Wiem, to będzie ironiczne, ale chodzi o ogólne rozładowanie atmosfery, po prostu baka20 się pomyliła, (literówki) zadała pytanie :
Jak najsyciej zostać nauczycielem? i mi się to skojarzyło z tym, że rzeczywiście jesteśmy darmozjadami
:P:D.
Najsyciej? Hmm, wziąć 10 etatów dla rozrywki, a kasy w bród. Pośmiejesz, opowiesz kawał, ewentualnie pomalujesz pazurki. Czy zrobisz, czy też nie, i tak Cię nikt nie rozliczy, a bzdur w papierkach też nikt nie czyta. Posiedzisz, wypijesz kawę, niektórzy jeszcze mają paczki z herbatą, więc darmocha, i do domu zawiniesz trochę torebek. Na początku roku, powiedz uczniom, kiedy masz urodziny, imieniny, kiedy wypadają Mikołajki, Dzień Kobiet i czego chcesz na koniec roku. Duży, ładny prezent - laptop czy samochód - będzie idealny.
Przypomnij też o świętach, gwiazdkach, Dniu Kobiet i Dniu Nauczyciela (Pasożyta) i całej reszcie dziwnych świąt np. Chanuka - osiem dni prezentów, to jest coś.
Poza tym korzystaj z wakacji, ferii. Nie rób sprawdzianów, bo szkoda czasu na ich sprawdzanie. Pracujesz w szkole, w domu już nie. I jak na pasożyta przystało, miej taki grafik, że piątki masz wolne lub 1-2 godzinki. Sąsiadkę wtedy szlag trafi
!
I wtedy już będziesz nasycona:) Tak się najsyciej zostaje belfrem.
A teraz tak na poważnie, powodzenia w realizacji zamierzonych planów.
Pozdrawiam.
Paweł