

Zastanawia mnie dlaczego tak często w zdaniach występują przerywniki języka "łaciny kuchennej" . Metoda ta zatacza coraz większe kręgi i schodzi na młodsze osoby , aż na te , które mają kłopoty z poprawnym wypowiadaniem tych lub innych wyrazów. Mali tym posługują się na podwórku i w piaskownicy .Młodzież szkolna - na przerwie: na korytarzu szkolnym , na boisku (bywa , że podczas gry w obecności nauczyciela) , rzadziej : skierowane świadomie i z akcentem pod adresem pedagoga . Nagminne jest pokazywanie palcem "fakju".

Innym problemem jest grzecznościowe : [a] ustępowanie miejsc w miejscach publicznych (np.:autobus), [b] ułatwianie przejścia na wąskim chodniku - przez zejście "ciut" na bok .
NAŚWIETLAM STRONĘ SŁOWNYCH CZARNYCH PLAM naszej codziennej mowy .
Te wyrazy przecierają szlak w kabaretach i filmach . Kobiety (osoby delikatne ?!?) szafują tym żargonem od bardzo wczesnych lat i to w swoim i w mieszanym towarzystwie.
[3] Mały Jaś bardzo przeklinał i pani nie wzywała go do odpowiedzi. Pewnego dnia na lekcji słowotwórczej szukano wyrazów na ustaloną literę. Litera "m" i pani po krótkim namyśle prosi o podanie wyrazu przez Jasia (sama po namyśle nie znalazła zagrożenia) -Jaś mówi : Murzyn,ale takiego miał... .
Przykłady nie są żadnym dowodem ,ale wypaczoną ilustracją do tego problemu . Silnia.
P.S. Czy jestem przewrażliwiony? Czy to oznaka zacofania ? Czy jest coś (i jak) do uratowania?