Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

o tym jakie są, jak sobie z nimi radzić, jak wychowywać bez porażek

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

zyta82
Posty: 14
Rejestracja: 2010-03-22, 12:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: wielkopolskie

Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: zyta82 » 2011-12-15, 16:06

Witam. Nie mam pojęcia, czy jako nauczyciel danego przedmiotu, ale nie wychowawca, mam prawo wezwać do siebie na rozmowę rodziców uczennicy lub zatelefonować do nich, aby porozmawiać o nagannym zachowaniu ich córki u mnie na lekcjach?
Czy raczej powinnam problemy zgłaszać wychowawcy lub dyrekcji szkoły?

koma
Posty: 2551
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: koma » 2011-12-15, 16:12

Oczywiście, ze możesz zadzwonić. Dobrze by było jednak poinformować o tym wychowawcę.


Chciałabym dodać z odrobiną satysfakcji, ze rozpoczęłam tym postem drugi tysiąc postów na tym forum:) :D

zyta82
Posty: 14
Rejestracja: 2010-03-22, 12:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: zyta82 » 2011-12-15, 16:25

[quote="koma"]Oczywiście, ze możesz zadzwonić. Dobrze by było jednak poinformować o tym wychowawcę.


Wychowawca pracuje na pełen etat w innej szkole; w "naszej" uczy tylko te jedną, swoją klasę. Mijam się z nim.
Ponadto mam wrażenie, że bagatelizuje problemy i trochę "wybiela" swoją klasę; albo też po prostu ze względu na to,że pracuje jeszcze gdzie indziej, jakby nieco mu "wisi" zachowanie jego uczniów u nas.
Wpisywałam do dziennnika dwóm uczennicom nagany, na ktore wychowawca nie zareagował. Nie porozmawiał ze mną w tej sprawie. Kiedy raz specjalnie przyjechałam do szkoły w jego godzinach pracy i poprosiłam o rozmowę, usłyszałam tylko o...skargach uczniów na swój temat! Podobno nie realizuję materiału, jestem niesprawiedliwa itp. i że chcieli nawet pisać petycję w sprawie zmiany nauczyciela, ale on ich "powstrzymał". Pracuję krótko; mam problemy wychowawcze i szukam jakichś metod na zaradzenie im...:(

Peonia
Posty: 620
Rejestracja: 2011-09-23, 16:35
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Zajęcia zintegrowane
Lokalizacja: łódzkie

Re: Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: Peonia » 2011-12-15, 17:04

Swobodnie możesz dzwonić, a nawet wzywać rodzica i praktycznie nie musisz sie z tego tłumaczyć. Wystarczy podać wychowawcy wiadomość, że takie działania podejmujesz.

zyta82
Posty: 14
Rejestracja: 2010-03-22, 12:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: zyta82 » 2011-12-15, 18:06

Basso profondo pisze:Tak, masz pełne prawo kontaktować się z rodzicami swoich uczniów, kiedy tylko uznasz to za słuszne.
Na czym polega naganne zachowanie uczennicy?


Jest członkinią Samorządu Szkolnego i z tego powodu myśli, że wolno jej więcej niż innym uczniom.Wczoraj przeszkadzała mi w prowadzeniu lekcji rozmawiając. Kilka razy, bez skutku, prosiłam ją o ciszę. Następnym moim krokiem była więc prośba o to, aby przesiadła się do pierwszej ławki (dziewczyna siada zawsze na końcu sali, nie bierze udziału w lekcjach, tylko gada, przegląda katalogi z kosmetykami, pisze smsy, ogląda sobie twarz wlusterku trzymanym w piórniku itd.). Odmówiła. Powiadomiłam ją, że albo natychmiast wykona polecenie, albo wpiszę jej do dziennika naganę. Odmówiła po raz drugi, głośno wypowiadając komentarz - cytuję: "doprawdy, jak w podstawówce" (to jest 2 klasa liceum). Oczywiście natychmiast wpisałam "obiecaną" naganę.
Dziś przed lekcją przyszła do mnie i zapytała, czy wolno jej będzie spóźnić się kilka minut, gdyż musi załatwić jakąś sprawę w związku z działalnością samorządu. Jako,że na tę lekcję zaplanowałam niezapowiedzianą wczesniej kartkówkę, powiedziałam,że skoro musi, niech idzie załatwić tę ważną sprawę, ale najdłużej po 5min lekcji chcę ją widzieć w klasie.
Zjawiła się po 15 minutach, gdy cała klasa kończyła już pisać. Od razu posadziłam ją w pierwszej ławce i wręczyłam zestaw pytań, a z resz aklasy rozpoczęłam realizowanie tematu lekcji. Była oburzona, że każę jej pisać tę kartkówkę, mimo że przecież ona załatwiała takie wązne sprawy i coś tam coś tam. Była kompletnie nieprzygotowana, w ogóle nawet nie chciało jej się pisać, w trakcie "pisania" zaczęła bawić się telefonem trzymanym w ręku pod ławką, a gdy myślała,że nie widzę, usiłowała zdobyć jakeś odpowiedzi od osób siedzących za nią. Zabrałam jej więc kartkę; jako,że nic nie napisała, od razu postawiłam ocenę niedostateczną i poleciłam wyjąć zeszyt i zacząć notować. Zaczęła podniesionym głosem dopytywać się, jakim prawem zabrałam jej kartkę, opatrując to głośno słowami mocno wulgarnymi (co poskutkowało kolejną nagaą w dzienniku, podsumowaną: "może sobie pani wpisać jeszcze 50 uwag, i tak pochwały za pracę w samorządzie to zrównoważą").Przesiadła się na swoje miejsce do tyłu klasy i stamtąd już do końca lekcji wypuszczała chamskie komentarze pod moim adresem. Mówiła coś o petycji o zmianę nauczyciela, o moich metodach wychowawczych "jak w przedszkolu" itp. Niestety duża grupa uczniów zaczęła jej bronić. Znalazły się jeszcze 3 czy 4 osoby również "pokrzywdzone" tym, że ustawicznie im zwracam uwagę za rozmawianie na lekcji, stawiam same złe oceny itd. Cała lekcja była rozwalona.
Co robię źle??

kawa33
Posty: 44
Rejestracja: 2011-05-25, 13:22
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: kawa33 » 2011-12-15, 18:35

możesz, tylko obawiam się, że niczego tym nie załatwisz poza dalszymi pretensjami panienki a może i rodziców. Znam podobna sytuację, niestety tu przegrał nauczyciel. Miałabyś poparcie dyrekcji w razie petycji? Wiem, że to zabrzmi dziwnie ale czasem lepiej odpuścić. Świata nie zmienimy. Róbmy swoje ale sprawy z klasą i rodzicami niech załatwia wychowawca, ty przekazujesz problem baaardzo spokojnie, a on niech rozlicza. I patrząc z dzisiejszej perspektywy raczej lepszy jest dystans i pozbawienie pannicy podstaw do pretensji niż przykręcanie śruby. Ją i tak życie nauczy pokory. Rozumiem, że klasa zna zasady oceniania i zachowania podczas lekcji. [/u]

kawa33
Posty: 44
Rejestracja: 2011-05-25, 13:22
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: kawa33 » 2011-12-15, 18:39

Jakie macie zapisy w Statucie ?

zyta82
Posty: 14
Rejestracja: 2010-03-22, 12:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: zyta82 » 2011-12-15, 18:48

kawa33 pisze:możesz, tylko obawiam się, że niczego tym nie załatwisz poza dalszymi pretensjami panienki a może i rodziców. Znam podobna sytuację, niestety tu przegrał nauczyciel. Miałabyś poparcie dyrekcji w razie petycji? Wiem, że to zabrzmi dziwnie ale czasem lepiej odpuścić. Świata nie zmienimy. Róbmy swoje ale sprawy z klasą i rodzicami niech załatwia wychowawca, ty przekazujesz problem baaardzo spokojnie, a on niech rozlicza. I patrząc z dzisiejszej perspektywy raczej lepszy jest dystans i pozbawienie pannicy podstaw do pretensji niż przykręcanie śruby. Ją i tak życie nauczy pokory. Rozumiem, że klasa zna zasady oceniania i zachowania podczas lekcji. [/u]


Nie wiem,czy miałabym poparcie dyrekcji, bo pracuję tam od września tego roku. Podejrzewam jednak,że nie. Dyrekcja jest nastawiona na tzw. PR i "zdobywanie" jak największej liczby nowych uczniów, co już zdążyłam zaobserwować.

Czyli co? Złagodnieć? Udawać, że nie widzę, jak bawi się telefonem zamiast notować?
Głośno przeklinała na lekcji,czy mam nie reagować? podejrzewam,że wychowawca to zbagatelizuje lub poczyni aluzje, że to ja sobie nie radzę, gdyż on tkaich problemów w tej klasie nie ma.
Nie wiem,co robić...
Mam jeszcze jedno pytanie. Otrzymałam jako rozprawkę dwa plagiaty - żywcem skopiowane z Internetu. Jeden przepisany (słowo w słowo), drugi po prostu wydrukowany. Na każdej z "prac" napisałam: plagiat, ndst!! i pod spodem adres internetowy strony.
Czy dobrym posunięciem wychowawczym będzie wpisanie oszukującym w ten sposób uczniom nagany do dziennika za oszustwo oraz "omówienie" tej sprawy na forum klasy, po to, aby zawstydzić oszustów, ale i powiadomić resztę klasy o konsekwencjach takiego ściągania?
a może sama ocena 1 wystarczy?

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: vuem » 2011-12-15, 18:53

kawa33 pisze:niestety tu przegrał nauczyciel.


A co to oznacza?

Że został zmuszony tolerować brak udziału w lekcji i pozwalania uczniowi na zajmowanie się katalogami, zamiast pracą?
Zmuszono go do tego, by przeprowadzenie kartkówki uzależniał od zgody zainteresowanego?

kawa33 pisze:Wiem, że to zabrzmi dziwnie ale czasem lepiej odpuścić.


Nie w tej sytuacji, moim zdaniem.
Odpuszczając zachęcamy do podobnego zachowania i roszczeniowej postawy wobec nauczyciela.

kawa33 pisze:Róbmy swoje ale sprawy z klasą i rodzicami niech załatwia wychowawca,


No ale właśnie dziewczyna nie jest w stanie "robić swoje", a wychowawca nie załatwia sprawy.

kawa33 pisze:I patrząc z dzisiejszej perspektywy raczej lepszy jest dystans i pozbawienie pannicy podstaw do pretensji niż przykręcanie śruby.


Co masz na myśli mówiąc o dystansie? Przyzwolenie dla takiego zachowania?

Co to znaczy pozbawić pannicę podstaw do pretensji? Potulne podporządkowanie się jej?

Teraz, to odpuszczenie uznane zostanie za sygnał, że wystarczy tę "głupią" postraszyć petycja i jeść nam z ręki będzie.

kawa33 pisze:Ją i tak życie nauczy pokory.


Komunał nic nie znaczący.

Jej życie, to m.in. szkoła oraz panujące w niej zasady.

Brzmisz tak jakbyś chciała powiedzieć "a niech się inni męczą, mam to w dupie. Pozwolę jej na wszystko i problemu mieć nie będę. Nie będą pisać petycji."
Ale jak wyobrażasz sobie prowadzenie zajęć, realizacje materiału i przeprowadzenie oceniania?
Dasz jej dopa za obecność, dostateczny za frekwencję + równomierny oddech itd?
A jeśli Cie oszczędzi i nie będzie dokuczać częściej niż 3 razy w tygodniu, to nawet na czwórkę zasłuży?

Za miesiąc do niej dołączy kolejny, kóry zachęcony przykładem koleżanki zechce kierować nauczycielem,

kawa33 pisze:Rozumiem, że klasa zna zasady oceniania i zachowania podczas lekcji


A jakie wg Ciebie ma to znaczenie, czy zna?

Skoro jeśli zna i ich nie przestrzega, to i tak proponujesz machnąć ręką?

Masz doświadczenie zawodowe i życiowe. Pewnie nie jeden rocznik uczyłaś, a może i własne dzieci wychowałaś...i sugerujesz by dziewczynie odpuścić i pozwolić wejść na głowę?


zyta82,

Czy to zachowanie jest sygnalizowane tylko przez Ciebie, czy tez inni nauczyciele mają podobne zdanie?

Ponownie porozmawiałbym z wychowawcą i poprosił o interwencję.

Jeśli faktycznie człowiek ignoruje problem, to może dyrektor pomoże - który i tak powinien o aroganckim zachowaniu i zastraszaniu petycjami zostać powiadomiony.

zyta82
Posty: 14
Rejestracja: 2010-03-22, 12:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: zyta82 » 2011-12-15, 19:16

Rozmawiałam z innymi nauczycielami i wiem,że mają również złe zdanie o uczniach, z którymi ja mam problemy. Jednak oni pracują dłużej i lepiej sobie z tymi aroganckimi jednostkami radzą. Uczniowie ci mają wobec nich respekt i takie sytuacje jak u mnie na lekcjach się nie zdarzają (przynajmniej na tyle, na ile o tym wiem). Mój błąd polegał na tym, że na początku roku byłam zbyt łagodna, myślałam,że to już dorośli niemal ludzie,poza tym inteligentni licealiści i można mieć z nimi stosunki nieco bardziej "na luzie" niż w wojsku ;P To się jednak sprawdziło tylko w dwóch klasach, w których uczę - akurat w nich uczniowie są albo bardziej dojrzali,albo jakoś tak...potrafią docenić przyjemną atmosferę panującą w klasie dzięki wzajemnemu obdarzaniu się szacunkiem. Reszta to kompletne dzieciaki, a zachowanie kilku osób w każdej klasie jest naprawdę chamskie, jak np. to opisane wcześniej, co dezorganizuje lekcje i wpływa demoralizująco na pozostałych uczniów, którzy również zaczynają przeszkadzać itd. Oczywiście swoje postępowanie dawno zmieniłam - jestem dużo surowsza.Podejrzewam jednak, że właśnie ta zmiana powoduje największe problemy- myśleli,że będą mi skakać po głowie, a ja jednak wymagam: kulturalnego zachowania, pracy na lekcji itd...

koma
Posty: 2551
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: koma » 2011-12-15, 19:24

Jak to możliwe, że dziewczyna zdolna do takiego zachowania jest czlonkiem samorządu???
Jeżeli ten samorzad ma jakiegos opiekuna wsrod nauczycieli, to koniecznie przedstaw mu sytuację.

zyta82
Posty: 14
Rejestracja: 2010-03-22, 12:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: zyta82 » 2011-12-15, 19:37

A co,jesli rozmowa z opiekunem samorządu nasili "ataki" na mnie, w ramach zemsty? tzn.uważam za dziwne,że ktoś z tak słabymi ocenami i takim zachowaniem udziela się w samorządzie traktując to jako przykrywkę dla swojego nieróbstwa, jednak obawiam się, co będzie, jesli nie otrzymam poparcia ani wychowawcy, ani dyrekcji, która z obawy o "PR" szkoły i swoich "klientów" (a takie właśnie nastawienie dyrekcji w tej szkole widać) prędzej wywali mnie z pracy niż przywoła dzieciaka do porządku. Jestem na stażu.

zyta82
Posty: 14
Rejestracja: 2010-03-22, 12:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: zyta82 » 2011-12-15, 20:15

Nie sądzę, abyś coś robiła źle. Po prostu jesteś niedoświadczona i dziewczę myśli, że może tobą rządzić



Pocieszyły mnie te słowa, dziękuję:)


potrzebujesz wsparcia kogoś, kto by na dziewczynę huknął i dobitnie pokazał, gdzie jej miejsce. Czy znajdziesz w szkole taką osobę?

Właśnie mam wrażenie,że nikogo takiego w szkole nie ma i dlatego zwierzam się i szukam rady na forum...


Używanie słów wulgarnych w miejscu publicznym to wykroczenie z art. 141 Kodeksu wykroczeń, ja bym natychmiast wezwał rodziców, postraszył policją i bardzo stanowczo oznajmił, że nie życzę sobie takiego zachowania dziecka na zajęciach i na pewno na to nie pozwolę.



o, dziękuję, tak chyba zrobię!!


dziewczyna siada zawsze na końcu sali[/quote]Nie pozwoliłbym na to. Każdemu uczniowi wyznaczyłbym stałe miejsce w klasie, a ją bym posadził w pierwszej ławce. Każda samowolna zmiana miejsca to jest kara.

Tylko własnie jaka kara? Nie wiem, jak i co robić w takiej sytuacji, jaka kara byłaby skuteczna. Referat za karę? Kolejna uwaga? Natychmiastowe przyjście do odpowiedzi?


Zabrałbym katalog, zabrałbym telefon, zabrałbym lusterko. I zaraz po lekcji rozmowa wychowawcza (opierdziel znaczy).


Tak. wiem,że to słuszne. Ale co,jeśli schowa telefon do kieszeni albo plecaka zanim zdążę go jej odebrać? Przecież się nie będe z nią szarpać. nie mam doświadczenia ze stosowaniem takiego przymusu wobec ludzi:)


Myślę, że z tym telefonem ona ma większy problem, dlatego zapowiedziałbym jej, że od następnej lekcji zaraz po wejściu do klasy kładzie wyłączony aparat u mnie na biurku.

Obawiam się męczącego usiłowania dyskusji z jej strony. I co mam jako reakcję na odmowę: naganę do dziennika? To jest na pewno słuszne, ale jeśli nie mają wobec mnie respektu, natomiast czują poparcie wychowawcy/bezkarność (piszę w liczbie mnogiej, gdyż z innymi uczniami też mam nieraz problemy) to czy takie stanowcze zachowania, poczytane zapewne przez nich jako "wredne" nie pogorsza sprawy zaostrzając sytuację, nie spowodują eskalacji chamstwa z ich strony??



zyta82 pisze:"może sobie pani wpisać jeszcze 50 uwag, i tak pochwały za pracę w samorządzie to zrównoważą"
System wychowawczy w waszej szkole jest do bani.


Oczywiście,że tak. I stąd - przynajmniej w dużej części - moje problemy, jak mniemam. Złe zachowanie uczniów jest przypisywane bardziej mojej nieporadności niż ...złemu zachowaniu uczniów. Jestem pozostawiona sama sobie.


zyta82 pisze:Przesiadła się na swoje miejsce do tyłu klasy i stamtąd już do końca lekcji wypuszczała chamskie komentarze pod moim adresem
Niedobrze, że to ignorowałaś.

Nie ignorowałam. POwiedziałam np."pisz petycje, masz prawo, możesz napisać nawet do samego Boga"; "możesz napisać petycję, ale jakie argumenty w niej podasz - że musisz pisać kartkówki,czy że nie wolno ci się bawić telefonem?"

Jednak jej chamstwo mnie zaszokowało i na pewno nie do końca wiedziałam, jak zareagować.

kawa33
Posty: 44
Rejestracja: 2011-05-25, 13:22
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: kawa33 » 2011-12-15, 20:27

Zgadzam się, że to żenada itd.... Ale znam taką historię w jednej ze szkół. Oczywiście powinno być tak jak opisujecie. Dużo zależy od dyrektora i pozostałych nauczycieli. Nie wiem jak to jest w tym przypadku. Ja już trochę w szkole pracuję. I tez miałam takie sytuacje, że uczennica w odpowiedzi na uwagę rąbnęła drzwiami, a ja miałam następnego dnia dywanik u dyrektora, i taką że po krótkiej "męskiej" rozmowie inny uczeń nie sprawiał problemów do końca nauki. Jak w dowcipie " Panie dyrektorze, Jasio z 3c grozi, że mnie zwolni. - A który to? - Kowalski. - A ten to może."
Szkoda, że czasami pracujemy w chorych układach i dowcip przestaje być śmieszny. Sprawdź co macie zapisane w Statucie i wewnątrzszkolnych zasadach oceniania, tego się możesz śmiało trzymać. W regulaminie samorządu uczniowskiego nie ma nic o wymaganiach jakie powinien spełniać przewodniczący? Jeśli w Waszych szkołach jest wszystko tak jak powinno to Wam szczerze zazdroszczę.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Czy jako niewychowawca mam prawo zadzwonić do rodziców?

Postautor: vuem » 2011-12-15, 20:43

kawa33 pisze:Dużo zależy od dyrektora i pozostałych nauczycieli.


Dlatego pisałem, że my - czyli ci pozostali nauczyciele - nie możemy "zamiatać spraw pod dywan".
Określoną postawą nie pozostawiającą wątpliwości, że aroganckie zachowanie, czy łamanie reguł nie jest tolerowane właśnie korygujemy takie nieprawidłowości.

kawa33 pisze:I tez miałam takie sytuacje, że uczennica w odpowiedzi na uwagę rąbnęła drzwiami, a ja miałam następnego dnia dywanik u dyrektora,


Czy fakt, że dyrektor okazał się memeją, która nie rozumie pojęcia wychowanie ma zmienić nasza postawę?
Z powodu błędów wychowawczych jednego nauczyciela - dyrektora w tym przypadku - mamy te błędy kopiować?

kawa33 pisze:taką że po krótkiej "męskiej" rozmowie inny uczeń nie sprawiał problemów do końca nauki.


Czyli jednak nie jesteś zwolennikiem ignorowania problemu i nie zwracania uwagi na chamstwo ucznia? :wink:

kawa33 pisze:Jak w dowcipie " Panie dyrektorze, Jasio z 3c grozi, że mnie zwolni. - A który to? - Kowalski. - A ten to może."


Dowcip nie wyznacza norm zachowania. On wyśmiewa patologie.

kawa33 pisze:Jeśli w Waszych szkołach jest wszystko tak jak powinno to Wam szczerze zazdroszczę.


Dużo - jak sama napisałaś - zależy od nas nauczycieli...również od Ciebie...


Wróć do „Problemy dydaktyczno-wychowawcze”