umiejętności", czy ferując wyroki o "niepraktyczności" takiego, czy innego przedmiotu.
Warto chyba też wspomnieć kwestię wiedzy ogólnej, która może być przydatna każdemu człowiekowi - oczywiście zakładając, że przydatność ta
nie jest mierzona kwotą pieniędzy dzięki tej wiedzy zarobionych
A raczej mierzona możliwościami prowadzenia dyskusji na mniej lub bardziej wyszukane tematy, rozwijania zainteresowań, czy sposobów spędzania czasu wolnego.
Gdyby potrzeby człowieka uprościć do tych najbardziej podstawowych (głównie fizjologicznych), to byśmy mogli program nauczania zredukować o 80%.
Ba, czasem nawet o więcej, wszak nietrudno znaleźć ludzi twierdzących, że nie potrzebują w życiu codziennym nawet wspomnianego przez Ciebie twierdzenia Pitagorasa, czy choćby umiejętności liczenia, bo przecież sa kalkulatory...
Natomiast w kwestii samego programu nauczania poszczególnych przedmiotów,
np. wspomnianego wcześniej szczegółowego ustalenia kanonu lektur szkolnych, to pole do jak najbardziej gorących dyskusji.
Pozdrawiam:)