Cytryn pisze:No, ciekawe jak. Mądrze prawisz, tylko poradź coś konkretnego.
Konkretnie – trudno dać gotową radę , bo to zależy od danej sytuacji i od wielu czynników, m.in. od tego, na ile jestem w stanie wyegzekwować to, co nałożę/nałożyłam, na ile jestem
pewna, że przyniesie to pozytywny skutek, na ile jestem w stanie zająć się tą sprawą teraz (z tym, że jeśli nie teraz, to później), na ile jestem
pewna, że sobie poradzę. Ta pewność jest bardzo ważna - nie można „spalić”, już lepiej chyba nic nie zaczynać.
Nie chcę się tu wymądrzać, że ja bym sobie poradziła, bo wcale tak nie musi być, wiele razy też polegałam. Ale na forum jest wiele fajnych
konkretnych rad, najwięcej właśnie w tym dziale o problemach wychowawczych. Naprawdę kopalnia przykładów. Poczytaj rady miwuesa, malgali, konrada86 i innych. Ja swoją „mądrość” czerpię właśnie z ich mądrości. Ty możesz spośród tych wielu sposobów wybrać ten, z którym sobie poradzisz, który dasz radę zastosować od początku do satysfakcjującego Cię końca. Ja być może w takiej sytuacji wezwałabym tę rozbawioną grupkę do siebie, udzieliłabym im reprymendy, wysłuchała, co mają w tej sprawie do powiedzenia, a w międzyczasie obmyślałabym karę. Być może ich szczera skrucha by mi wystarczyła. Jeśli nie, to np. musieliby posprzątać klasę, pozbierać papierki na korytarzu, każdy z nich musiałby na jutro przynieść ładnego kwiatka do tej sali, czy zrobić jakąś gustowną dekorację sali, pewnie i umyć lub nawet odmalować drzwi, które zniszczyli itp. Wszystko zależałoby od danych okoliczności. Na pewno nie wpisanie uwagi do dziennika, czy skarga do rodziców. Być może włączyłabym wychowawcę, ale to zależałoby od jego skuteczności. Jeśli karnej pracy domowej ośmiu nie odrobiło, to specjalnie dla tych ośmiu jakaś inna dodatkowa praca, czy dodatkowe konsekwencje. Zawsze trzeba mieć jakiś plan awaryjny.
Poza tym na pewno masz świadomość tego, że
w grupie dziecko zachowuje się często inaczej, niż samodzielnie, inaczej, niż w domu. Jest pod wpływem
otoczenia z różnymi mądrymi i głupimi pomysłami. To jest naturalne. Rodzice nie mają na to większego wpływu i nie muszą być tego świadomi. I w tym sensie to właśnie szkoła jest odpowiedzialna za przeciwdziałanie rozzuchwaleniu uczniów, narastaniu w nich złych zachowań i bezkarności.
Cytryn pisze:Ale RAZEM. Jak to zrobić?
Właśnie, też nad tym czasem ubolewam.
