1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

kącik dla rodziców

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

RamzesWrocław
Posty: 24
Rejestracja: 2011-11-04, 17:40
Kto: rodzic
Lokalizacja: dolnośląskie

1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: RamzesWrocław » 2011-11-04, 18:07

Witam.

Pewien nauczyciel w 2 gimnazjum ukarał całą klasę za to że ileś tam osób gadało na lekcji.
Mojej córce dosyć średnio idzie w szkole i staramy się pomagać jej w nauce.

Często brakuje czasu na rozrywkę. Szkoła i lekcje i tak w kółko.

Nie wyobrażam sobie żeby córka pisała 1000 razy takie zdanie. Nie ma czasu na to.
Wole już żeby telewizje pooglądała lub spotkała się ze znajomymi niż pisać bez sensu takie bzdury.

Czy nie ma innych sposobów na ukaranie ucznia? Czy można tak karać grupowo wszystkich jak leci? czy nauczyciel może stawiać jedynki za brak tego dziwnego "zadania: ?

RamzesWrocław
Posty: 24
Rejestracja: 2011-11-04, 17:40
Kto: rodzic
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: 1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: RamzesWrocław » 2011-11-04, 18:50

Mówiła że nie gadała. Wiadomo że chcę jej wierzyć ale ma 14 lat wiec wiadomo że na 100% prawdy się nie dowiem.
Chodzi mi o metody karania. Przecież to zajmie ze 4 godziny....
Wiem że nauczycielom jest ciężko uczyć. Wystarczy że znajdzie się grupka cwanych chłopaków i już lekcja jest rozwalona. Ale powiedzmy że nie gadali wszyscy.. Może kilka osób się stara uczyć. Czy to dobry pomysł karać wszystkich?
I to jeszcze w tak bezsensowny sposób?
Nauczyciel powiedział ze co lekcje jak ktoś nie przyniesie to będzie stawiał jedynkę.

RamzesWrocław
Posty: 24
Rejestracja: 2011-11-04, 17:40
Kto: rodzic
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: 1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: RamzesWrocław » 2011-11-04, 19:38

A kto może mieć 100% pewność?

Mogę napisać że mam 100 % pewność. Ale przecież każdy normalny człowiek by mnie wyśmiał.

To jest gimnazjum i ja wiem że tam się dzieją cuda na kiju.

ja mam swoje problemy i muszę nadrabiać z córką przedmioty.
Nie mogę tracić kilku godzin tylko dlatego że nauczyciel sobie nie radzi.

Niech stawia pały temu kto gada i wtedy będzie wiadomo kto gada a kto nie...

Takie jest moje zdanie przynajmniej.

Przecież napisać 1000 razy takie zdanie to jak powiedzieć żeby się na rękach nauczyli chodzić.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: 1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: vuem » 2011-11-04, 20:18

No może kara z gatunku "klęczenia na grochu", ale kara ma być dotkliwa :wink: ... może też warto poprzeć "każącą rękę sprawiedliwości", jeśli będzie skuteczna, to OK, nie będzie potrzeby uciekać się do ... kontrowersyjnych metod?

Odpowiedzialność zbiorowa to oddzielny problem, unikałbym tego.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: 1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: edzia » 2011-11-04, 21:37

RamzesWrocław pisze:Nie mogę tracić kilku godzin tylko dlatego że nauczyciel sobie nie radzi.
Ale tę zadaną pracę chyba bez pomocy rodziców jest w stanie córka zrobić?
RamzesWrocław pisze:Wole już żeby telewizje pooglądała lub spotkała się ze znajomymi niż pisać bez sensu takie bzdury.
Może i bzdury. Ale jak nie masz pewności, że ona nie rozmawiała, to niech przepisze. Nie zaszkodzi jej, jak poświęci ze dwa wieczory na przepisywanie. A na kolejnych lekcjach niech się absolutnie pilnuje. Niech nie rozmawia.

Myślę, że nauczycielka się nie obrazi, jeśli zamiast bezsensownych jednakowych zdań córka przepisze odpowiednio długi fragment z podręcznika do geografii. Żeby nie było tak całkiem bezsensownie. :)

RamzesWrocław pisze:Mówiła że nie gadała.
Każde dziecko tak powie. Zwłaszcza jeśli wie, że rodzic nie jest w stanie tego zweryfikować. Ale rodzic ma być mądrzejszy od dziecka i ma umieć tak zadawać pytania, tak manewrować dyskusją, tak prowokować, żeby jednak zweryfikować.

RamzesWrocław
Posty: 24
Rejestracja: 2011-11-04, 17:40
Kto: rodzic
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: 1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: RamzesWrocław » 2011-11-05, 07:00

Najgorsze jest to że ten nauczyciel bardzo często stosuje zbiorowe kary.
Z tego co ja się orientuje to w klasie jest grupka chłopaków którzy często nie dają nad sobą zapanować.

Parę razy było tak że gadali i wszyscy pisali kartkówki. I sam nauczyciel mówił że to przez kolegów. Oczywiście z kartkówek tylko dwójki i jedynki.

Jeśli chodzi o rozmowę i umiejętność wyciągania prawdy... Ta metodę opanowałem chyba do perfekcji w czasie tych wakacji. Nie miałem pracy i jak tak siedziałem w domu to zobaczyłem że coś jest nie tak. Są rzeczy których się nie dostrzeże pracując cały dzień.

Po pewnych podejrzeniach i długich godzinnych rozmowach okazało się że córka popala papieroski i popija piwka.
Po jeszcze dłuższych rozmowach obiecała nigdy więcej tego nie robić.
Tylko jak tu człowiek ma nie palić skoro 3/4 klasy pali??
Mam nadzieje że ma tyle rozumu i dotarło do niej czym grozi palenie w tak młodym wieku.

Takie portale jak fotka, face book, nasza klasa to moje przekleństwo.
Codziennie było sprawdzanie setek znajomych. Komentowanie setek zdjęć.
Zawieranie dziwnych znajomości z dużo starszymi kolegami.

I tutaj przestrzegam rodziców. Jeśli myślicie że wasze dziecko w podobnym wieku czegoś takiego nie robi , to lepiej zainstalujcie dzieciakowi chociaż zwykły programik który trzaska screeny co 2 - 3 sekundy. I co jakiś czas można sobie popatrzyć co tam się dzieje.

14- latki chętnie nawiązują znajomości z dużo starszymi kolegami. W moim przypadku był to 21-latek poznany na fotce. Ciągał moją córkę i jej koleżankę do parku codziennie.
Gość ma szczęście że dowiedziałem się o tym na samym końcu całej afery papierosowo-alkoholowej. Gdyby było inaczej to prawdopodobnie by leżał sparaliżowany w naszym kochanym szpitalu.

W każdym razie "wzięliśmy" się za nią i nadrabiamy z nią lekcje.
Schodzi przy tym naprawdę dużo czasu. Nieraz mi jej szkoda że tyle tego ma.
Może też stąd biorą się problemy.
Lekcji zadają tyle że ledwo można to wyrobić.
Prawie cały tydzień lekcje ma do 14:30. Wraca o 15:30. Chwilkę odpocznie i zje obiad i jest 16:30.
Czas na lekcje.
Ile godzin? żona chciała żeby były 3 godziny.. Ja po tych cyrkach w wakacje skróciłem do 2 godzin. Czyli jak dobrze pójdzie to o 18:30 powinien być koniec.
A teraz jeszcze sprawdziany kartkówki ? Trzeba kolejną godzinę jednak dołożyć.
Wtedy mamy 19:30. I co ona ma robić o tej godzinie? Telewizje pooglądać? Odmóżdżające programy typu "taniec z gwiazdami" czy jakieś inne ochłapy? Ciężko to nazwać rozrywką.

Wiec posiedzi sobie godzinkę na kompie. zaraz kolacja myć się spakować na kolejny dzień i do spania.

A gdzie życie jakieś? Rozrywka, znajomi? czas na hobby?

I w sumie mimo że ona tego nie mówi to ja np na jej miejscu nie wyobrażam sobie takiego życia....


I naprawdę ja jestem bardzo tolerancyjny. Ale raczej nie pozwolę żeby pisała tyle razy takie zdanie, i marnowała bezsensownie kolejne godziny życia. Lepiej by było żeby sie pouczyła w tym czasie. Ale ja i tak chce jej ten czas nauki skracać.

Dla mnie nakazanie pisania takiego czegoś to jak mówienie psu 1000 razy "siad"

I chociaż mam ogromny szacunek do nauczycieli. Bo wiem jak mają ciężko w tych gimnazjach. To po prostu moje zdanie jest takie że ten nauczyciel jest jakiś cienki.

Niech tłumaczy swoje a na koniec robi kartkówkę 5 minutowa z danej lekcji. Niech stawia pały za gadanie albo minusy. 3 minusy i pała.

Myślę że tego nauczyciela po prostu poniosło. Równie dobrze mógł powiedzieć 10 000.

Mam tylko pytanie... Czy nauczyciel może stawiać jedynki za to?
Bo jak postawi to ja będę musiał do szkoły się ruszyć.


A jeszcze jedno zapomniałem.

Jakiś czas temu zobaczyłem u niej cztery podłużne blizny przed nadgarstkiem.
Mało brakowało a bym telewizorem rzucił. Po chwili tak mi się słabo zrobiło że prawie zemdlałem.

Rękę pocięła sobie igła bo KOLEŻANKA TEŻ TAK MA. Nogi miałem jak z waty.
Niech teraz moja matka to u niej zobaczy albo ktoś z sąsiadów.. No pomyśli sobie że "patole" jak nic....
Ech... te gimnazja plus ten wiek... To nie był dobry pomysł żeby dzieciaki w tym trudnym okresie nagle mieszać ze sobą i wywracać wszystko do góry nogami.

Jeszcze półtora roku szkolnego i mam nadzieje że się polepszy.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: 1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: edzia » 2011-11-06, 10:11

Jak widać, córka aniołkiem nie jest. Mnie trudno jest uwierzyć, że wtedy na lekcji nie rozmawiała.

RamzesWrocław pisze:Czas na lekcje.
Ile godzin? żona chciała żeby były 3 godziny.. Ja po tych cyrkach w wakacje skróciłem do 2 godzin.
A tego nie rozumiem. Jaki cel ma ograniczanie do dwóch godzin odrabiania lekcji? Coś przegapiłam z teorii psychologicznych?

W niedawnym wątku jakiś gimnazjalista też pisał, że rodzice mu ograniczają czas na odrabianie lekcji. O co chodzi?

Cóż za inne ważne zajęcia może mieć dziecko w wieku gimnazjalnym, by nie móc się dłużej do lekcji przygotowywać?
RamzesWrocław pisze:Wtedy mamy 19:30. I co ona ma robić o tej godzinie?
No właśnie mogłaby się jeszcze uczyć, gdyby nie rodzica ograniczenia...
RamzesWrocław pisze:I naprawdę ja jestem bardzo tolerancyjny. Ale raczej nie pozwolę żeby pisała tyle razy takie zdanie, i marnowała bezsensownie kolejne godziny życia.
O, mogłaby na przykład te karne zdania pisać... Nic by się jej nie stało. No ale skoro sam rodzic nie pozwoli... Nie ułatwisz tym sprawy nauczycielce. A dziecku zrobisz krzywdę.
RamzesWrocław pisze: Lepiej by było żeby sie pouczyła w tym czasie. Ale ja i tak chce jej ten czas nauki skracać.
Ale ty chcesz, żeby ani nie przepisała tych karnych zdań, ani się nie uczyła. Torpedujesz przy dziecku działania nauczyciela.
RamzesWrocław pisze:Myślę że tego nauczyciela po prostu poniosło.
Może i tak było. Więc skoro, jak piszesz, masz taki ogromny szacunek do nauczycieli, to nie kwestionuj przy dziecku metod pracy nauczyciela, tylko zapędź dziecko do przepisywania. Nawet jeśli w ten sposób zmarnuje bezsensownie ze dwa wieczory, to będzie to pożyteczne z punktu widzenia wychowawczego.

RamzesWrocław pisze:Mam tylko pytanie... Czy nauczyciel może stawiać jedynki za to?
Skoro zadał, więc ma prawo wymagać. A więc i jedynkę postawić.
RamzesWrocław pisze:Bo jak postawi to ja będę musiał do szkoły się ruszyć.
Czyli od razu założyłeś, że córka tego zadania nie odrobi, prawda? Masz tylko nadzieję, że nauczyciel nie wyciągnie za to konsekwencji. Bo gdyby, nie daj Boże, zechciał wyciągnąć, to będzie miał z tobą do czynienia, tak? Taką postawę, jako ojciec, chcesz przekazać swojej córce?

RamzesWrocław pisze:Ech... te gimnazja plus ten wiek... To nie był dobry pomysł żeby dzieciaki w tym trudnym okresie nagle mieszać ze sobą i wywracać wszystko do góry nogami.
Też tak uważam. Ale to nie znaczy, że gdyby gimnazjów nie było, nie trzeba byłoby wychowywać dzieci.

RamzesWrocław pisze:Jeszcze półtora roku szkolnego i mam nadzieje że się polepszy.
Ja bym na to nie liczyła.

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: 1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: malgala » 2011-11-06, 10:53

Jeszcze półtora roku szkolnego i mam nadzieje że się polepszy.

Z całą pewnością nie, jeżeli będziesz kwestionował decyzje nauczyciela przy córce.
Nawet jeśli to karne zadanie było pod wpływem impulsu i nauczyciel dobrze tego nie przemyślał, to jednak radzę dopilnować córkę, aby to zadanie wykonała.
Natomiast przy okazji rozmawiając z nauczycielem możesz przedstawić mu swoje wątpliwości na temat sensu takich działań i zastanówcie się wspólnie jakie inne byłyby bardziej skuteczne.
RamzesWrocław pisze:Czas na lekcje.
Ile godzin? żona chciała żeby były 3 godziny.. Ja po tych cyrkach w wakacje skróciłem do 2 godzin.

Ile godzin? A tyle, ile w danym dniu córka potrzebuje.

To jest gimnazjum a nie klasy I-III, gdzie rodzice powinni ustalić stałą porę i miejsce odrabiania lekcji.
Może być taki dzień, w którym na przygotowanie się do lekcji wystarczy jej godzina, innym razem tych godzin będzie potrzebowała 3.
RamzesWrocław pisze:Czyli jak dobrze pójdzie to o 18:30 powinien być koniec.
A teraz jeszcze sprawdziany kartkówki ? Trzeba kolejną godzinę jednak dołożyć.
Wtedy mamy 19:30. I co ona ma robić o tej godzinie? Telewizje pooglądać? Odmóżdżające programy typu "taniec z gwiazdami" czy jakieś inne ochłapy? Ciężko to nazwać rozrywką.
Wiec posiedzi sobie godzinkę na kompie. zaraz kolacja myć się spakować na kolejny dzień i do spania.
A gdzie życie jakieś? Rozrywka, znajomi? czas na hobby?

A może tak jakąś lekturę poczytać jeszcze, coś powtórzyć, czymś się zająć, a nie do łóżeczka jak małe dziecko.
RamzesWrocław pisze:Prawie cały tydzień lekcje ma do 14:30. Wraca o 15:30. Chwilkę odpocznie i zje obiad i jest 16:30.
Czas na lekcje.

Jakoś nie widzę w tym rozkładzie dnia czasu na pomoc w pracach domowych.
To, że córka do 14.30 ma lekcje nie oznacza, że przez 6,5 godziny w szkole intensywnie pracuje. Są lekcje wymagające różnych form aktywności ucznia, są przerwy. Nie jest aż tak bardzo przepracowana.
Też uczę w gimnazjum i moi gimnazjaliści jakoś potrafią znaleźć czas i na naukę, i na rozwój własnych zainteresowań, i na życie towarzyskie. A większość z nich jeszcze w gospodarstwie pomóc musi.

RamzesWrocław
Posty: 24
Rejestracja: 2011-11-04, 17:40
Kto: rodzic
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: 1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: RamzesWrocław » 2011-11-06, 14:33

edzia pisze:Jak widać, córka aniołkiem nie jest. Mnie trudno jest uwierzyć, że wtedy na lekcji nie rozmawiała.


Nie pytałem cię Edziu czy trudno ci uwierzyć. Poza tym ja też nie do końca wierzę.
I nie ma to znaczenia tutaj. Chodzi mi o metody a nie po powody ich stosowania.
A czy jest aniołkiem? To też bez sensu. Kto z nas był aniołkiem ? Chodzi żeby porozmawiać o tym co się stało i ja tak zrobiłem. Myślę że mam to za sobą.



edzia pisze:W niedawnym wątku jakiś gimnazjalista też pisał, że rodzice mu ograniczają czas na odrabianie lekcji. O co chodzi?


Córka mi nic się nie mówi że jest jej źle jeśli chodzi o lekcje. Wiec też nie wiem o co chodzi z tym jakimś tam gimnazjalistą.
Mi natomiast chodzi o to, że do tej pory robiła te lekcje do oporu. Teraz jest jakiś tam czas na to.
I nie jest tak że córka robi powiedzmy matematykę a ja jej w połowie zadania zeszyt zamykam.

Cel jest taki, że mamy jakiś tam czas i trzeba się z tym uwinąć, a nie siedzieć i myśleć o pierdołach.
Efekt jak na razie dobry. Średnia od początku roku zadowalająca.


edzia pisze:Cóż za inne ważne zajęcia może mieć dziecko w wieku gimnazjalnym, by nie móc się dłużej do lekcji przygotowywać?


No tak...
Myślimy całkiem inaczej. Lekcje owszem.. są ważne. Ale nie najważniejsze.
Jest jeszcze życie. Przecież to się mija z celem. Nauka nie może być jak więzienie.
To musi być ciekawe. Niestety tak nie jest. Jak patrzę w jej zeszyt od historii to widzę tam zdania przepisane żywcem z podręcznika. Jaki to ma sens?
Zmniejszyłem czas nauki z niekończącego się, do 2-3 godzin.
Ale to i tak jest dużo. To wszystko zajmuje za dużo czasu.


edzia pisze:
RamzesWrocław pisze:Wtedy mamy 19:30. I co ona ma robić o tej godzinie?
No właśnie mogłaby się jeszcze uczyć, gdyby nie rodzica ograniczenia...


Też ciekawy sposób... Czyli co? Przez połowę życia nauka non stop. A druga połowa praca...


edzia pisze:O, mogłaby na przykład te karne zdania pisać... Nic by się jej nie stało. No ale skoro sam rodzic nie pozwoli... Nie ułatwisz tym sprawy nauczycielce. A dziecku zrobisz krzywdę.


Ja nie jestem od ułatwiania sprawy nauczycielce. Niech uczy co ma uczyć. Ja się staram dostosować i pomagać córce w zaliczeniach sprawdzianów i zdobywania dobrych ocen.
A krzywdę dziecku to myślę że się robi skazując je na przesiedzenie swoich najlepszych lat nad podręcznikami.

Ma się uczyć. Ale nie do oporu..

edzia pisze:Torpedujesz przy dziecku działania nauczyciela.


Nic nie torpeduje. Powiedziała mi że nie gadała. Wiec niewinnych karać nie można.
100% Pewności nie mam. To chyba logiczne. Ale co jeśli nie gadała? Mam dać ją ukarać w tak bezmyślny sposób?
To że mam szacunek do nauczycieli to nie oznacza że ślepo wszystkim wierzę.
Niech nauczyciel wymyśli inne sposoby kar. Gdyby wstawił jedynki osobom przeszkadzającym w prowadzeniu lekcji, to ja bym wtedy wiedział.
A tak to można sobie gdybać.



edzia pisze:Nawet jeśli w ten sposób zmarnuje bezsensownie ze dwa wieczory, to będzie to pożyteczne z punktu widzenia wychowawczego.


Punktem wychowawczym jestem ja. Przynajmniej się staram nim być.
Nie wrzucam nigdy wszystkich do jednego wora. Wiec z mojego punktu wychowawczego ona po prostu nie może tego napisać.
Nie można czegoś robić tylko dlatego że wszyscy to robią. To jest słaby powód.



edzia pisze:Czyli od razu założyłeś, że córka tego zadania nie odrobi, prawda? Masz tylko nadzieję, że nauczyciel nie wyciągnie za to konsekwencji. Bo gdyby, nie daj Boże, zechciał wyciągnąć, to będzie miał z tobą do czynienia, tak? Taką postawę, jako ojciec, chcesz przekazać swojej córce?


Nie założyłem nic od razu> Tego też nigdy nie robię.
Pierwsze co zaczęła robić z lekcji to właśnie pisanie tego.
Rozpisała sobie na kartkach 1000 punktów i zaczęła pisać.

Przyszedłem do niej po godzinie dopiero bo nie miałem czasu wcześniej.
Zobaczyłem co robi i zapytałem na co to.
Potem zapytałem czy gadała.

I stwierdziłem że nie mamy na to czasu. Fakt że jest weekend nie oznacza żeby nasze lekcje przeciągać na sobotę. Lekcje z piątku robimy w piątek.

I nie rób ze mnie jakiegoś zbira. A przykład zawsze starałem się dawać dobry.
Niestety córka ma słaby charakter. Dała się przekonać koleżance czy kolegom i wyszło jak wyszło. Taki wiek. Myślę że się to już nie powtórzy.


edzia pisze:Ale to nie znaczy, że gdyby gimnazjów nie było, nie trzeba byłoby wychowywać dzieci




Dzięki.. Sam bym na to nie wpadł.
To czego uczą w tej szkole to wpychanie ogromnej ilości bezużytecznych informacji.
Dużo z tego można by skrócić robiąc miejsce na przedmioty podstawowe.


edzia pisze:
RamzesWrocław pisze:Jeszcze półtora roku szkolnego i mam nadzieje że się polepszy.
Ja bym na to nie liczyła.



Spokojnie.. Trzeba być optymistą :)


malgala pisze:A może tak jakąś lekturę poczytać jeszcze, coś powtórzyć, czymś się zająć, a nie do łóżeczka jak małe dziecko.


Tak. Lektury też czyta. Nie wiedziałem że muszę to tak wyszczególniać. Robi też ćwiczenia i czasem opracowuje tematy sama. Taki mój własny sprawdzian czy pamięta coś z lekcji, czy może tylko bezmyślnie przepisuje to co dyktują.


malgala pisze:jakoś nie widzę w tym rozkładzie dnia czasu na pomoc w pracach domowych.
To, że córka do 14.30 ma lekcje nie oznacza, że przez 6,5 godziny w szkole intensywnie pracuje. Są lekcje wymagające różnych form aktywności ucznia, są przerwy. Nie jest aż tak bardzo przepracowana.
Też uczę w gimnazjum i moi gimnazjaliści jakoś potrafią znaleźć czas i na naukę, i na rozwój własnych zainteresowań, i na życie towarzyskie. A większość z nich jeszcze w gospodarstwie pomóc musi.


To niech skompresują te lekcje żeby tyle czasu nie zajmowały.
Jeśli chodzi o twoich uczniów to nie wiem czemu u ciebie wszyscy są tacy ekstra..
Pomoc w pracach domowych jest mała. Na razie skupiam się na jej średniej.
Jak widać techniki wychowania są różne. Bo gdzie np miejsce na pomaganie w domu znajdzie Edzia? Skoro dziecko ma się uczyć do oporu?

Czy to jest zdrowe?

Czemu odnoszę wrażenie że jestem atakowany?

Awatar użytkownika
JHN
Posty: 177
Rejestracja: 2010-06-05, 19:09
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: mazowieckie

Re: 1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: JHN » 2011-11-06, 14:47

Czemu odnoszę wrażenie że jestem atakowany?

A czemu ja odnoszę wrażenie, że jesteś nieobiektywny i bardzo roszczeniowy wobec szkoły i nauczycieli? Ale, niestety, nie oczekujesz od nich dyscypliny, lecz tzw. tolerancji dla Twojego dziecka.
Pozdrawiam
Szacunek? Dam Ci go tyle, ile dostałem od Ciebie!
Broń inteligentnego człowieka walczącego z otaczającą go głupotą: sarkazm.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: 1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: haLayla » 2011-11-06, 15:26

RamzesWrocław pisze:Myślimy całkiem inaczej. Lekcje owszem.. są ważne. Ale nie najważniejsze.


Myślę, że z punktu widzenia życia lepiej jest poświęcić tę dodatkową godzinę na naukę każdego dnia, niż jako dorosły obudzić się z ręką w naczyniu nocnym i stwierdzić, że odebrało się wyjątkowo niechlujne wykształcenie co trzeba będzie później skompensować cięższą i dłuższą pracą. Biorąc pod uwagę, że pracuje się koło 40 lat, a pobiera edukację około 25, to rachunek jest prosty :wink:

RamzesWrocław pisze:Jest jeszcze życie. Przecież to się mija z celem. Nauka nie może być jak więzienie. To musi być ciekawe. Niestety tak nie jest.


Naprawdę myślisz, że nauka musi być ciekawa? Nie ma takiego ucznia, które interesowałoby wszystko. Nawet na studiach są przedmioty mniej lub bardziej ciekawe. Jeżeli nie wyrobisz w córce nawyku pracy niezależnie od tego, czy dane zadanie zdaje się być ekscytujące czy też nie, to zrobisz jej wielką krzywdę.

RamzesWrocław pisze:Też ciekawy sposób... Czyli co? Przez połowę życia nauka non stop. A druga połowa praca...


Człowiek uczy się całe życie :wink:

RamzesWrocław pisze:Ja nie jestem od ułatwiania sprawy nauczycielce. Niech uczy co ma uczyć.


A nie pomyślałeś może o takim aspekcie edukacji jaką jest wychowanie? Co prawda można przysłowiową lagę położyć na to i mieć pretensje do szkoły. Ale skoro zależy ci na dziecku, to zdecydowanie lepsze byłoby współpracowanie ze szkołą.

RamzesWrocław pisze:A krzywdę dziecku to myślę że się robi skazując je na przesiedzenie swoich najlepszych lat nad podręcznikami.

Ma się uczyć. Ale nie do oporu..


Czas jaki poświęca się na naukę jest indywidualny. Jeżeli z twoim dzieckiem tyle to trwa, to może organizacja czasu jest wadliwa?

RamzesWrocław pisze:Nic nie torpeduje. Powiedziała mi że nie gadała. Wiec niewinnych karać nie można.


Testis unus, testis nullus :wink:

RamzesWrocław pisze:To że mam szacunek do nauczycieli to nie oznacza że ślepo wszystkim wierzę.
Niech nauczyciel wymyśli inne sposoby kar. Gdyby wstawił jedynki osobom przeszkadzającym w prowadzeniu lekcji, to ja bym wtedy wiedział.
A tak to można sobie gdybać.


A nie pomyślałeś, że nauczyciel karząc całą klasę liczy na wywarcie presji towarzyskiej na przeszkadzających przez resztę klasowej społeczności?

RamzesWrocław pisze:Nie można czegoś robić tylko dlatego że wszyscy to robią. To jest słaby powód.


W tym wypadku dlatego, że nauczyciel tak nakazał, a nie dlatego, że wszyscy tak zrobią.

RamzesWrocław pisze:I stwierdziłem że nie mamy na to czasu. Fakt że jest weekend nie oznacza żeby nasze lekcje przeciągać na sobotę. Lekcje z piątku robimy w piątek.


Och, no tak, bo przecież kara powinna zostać dostosowana pod penitenta. Proponuję pójść dalej i zaproponować, by penitent sam wybierał sobie rodzaj kary i sam pilnował jej wykonania.

RamzesWrocław pisze:Dzięki.. Sam bym na to nie wpadł.
To czego uczą w tej szkole to wpychanie ogromnej ilości bezużytecznych informacji.
Dużo z tego można by skrócić robiąc miejsce na przedmioty podstawowe.


Tak, tak, najlepiej nauczyć ich tylko liczenia i podpisywania się. Reszta z punktu widzenia życia jest zbędna.

RamzesWrocław pisze:Czemu odnoszę wrażenie że jestem atakowany?


Bo najlepszą obroną jest atak :mrgreen:
<3

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: 1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: edzia » 2011-11-06, 19:53

RamzesWrocław pisze:Nie pytałem cię Edziu czy trudno ci uwierzyć. Poza tym ja też nie do końca wierzę.
No więc właśnie - jak miwues w poście 4.
RamzesWrocław pisze:I nie ma to znaczenia tutaj. Chodzi mi o metody a nie po powody ich stosowania.
Ma znaczenie. Otóż jeśli gadała wtedy na lekcji, powinna ponieść konsekwencje. A metody mogą być różne. I w zasadzie wszystkie są dozwolone, jeśli o to pytasz. Chyba wszyscy tu uważamy, że tamta nauczycielka zastosowała bezsensowną metodę, ale to nie jest tak ważne, jak to że uczniowie powinni ponieść konsekwencje i już. I ty jako rodzic powinieneś poprzeć nauczyciela, a nie buntować dziecko, każąc zignorować karne zadanie.
RamzesWrocław pisze:Mi natomiast chodzi o to, że do tej pory robiła te lekcje do oporu. Teraz jest jakiś tam czas na to.
Jeśli bez sensu traciła czas przeznaczony na naukę, to popieram. Ale nie rozumiem tego sztucznego ograniczania ani też nakazywania. Mam córkę w III gimnazjum, więc trochę jestem w temacie. Bywa tak, że w któryś dzień ma ogrom nauki, bo to sprawdzian, to kartkówka, to może być zapytana, to jakieś zadanie pisemne, to coś do zrobienia na lekcję itp. I wtedy siedzi cały wieczór z nosem w książkach i zeszytach. Często i w poprzedzające wieczory. Buntuje się na nawał pracy, ja też jej współczuję, ale nie zwalniam i nie ograniczam, a jak mogę wspieram, ewentualnie mogę zwolnić z jakichś prac domowych. Ale są też dni, kiedy może sobie pozwolić na koleżanki, hobby, czy więcej pomóc w domu. Po co to tak formalizować i usztywniać?

RamzesWrocław pisze:Zmniejszyłem czas nauki z niekończącego się, do 2-3 godzin.
Ale to i tak jest dużo. To wszystko zajmuje za dużo czasu.
No ale rozmawiamy jeszcze o tym jednym karnym zadaniu, czy już może w ogóle o zadaniach domowych? Bo jeśli o wszystkich zadaniach domowych - to temat oddzielny. Po części się zgadzam z tobą, że jest ich dużo, ale i sama ze swoich przedmiotów uczniom zadaję dużo - traktuję zadania domowe jako indywidualne sprawdzenie zrozumienia tematu lekcji.

A jeśli narzekasz tylko na to jedno karne zadanie, to przesadzasz. Zrobiłaby w dwa wieczory. Podejrzewam, że w niejeden wieczór bardziej bąki zbijała.

RamzesWrocław pisze:A krzywdę dziecku to myślę że się robi skazując je na przesiedzenie swoich najlepszych lat nad podręcznikami.
A jak niby inaczej ma zdobywać wiedzę? I znów - już sama nie wiem, czy narzekasz, że nauki za dużo, czy że z tego jednego przedmiotu jakoś źle.

RamzesWrocław pisze:Powiedziała mi że nie gadała. Wiec niewinnych karać nie można.
100% Pewności nie mam.
Ja w takiej sytuacji mam inne podejście. Nie jest to kara porównywalna do pozbawienia wolności, bym musiała się martwić o udowodnienie winy. Nauczycielka nałożyła karę na wszystkich i już. W ramach usensowienia kary proponowałam już zamiast 1000 jednakowych zdań przepisać kilka stron z podręcznika albo z czegoś innego związanego z geografią (sądzę, że nauczycielka nie będzie robić z tego powodu problemu). Z przepisywania coś w głowie zawsze zostanie.
RamzesWrocław pisze:Przyszedłem do niej po godzinie dopiero bo nie miałem czasu wcześniej.
Zobaczyłem co robi i zapytałem na co to.
Potem zapytałem czy gadała.

I stwierdziłem że nie mamy na to czasu. Fakt że jest weekend nie oznacza żeby nasze lekcje przeciągać na sobotę. Lekcje z piątku robimy w piątek.
I właśnie z tym się nie zgadzam. Mogłeś przytaknąć jej, że faktycznie głupie zadanie, ale kazać jednak napisać. Czy gdyby zadanie było sensowne, ale wymagające poświęcenia równie dużo czasu, też byś nie kazał robić?

RamzesWrocław pisze:I nie rób ze mnie jakiegoś zbira. A przykład zawsze starałem się dawać dobry.
Niestety córka ma słaby charakter. Dała się przekonać koleżance czy kolegom i wyszło jak wyszło. Taki wiek. Myślę że się to już nie powtórzy.
Jeśli masz na myśli te papierosy i piwo, to absolutnie tak nie pomyślałam o tobie. I nie pisałam nic takiego. Dzieci w tym wieku robią różne rzeczy i zwykle to nie wina rodziców. Autentycznie życzę, aby się to rzeczywiście nie powtórzyło.

RamzesWrocław pisze:To czego uczą w tej szkole to wpychanie ogromnej ilości bezużytecznych informacji.
Dużo z tego można by skrócić robiąc miejsce na przedmioty podstawowe.
(...)To niech skompresują te lekcje żeby tyle czasu nie zajmowały.
Ale wiesz, że w tej sprawie to nie do nas na forum, tylko raczej do ministerstwa? ;)

RamzesWrocław pisze:Bo gdzie np miejsce na pomaganie w domu znajdzie Edzia? Skoro dziecko ma się uczyć do oporu?
Na przykład w przerwach w nauce. Albo w międzyczasie. Albo w dni, kiedy nauki jest mniej. W weekendy. Naprawdę się da.

RamzesWrocław pisze:Czy to jest zdrowe?
Ale co? Pomaganie w domu? Bardzo.

"- Uniwersytet domowy zaczyna się w kuchni - wraca do swojej ulubionej filozofii. [o. Grande na pytanie, co zaproponować rodzinom, w których nie ma więzi między rodzicami a dziećmi, rodzeństwem między sobą itp. - przyp. mój] - Niechże taka matka nie pozwala, by córka nastolatka uwaliła się w fotelu przed telewizorem, podczas kiedy ona nie wie, w co najpierw ręce włożyć. Wszystkie kobiety w rodzinie, poczynając od siedmio-, ośmioletnich dziewczynek, powinny mieć nawyk kręcenia się po kuchni. Kiedy matka kroi chleb, już stoi przy niej córka - podstawia talerz, myje jajka pod bieżącą wodą, żeby nie było na nich salmonelli, podaje je straszej siostrze do rozbicia na patelni... Niech te dziewczynki obserwują przy kuchennych czynnościach własną matkę, a nie jakąś obcą panią, która w telewizji uprawia "gotowanie na ekranie"." (...) (Ojca Grande przepisy na zdrowe życie. Część I. Polskapresse Sp. z o.o., Gdańsk 2011, s. 79)

To tak ogólnie, niekoniecznie do ciebie.

RamzesWrocław pisze:Czemu odnoszę wrażenie że jestem atakowany?
Pytasz na forum nauczycieli, to ci odpowiadamy, jak to jest z tej drugiej strony. No i się różnimy. Stąd chyba takie wrażenie. Ale to nie atak. To wymiana zdań.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: 1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: vuem » 2011-11-06, 21:45

edzia pisze:Ma znaczenie. Otóż jeśli gadała wtedy na lekcji, powinna ponieść konsekwencje. A metody mogą być różne. I w zasadzie wszystkie są dozwolone, jeśli o to pytasz. Chyba wszyscy tu uważamy, że tamta nauczycielka zastosowała bezsensowną metodę, ale to nie jest tak ważne, jak to że uczniowie powinni ponieść konsekwencje i już. I ty jako rodzic powinieneś poprzeć nauczyciela, a nie buntować dziecko, każąc zignorować karne zadanie.


Wyobraź sobie drogi Ramzesie, że Twoja córka rozmawiając ze mną opowiada mi o karze, którą Ty zastosowałeś.

Jakiej reakcji oczekiwałbyś ode mnie?

1. Wsparcia, w imię celu - korekty zachowania Twojej córki.
2. Stwierdzenia, że głupia kara, wiesz Zosiu, nie musisz się do niej stosować.

Być może pomyślisz, że co wolno wojewodzie itd, bo przecież to Ty tak naprawdę jesteś wychowawcą córki, ale pamiętaj, że my mamy współpracować i nawet jeśli dobierane przez nas środki do doskonałych nie należą, to jeśli mogą przynieść odpowiedni i oczekiwany skutek, to nie możemy ich podważać.

Podobnie zakładam, że współpracujesz z żoną, nie anulujesz jej decyzji, choćby były trochę niefortunne, pamiętasz, że "śpiewanie jednym głosem najskuteczniej zapewnia brawa"?

RamzesWrocław
Posty: 24
Rejestracja: 2011-11-04, 17:40
Kto: rodzic
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: 1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: RamzesWrocław » 2011-11-07, 11:14

Drogi Vuem'ie.

Czy ty byś zadał karę wszystkim?
Córka nie będzie tego tłumaczyła nauczycielowi. Nie dopuściłbym do tego, żeby w takiej delikatnej kwestii 14latka udowadniała swoje racje przed nauczycielem.

A już na pewno nie wyglądało by to w ten sposób że pójdzie i powie że ona nie robi bo jej tatuś
tak pozwolił.

Najpierw porozmawiam z wychowawczynią i jeśli ona nic nie będzie mogła poradzić, wtedy pogadam z nauczycielem.

Przychyliłbym się do tego żeby może przepisać fragment książki. Ale to znów nie rozwiązuje problemu karania wszystkich za grupkę przymulonych niemogących się dostosować do lekcji chłopaków.

RamzesWrocław
Posty: 24
Rejestracja: 2011-11-04, 17:40
Kto: rodzic
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: 1000 razy "Nie będę rozmawiał na lekcji geografii&quo

Postautor: RamzesWrocław » 2011-11-07, 11:22

JHN pisze:
Czemu odnoszę wrażenie że jestem atakowany?

A czemu ja odnoszę wrażenie, że jesteś nieobiektywny i bardzo roszczeniowy wobec szkoły i nauczycieli? Ale, niestety, nie oczekujesz od nich dyscypliny, lecz tzw. tolerancji dla Twojego dziecka.
Pozdrawiam


Nie mam pojęcia. Może nie przeczytałeś dokładnie co napisałem.
Fajnie jakbyś podał jakieś argumenty.
Nie oczekuje żadnej tolerancji. Córka jest normalną przeciętną nastolatką. (mam nadzieje)
Nie trzeba jej jakieś dodatkowej tolerancji.

Weź sobie najlepiej zeszyt i napisz takie zdanie przynajmniej 50 razy. Wtedy będziesz wiedział jak to wygląda i ile czasu zajmuje. Potem sobie pomnóż przez 20. I miej na uwadze że ona pisze prawdopodobnie wolniej. Wiec wynik spokojnie można pomnożyć jeszcze przez 2

haLayla pisze:
RamzesWrocław pisze:Myślimy całkiem inaczej. Lekcje owszem.. są ważne. Ale nie najważniejsze.


Myślę, że z punktu widzenia życia lepiej jest poświęcić tę dodatkową godzinę na naukę każdego dnia, niż jako dorosły obudzić się z ręką w naczyniu nocnym i stwierdzić, że odebrało się wyjątkowo niechlujne wykształcenie co trzeba będzie później skompensować cięższą i dłuższą pracą. Biorąc pod uwagę, że pracuje się koło 40 lat, a pobiera edukację około 25, to rachunek jest prosty :wink:


Z ta nauką i cięższą i dłuższą pracą to nie byłbym taki pewny jak ty. Zajmuje się trochę rynkiem walutowym i niestety ale nie do końca masz rację. Dużo "rzeczy" się sypie.
Na celownik weź na razie Grecję. Potem inne kraje.

Poza tym pisałem już kilka razy.. Nie mówię żeby się nie uczyć. Tylko że można to trochę skrócić. To że ktoś inny będzie się uczył tą dodatkową godzinę, to przecież wcale nie znaczy że się więcej nauczy. I nie rozumiem czemu tak się tego czepiliście. Przecież całkiem o co innego pytałem.


Wróć do „Rodzice”

cron