Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe
barwa pisze:A może ja trochę histeryzuję?
barwa pisze:"Idź do Jolki, ona Ci zrobi taaaki wykład z tego"
barwa pisze:Co mogę zrobić, by w przyszłości takich spoufaleń unikać.
barwa pisze:"Tak się zastanawiam, czy w tym zdaniu zwrot "ci" nie powinien być napisany małą literą? Jak myślisz?"
To "Ci" byłoby zasadne, gdybym ja jako autorka zwracala się do kogoć w trzeciej osobie. Jako wyraz szacunku. A to było o mnie.Ergo, nie będę przecież pisała o sobie wielka literą, bo nie nie jest to zgodne z formą grzecznosciową języka.
Ten rodzic mi to radośnie wyznał, "na pociechę". To jego zdaniem było wyrazem uznania i świadczyło o moim autorytecie(sic!) Z rodzicem mam niemal codzienny kontakt, bo jestesmy sąsiadamiDodal oczywiscie, żebym się nie gniewała, bo to jego zdaniem wyraz uznania.Skądinąd miły człowiek, choć może ma nieco inne wyczucie taktu
, ale akuat nie mam ochoty tego rozważać.Problem tkwi, gdzie indziej.Co mogę zrobić, by w przyszłosci takich spoufaleń unikać.
katty pisze:Poza Baby Jagi też nie pomoże. Trudno się dziwić, że dzieci tak się wyrażają, skoro i u studentów to częste zjawisko. Nie przypominam sobie, żeby w rozmowach między studentami pojawiały się zwroty w stylu "profesor Nowak" czy "doktor Iksiński". Nagminnie natomiast (obok przezwisk i przekręconych nazwisk) przewijały się sformułowania typu "Zdzichu", "Gocha" a nawet "Ciotuchna Kaśka" czy "Wujcio Rychu". Co one oznaczały? Jedne były drwiną, bo dotyczyły wykładowców ogólnie nielubianych, inne były w sumie pewnego rodzaju manifestacją sympatii. Dla postronnego słuchacza nie sposób odróżnić, wtajemniczeni dobrze wiedzieli, co autor wypowiedzi ma na myśli.
barwa pisze:"Idź do Jolki, ona Ci zrobi taaaki wykład z tego"