vuem pisze:Dlaczego zakładasz, że wszyscy nauczyciele podczas takiej pracy potrzebują komputera i materiałów biurowych?
Z własnego doświadczenia zakładam, że każdy nauczyciel potrzebuje materiałów biurowych do [wszystko musi być posegregowane, przygotowane tak jak to się podoba kuratorium]:
- sprawozdań (z zespołów językowych, wycieczek, zajęć indywidualnych, itp.)
- dostosowania wymagań (każdy nauczyciel robi u nas w szkole pisemne dostosowanie wymagań [nawet nauczyciele w-f] zgodnie z wymaganiami kuratorium, następnie nauczyciel wkłada prace ucznia i dopina pisemny komentarz o mocnych i słabych stronach pracy --> dzieci z dostosowaniem wymagań jest średnio 5-8 w klasie.
- monitorowanie podstawy programowej - kolejne papiery
- scenariusze do biblioteki na wypadek zastępstw, arkusze monitorowania przyrostu wiedzy u uczniów, papiery związane z monitorowaniem jakości pracy oraz dokumentację jaką produkuje każdy wychowawca bez względu czy uczy języka polskiego czy techniki (np.: mamy badanie kariery edukacyjnej ucznia od podstawówki do zakończenia gimnazjum i półroczne analizy na ten temat; do tego dojdzie nowa dokumentacja związana z przyszłorocznym zewnętrznym monitorowaniem jakości pracy szkoły).
- w zależności od przedmiotu - z mojego językowego poletka- materiały do drukowania i powielania doniesień prasowych, ćwiczeń, które robię dla konkretnego ucznia w grupie jeśli ma dostosowanie wymagań albo jest uczniem zdolnym, żeby się nie nudził na zajęciach, itp. A nauczyciele wychowania fizycznego też się muszą pisemnie tłumaczyć (np.: dlaczego tyle osób ma zwolnienia z w-fu), a wymyśla to kuratorium, które musi wykazać, że nadal jest potrzebne.
vuem pisze:Słusznie, wszyscy są za tym, by każdy nauczyciel miał odpowiednie pomoce, a polskie szkoły, jak holenderskie, mogły kupować pistolety pneumatyczne, by na fali popularności CSI bawić się z uczniami w balistyków.
Tylko, co ma piernik do wiatraka?
Czy obecnie tez mamy odmawiać pracy i starań z powodu kiepskiej sytuacji finansowej?
Walczmy o lepsze warunki, ale używajmy do tego odpowiedniej okazji i argumentów.
Okazja jest jak najbardziej odpowiednia, bo ministerstwo prowadzi podwójną grę, wykorzystując nastroje w społeczeństwie demonizuje małość pensum, a w szkole wprowadza kolejne absurdalne zmiany (np.: przepisywanie arkuszy 2 tygodnie przed końcem roku szkolnego, bo nowo wprowadzone rozporządzenie wymaga, żeby arkusz miał dodatkowo numer PSEL i trzeba było przepisywać w szkole podstawowej całość oceny opisowej na półrocze i już pisać następną oceną końcoworoczną.] Dokłada nam się prapierologii stosowanej przesyłając kolejne rozporządzenia, a w mediach prowadzi nagonkę jacy nauczyciele są niedouczeni i beznadziejni.
Ja z przyjemnością spędzę z uczniami czas wolny w ferie i wakacje, nie ma problemu, ale znakomita część uczniów woli mieć wolne od szkoły. Mamy być konkurencją dla multimedialnego świata organizując zajęcia, które interesują uczniów, ale sami musimy zapewniać sprzęt potrzebny do tych zajęć. Jest dysonans między oczekiwaniami ministerstwa i społeczeństwa, a możliwościami przeciętnej szkoły w Polsce.
Problem tkwi też w mentalności ludzkiej. Prosty przykład, uczennica podchodzi do moje koleżanki i stwierdza ze zdziwieniem, jak to to Pani może uczyć tak w szkole językowej. Pełne rozczarowanie, zwykły nauczyciel uczy we 'wspaniałej' szkole językowej. Nie jest to przypadek odosobniony, sama miałam takie przypadki. Trzeba dalej pracować, ale pokazywać co jest nie tak i nie dać się zasypywać bezsensownym rozporządzeniom.
vuem pisze:...usłyszałam na szkoleniu o nowoczesnej wywiadówce....
Czy dla Ciebie argumentem do dyskusji o nauczycielskim pensum jest fakt, że byłaś na szkleniu prowadzonym przez idiotę?
Ale taki "idiota" reprezentuje społeczeństwo, jego zdanie na temat naszej grupy zawodowej, dyskusja o ilości godzin, które pracujemy związana jest również z dyskusją o jakości naszej pracy. Nasze społeczeństwo ma bardzo niskie mniemanie o naszej pracy, dopóki na swoim przykładzie nie uda nam się przekonać, że jak w każdym zawodzie są dobrze i źle pracując, że jesteśmy otwarci na zmiany i współpracę z rodzicami/opiekunami, że polska szkoła może być fajna, dopóty ministerstwo będzie bazować na fali nastrojów społecznych i niechęci rodziców/opiekunów do nauczycieli. Każda dyskusja o zmianie pensum będzie aprobowana bezdyskusyjnie przez ogół społeczeństwa, w myśl zasady w Polsce pokutującej: żeby innym było gorzej niż mnie.