Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

o tym jakie są, jak sobie z nimi radzić, jak wychowywać bez porażek

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Jedliński
Posty: 547
Rejestracja: 2008-09-20, 18:40
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Fizyka
Lokalizacja: śląskie

Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: Jedliński » 2010-12-23, 21:14

Przepraszam, tu wigilia się zbliża, a ja poruszam taki nieświąteczny temat. W każdym razie Wesołych Świąt.

Jaka powinna być reakcja nauczyciela, gdy uczeń w środku lekcji wychodzi z klasy (nie uzgadniając tego z nauczycielem; po prostu uczeń wychodzi i nie wiadomo dlaczego).

Moim wyróżnikiem jest wiek ucznia (może błędne kryterium). Rozumiem, że gdy mamy do czynienia z gimnazjalistami to można dokończyć lekcję i później wyjaśnic sprawę i wyciągnąć konsekwencję.

Co w sytuacji, gdy wyjdzie uczeń z klas początkujących (1-3 szkoła podstawowa)? Nauczyciel ma np. po 10 minutach zostawić klasę i iść zobaczyć co stało się z zaginioną owieczką? Może zejść do sekretariatu i zgłosić, że jedna owieczka zaginęła? Jakie procedury macie w takiej sytuacji lub co byście zrobili?

antares140
Posty: 96
Rejestracja: 2009-11-11, 00:05
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: łódzkie

Re: Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: antares140 » 2010-12-24, 08:28

Ja nigdy nie miałem takiej sytuacji, zazwyczaj uczniowie się pytają czy mogą wyjść np. do łazienki, myślę że powinnaś z tym chłopcem porozmawiać a jeśli rozmowa nie da efektów poprosić rodziców o przyjście do szkoły i z nimi porozmawiać na temat ich syna

nauczycielll
Posty: 32
Rejestracja: 2009-11-26, 00:48
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Geografia
Lokalizacja: pomorskie

Re: Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: nauczycielll » 2011-01-04, 00:35

Hmmm.... Ja uczę w LO i miałem kilka razy taki przypadek, że uczeń wyszedł z lekcji. W moim przypadku było wszystko jasne. Na przykład uczennica wyszła z lekcji by pokazać swoją dezaprobatę odnoszącą się do mnie i mojego przedmiotu, po tym jak otrzymała ocenę niedostateczną z odpowiedzi. Dama została zapytana, bo rozmawiała sobie w najlepsze. Pretensje nie były związane z tym, że dostała ndst z odp. ale fakt ze w ogóle śmiałem ją zapytać, bo ona przecież jest grzeczna :/ Takie sprawy kończę w następujący sposób:
a) uwaga za opuszczenie lekcji bez zgody nauczyciela,
b) nieobecność zaznaczona jako ucieczka,
c) odpowiedź ustna na kolejnej lekcji z tematu, który był omawiany na lekcji z której uczeń wyszedł.

To wszystko dobije się na sprawowaniu.

Jedliński
Posty: 547
Rejestracja: 2008-09-20, 18:40
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Fizyka
Lokalizacja: śląskie

Re: Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: Jedliński » 2011-01-05, 00:10

nauczycielll masz rację, że Twoja sytuacja była dużo łatwiejsza do oceny.
Mi przypomniała sie teraz sytuacja, gdy studentka nagle wyszła z sali z płaczem. Widać było duże emocje. Ćwiczeniowiec nie zareagował. Dopiero po 30 minutach przyszła i wzięła rzeczy, a później dowiedzieliśmy się, że zmarła jej bliska osoba.
Taka sytuacja, gdy uczeń wychodzi i nie mamy pojęcia dlaczego (nauczyciel jest w stanie dezorientacji: co się dzieje) jest znacznie trudniejsza.
W Chinach nauczycieli nazywa się budowniczymi narodu; czas, byśmy naszych nauczycieli nazywali tak samo. Barack Obama

maniakos
Posty: 122
Rejestracja: 2008-05-04, 10:49
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: maniakos » 2011-01-06, 19:30

nauczycielll pisze:a) uwaga za opuszczenie lekcji bez zgody nauczyciela,
b) nieobecność zaznaczona jako ucieczka,
c) odpowiedź ustna na kolejnej lekcji z tematu, który był omawiany na lekcji z której uczeń wyszedł.



Nie miałem takiej sytuacji, ale postąpiłbym dokładnie tak samo.

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: Cytryn » 2011-01-07, 09:38

Obawiam się, że nie ma jakichś specjalnych procedur na takie sytuacje. Zdarzały mi się- najczęściej szłam za uczniem( sp), ale bałam się o pozostawioną klasę( sytuacja patowa: gdyby coś przydarzyło się uczniowi, który wyszedł- ja za to odpowiadam, gdyby coś przydarzyło się uczniom pozostawionym w klasie- również ja za to odpowiadam).

Bieganie do sekretariatu? Wtedy zostawiam i ucznia, i klasę. Nie wiem...może telefon do sekretariatu? Proszę szybko tu kogoś przysłać, bo ja muszę gnać za uczniem? Ale to wszystko trwa. Myślę, że szkoły po prostu są niedostosowane do takich sytuacji. A w klasie przydałby się nauczyciel wspomagający( szczególnie, że w każdej prawie klasie dyslektyk, ADHD, dys- coś tam, inteligentny inaczej itp.), ale można pomarzyć.

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: Cytryn » 2011-01-07, 13:43

Ale co- nieprawda? Piszę tylko to, o czym się nam mówi w szkole.

Powiedzmy, że uczeń sp bez zgody nauczyciela wyjdzie sobie z klasy, pobiegnie na schody, tam upadnie, uderzy się w głowę i umrze( najczarniejszy scenariusz). Już słyszę w mediach "gdzie była szkoła", "czy nasze dzieci są bezpieczne w szkole", "kto ponosi za to odpowiedzialność" oraz "gdzie byli nauczyciele"?!
Albo - wychodzę z klasy za uczniem. W tym czasie w klasie jeden uczeń bije się z drugim i...ten sam scenariusz.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: vuem » 2011-01-07, 14:10

No i pomyśl logicznie, czy możesz być odpowiedzialna za dwie różne osoby będące w dwóch różnych miejscach?

Czy samowolne wyjście ucznia z klasy jest automatycznie "winą" nauczyciela, tak jakby nakazał mu opuszczenie sali?

Czemu znów wyznacznikiem "prawdy" są dla Ciebie media?

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: Cytryn » 2011-01-07, 19:55

Ech...a kogo obchodzi, czy to jest logiczne, czy nie. W szkole często każe mi się wykonywać dwie, a nawet trzy rzeczy naraz...

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: vuem » 2011-01-07, 20:40

No i nie ma moim zdaniem w tym nic wyjątkowego. Pracując z dzieciakami, czy dorastającą młodzieżą często mamy do czynienia z sytuacjami, które wymykają się poza jakieś sztampowe ramy, czy schematy działania.

Mnie chodzi o to, że w takich sytuacjach - jak ta opisywana - trudno zarzucać nauczycielowi, że postąpił niewłaściwie, gdy był zmuszony w wyjątkowym momencie "zaopiekować się" częścią klasy tylko.

I to, że niektórzy mówią tak jak piszesz nie zmienia faktu, że Miwues ma racje pisząc "nieprawda";)

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: Cytryn » 2011-01-07, 22:04

Miwues ma rację- no i myśli logicznie. Niestety ta "prawda" nie zawsze się sprawdza w codziennej pracy i rozliczaniu nas z tej pracy- nie wszyscy dyrektorzy są tak "logiczni", niestety. Obawiam się, że w razie zaistnienia jakiejś tragedii i tak trzeba będzie znaleźć kozła ofiarnego, i ktoś będzie z tego rozliczony- najprawdopodobniej nauczyciel.

Przypomina mi się ta sprawa z nauczycielką, która dostała naganę z wpisem do akt, że nie reagowała kiedy uczennica rzuciła się z nożem na koleżankę. Druga poleciała do sekretariatu zawiadomić kogo trzeba- ta nagany nie dostała. Zastanawiam się, jak to mogło wyglądać: wszystko dzieje się bardzo szybko, zapewne kilka sekund, dziewczyna pchnięta nożem się broni, wyglada to na bójkę, widać nóż. Kobiety zapewne podbiegaja w stronę zdarzenia, jedna leci szybko do sekretariatu. Co ma robić ta druga, żeby jej zachowanie było określone jako "prawidłowa reakcja"? Rzucić się między walczące gimnazjalistki? Zasłonić ofiar własną piersią? Może po prostu sparaliżował ją strach? (nie jesteśmy bodyguardami). No i dostaje..naganę. Z wpisem do akt. Mimo, że nikt nas nie przeszkolił na taką okoliczność. Mimo, że okoliczności zdarzenia były naprawdę straszne. Mimo, że druga nauczycielka pobiegła po pomoc. Sama nie wiem, jak miałabym się zachować w takiej sytuacji i jakbym się zachowała...Ale czy ktoś się tym przejmuje? Najpierw chcieli o to obwinić dyrektorkę szkoły, potem nauczycielkę...Ktoś musiał stać się kozłem ofiarnym...I zawsze tak jest.

partita400
Posty: 346
Rejestracja: 2007-09-13, 17:26

Re: Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: partita400 » 2011-01-07, 23:43

Myślę ,że odwołałabym się od takiej nagany , do czego zawsze mamy prawo .

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: vuem » 2011-01-08, 07:39

To inna sytuacja. Udzielając nagany założono (nie wnikam, czy słusznie), że nauczycielka nie zrobiła nic, by zapobiec nieszczęściu.
Szkolenia na to nie potrzeba, to taka sama sytuacja, jak atak na przystanku autobusowym, czy w supermarkecie - załóżmy, że mogła krzyknąć, odepchnąć dziewczę, rzucić w nią krzesłem.

Tu mówimy o sytuacji, gdy nauczyciel musi wybrać komu towarzyszyć, bo rozdwoić się przecież nie może i skoro "zmuszony" jest do podejmowania takiej decyzji, to nie może by ć pociągany do odpowiedzialności gdyby do wypadku doszło, bo jedna duszyczka raczyła się samowolnie oddalić, a nauczyciel pozostał z grupą w sali, by "reszcie gawiedzi bezpieczeństwo zapewnić".

Cytryn pisze:I zawsze tak jest.


Cytryn, ja pierdzielę. nie znajdujesz na tym ziemskim padole radości, nadziei, optymizmu w ogóle? Wszystko jest złe, zawsze takie jest, wszyscy nas nienawidzą. Uśmiechnij się czasem i spróbuj uwierzyć...wiara czyni cuda, więc się w tej wierze umocnij :wink:

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: Cytryn » 2011-01-08, 12:29

nauczycielka nie zrobiła nic, by zapobiec nieszczęściu.


załóżmy, że mogła krzyknąć, odepchnąć dziewczę, rzucić w nią krzesłem.


Załóżmy. Tyle, że w takiej sytuacji( zagrożenia, zakładam że w tłumie dzieciaków) możemy stanąć jak słup soli i stracić rezon. Nie każdy jest na tyle odważny, żeby rzucać się pomiędzy dwie walczące nastolatki, z których jedna ma nóż w ręku. Ale mniejsza. To tylko przykład tego, że w takich sytuacjach wskazane jest znalezienie kozła ofiarnego, którym na ogół jest nauczyciel- bo jego najłatwiej pociągnąć do odpowiedzialności.

nie znajdujesz na tym ziemskim padole radości, nadziei, optymizmu w ogóle?


Szczerze? Nie. Są wyjątki( wyjątkowi ludzie), ale jest ich mniejszość, zdecydowana mniejszość. Świat natomiast zmierza na równi pochyłej do upadku- upadku obyczajów, moralności, wszystkiego, co dobre. Kto widzi, ten widzi. Powodów do radości za wielkiej nie ma, jest za to nadzieja, że kiedy się to wszystko skończy, spotkam się z Bogiem, który "otrze wszelką łzę z oczu" i tam takich rzeczy już nie będzie. I na to czekam, i to jest powód mojej radości, to jest moja nadzieja. Nie wiążę moich radości i nadziei z tym życiem, Vuem.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Gdy uczeń wychodzi z klasy (bez pozwolenia)

Postautor: vuem » 2011-01-08, 15:35

Cytryn pisze:Załóżmy. Tyle, że w takiej sytuacji( zagrożenia, zakładam że w tłumie dzieciaków) możemy stanąć jak słup soli i stracić rezon. Nie każdy jest na tyle odważny, żeby rzucać się pomiędzy dwie walczące nastolatki, z których jedna ma nóż w ręku. Ale mniejsza. To tylko przykład tego, że w takich sytuacjach wskazane jest znalezienie kozła ofiarnego, którym na ogół jest nauczyciel- bo jego najłatwiej pociągnąć do odpowiedzialności.


Dlatego Cytrynko NIKT takiej nagany nie udziela automatycznie tylko po rozpoznaniu sprawy. Dlatego od takiej nagany przysługuje jakieś odwołanie.

Porzuć te teorie spiskowe :wink:

Cytryn pisze:Świat natomiast zmierza na równi pochyłej do upadku- upadku obyczajów, moralności, wszystkiego, co dobre.


Zmierza? A czy kiedykolwiek był inny? :wink:

Cytryn pisze:Nie wiążę moich radości i nadziei z tym życiem,


A powinnaś, bo są one w zasięgu ręki :D


Wróć do „Problemy dydaktyczno-wychowawcze”