u nas chodzą słuchy, że te dodatkowe godziny zaskarżono (chyba ZNP) do trybunału konsytucyjnego i jeśli trybunał uzna zarzuty za zasadne, to nauczyciele wytoczą pracodawcom procesy zbiorowe i pracodawcy będą musieli nam za te godziny zapłacić. daj Boże!
największy kłopot polega na umiejscowieniu tych godzin w planie zajęć. każdy wciska jak się da, a z frekwencją i obłożeniem sal to różnie bywa. nikt z pomysłodawców dołożenia nam do pensum 12 godzin roboczych prawdopodobnie nie wziął pod uwagę tego, że żadne dziecko nie zechce oglądać nas-nauczycieli przez te 30 godzin tygodniowo. co innego, gdyby chcieli zrobić tak jak jest m.in. w Anglii, że dzieci mają zapewnioną opiekę od 9.00 do 15.00 cały Boży tydzień, jest po 2 nauczycieli na klasę, z których każdy ma 1 dzień wolnego od zajęć dydaktycznych, może je przeznaczyć na inne obowiązki służbowe. ale gdzie nam do Anglii?
jesteśmy jako kraj za biedni na takie rozwiązania.
u nas w szkole niektórzy kombinują, żeby można było te karciane godziny zsumować i np. raz w miesiącu zrobić 4-godzinną wycieczkę do kina czy teatru.