edzia pisze:O jakim światełku w tunelu piszesz?
edzia - owym "światełkiem w tunelu" jest pewnie sytuacja, że MEN tak już namieszało z egzaminami i wprowadza taką dezinformację, że właściwie trudno w tej chwili przygotowywać uczniów pod egzamin, bo można się spodziewać, że tegoroczne zmiany w przyszłym roku przestaną obowiązywać, albo zostaną zastąpione innymi.
Może taki jest cel tego ciągłego zamieszania i nieustannych zmian?
Tylko rodzi to też negatywne skutki.
Zwłaszcza dla dzieciaków. Nie jest jednak dla nich komfortową sytuacja, kiedy nie do końca wiedzą czego należy się spodziewać na egzaminie. Zwłaszcza jeśli zależy im na dobrym wyniku na egzaminie gimnazjalnym.
W związku z tym np. było u mnie w szkole olbrzymie zamieszanie spowodowane wyborem języka, który będą zdawać na egzaminie gimnazjalnym.
Strach przed koniecznością zdawania języka kontynuowanego na poziomie rozszerzonym, który moim zdaniem jest bardzo trudny nawet dla dobrego ucznia, który nie chodzi na żadne dodatkowe zajęcia i ma kontakt z językiem jedynie w szkole, spowodował masową rezygnację ze zdawania egzaminu kontynuowanego a wybór tego, który trzeba zdawać jedynie na poziomie podstawowym. W zasadzie ten obecny gimnazjalny rozszerzony jest nawet trudniejszy niż obecny egzamin maturalny na poziomie podstawowym i porównywalny z rozszerzonym egzaminem maturalnym.
Poza tym dosyć niefrasobliwie OKE przeprowadziła szkolenie dla nauczycieli w przeddzień ostatecznego terminu składania deklaracji dotyczących wyboru języka. W związku z tym nauczyciele - językowcy nawet nie za bardzo mieli możliwości doradzenia zdezorientowanym uczniom i rodzicom, jaki język powinien uczeń wybrać.
A co mają powiedzieć uczniowie przeciętni lub bardzo słabi z różnymi deficytami, nie mający nie tylko możliwości dodatkowej nauki poza szkołą, ale nie mający nawet zaplecza w postaci prawidłowo funkcjonującej rodziny?
Mam w tym roku grupę uczniów z kl. I gimnazjum. Jest to grupa uczniów o bardzo niskim potencjale intelektualnym ( w podstawówce mieli oceny dop. z języka) i w większości z zaniedbanych wychowawczo środowisk. W zasadzie po 3- letniej nauce w szkole podstawowej nie potrafią prawie nic. Nie tylko nie jest możliwym realizowanie z nimi programu rozszerzonego, ale również kontynuacja nie za bardzo wchodzi w rachubę. Musiałam zacząć od elementarnych podstaw, a realizacja programu postępuje bardzo powoli, bo dużo czasu muszę poświęcić na utrwalanie tego, co już zrobiłam. Ci uczniowie w domu raczej nie zajrzą do zeszytów.
W zasadzie nie ma różnicy między praca w tej grupie, a w grupie uczniów dobrych / przeciętnych zaczynających naukę od podstaw. Nawet różnica jednej godziny tygodniowo na korzyść tych niby "kontynuujących" nie załatwia tu sprawy.
Oczywiście nie da się tu uczyć "pod egzamin", bo dla tych uczniów ewentualny wynik egzaminu to prawdziwa abstrakcja.
Jako nauczyciel muszę postawić sobie zupełnie inne cele - starać się nauczyć jak "najwięcej" właśnie z zakresu przede wszystkim podstawy programowej, na miarę możliwości uczniów - zaś realizacja ambitnych założeń programu kontynuacyjnego (rozszerzonego)- cóż.... pozostanie w sferze mrzonek jego twórców.
Szczerze mówiąc nie wiem dla kogo tak naprawdę ten egzamin na poziomie rozszerzonym jest przeznaczony? I jaki jest jego cel - co ma sprawdzać?
Bardzo trudne moim zdaniem słuchanie, trudne teksty do rozumienia tekstu czytanego, trudna - prawie na poziomie akademickim gramatyka - np. zadanie typu tłumaczenie zdań, parafrazy, sprawdzanie umiejętności używania skomplikowanych konstrukcji gramatycznych typu strona bierna, tryb przypuszczający są zbyt trudne dla dobrego nawet ucznia gimnazjum. Oczywiście wypowiadam się jako nauczyciel j. niemieckiego - może j. angielski jest pod tym względem łatwiejszy? Na to przynajmniej wskazuje większość uczniów wybierająca jednak j. angielki do zdawania na egzaminie gimnazjalnym.
Trzeba wziąć pod uwagę, że mamy do czynienia z grupami niejednorodnymi, gdzie nie da się "pędzić" z programem dostosowując się do tempa tych najlepszych, nie zwracając uwagi na uczniów przeciętnych lub słabych.
Z tego względu osiągnięcie tego zbyt ambitnego, moim zdaniem poziomu, zakładanego przez twórców egzaminu na poziomie rozszerzonym nie wydaje mi się możliwym.
Wielu bowiem przeciętnych lub słabych uczniów miałoby problem z tego typu zadaniami nie tylko w języku obcym, ale przypuszczam, ze i w języku ojczystym nie poradziłoby sobie.
Tak więc jak zwykle u nas - teoria, wymyślona przez "mędrców", nie mających o realnym uczniu zielonego pojęcia biegnie sobie własnym nierealnym torem, a praktyka pokaże znowu - jacy to wg, urzędników MEN - u my nauczyciele kiepscy jesteśmy, skoro wyniki egzaminów wypadły tak kiepsko.
No chyba, że posłuchają "praktyków" i ten egzamin nie będzie aż tak trudny, na jaki się na razie wg. informacji i szkoleń przeprowadzonych przez OKE zapowiada.